sobota, 19 listopada 2016

Rozdział XL: "Udawałeś?", rudy diabeł i prawda.

*Karol*
Gdy bez pukania wpadłem do pokoju Kubiaka, buzowało we mnie milion różnych emocji.
- Mógłbyś przestać być chujem? - niemal krzyknąłem, podchodząc do łóżka na którym leżał wraz z Moniką. Moje -i jego- szczęście, że byli ubrani.
- Melka cię nasłała? - westchnął zrezygnowany, niczym wielce poszkodowane dziecko i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nik nie musiał mnie nasyłać, robię to, bo nie rozumiem co się z tobą stało! - nie zniżałem tonu, przez co pewnie było mnie słychać w sąsiednich pokojach. Michał spojrzał tylko na mnie zdziwiony, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Byłeś taki zakochany, udawałaś? - spytałem już nieco ciszej. Kubiak wstał.
- Oczywiście, że nie! Poprostu sytuacja się zmieniła, sam wiesz - był nadwyraz spokojny.
- Sytuacja się zmieniła! Pojawiła się Monika, zatrzepotała rzęsami i wszystko inne przestsło istnieć!
- Chodzi mi o sms'y - teraz również on zaczął krzyczeć.
- Naprawdę myślisz, że Lena mogła by to wysłać? Jesteś aż tak zaślepiony? - warknąłem zostawiając osłupiałego Michała i wściekłą Monikę.
Wyszedłem na korytarz, jednak cofnąłem się .
- Przestań być chujem.

*Monika*
- Chyba nie myślisz, że ta cała chora sytuacja jest z mojej winy? - zapytałam piskliwym głosem
- Sam nie wiem co mam myśleć - schował twarz w dłoniach. Przełknęłam głośno ślinę po czym odjęłam jego dłonie od twarzy by móc spojrzeć mu w oczy.
- Może nie znamy się długo, ale powinieneś wiedzieć, że ja nie mam z tym nic wspólnego! Nie jestem taka - powiedziałam z rozgoryczeniem
- Ja już naprawdę nie wiem co myśleć - wysunął dłonie z moich rąk po czym wstał i podszedł do okna
- Michał, posłuchaj... -  zaczęłam podwyższonym głosem ze strachu, że to wszytko zaraz przepadnie
- Chcę zostać sam - przerwał mi głuchym głosem, wypranym z emocji
- Ale ja...
- Wyjdź z mojego pokoju! Nie rozumiesz jak się do Ciebie mówi?!  CHCĘ. TYLKO. ZOSTAĆ. SAM! - krzyknął odwracając się w moja stronę gwałtownym ruchem. W moich oczach zaślniły łzy, ale przekłnęłam gorzką gulę w gardle po czym skinęłam głową i wyszłam. Miałam ochotę zwinąć się w kulkę i płakać, a wszytko przez to, że zlekceważyłam tą rudą! Trzeba było się pozbyć ich obu na raz! Jeśli teraz wszytko się popsuje to zostanę z niczym... A przecież miało być tak pięknie! Poszło nawet łatwiej niż się spodziewałam, a teraz to wszytko miałoby pójść na marne? Przecież nie mogę porzucić tej pięknej przyszłości w której mogłabym nie pracować i mieć hajsu jak lodu, a dodatkowym plusem byłby przystojny chłopak, później narzeczony i kto wie, może nawet mąż? Na pewno nie narzekałabym na takie życie! Nie mogę teraz pozwolić, żeby dwie durne dziewuchy mi to zniszczyły! Pora odbyć poważną rozmowę z tym rudym diabłem i tak coś czuję, że nie zakończy się to zbyt dobrze... Oczywiście dla niej!

*Melka*
Nie dostałam pozwolenia na wyjazd ze Spały, mam tu za dużo obowiązków. Nie mogę szukać Leny. Czuję się jakbym ją zawiodła.
Siedziałam w fotelu z telefonem w ręce gdy do mojego pokoju wpadła wściekła Monika. Działałam impulsywnie. Wybrałam numer Michała i zablokowałam ekran chowając go do kieszeni. Raz się żyje.
- Ty ruda wiedźmo, zostaw wreszcie w spokoju mnie i Michała!- krzyczała zbliżając się do mojego fotela.
- Nie, dopóki nie przyznasz się, że to ty wysłałaś te sms'y - mówiąc to wstałam i pewnym krokiem podeszłam do niej.
- Ty nie możesz chyba znieść świadomości, że okazałam się lepsza od tej twojej blondi - śmiała się w głos.
- Lepsza w czym? Wszystko co tu masz, osiągnęłaś kosztem Leny - mój głos był opanowany. Dziwiłam tym samą siebie.
- I bardzo dobrze! Mój plan był idealny, wszystko szło po mojej myśli, ale wtedy pojawiłaś się ty! Jednak ja nie dopuszczę. Michał ma być mój i jeśli będę musiała pozbyć się również ciebie, jestem gotowa to zrobić - jej głos kipiał wściekłością. Stała tak blisko, że czułam na twarzy jej oddech. Zaczęła mnie przerażać.
Nagle do pokoju wpadł Kubiak trzymając w trzęsącej się dłoni telefon.
- To prawda! To wszystko prawda!? - jeszcze nigdy nie widziałam tak wściekłego Dzika.
- To nie...- Monika próbowała coś wydukać.
- Wszystko słyszałem - wskazał na telefon w którym włączona była rozmowa ze mną - Nie chce cię znać.

***
Witajcie, po wielu trudach w końcu coś się pojawia :D
Blogger postanowił nam dziś zrobić psikusa i praktycznie gotowy rozdział przepadł :/
To co tu wyżej widzicie to efekt jednodniowej pracy i mamy nadzieję, że wam się spodoba :D

Jak widać zaczynamy psuć idealny plan Moniki... Kubiak w końcu sobie zdał sprawę jaka ona naprawdę jest, a Lena już zaszyła się w Warszawie :D

Musicie jednak wiedzieć, że w tej wersji pierwotnej Monika miała dłużej zatruwać wszystkim życie :D Faktem jest jednak to, że jej postać zaczęła męczyć nawet nas, a to raczej nie powinno się zdarzyć bo to postać stworzona przez nas :P
Tak sądzę, że to nie ostatnie spotkanie z nią w tym opowiadaniu lecz na razie musi się pogodzić z porażką :D

Jedyne co możemy obiecać na kolejne rozdziały to jedynie to, że kiedyś się na 100% pojawią :D Jakie będą? To już się okaże :P

Pozdrawiamy i do zobaczenia przed ekranami za tydzień <3
Raissa & Lune

sobota, 12 listopada 2016

Rozdział XXXIX: Kiedy wszytko się sypie, Nie i 'Nie było warto'

*Lena*
Odłożyłam walizkę na łóżko i założyłam ręce na piersi. Westchnęłam cicho po czym schowałam dłonie w tylnych kieszeniach spodni. Zerknąłem na kurteczkę leżącą obok. Wzięłam ją w dłoń po czym ujęłam w drugą dłoń rączkę walizki. Czułam się jakbym właśnie wyprowadzała się pierwszy raz, a przecież tak nie było. Bez dalszych problemów opuściłam pokój, a później dom. Oczywiście już wcześniej pożegnałam ponownie rodziców, a nie obyło się bez kolejnych wzruszeń. Co prawda mogłabym zostać na dłużej, ale najpierw musiałam coś załatwić. Oczywiście, do tej pory znalazłam już miejsce w którym mam zamiar się zatrzymać i zdążyłam już wszytko ustalić. Przede mną teraz kilka niezbyt ciekawych godzin w podróży do Warszawy. Ciocia, u której na jakiś czas się zatrzymam nawet ucieszyła się na moją dość niespodziewaną wizytę. Rodzice na razie nic nie wiedzą, ponieważ mam świadomość, że mama będzie próbować jakoś temu zapobiec. O ile już tego nie zrobiła... Tak, moja mama prawdopodobnie już uznała, że ona o wiele lepiej wie jak mi pomóc. Niekiedy to jest nawet zabawne, ale raczej nie teraz. Tą sprawę powinnam rozwiązać sama. Mama na pewno nie pomoże mi w sprawach sercowych. Które, teraz są trochę skąplikowane. Trochę skąplikowane to ładnie powiedziane, ja sama zaczęłam się w tym gubić. Co ja tak ogólnie już czuję? Lubię, lubię Kubiaka i boli mnie jego pocałunek z Moniką czy jednak chodzi mi o Kubę i powinnam z nim spróbować? Jak na razie to wszystko idzie nie tak jak trzeba. Najwyższy czas coś zmienić. Tylko jak sobie to wszytko poukładać? Kiedy teraz wszystko mi się sypie?

*Melka*
- Kubiak otwieraj te drzwi! - waliłam pięścią w drzwi pokoju Dzika, w którym ostatnio zadziwiająco często bywam. Minęło kilka długich sekund, zanim wspomniany wyżej osobnik otworzył drzwi.
- Co jest? Nie mam za bardzo czasu - warknął. Nie zważając na protesty, wyminęłam go w drzwiach i weszłam do środka. Nie spodziewałam się widoku jaki tam zastałam. Na łóżku leżała rozwalona Monika, na szczęście jeszcze w ubraniu.
- No ciekawie - powiedziałam przedłużając sylaby.
- Cześć Melka! - pisnęła słodko dziewczyna. Gdzie mogę zwymiotować?
- Kubiak, musisz pomóc mi szukać Leny - odwróciłam się w stronę Michała.
- Nie - odpowiedział krótko. Po chwili ciszy kontynuował swoją jakże rozbudowaną wypowiedź
- Przemyślałem wszystko, nie chce się już za nią uganiać, odpuszczam to sobie - to był moment kiedy krew zaczęła szybciej płynąć w moich żyłach. Odwróciłam się i wyszłam. Nie to nie. Czuję, że niedługo przekona się jaka jest Monika. Gdy weszłam do swojego pokoju, Karol zerwał się w moją stronę.
- Kubiak woli zabawiać się z Moniką - mówiąc to otworzyłam szafę i wyjęłam z niej walizkę - Sama się tym zajmę - Zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy. Kłos chwilę się nad czymś usilnie zastanawiał.
- Już ja sobie z nim pogadam.

*Lena*
Kiedy byłam w połowie drogi do Warszawy postanowiłam włączyć ponownie kartę. Oczywiście nie zamierzałam odbierać połączeń od siatkarzy czy Melki ale potrzebowałam tego w wypadku gdyby rodzice chcieli się ze mną skontaktować... ewentualnie gdyby był to Kuba. Oczywiście urządzenie zaraz po aktywowaniu zaczęło wibrować więc odrzuciłam je na fotel pasażera i ruszyłam w dalszą drogę obiecując sobie, że wszystko przejrzę już na miejscu. Pewnie trudno będzie mi przez to przebrnąć ale jakoś dam sobie radę.
***
Na miejsce dotarłam dość szybko na szczęście. Zabrałam wszytkie moje rzeczy, nie zapominając również o telefonie. Cudem chyba dotarłam na 5 piętro z moimi torbami i walizkami, ale kiedy już stanęłam pod drzwiami mieszkania ciotki byłam z siebie bardzo dumna. Zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem i poczekałam chwilkę. Była to dosłownie chwilka, bo ciotka jakby tylko czekając pod drzwiami na mój przyjazd od razu otworzyła.
- Witaj ciociu - przywitałam się przyjaźnie składając pocałunek na jej policzku.
- Witaj Lenko, zapraszam do środka, pewnie jesteś zmęczona podróżą, przygotowałam Ci już pokój, chodź za mną to zaraz Ci pokażę - zaczęła się rozgadywać.
- Spokojnie ciociu - zaśmiałam się - Wszytko po kolei, zaraz się rozbiorę i będziesz mogła mi pokazać mój tymczasowy pokój - odpowiedziałam wykonując to o czym przed chwilą wspomniałam. Po tym, kobieta zaprowadziła mnie do mojego tymczasowego lokum i wyszła twierdząc, że przygotuje mi ciepłą herbatę. Kiedy zostałam sama zabrałam się za przeglądanie wiadomości. Było ich sporo, ale tylko jedna złamała mi serce. Była ona od Kubiaka, w której zawarł wszystkie swoje myśli, ostatnie oczywiście zostawiając na koniec. Zdanie to chyba już na zawsze zagości w mojej pamięci.
'Najwyraźniej nie warto było się Tobą przejmować i zbyt wiele oczekiwać, byłem naiwny, dałem się oszukać, więcej nie popełnię tego błędu, po prostu odpuszczam sobie Ciebie.'

***
Dum Dum Dum!
#DramaTime
Dzieje się
Monika zaczęła na dobre bajerować Kubiaka, Kłos poszedł przeprowadzić z nim poważną rozmowę, Melka chce za wszelką cenę ratować relacje z Leną, a Lena postanawia zaszyć się w stolicy, łamiąc sobie przy tym serce.

Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę się doczekać powrotu do normalności, kiedy to wszyscy żyli sobie jak w bajce, dość nudnej, ale jednak bajce :D

Zdecydowanie bardziej lubię mieć zgodę między bohaterami, ale kłótnie też czasem są potrzebne :D Tym bardziej, że to po nich następują zwykle te najlepsze momenty :P

Czy będzie tak u nas? To jeszcze wszystko się okaże :D nie wykluczamy żadnej opcji. Także trzymajcie się mocno, zaczynamy dramę na poważnie ^^

Pozdrawiamy cieplutko i czekamy na Wasze komentarze, nie tylko pod tym rozdziałem lecz także pod innymi ;P

Raissa & Lane

PS. Zostańcie z nami, a obiecujemy, że wymyślimy coś super w najbliższym czasie :D

niedziela, 6 listopada 2016

Rozdział XXXVIII: Uspokój się, Potrzebuję tego i Przepraszam

*Melka*
Leżałam na łóżku z Karolem po swojej lewej stronie. W telewizji leciał film, jednak nie skupiałam się na nim. Trzymałam w dłoni telefon, co chwilę wysyłając wiadomość do Leny. Naprawdę się o nią martwiłam.
- Jak myślisz, gdzie ona może teraz być? - spytałam chłopaka nie mogąc dalej siedzieć cicho. Karol westchnął.
- Nie wiem Melka, ale zamartwiając się, wcale jej nie pomożesz. Jest dorosła i odpwiedzialna, nie zrobiłaby nic głupiego - próbował mnie uspokoić. To zabawne, że używa tych samych argumentów, których używałam przy Kubiaku. Mimo wszystko boję się o nią.
- Nie mogę znieść tego, że Monice może to ujść na sucho. Lena na to wszystko nie zasługuje.
- Melka do cholery! Rozumiem, że ona jest twoją przyjaciółką, ale nie da się z tobą o niczym innym rozmawiać. Uspokój się - Kłos podniósł głos widocznie zdenerwowany. Usiadłam zaskoczona.
- Nie możesz zrozumieć, że się o nią martwię? - warknęłam.
- Rozumiem to, ale daj jej odpocząć! Przestań się tym zadręczać i drążyć temat bo do niczego dobrego to nie doprowadzi - powiedział, tym razem jednak spokojniej.
Może on ma rację? Może przesadzam? Dramatyzuje?
- Muszę pomyśleć - powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się w stronę windy. Kolejny raz uciekłam od rozmowy.

*Lena*
Kiedy już wszytkie emocje opadły zaczęłam już na spokojnie rozmawiać z mamą. Po chwili do domu wrócił tata, którego również powitałam uściskiem , na chwilę przerywając rozmowę z rodzicielką.
- Co się stało, że postanowiłaś odwiedzić swoich staruszków? - zapytał ze śmiechem
- Kiedyś trzeba - wymusiłam uśmiech po chwili wracając na kanapę. Momentalnie podjęłam nową decyzję - Niestety nie zabawię u was długo. Trzeba będzie się urządzić na nowo - westchnęłam a widząc pytające spojrzenie taty dopowiedziałam - Długa historia...
- No dobrze, nie żebym Cię wyganiała, ale kiedy zamierzasz wyjechać i gdzie? - zapytała mama
- Dziś wieczorem - odparłam zdecydowanie, a stanowczość ta zdziwiła nawet poniekąd i mnie samą - Jeszcze nie wiem gdzie - to już wypowiedziałam mniej pewnie.
- Lena, zastanów się nad tym... Chcesz jechać i nawet nie masz pojęcia gdzie? - westchnął tata
- Musicie mnie zrozumieć - powiedziałam patrząc w oczy rodzicom - Potrzebuję tego, ale obiecuję, że tym razem będzie inaczej niż ostatnio - uśmiechnęłam się - Po czym poderwałam się z mojego miejsca z wielkim uśmiechem - Too,  co na obiad? -zmieniłam temat na co rodzice wspólnie wybuchli śmiechem.
- I wróciła, jak zwykle głodna Lena - tata poczochrał mnie po włosach na co się uśmiechnęłam. Jeden gest a wzbudził wiele wspomnień z dzieciństwa. Jednak dobrze wrócić do domu.

*Melka*
Nie minęło nawet piętnaście minut od mojego wyjścia z pokoju, gdy zdecydowałam się wrócić. Karol dalej tam był. Spojrzałam na niego zamykając drzwi, siedział na łóżku oparty o ścianę. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Przepraszam - wydusiłam w końcu - za to jak się ostanio zachowuje, za to, że zamiast porozmawiać tak poprostu wyszłam... - nie dane było mi skończyć, Kłos kiwnął głową i poklepał miejsce obok siebie, chcąc żebym usiadła obok niego. Tak też zrobiłam. Gdy tylko zajęłam swoje miejsce, Karol mocno mnie przytulił. To było tego czego teraz potrzebowałam, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. Zaczęłam rozmyślać, jednak teraz tematem moich myśli była sytuacja między nami. Patrząc na nas z perspektywy innej osoby, zachowujemy się jak para. Jedank...czym my jesteśmy na prawdę? Już miałam poruszyć ten temat gdy mój telefon wydał dźwięk przychodzącego połączenia.
Dzwoniła mama Leny. Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej.
- Halo? - odebrałam, a w mojej głowie krążyło tysiąc różnych myśli.
- Melka, Lena jest u nas. Wiesz może co się stało? - jej mama miała zaniepokojony głos. Zawachałam się.
- Lena musi to pani opowiedzieć. Wszystko z nią dobrze?
- Chce wyjechać. Nie mamy pojęcia gdzie, ona sama tego nie wie. Błagam cię Melka zrób coś - miała błagalny głos.
- Zrobię co tylko w mojej mocy.

***
Dzień dobry! Przepraszamy za kolejną obsuwę w czasie. Życzymy wam miłego czytania i prosimy o wasze opinię 😌
Do zobaczenia niebawem!

Raissa&Lune