piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział XV: Do "Najlepszej akcji wszech czasów" przygotowania, obiekt X i... Nowe zlecenie?

**Melka**
Jest 6:00 a my siedzimy w pokoju Krzyśka. Ja nie wierzę że tak wcześnie wstałam...
-Amerykanie przyjeżdżają dzisiaj po 21, czas zacząć przygotowania do naszego planu-powiedział Igła przecierając zaspane oczy.
-Przygotowujemy się od kilku dni-przypomniałam.
-A co zrobiliśmy? Jedynie kupiliśmy kilka rzeczy-naskoczył na mnie, a ja w odpowiedzi podniosłam ręce w obronnym geście.
-Trzeba przygotować drabiny-odezwał się Fabian.
-Ja mogę zająć się wentylacją-zgłosił się na ochotnika Pit. Popatrzyłam na niego ze zwątpieniem. Przecież on się tam połamie!
-A ja umówię aktorkę-zaproponował Andrzej.
-Pamiętaj tylko że masz ją umówić, a nie się z nią umówić-zagroził Krzysiek na co każdy się zaśmiał. Kiedy każdy znał swoje zadania rozeszliśmy się do swoich pokoi.
***
O 7:30 wyszłam z łazienki gotowa na nowy dzień. Zanim zeszłam na śniadanie zadzwoniłam do Leny i opowiedziałam jej o przygotowaniach do, jak to mówi Igła, "Najlepszej akcji wszech czasów."
-Szkoda że mnie tam nie ma-powiedziała blondynka ze smutkiem.
-Bez ciebie wkręcanie ich to nie to samo-dodałam. Ta rozmowa była naprawdę krótka bo Lena śpieszyła się do pracy a ja musiałam iść na śniadanie.
Wzięłam naleśniki i tradycyjnie już, sok jabłkowy.
-Zanim poszedłem pobiegać to sprawdziłem ile drabin mamy, myślę że starczy-powiedział od razu Kubiak, obok którego usiadłam.
-A jest jakaś bardzo wysoka?-spytał Igła, na co Dzik pokiwał głową.
Po śniadaniu musieliśmy pójść na trening. Już po 30 minutach na krzesełku obok mnie wylądował Kłos.
-Ty łamago, jak tak dalej pójdzie to na Mistrzostwach Świata nie pograsz długo-zaśmiałam się patrząc jak kurczowo trzyma się za kostkę.
-Nie dobijaj mnie kobieto tylko masuj!-jęknął żałośnie. Posłuchałam jego prośby i rozmasowałam bolące miejsce.
-Mam dobrą wiadomość-powiedział nagle a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Gadaj-zachęciłam go i rozsiadłam się wygodnie na krzesełku.
-Dzisiaj podsłuchałem jak Stefan rozmawiałam przez telefon z kimś z USA-wyszeptał.
-Nie ma w tym chyba nic dziwnego?-zdziwiłam się.
-Oni chcą przeprowadzić u nas sesję zdjęciową a Antiga polecił im Lenkę!-wyrzucił ręce podekscytowany.
-Naprawdę? Boże tak się cieszę że ona znowu tu przyjedzie!-mój humor od razu się poprawił.
-Będę musiała wieczorem do niej zadzwonić-powiedziałam podekscytowana a Karol wrócił do gry.

**Lena**
Do domu wróciłam padnięta, nie miałam nawet siły by wysoko podnosić nogi. Cudem chyba dotarłam na nasze piętro po tych schodach. Na nic kompletnie nie miałam siły wiec kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania zaczęłam zdejmować buty, a torebkę ułożyłam na szafce. Ubrania zaczęłam już zrzucać po drodze do łazienki by szybciej wziąć prysznic. Ten nawał pracy i upały tego lata chyba mnie wykończą.  Nie miałam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Zimny prysznic na ochłodzenie jest chyba najlepszą rzeczą. Z ulgą przymknęłam oczy rozkoszując się zimnymi strugami wody spływającymi po moim ciele. Nie wiem ile tam stałam lecz w końcu na moim ciele zaczęła występować gęsia skórka. Szybko zakręciłam kurki z wodą i wyszłam spod prysznica. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem po czym wyszłam z łazienki. Od razu zrobiło mi się cieplej. Ale jakoś nie bardzo pragnęłam znów znaleźć się w tym upale. Jęknęłam przeciągle pragnąc już w tym momencie wrócić pod prysznic. Przez ten gorąc zamierzałam przez resztę dnia paradować po domu w samym ręczniku. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie przelatując po kanałach. Niestety nie znalazłam nic ciekawego do obejrzenia więc postanowiłam urządzić sobie krótką drzemkę. Wyłączyłam telewizor i po uprzednim zgarnięciu telefonu ze stolika udałam się do mojej sypialni. Na krześle zostawiłam ręcznik i przebrałam się w moją piżamę. Na szczęście była przewiewna wiec bez problemu ułożyłam się na łóżku, tak by było mi w miarę chłodno. Chwilę leżałam bez ruchu lecz już po kilku minutach zaczęłam się wiercić nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Po chwili jednak zamknęłam oczy i zaczęłam odpływać. Pomimo tego upału dość szybko udało mi się usnąć z czego byłam bardzo zadowolona.
***
Obudziłam się pod wpływem dźwięku dzwonka mojej komórki. Pierwsza myśl, która przyszła mi na myśl to ta, że już czas wstawać do pracy. Jednak kiedy tylko otworzyłam oczy wiedziałam, że to nie to. Niemal wyrwałam sobie rękę sięgając po telefon, ale chociaż zdążyłam na czas by odebrać
- Halo? -  mruknęłam ponownie opadając na poduszki
- Cześć Lena, z tej strony Kuba, dzwonię by zapytać czy ta kawa jest nadal aktualna- niepewny głos chłopaka rozlega się w słuchawce
- Jasne, pewnie -  natychmiast się podnoszę całkiem już rozbudzona
- Świetnie, to jeśli nie masz innych planów moglibyśmy wyskoczyć na nią już dziś - mówi niepewnie
- Super - odpowiadam szczerząc się do telefonu
- No to kiedy Ci pasuje? Podaj godzinę i miejsce a ja się dostosuje
- Daj mi godzinę na wyszykowanie się a wybór miejsca zostawiam Tobie
- Dobra to co powiesz na kawiarnię Cynamon?
- Mi pasuje, to do zobaczenia- rzucam i czekam na to samo pożegnanie
- Do zobaczenia -  mówi i rozłącza się. Odrzucam telefon na łóżko i szybkim krokiem, prawie biegiem dostaję się do szafy. Szybko wybieram strój i ubieram się.  Po tym udaje się do łazienki by wykonać lekki makijaż i zrobić lekkie loki. Gotowa idę do kuchni gdzie robię sobie płatki z mlekiem. Szybko pochłaniam mój posiłek i biegnę do łazienki by umyć zęby. Z łazienki udaje się do sypialni skąd zabieram telefon. Zerkam szybko na zegarek by już po chwili udać się do korytarza, gdzie zakładam buty i wyjść na klatkę schodową. Zakluczam mieszkanie i po schodach zbiegam na dół na parking. Wsiadam do auta i odjeżdżam spod bloku. Na miejscu znajduję się przed czasem mimo to w środku już zauważam Kubę. Pewnym krokiem wchodzę do kawiarenki i podchodzę do stolika, który zajmuje chłopak. Witam się z nim buziakiem w policzek i zajmuje miejsce na przeciwko.
- Mam nadzieje, że nie oderwałem Cię od żadnych ważnych zajęć- podrapał się po karku
- Nie, gdyby tak było w tym momencie nie siedziałabym tu - uśmiechnęłam się z zażenowaniem
- No tak - odpowiada uśmiechając się. Dalej rozmowa toczy się już nie tak sztywno jak na początku. Przez cały czas zdążyłam już wypić dwie kawy a godzina zamknięcia lokalu zbliżała się wielkimi krokami.
- Może jutro pobiegamy razem? - zapytał płacąc za nas oboje i zbierając się do wyjścia.
- Było by świetnie, nie lubię biegać samotnie - wyjaśniam w drodze do wyjścia
- To o 6.10 w parku, pasuje?
- Oczywiście - uśmiecham się do niego a on jak gdyby nigdy nic nachyla się w moją stronę i całuje w kącik ust. Dokładnie w tym momencie oślepia mnie błysk flesza i już wiem, że nic dobrego z tego nie będzie. Szybko odsuwam się od chłopaka ale ten zachowuje się jak gdyby nic się nie stało.
- Dobranoc Lenka - mówi i z rękami w kieszeniach oddala się w swoją stronę
- Dobranoc -  mówię oszołomiona już sama do siebie
***
Budzik zadzwonił jak zwykle o 5:30. Wstaje szybko i udaje się do łazienki by odbębnić poranną toaletę. Ubieram się szybko i tym razem bez śniadania oraz słuchawek wybiegam z mieszania. Zakluczam drzwi po czym jak zwykle zbiegam na dół gdzie wykonuję krótką rozgrzewkę. Nie tracąc więcej czasu biegnę w stronę parku gdzie już czeka na mnie Kuba. Uśmiecham się pięknie na powitanie i nie zatrzymując się przebiegam obok niego. Po chwili chłopak dołącza do mnie i razem pokonujemy codziennie przebieganą przeze mnie trasę. Pod koniec żegnam chłopaka buziakiem w policzek i wracam do mieszkania. Drogę na górę również pokonuje biegiem biorąc po dwa schodki na raz. Zatrzymuje się dopiero przed drzwiami by je otworzyć. Zaraz za drzwiami ściągam buty i idę do łazienki. Biorę szybki prysznic i ubieram się w ubrania odpowiednie do pracy. Słońce już wzeszło na dobre i zaczyna się robić coraz bardziej gorąco. W kuchni przygotowuję sobie płatki z mlekiem i szybko je pochłaniam. Zimne mleko z lodówki daje mi tymczasowe ukojenie lecz już muszę biec do łazienki by umyć zęby. Gotowa idę spokojnym krokiem do drzwi, oczywiście po drodze zabierając mój sprzęt z szafki. Wychodzę z mieszkanie, zakluczam je i udaję się na parking do auta. Wsiadam do środka i odjeżdżam kierując się do pracy. Już w momencie przekroczenia progu budynku daje się wyczuć radosną atmosferę.
- Cześć- rzucam do Moniki widząc jej rozpromienioną twarz - Coś się stało? - pytam
- Nie uwierzysz, dostałam zlecenie i to nie byle jakie zlecenie, to zlecenie... -  urywa kiedy drzwi do gabinetu naszego szefa się otwierają
- Pani Leno, zapraszam do mnie -  rzuca niechętnie a ja z niepokojem udaje się do jego gabinetu. Mężczyzna zamyka za nami drzwi i zajmuje miejsce po drugiej stronie biurka - Proszę usiąść - wskazuje mi krzesło na które natychmiast opadam
- Sprawa jest dość delikatna, znów dostałaś zlecenie ze Spały- mówi a ja z radości podskakuję na krześle nie mogąc się doczekać powrotu do wioski olimpijskiej - Tylko, że tym razem Ty nie jedziesz- dokańcza a ja marszczę brwi
- Ale jak to? - pytam - Myślałam, że Stefan prosił właśnie o mnie...- urywam
- Zgadza się, pan Antiga lecz tym razem dzwonił do nas szkoleniowiec reprezentacji USA, nie był zadowolony, ponieważ chciał akurat Ciebie lecz udało mi się go przekonać. Tym razem to Monika weźmie to zlecenie. To tyle, możesz już odejść... - odwraca się do mnie plecami uważając rozmowę za zakończoną. Świetnie, przez jeden głupi filmik już nigdy nie będę mogła wrócić do Spały. Chce mi się płakać lecz zaciskam szybko pięści i wychodzę w jego gabinetu. Wściekła zajmuję swoje miejsce i rozpoczynam prace. Monika kilka razy próbuje rozpocząć ze mną rozmowę lecz za każdym razem piorunuję ją wzrokiem, aż w końcu sobie odpuszcza. Wiem, że to nie ona jest temu winna, ale to ona zamiast mnie spotka się z moimi znajomymi, ona, nie ja będzie przez najbliższy czas w Spale, gdzie ja powinnam być. Kompletnie nie umiem się skupić na pracy i nie zważając na ostrzegawcze spojrzenia Moniki ani na to, że mogę stracić pracę pakuje swoje rzeczy i wychodzę z budynku. " Nareszcie wolność" myślę wsiadając do auta.

**Melka**
W Spale panuje ogromne zamieszanie. Pokojówki i panie z obsługi sprzątają a my bałaganimy. To był ciężki dzień, jednak zrealizowanie tego planu wymaga poświęceń. Jest 19:30 a my znowu wylądowaliśmy w pokoju Igły.
- Wszystko gotowe? Każdy wie co ma robić? - dopytywał Krzysiek.
- Tak jest kapitanie! - zasalutowaliśmy mu ze śmiechem.
- Oni przyjeżdżają dopiero za półtorej godziny, co robimy do tego czasu?-spytał Pit.
- Idź po jakieś jedzenie do kuchni, ty oczarujesz ich swoimi oczami i na pewno ci coś dadzą - rozkazał Winiarskiemu Ignaczak.
- To co oglądamy? - spytałam podekscytowana. Przez nawał obowiązków nie miałam czasu na oglądanie filmów i teraz naprawdę mam na to ochotę.
- Włącz jakiś serial - zaproponował Kubiak.
- Doctor Who! - zaczął radośnie Pit. Boże, co to za dziecko. 
- Dobry wybór - odpowiedziałam i włączyłam jeden z odcinków. Po chwili wrócił Winiar z chipsami, ciastkami i litrami różnych napoi.
- Te oczy działają cuda - odpowiedział dumny z siebie, widząc nasze zdumienie. Gdy byliśmy w połowie odcinka, do pokoju wpadł zdyszany Wrona, który został na dole jako nasz informator.
- Uwaga, uwaga alarm! "Obiekt X" się zbliża, przyjeżdżają wcześniej! - wykrzyczał.
- Wcześniej czyli kiedy?
- Właściwie to właśnie przyjechali - na te słowa zerwaliśmy się z naszych miejsc -Kłos, Melka, idziecie na dół szpiegować -powiedział Krzysiek i zaczął nas wypychać za drzwi.
- Chodź szybciej - poganiał mnie Karol ciągnąc za rękę.
- Idę przecież, ty idioto - wywróciłam oczami. Gdy wreszcie zeszliśmy na dół, w holu stali siatkarze USA wraz z trenerem oraz kierownik Spały. Uśmiechnęłam się widząc kilka znajomych twarzy. Nasze ukrywanie się nic nie dało, ponieważ ktoś nas zauważył. Gdy pozwolono im się rozejść, od razu podszedł do nas Paul.
- Mela, kiedy ja Cię widziałem - Amerykanin podniósł mnie i kilka razy obrócił się ze mną w ramionach, tak, że dosłownie latałam w powietrzu. 
- Też się za tobą stęskniłem - przytuliłam się do niego mocno. Gdy odstawił mnie na ziemię spojrzałam na Kłosa.
- Zamknij usta bo ci mucha wpadnie, Karolku - wyszczerzyłam się do niego.
*Matt*
Podróż była bardzo męcząca, więc razem z Paulem, z którym dzielę pokój, już o 23 położyliśmy się do łóżek. Zaśnięcie nie sprawiło mi problemu. Obudziłem się jakiś czas potem. Miałem wrażenie że usłyszałem huk. Byłem bardzo zaspany i nie miałam siły sprawdzić co to. Gdy zacząłem znów zasypiać, wydawało mi się, że otwierają się drzwi i ktoś staje koło łóżka. Pewnie coś mi się przyśniło.

~*~
Ahoj!
Jak widać to nasz ponowny wielki come back 😎
Tym razem jednak na lekko innych zasadach 😄
Rozdziały będą się pojawić raz w tygodniu; w Każdy Piątek w godzinach od 16 do 20  😘
Śmiało możecie więc zaglądać tu w tych godzinach 💪
Prosimy również o komentarze😎
Nie bądźcie duchami! Zostawcie coś po sobie! 😘
Jeśli chcecie możecie nas również znaleźć tu serdecznie zapraszamy do prześladowania nas :*


Pozdrawiamy cieplutko
Raissa&Lune 

1 komentarz:

  1. Noo!! W końcuu!! Już myślałam, że będę musiała Was szukać haha
    Rozdział mega!1 No kurdę już się boje co oni tam wykombinowali. A ten cały prezes Leny, to naprawdę przesadził...
    Pozdrawiam!!!
    Black.

    OdpowiedzUsuń