poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział III: Ukradzione poduszki, Winiaryzm i...niedźwiedź grizzly?!

**LENA**
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w stołówce gadając o wszystkim i o niczym. Później wszyscy grzecznie odnieśli swoje talerze do pań kucharek i udaliśmy się na górę do swoich pokoi. Razem z Melką zaczęłyśmy się rozpakowywać. Nie wiem czy to ma sens na tylko pięć dni lecz zrobiłyśmy to. Po wszystkim położyłyśmy się na swoich łóżkach i zaczęłyśmy w ciszy wpatrywać się w sufit. Zaczęło mi się już z tych nudów trochę przysypiać kiedy odezwała się Amelia:
-Coś czuję, że nigdy nie zapomnimy tych kilku dni...- przeciągnęła się na łóżku.
-Mi też tak się wydaje- zaśmiałam się wygodniej układając sobie poduszkę.
- Co o nich myślisz? Polubiłaś już kogoś?- spytała poruszając charakterystycznie brwiami
- Ty to tylko o jednym myślisz- zaśmiałam się rzucając w przyjaciółkę poduszką. Tym jednym ruchem rozpętałam prawdziwą wojnę. Oczywiście Mela nie była by sobą gdyby mi nie oddała. Zaczęłyśmy jak głupie skakać po łózkach, piszczeć i raz za razem zadawać sobie miękkie ciosy puchatymi poduchami. Skończyło się na tym, że Krzysiek wpadł do środka z naprawdę wkurzoną miną, aż się wystraszyłyśmy. Zeskoczyłyśmy z łóżek i poprawiłyśmy roztargane włosy.
-Siadać- zarządził wujek Igła co oczywiście natychmiast wykonałyśmy- do czego to doszło, żeby moja własna rodzina, nie pozwalała mi odpocząć po ciężkim treningu- zaczął swój wywód chodząc w tę i z powrotem- ja was tu ściągam ryzykując u trenerów dodatkowe okrążenia na a wy co?? Nawet mi spać nie dajecie...-załamał ręce
- Przepraszamy- obie wstałyśmy i dałyśmy mu buziaka w policzek- Już nie będziemy-starałyśmy się go jakoś udobruchać tak jakby miał zaraz zamiar nas stąd wyrzucić.
-Ja wiem, że nie będziecie- wyrwał nam z rąk poduchy- bo nie będziecie miały czym- zaczął się kierować w stronę drzwi- A tak ogólnie po kolacji jest impreza integracyjna u mnie, macie przyjść, zrozumiano?- zapytał
-Zrozumiano- zasalutowałyśmy mu na odchodne. Kiedy drzwi się zamknęły za libero padłyśmy na moje łóżko i zaczęłyśmy się śmiać lecz po chwili zasłoniłyśmy usta dłońmi aby nie hałasować.
Kiedy się opanowałyśmy Melka poszła na swoje łóżko i położyła się przykrywając nawet głowę.
-Co robisz?- zapytałam próbując ułożyć się wygodnie co było dość trudne ponieważ w tym momencie nie miałyśmy już poduszek
-Idę spać- powiedziała jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie- Nie wiem jak ty ale ja chcę być wyspana na imprezie
- Dobry pomysł- powiedziałam po czym przekręciłam się na bok. Niestety nie dane mi było usnąć. Nie byłam w stenie znaleźć wygodnej pozycji bez poduszki. Zrezygnowana westchnęłam i podciągnęłam się na łóżku. Oparłam się o zagłówek i sięgnęłam po książkę. Mogłabym w sumie wyjść na spacer lecz wolałam nie ryzykować tego, że się zgubię i nie będę umiała wrócić. Zaczęłam czytać w idealnej ciszy coraz bardziej zatapiając się w świat książki.
**AMELIA**
*3 godziny później*
Obudziło mnie uporczywe pukanie do drzwi. Zawarczałam cicho i nakryłam głowę kołdrą. Pukanie jednak nie ustawało.
-Lena, otwórz te cholerne drzwi!-krzyknęłam zrzucając z siebie okrycie.
-Jak już się obudziłaś to sama je otwórz ja nie mam czasu- odpowiedziała nawet nie odrywając wzroku od książki.
Zdenerwowana wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi.
-Czego?!-krzyknęłam gwałtownie je otwierając.
-Ooo, widzę że ruda też ostra-powiedział Michał Kubiak do Kłosa szturchając go w ramię.
-Dobra, co chcecie?-spytałam już nieco łagodniej.
-Pogadać przyszliśmy-bez pytana wparowali do naszego pokoju.
-O, Lenka co czytasz?-rzucił Dziku przysiadając koło blondynki. W tym czasie Karol zajął MOJE łózko.
-Lśnienie Stephena Kinga-powiedziała podnosząc głowę z nad książki. Misiek zrobił głupią minę i skrzywił się lekko. Na reakcje Kamińskiej długo nie musiał czekać, usiadła i uderzyła go w potylice.
-Ała! Czemu wszyscy mnie dzisiaj biją? - krzyknął odsuwając się na bezpieczną odległość od dziewczyny.
-Klasyków się nie lubi? - spytała podnosząc jedną brew do góry.
- Po dziewczynie spodziewałbym się jakiś romansów- wyszczerzył się i na wszelki wpadek odsunął się jeszcze dalej przez co prawie spadł z łóżka.
-A prawda jest taka, że Dziku przy dziewczynach zgrywa figo fago, a jak się zgasi światło to sika w majty!-zawył Karol rzucając się w śmiechu po moim łóżku.
-Ooo Michałku, czyżbyś bał się horrorów?-spytałam klepiąc go pocieszycieslko po ramieniu.
-Ja? No co ty...-zaśmiał się cicho-a ty Kłos, stul pysk!-rozejrzał się po łóżku, pewnie chciał czymś  rzucić w kolegę-Gdzie wy macie poduszki?!-taa...czyli się nie myliłam.
 -Krzysiu nam zabrał-wyjaśniłam ze stoickim spokojem.
-Ale czemu?-zdziwiony Karol zaczął badać powierzchnie pod swoją głową, dopiero teraz zauważył że czegoś brakuje.
-Nie pytaj-pokręciłam tylko głową.
- Powiedzmy, że go do tego zmusiłyśmy- powiedziała Lena szczerząc się na wspomnienie wizyty libero w naszym pokoju.
-Dobra, nie wnikam-Kubiak machnął ręką-tak w ogóle, to która godzina?
-16;30-odpowiedziałam spoglądając na zegarek wiszący na ścianie.
-To my w takim razie zmykamy na trening-powiedział i razem z Kłosem wyszli z pokoju.
-No to wreszcie chwila spokoju-rzuciłam się się na w końcu wolne łózko.
**LENA**
- Po co oni w ogóle tu przyszli skoro wiedzieli, że zaraz muszą iść na trening? zapytałam przyjaciółkę
-Może już się za nami stęsknili?-zaśmiała się głośno
- Naprawdę długo nas nie było, oni są jak duże dzieci zawsze potrzebują uwagi kobiet- wywróciłam oczyskami
-Dziwisz się? Tyle tygodni spędzają z samymi chłopakami, oni też potrzebują trochę rozrywki
- A my, że niby mamy być ich maskotkami? To dlatego Igła nas tu sciągnął?- zirytowałam się
-Zobaczymy co z tego wyjdzie-mruknęła wstając-chyba trzeba zacząć się przygotowywać do tej imprezy co nie?
- Co to ma znaczyć? Zobaczymy co z tego wyjdzie? Miałam rację? Mamy być ich maskotkami?- wyrzuciłam z siebie serię pytań idealnie ignorując pytanie przyjaciółki, nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam
-Oj daj już spokój, przecież wiesz że nie o to mi chodziło-uśmiechnęła się i podeszła w moją stronę chcąc mnie przytulić
- Nie- odepchnęłam jej dłonie- już ja sobie porozmawiam z Igłą- wyminęłam rudą i zaczęłam grzebać w szafie z poszukiwaniu odpowiedniego stroju. W końcu zdecydowałam się na ten zestaw.
Właśnie w tym momencie kiedy skończyłam się ubierać z łazienki wyłoniła się przyjaciółka ubrana w ten zestaw.  Zajęłam jej miejsce z łazience i rozpuściłam włosy co dało taki efekt. Umyłam szybko zęby i byłam gotowa
Zwolniłam łazienkę i zgodnie z moimi przypuszczeniami zaraz ponownie zajęła ją Melka. Trochę jej zeszło ale zaprezentowała się z pięknymi lokami.
- No no Mela dla kogo się tak wystroiłaś- zapytałam poruszając charakterystycznie brwiami
-No jak to dla kogo? Dla wujka Krzysia- zaśmiała się-a ty?-odbiła piłeczkę w moją stronę
- Dla Ciebie- złapałam ją za nadgatstek i pociągnęłam za sobą na łóżko tak, że wylądowała na mnie. W tym właśnie momencie do pokoju wszedł bez pukania Ignaczak zastając nas w dziwnej pozycji.
-Czy ja o czymś nie wiem?- szybkim krokiem do nas podszedł i zciągnął ze mnie przyjaciółkę. Przytulił ją do siebie po ojcowsku i rzucił
- Nie bój się, nie pozwolę Cię skrzywdzić- popatrzył na mnie zdezorientowany całą sytuacją. Jak na zawołanie obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Spokojnie Krzysiu, my się tylko do tej twojej imprezki szykujemy
- W taki sposób? Chyba muszę zadzwonić do twoich rodziców, żeby Cię lepiej pilnowali- zawołał oburzony. Ruda nie wytrzymywała już ze śmiechu podobnie jak ja
-Oj wujek, daj spokój, my się tylko wygłupiamy
- Co Ci mówiłem na ten temat?- jeszcze bardziej się zbulwersował niż poprzednio - Nie mów do mnie wujku bo się staro czuję- wypuścił ją z objęć po czym na odchodne rzucił jeszcze
- Za pięć minut widzę was u siebie. Jak nie to inaczej porozmawiamy- zaśmiał się po czym opuścił nasz pokój
**AMELIA**
Jak rozkazał Krzysiek, tak zrobiłyśmy. Ubrania poprawione, humory cudowne, możemy iść podbić serca.Wyszłam z gracją z pokoju. Tak właśnie, z gracją. Wywaliłam się na progu...
Lena zaniosła się głośnym śmiechem.
- Szkoda, że nie mam kamery, gdzie jest Igła gdy go potrzebuję- uniosła ręce i głowę do góry. Nagle ni z tego ni z owego zza rogu wyłonił się Ignaczak z  kamerą.
-Spokojnie wszystko mam nagrane!- przybił piątkę Lenie.
-I ty Brutusie przeciwko mnie?!-krzyknęłam i śmiejąc się wyciągnęłam ręce w ich stronę żeby pomogli mi wstać- a ty Kamińska stul pysk i mi pomóż!-nasze chichranie było słychać chyba w całym hotelu.
- Przykro mi Melka ale muszę iść razem z Krzyśkiem pokazać to reszcie chłopaków- powiedziała szturchając libero w bok po czym zaczęli biec.
-Ej no! To nie fair!-krzyknęłam za nimi i spróbowałam wstać. Trochę długo mi z tym zeszło...czy już mówiłam że jestem urodzoną kaleką? Gdy doszłam do pokoju wujka, ta dwójka już  zdążyła wszystkim pokazać filmik. Powitały mnie gromkie brawa.
-Oscar się tej pani należy!-krzyknął Piter. Zgromiłam go spojrzeniem po czym wybuchnęłam śmiechem.
-Jak ja was nienawidzę-powiedziałam i usiadłam pomiędzy Leną a Winiarem.
- Ja też Cie kocham- pocałowała mnie w policzek. Udając obrażoną odwróciłam się do Michała.
-Czy ty widzisz jak oni się nade mną znęcają?-szepnęłam zdesperowana w jego stronę.
-Ale tak poważnie, myślałaś o karierze kaskaderki? Bo fajnie upadasz-westchnęłam i teatralnie załamał ręce. Naglę rozległ się dźwięk telefonu, okazało się że to do Leny ktoś dzwoni.
-Poczekajcie, zaraz odbiorę i wrócę-powiedziała i wstała. Zrobiła krok, no chociaż niekoniecznie, bo od razu się przewróciła. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Cała uwaga skupiła się na niej. Okazało się że ktoś związał jej sznurówki.
-Który to, gadać!- odwróciła się na plecy i zmroziła wszystkich po kolei wzrokiem. W tym momencie Winiarski zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-No co, przyjaciele są od tego żeby pomagać-przybił mi piątkę. W między czasie pojawił się Igła ze swoją kamerą
-Mam to! Nagrałem to! Mam już haka na obydwie! Musicie być teraz grzeczne!- ekscytował się co najmniej jakby nagrał niedźwiedzia grizzly, robiącego kotlety w Spalskiej kuchni.
- Dorwę i zabiję!- warknęła Lena próbując rozwiązać sznurówki. Po minucie bezskutecznych prób zawyła- Winiarski idioto moje nowe buty,zniszczone...- załamała się
-Spokojnie, zostaw to bo jeszcze bardziej poplączesz- zaśmiał się-a poza tym, zawsze możesz chodzić bez butów.
 - Nie mogę, ponosisz mnie??-zrobiła minę kotka ze Shreka.
-No chyba śnisz kobieto! Wystarczy mi że na treningach ciężary muszę nosić! Nie żebyś była gruba czy coś...-szybko zaczął się tłumaczyć, za co został spiorunowany wzrokiem przez Kamińską. 
-Dobra, już nie bocz się tak-powiedział i jednym pociągnięciem sznureczka rozwiązał węzeł.Blondynka otworzyła szeroko buzię z niedowierzaniem wpatrując się to w rozwiązane sznurówki to w Winiara
- Michał ty mój cudotwórco- podeszła do niego na kolanach - Dziękuję, za uratowanie, życia moim butom- złożyła mu pokłon niczym jakiemuś bogowi.

-Od dzisiaj wyznajemy Winiaryzm!- krzyknął Wrona siedzący na kanapie obok. Zbiorowy face palm. W pokoju było słychać głośny plask, a potem tradycyjnie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.  
- Dobra dość tych wygłupów. Co to za impreza bez muzyki?-krzyknął Igła i włączył boomboxa. Doszły do nas dźwięki dobrze znanej wszystkim piosenki [klik] i wszyscy wyszli na parkiet. 
Nie zdążyliśmy się długo nacieszyć muzyką bo nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wkroczył trener Antiga. 
-No co to ma być? Czy wy wiecie która godzina?-spytał, ktoś na szczęście zdążył wyłączyć muzykę.
-Do pokoi, biegiem!- rozkazał i wyszedł. Cóż więcej mogliśmy zrobić, niezadowoleni udaliśmy się do pokoi. 
***
Witajcie ponownie :3
Najwyraźniej to nie od nas zależy jakiej długości będą rozdziały :P
Jak zauważyłyście od tego rozdziału będą się pojawiały w tytułach nazwy, które będą nawiązaniem do notki.
Chciałybyśmy prosić was o oddawanie głosów w ankiecie :D
O co również chcemy was prosić??
O komentarze :)
Komentujcie bo to bardzo motywuje :3
Pozdrowienia i do nn:*
Całuski :**
Raissa&Lune

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział II

**AMELIA**
Akurat gdy wyszłam z pokoju na korytarzu pojawił się Piotrek Nowakowski. Naprawdę... nie miał kiedy urządzać sobie wycieczek. Na ukrycie się było już za późno.
-Cześć Amelia-powiedział  i pogwizdując radośnie zrobił kilka kroków.  - Zaraz... Co!? Melka?-nagle stanął i gwałtowne odwrócił się w moją stronę.
-Co ty tu robisz?! - podbiegł do mnie i mocno przytulił.
-Też się cieszę że Cię widzę Piotruś- powiedziałam sarkastycznie i zaśmiałam się.
-No pewnie że się cieszę!-krzyknął i zaczął mnie obracać w powietrzu. Kątem oka zobaczyłam jak z pokoju wychodzi Lena.
-Dobra, bądź cicho i postaw mnie na ziemie-wydusiłam bo Pit bardzo mnie sciskał.
-A tak w ogóle, poznajcie się, to moja przyjaciółka Lena- pokazałam ręką blondynkę. Piotr zauwazył ją dopiero teraz i podszedł do niej.
-Cześć. Miło widzieć tak piękne dziewczyny wśród tylu facetów.-powiedział i podał jej dłoń.
- Bez przesady, nie może być tak źle- uśmiechnęła się po czym podała mu dłoń, która natychmiast utonęła w dużej Piotra.
- Wy nie musicie spędzać całych dni wpatrując się w chłopaków. U nich nie ma na czym oka zawieścić..- poruszył charakterystycznie brwiami.-Ale wyjaśni mi ktoś dlaczego Krzysiek nie powiedział że przyjeżdżacie?
-To miała być niespodzianka, więc może teraz chodźmy do niego zanim ktoś jeszcze się przypałęta-powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju libero.
**LENA**
Szłam cicho na końcu wycieczki wpatrując się w plecy Nowakowskiego. Zaskoczyło mnie to stwierdzenie Pita o dziewczynach i wolałam nie iść przed nim. Przyjaciółka zapukała cicho do drzwi a ja wyprzedziłam blondyna i zajęłam miejsce obok Melki. Drzwi powoli się uchyliły i stanął w nich roześmiany Krzysztof.
- Piotrek co Ty tu robisz?- zapytał chłopaka na nas nie zwracając uwagi
- Przyprowadziłem piękne panie- objął nas za szyje
- Piotrek- zawołał oburzony libero- zostaw je - pociągnął nas za dłonie do środka a oniemiałemu środkowego zatrzasnął drzwi przed nosem. Wszyscy troje zaczęliśmy się panicznie śmiać z miny chłopaka. Po chwili rozległo się pukanie a Krzysiek krzyknął
-Nie wchodzić, nie ma nikogo w domu- ryknął jeszcze większym śmiechem. W końcu znudzony Piotrek jak zawsze wszedł bez pukania i zajął miejsce na łóżku.
- Jak Ci się udało przekonać trenerów aby dali pozwolenie na przyjazd dziewczyn?- zapytał zaciekawiony Piotrek
- Ma się swoje sposoby- teatralne poprawił włosy- wystarczy, że po prostu gdzieś pójdę i od razu mam to załatwione- wypiął klatkę piersiową do góry
-Dobra, dobra, nie bądź już taki skromny- zaśmiała się ruda i klepnęła wujka w ramię-Powiedz lepiej jak naprawdę ci się to udało
- Jak możesz we mnie nie wierzyć?- oburzył się lecz zaraz wyjaśnił z uśmiechem- powiedziałem im, że wasza obecność dobrze na wszystkich wpłynie. Od razu się zgodzili, twierdząc, że zamiast się wygłupiać na treningach będziemy chcieli jak najlepiej się zaprezentować. A na tą niespodziankę to ja sam wpadłem- ponownie wypiął pierś na co zareagowałam śmiechem.
- Niech pan się nie obrazi- zaczełam przez śmiech
- Jaki pan?- zaśmiał się przy okazji przerywając mi- wujek Igła jestem- na to stwierdzenie Pit zaczął się śmiać przez co został zmrożony wzrokiem Igły. Kiedy wreszcie przestałam się śmiać już nie pamiętałam co chciałam powiedzieć. Chciałam włączyć się do rozmowy pozostałej trójki lecz nie wiedziałam co powiedzieć dlatego niż stąd i z owąt rzuciłam
- Jestem głodna, kiedy obiad?- patrzyłam na zabranych poważnie a oni zamiast mi odpowiedzieć jedynie popatrzyli po sobie i zaczęli się śmiać
- No co?- zapytałam nie wiedząc o co chodzi. Ponownie odpowiedział mi tylko śmiech
- Nie lubię was- ułożyłam usta w podkówkę po czym zaplotłam ręce na piersi i opuściłam pokój Ignaczaka.
**AMELIA**
-Dobra, chodźmy za nią zanim się gdzieś zgubi-powiedziałam i wstałam z łóżka, całą trójką ruszyliśmy na stołówke.
-Głodomorku, nie spiesz się tak-rzuciłam gdy dogoniliśmy blondynkę.
- Zostawcie mnie, sama sobie poradzę- fuknęła przyspieszając kroku. W tym momencie doszła do końca korytarza, który rozchodził się na dwie strony. Lena skręciła w lewo.
-Myślałem że chcesz iść na stołówke, nie na siłownię, ale jak wolisz-powiedział rozbawiony Igła gdy i my doszliśmy do końca korytarza.
-Ja wiem... Ja tylko... Myślałam że ktoś zostawił tu włączone światło-powiedziała blondynka i zawrociła mijając mnie i chłopaków zwijajacych sie na ziemi ze śmiechu. Gdy ogarneliśmy się ruszyliśmy za Leną.
Zauważyliśmy że czeka na nas przy wejściu do stołówki.
-Co, nie wejdziesz sama? - wyszczerzyłam się w jej kierunku.Blondynka zerknęła przez małe okienko w drzwiach po czym uśmiechnęła się blado
- Wejdę, tylko czekałam na was by sprawdzić czy dojedziecie w jednym kawałku- niepewnie weszła do środka i stanęła jak wryta czując, że oczy wszystkich zebranych przenoszą się na nią. Weszłam za nią. Zauważyłam wolne miejsce obok wciąż zajętego rozmową Michała Winiarskiego.  Złapałam przyjaciółkę za rękę i nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia chłopaków pociągnełam ją w tamtą stronę.
-Cześć Misiek-powiedziałam siadając, Lena zajęła miejsce obok mnie, a dalej usiedli Krzysiek z Piotrem.
-No hee.. - Winiar przerwał w połowie zdania i spojrzał w moją stronę. Jego mina była nie do opisania, jeszcze lepsza od tej Pita. - Mela?
-Nie, Duch Święty-śmiałam się w głos z jego reakcji. Nagle Igła podniósł się z krzesła.
- Uwaga!- wydarł się Krzysiu aby skupić na sobie uwagę wszystkich- to są moje siostrzenice macie być mili bo jak nie to nogi z dup powyrywam- powiedział ciszej z uśmiechem lecz był całkiem poważny. Oczy wszystkich były zwrócone w naszą stronę.
-Dla takich pięknych pań, to napewno będę miły-powiedział rozanielony Michał Kubiak.  Dało się słyszeć głośny plask. Misiek oberwał od Miśka.. No w sensie że od Winiara oczywiście, bo pluszaków tu nie mają... No chyba że o czymś nie wiem...
-Ała, za co?-mruknął Kubiak pocierając bolące miejsce.
-Ej, ej, ej Dziku ty to sobie takie rzeczy wybij z głowy-Igła pogroził mu palcem jak małemu dziecku.
-A tak w ogóle to co wy tu robicie?-spytał się mnie Marcin Możdżonek, jeden z siatkarzy który mnie zna.
-No.. - zaczęłam, ale nie było mi dane skończyć.
-Nie chwaląc się, ja to załatwiłem!-przerwał mi mój wujaszek, mówiąc to na tyle głośno aby każdy usłyszał. - Więc w razie czego, wiecie gdzie kierować podziękowania. - Śmiejąc się odwróciłam się w stronę Leny.
-Co myślisz o tej dżungli? - spytałam.
- Nie wiem jak tobie ale mi się tu bardzo podoba- wyszczerzyła białe ząbki po czym złapała widelec i nabiła sobie ziemniaka z talerza Winiara.
-Mmm... Dobry pomysł, też jestem głodna-powiedziałam i wyjęłam widelec z dłoni Michała
- Ejj to moje- zawył Winiar odsuwając swoje jedzenie- Igła zabieraj stąd swoją rodzinę.
-Mi tam nie przeszkadzają, chętnie się podzielę -Andrzej Wrona wyszczerzył się w naszą stronę podsuwając nam talerz.
**LENA**
- Dziękujemy- zamachałam rzęsami do Wrony po czym razem z przyjaciółką zajęłyśmy się pochłanianiem posiłku.  Na talerzu znajdowały się ziemniaki, jakaś sałatka i kotlet. Na widok mięsa skrzywiłam się co oczywiście nie umknęło bacznym spojrzeniom siatkarzy.
- Coś się stało? Nie smakuje Ci?- zapytał Wrona
- Nie, wszystko dobrze, jestem wegetarianką- wyjaśniłam i ponownie oczy wszystkich spoczęły na mnie. Chwila ciszy nie trwała długo bo do stołówki wpadł spóźniony Kłos. Szybko pobiegł po jedzenie i zajął miejsce obok Wrony. Nabił kotleta na widelec i dopiero wtedy spostrzegł nas.
-Kto to?- skinął głową w naszą stronę pytając szeptem Andrzeja
-Siostrzenice Igły-odpowiedzieli wszyscy chórem, tak Kłos zdecydowanie nie umie szeptać
- Ja nie...- zaczęłam lecz Igła ponownie mi przerwał dokańczając za mnie zdanie
-... powinnaś się odzywać
- Dobra to może w końcu powiecie jak macie na imię?- zwrócił się do nas Endrju Spojrzałam na przyjaciółkę po czym wstałam, zaraz ruda się do mnie dołączyła
- Ci co mnie znają to mnie znają, a ci co mnie nie znają to mnie nie znają- zacytowałam Igłę szczerząc się do niego - Jestem Lena
-Blondyna dobrze mówi-wyszczerzyła zęby- ja Amelia, Melka, Mela, mówcie jak chcecie- szturchnęłam ją z bok na określenie
-Ej ruda nie pozwalaj sobie- również się wyszczerzyłam
-Bijcie się, Bijcie się! - zaskandował Kubiak
- Kubiak a może ty chcesz dostać?-warknęłam podchodząc do niego wolnym krokiem
-Uważaj Michał, Lena bywa ostra-powiedziała Amelia charakterystycznie poruszając brwiami
- Nie wytrzymam z wami psychicznie- powiedziałam teatralne załamując ręce po czym opadłam na moje krzesło- po co ja tu przyjechałam?- oparłam głowę na stoliku
-Bo kochasz siatkówkę i zawsze chciałaś ich poznać? - powiedziała Mela klepiąc mnie po plecach
***
Znowu wyszło z rozdziału kolejne mini powiadanie :D
A przy okazji,że dzisiaj są urodziny Andrzeja Wrony chciałybyśmy złożyć mu najserdeczniejsze życzenia:
No ten tego, zdrowia i braku kontuzji bo to najważniejsze,
zajebistej dziewczyny, która zaakceptuje życie w podwójnym związku z siatkówką,
żebyś jeszcze wiele lat spędził w Skrze i Reprezentacji no i ogólnie samych sukcesów :*
Widzimy się niedługo miśki :3

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział I

**AMELIA**
  Właśnie wyjeżdżamy z Bełchatowa, z miasta które pokochałam od pierwszego wejrzenia,z miasta które żyje siatkówką. Zmierzamy do Spały, do naszej życiowej przygody. 5 dni z siatkarzami...to na pewno będzie ciekawe przeżycie.
Słońce już od rana mocno przygrzewa. Na szczęście ubrałam się dość lekko [klik], bo inaczej bym raczej nie wytrzymała. W radiu leciała przyjemna muzyka, a ja czytałam ulubioną książkę. Czy podróż może wyglądać lepiej? No dobra może...jeszcze lepszy od tego jest sen. Jednak niestety słońce święcące w prosto w szyby nie pozwalało odpłynąć mi w objęcia Morfeusza. Właśnie minęliśmy Twardosławice, gdy Lena przerwała ciszę trwającą między nami od początku podroży.
- Dobra, gdzie mam jechać?- zapytała zatrzymując się na poboczu. Jej słowa na początku do mnie nie dotarły, gdyż zasłuchałam się w jedną z moich ulubionych piosenek. Dopiero lekkie szturchnięcie w ramię wyrwało mnie z zadumy. Rozejrzałam się i próbowałam sobie przypomnieć trasę, którą tak dokładnie przeglądałam na Mapie Google jeszcze wczoraj wieczorem.
-Kurczę, nie pamiętam-odpowiedziałam bezradnie, nie musiałam patrzeć na minę przyjaciółki żeby domyślić się że jest na mnie wściekła.
**LENA**
Wzięłam kilka głębokich wdechów, by nie zacząć krzyczeć na przyjaciółkę. Jak można być taką gapą??  Wiedziałam, że powinnam zrobić to sama, ale nie, jak zawsze się uparła, że ona to zrobi. Teraz mogę tylko żałować, że jej pozwoliłam i nie zrobiłam tego. Jak na złość wczoraj skończył mi się pakiet internetu w telefonie. Nie miałam kompletnie pojęcia co mam zrobić. W końcu wpadłam na genialny pomysł. Jakbyśmy były w kreskówce w tym momencie nad moją głową pojawiła by się świecąca żarówka.
- Dzwoń do Ignaczaka, niech nas ponawiguje- powiedziałam spokojnym głosem wpatrując się w szybę daleko przed siebie. Zaciskałam mocno dłonie na kierownicy do tego stopnia, że zbielały mi kostki. Robiłam wszystko aby nie uszkodzić przyjaciółki. Nadal nie odwracając wzroku od drogi słyszałam jak ruda wybiera numer.
**AMELIA**
Zdenerwowana wybierałam numer wujka. Tak bardzo chciałam żeby ten dzień był idealny, jak zwykle musiałam nawalić. Lena na pewno jest na mnie zła. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam. Igła już po chwili odebrał.
-No co tam Melka, za ile będziecie?-zapytał tym swoim radosnym głosem.
-Krzysiu bo jest taki problem...-mówiłam bardzo niepewnie, było mi głupio- bo ja zapomniałam trasę i nie wiemy jak dalej jechać-wyrzuciłam z siebie jednym tchem. W słuchawce usłyszałam śmiech Krzysztofa. 
-Dobra, mów gdzie jesteście- był wyjątkowo rozbawiony. Mi nie było do śmiechu, znowu nawaliłam.
-Minęłyśmy Twardosławice.
-Jedziecie E67 tak?-przytaknęłam-Więc teraz droga to już żaden problem. Jedziecie za drogą, nie skręcacie nigdzie, aż do Tomaszowa Mazowieckiego. Zadzwoń do mnie jak tam dojedziecie, okay?
-Dobrze-odpowiedziałam i schowałam telefon do kieszeni, po czym przekazałam informacje blondynce. Skinęła głową i odpaliła silnik. Ja założyłam słuchawki i próbowałam uspokoić się przy muzyce. [klik]
** LENA **
Amelia założyła słuchawki i zamknęła się w swoim własnym świecie, w świecie muzyki. Ja również pogłosiłam radio lecz nie wsłuchiwałam się jakie piosenki w nim lecą. Byłam wściekła. Te kilka oddechów, które wcześniej zaczerpnęłam nic nie dały, czułam że muszę coś zrobić. Nie chciałam uderzyć przyjaciółki więc z piskiem opon zatrzymałam się na środku szosy. W tym momencie nie obchodziło mnie to czy ktoś za nami jedzie. Przyjaciółka nie przygotowana na ostre hamowanie prawie wpadła na przednią szybę lecz to również mnie nie obchodziło. Wysiadłam z auta i przeszłam na przeciwną stronę drogi. Wzięłam głęboki wdech i krzyknęłam ile sił w płucach. Nie powiem, że nie bo naprawdę mi po tym ulżyło. Zanim jeszcze ruszyłam do auta podniosłam z ziemi dość spory kamyk i rzuciłam nim jak najdalej umiałam. Szybko przebiegłam przez szosę i ponownie zajęłam swoje miejsce. Wcale nie musiałam patrzeć na rudą by wiedzieć, że jest zaskoczona. A nie powinna. Jest moją przyjaciółką już długi czas, powinna wiedzieć, że jak jestem wściekła czasem muszę sobie pokrzyczeć. Chciałam zobaczyć jej wyraz twarzy po tym co przed chwilą zrobiłam ale obawiałam się, że znowu powróci mi poprzedni poziom uniesienia. Trochę mi już przeszło ale cały czas tam gdzieś w środku byłam zła na przyjaciółkę. Już bez podobnych incydentów minęła nam droga do Tomaszowa Mazowieckiego. Przyjaciółka widząc znak oznajmiający nam, że wjechałyśmy do miasta wyjęła słuchawki z uszu i ponownie wybrała numer do libero.
-No hej, już dojechałyśmy- powiedziała   ruda gdy tylko odebrał. Dziewczyna przyłączyła na głośno mówiący, wiec słyszałam co odpowoedział.
-Więc teraz jedziecie dalej E67 aż do skrętu na ulicę Warszawską, skręcacie i jedziecie aż do pierwszego zakrętu, wjeżdżacie tam, a potem już za drogą prościutko do Spały. Ja zaraz po was wyjdę na parking-mówił bardzo wesoło
-Dzięki Krzysiu, nie wiem co byśmy bez ciebie zrobiły- odpowiedziała mu ruda
-Polecam się na przyszłość i do zobaczenia-powiedział i rozłączył się. Zgodnie z zaleceniami Krysztofa dojechałam do Spały. Nadal nie odzywałam się do przyjaciółki lecz kiedy już zaparkowałam złapałam ją za nadgatstek i szepnęłam cicho
- Przepraszam- dziewczyna nic nie odpowiedziała lecz przytuliła się do mnie i zaśmiała mi się prosto do ucha.
- Stresuję się wiesz??- zaśmiałam się nerwowo kiedy przyjaciółka się odsunęła
-Nie masz czym kochana, to też są ludzie -powiedziała po czym ze śmiechem wysiadła z samochodu i podbiegła do stojącego nieopodal Igły.
Wytarłam dłonie w nogi i wysiadłam. Nie zamknęłam auta bo wiedziałam, że jeszcze będziemy wyciągać bagaże. Powoli podeszłam do nadal tulących się ludzi. Nie chciałam przerywać im tych rodzinnych chwili. Na szczęście kiedy tylko się zbliżyłam odsunęli się od siebie.
- Dzień dobry, Lena jestem- wyciągnęłam rękę w stronę mężczyzny. Libero tylko spojrzał na moją dłoń po czym śmiejąc się przytulił mnie do siebie. Zaskoczona odwzajemniłam uścisk.
- Krzysiek, Igła, mów jak chcesz- wypuścił mnie z przytulasa- Co wam tak długo zeszło?- nie zwrócił się w sumie do żadnej z nas
-Nastąpiły pewne komplikacje-powiedziała ze śmiechem Amelia a Krzysiek automatycznie przeniósł spojrzenie na mnie.
- Czy to ważne?- zapytałam- Już jesteśmy - wyszczerzyłam się. Trochę to było dla mnie dziwne, stać tak na przeciwko mojego największego idola i beztrosko się do niego uśmiechać. Nigdy nie pomyślałabym, że pewnego dnia tak po prostu pojadę do Spały i będę rozmawiała sobie tak po prostu z ludźmi, których podziwiałam przez całe moje życie.
**AMELIA**
-To co, może ja odprowadzę was do pokoju?-powiedział Igła i podszedł do samochodu wyciągnąć nasze walizki -Mam nadzieję że nikt was nie zauważy, wasz przyjazd ma być niespodzianką, szczególnie dla tych którzy znają Melkę.
-To się chłopaki zdziwią- zaśmiałam się na samą myśl o ich minach.
-Chodźcie za mną-libero poszedł w stronę ośrodka. Szłam ścieżką, dookoła był las,a przed nami widniał budynek, który tak dobrze znałam w dzieciństwie. Igła często mnie ze sobą zabierał, lub przyjeżdżałam tu w odwiedziny, jednak gdy tylko podrosłam przestałam. Nawet za bardzo nie wiem dlaczego. No nie powiem, trochę się tu zmieniło.
-Drzewa podrosły- powiedziałam rozglądając się.  Pozostała dwójka wybuchnęła śmiechem.
-Spostrzegawcza jesteś-odpowiedział rozbawiony wujek. Cichutko weszliśmy do holu i odebraliśmy z recepcji klucze, po czym poszliśmy na trzecie piętro. Weszliśmy do naszego pokoju.
-To ja was tu na chwilę zostawię. Jak coś szukajcie mnie pod 42-uśmiechnięty libero zostawił nas same.
-No i co myślisz?-spytałam blondynkę siadając na wygodnym łóżku.
 -Trochę mało tu miejsca- skrzywiła się po czym zaczęła dokładnie się rozglądać.
-Oj ty moja marudo, pamiętaj że mogło być gorzej- zaśmiałam się- ale za to łóżka jakie wygodne...-powiedziałam rozmarzona. Blondynka rzuciła się na łóżko potem powiedziała szczerząc się:
- Rzeczywiście, bardzo wygodne.-śmiałam się sama do siebie, tak bardzo ciesze się że mogę tu wrócić. Przekręciłam się na bok i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Kogo najbardziej chcesz poznać?-spytałam szczerząc się jak głupia.
 - Już poznałam tą osobę- odpowiedziała układając się tak jak ja- i powiem Ci, że chętnie bym z nim jeszcze trochę porozmawiała-znowu na moich ustach wylądował szczery uśmiech.
-To co, idziemy?-wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
-Jasne, tylko cicho, ma być niespodzianka - podniosła się a ja w tym czasie już wyszłam z pokoju. 
***
Witajcie Miśki :*
No to przed wami pierwszy rozdzialik. Tak bardzo spodobało nam się pisanie tego opowiadania że wyszedł dość długi. :D Myślę że kolejny pojawi się dość szybko. Jeszcze tylko bardzo prosimy o komentarze i zmykamy ;) one naprawdę motywują.
Więc do następnego, pa kochani :*
Raissa&Lune

czwartek, 25 grudnia 2014

Prolog

**LENA**
Obudziłam się wcześnie, była godzina 06.00. Na początku nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego wczoraj od samego rana byłam tak podekscytowana. Dopiero kiedy całkowicie się rozbudziłam wszystko do mnie wróciło. Szybko się zerwałam z łóżka i nawet nie zakładając kapci pobiegłam do pokoju przyjaciółki. Drzwi były uchylone dlatego tylko je pchnęłam i od razu rzuciłam się na rudą krzycząc:
-Wstawaj! Już 06.00!- zaczęłam podskakiwać a przyjaciółka mruknęła coś niezrozumiale. Podskoczyłam na niej jeszcze kilka razy po czym wylądowałam na podłodze. Zielonooka zakryła głowę kołdrą i wygodniej się ułożyła. Prychnęłam i wywróciłam oczami. Jak zwykle. Najpierw będzie leżała ile tylko się da a później jak opętana będzie biegała po mieszkaniu w poszukiwaniu nie spakowanych jeszcze rzeczy.
- Dobra, leż sobie, ale żeby potem nie było na mnie- powiedziałam i udałam się do swojego pokoju by ubrać się w przygotowane wczoraj ubrania. Szybko założyłam na siebie ten zestaw i udałam się do łazienki. Włosy związałam w wysoką kitkę i wykonałam lekki makijaż. Gotowa udałam się do kuchni i zabrałam się za przygotowywanie dla nas śniadania.
**AMELIA**
Przekręcałam się z boku na bok, nie mogłam już zasnąć. Co ta Lena znowu odwala? Jest środek nocy i to sobota! Mogła by dać raz się człowiekowi wyspac! O kurde... dzisiaj sobota! Zerwałam sie z łóżka, przecież dzisiaj jedziemy do Krzyśka! Spojrzałam na zegarek. Cholera jasna! 6:40! Mam niecałą godzinę żeby się przygotować... Spokojnie dam radę, nie takie rzeczy się robiło. Wbiegłam do łazienki, nie mam czasu na prysznic, więc tylko szybko się umyłam. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, byłam genialna że wczoraj o tym pomyślałam.  Włosy tylko rozczesałam i puściłam luźno na ramiona. Wbiegłam do kuchni i rzuciłam sie do ekspresu. Przy stole siedziała Lena.
-Nic nie mów-powiedziałam w jej kierunku, wiedziałam że zaraz zacznie mi dogryzać.
- A nie mówiłam? Mogłaś choć raz mnie posłuchać- rzuciła wgryzając się w kanapkę.
-Tak, wiem, jak zawsze miałaś rację-powiedziałam rozdrażniona. Jak ja nienawidzę wcześnie wstawać!
- Przez grzeczność nie zaprzeczę- wyszczerzyła się
-Dobra, ty to się lepiej śniadaniem podziel a nie tak siedzisz-rzuciłam siadając do stołu z kubkiem gorącej kawy.
- Masz uznajmy, że to dzień dobroci dla zwierząt- przesunęła talerz po stole w moim kierunku. Śniadanie zjadłam w ciszy, nie miałam ochoty na rozmowę. Potem poszłam do pokoju zobaczyć czy na pewno jestem spakowana. Dałam sobie soczystego facepalma.
-Brawo Mela, brawo-powiedziałam na głos. Ładowarka, słuchawki i telefon leżały spokojnie na szafce, przecież bym o tym zapomniała! No to mamy 7:20. Czas jechać. Wyszłam z pokoju zabierając ze sobą torbe. Zobaczyłam że Lena jest w łazience. Szatański uśmiech wpełzł na moje usta.
-Kamińska weź się pośpiesz, ty zawsze wszystko musisz robić na ostatnią chwile?!-patrzyłam rozbawiona na przyjaciółkę.
**LENA**
Zacisnęłam zęby i pięści lecz nic nie powiedziałam. Paznokcie wbiły mi się w wewnętrzną stronę dłoni. Postanowiłam choć jednego dnia nie dogryzać przyjaciółce ponieważ to dzięki niej mam okazję poznać moich idoli. Wymusiłam uśmiech po czym wyminęłam ją w drzwiach. Zabrałam z mojego pokoju spakowaną torbę po czym zostawiłam ją na korytarzu. Do kieszeni włożyłam telefon i byłam gotowa. Ustawiłam się przy drzwiach i zaplotłam na piersi ramiona.
- Przybysz za minutę widzę Cię przy drzwiach!- krzyknęłam
-Już jestem-powiedziała wyłaniając się z kuchni z batonikiem w dłoni. Wywróciłam oczami widząc czym zasada się moja przyjaciółka
- Ani mi się waż jęczeć potem, że jesteś gruba- rzuciłam po czym odwróciłam się i uprzednio zabierając moją torbę z ziemi wyszłam z mieszkania.
**AMELIA**
Wzięłam swoje torby i poszłam za Leną, zamykając drzwi na klucz. Zbiegłam po schodach i ujrzałam blondynkę czekającą pod autem. Miała ręce zapłacone na piersi i nerwowo stukała nogą w ziemię.
- Dawaj kluczyki- powiedziała w moją stronę.
- Masz- rzuciłam jej to o co prosiła- Ja w tym czasie się prześpię- wyszczerzyłam się. Niebieskooka otworzyła auto i zapakowałyśmy swoje bagaże do bagażnika. Zajęłam miejsce pasażera i rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu.
- Nie za wygodnie Ci - mruknęła Lena zajmując swoje miejsce za kierownicą.
- Właśnie nie, jest trochę za ciasno- poprawiłam się na fotelu.
- To twój problem, ty wybierałaś ten samochód- odpaliła silnik i odjechałyśmy w kierunku Spały.
***
Witajcie!
Blog został założony spontanicznie, więc niektóre rzeczy mogą być jeszcze nie dopracowane :D
Sam pomysł wpadł nam niespodziewanie co nas trochę zdezorientowało. Od tego wydarzenia cały czas błąkał nam się w głowach dlatego w końcu się poddałyśmy i tak oto powstał ten blog :D
Także mamy nadzieje, że wam się spodoba i będziecie wpadały tu częściej by wygłosić swoja opinię co wam się podoba, co nie, i co mamy zmienić :P
Na początku naszej przygody z tym opowiadaniem rozdziały niestety nie będą się pojawiały na bieżąco ;)
No to ten tego Wesołych Świąt Miśki<3