środa, 29 lipca 2015

Rozdział XII: Przytulanie, skradziony telefon i trudne pożegnanie

**Melka**
Tej nocy do późna siedziałam pod altanką. Nie chciałam spotkać się z Leną. Nie chciałam znów nic kombinować, bo bałam się że mogę się wygadać. Do pokoju wróciłam dopiero o północy, kiedy byłam pewna że dziewczyna już śpi. Właśnie dlatego teraz tak ciężko było mnie dobudzić.
-Melka wstawaj, dzisiaj wyjeżdżam!-szturchała mnie w ramię przyjaciółka już od dobrych kilku minut.
-Daj mi jeszcze chwilę-wymamrotałam i zakryłam głowę poduszką.
-Trzeba było wcześniej wrócić do pokoju. Wstawaj- ściągnęła ze mnie kołdrę.
-Dobra, dobra wstaje-podniosłam się szybko z łóżka, wiedząc że jej następnym krokiem może być oblanie mnie wodą. Szybko poszłam do łazienki żeby się ubrać i umyć. Zaraz po mnie weszła Lena. Gdy była już ubrana nadszedł czas na śniadanie.
-Naprawdę nie chce stąd znów wyjeżdżać-powiedziała Lena płaczliwym tonem gdy byłyśmy w windzie. Nie pozostało mi nic innego niż mocno ją przytulić. Pozostałyśmy w tej pozycji do czasu kiedy winda się otworzyła.
-Jakie to słodkie!-usłyszałyśmy od razu radosnego Pita.
-Spadaj Cichy-machnęłam do niego ręką i pociągnęłam wciąż smutną blondynkę w stronę stołówki.
-Nienawidzę stad wyjeżdżać-mruknęła i skierowała się po śniadanie. Stołówka była jeszcze stosunkowo pusta. Jedynie stolik sztabu był zapełniony. Wzięłam naleśniki i sok i usiadłam przy stole. Siedział tam tylko Winiar, Wlazły i Możdżonek. Zaraz po nasz przymaszerował Piter.
-Reszta jeszcze śpi?-spytałam
-Pewnie zaraz przyjdą, jak wychodziłem Igła się ubierał-wyjaśnił Marcin i wrócił do jedzenia. Ponury nastrój Leny udzielił się wszystkim. Nikt nie miał nastroju do żartów. Po chwili zaczęli schodzić się pozostali siatkarze. Kubiak usiadł obok blondynki i objął ją ramieniem. To było słodkie.
-Koniec, nie możemy popadać w taki pogrzebowy nastrój, ona nie umiera-palnął Krzysiek gdy usiadł. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Chodziło mi o to że na pewno, bardzo szybko znowu się zobaczymy-sprostował Igła zanim Kubiak zabił go widelcem.
-Właśnie-zgodził się z nim Pit.
-Zanim się obejrzysz znowu będziesz jechała do Spały-pocieszałam ją.
-Tylko tym razem bez żadnych imprez, bo ja więcej sprzątał nie będę-powiedział Krzysiu na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Ale Krzysiu jako gosposia to był akurat świetny pomysł-rzucił Kłos.
-Tak, to było świetne-parsknął Wrona.
-Dobrze że mamy to udokumentowane-rzucił Winiar, za co nadepnęłam mu na stopę. Skrzywił się boleśnie. Na szczęście Lena tego nie zauważyła zbyt zajęta rozmową z Dzikiem.
-Chyba muszę iść skończyć się pakować-powiedziała w końcu blondynka.
-Pójdę z tobą-dopowiedziałam i obydwie wstałyśmy od stołu. Dziewczyna całą drogę do pokoju była milcząca. Dopiero gdy weszłyśmy do pokoju, rzuciła się na łóżko z ciężkim westchnieniem.
-Mam wrażenie, że tym razem pożegnanie jest jeszcze gorsze-szepnęła ciężko i zamknęła oczy. Usiadłam koło niej.
-Nie martw się, szybko tu wrócisz, obiecuję-próbowałam ją pocieszyć, jednak na marne. Mi też było bardzo smutno i dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Po chwili Lena wstała i zaczęła zbierać swoje rzeczy
**Lena**
- Dobra, w takim tępie to długo mi zejdzie zanim całkiem się zbiorę- wybuchnęłam śmiechem rozglądając się po pokoju za moim laptopem i telefonem. Dopiero po chwili przypomniałam sobie gdzie są moje rzeczy. Oparłam dłonie na biodrach i popatrzyłam na przyjaciółkę.
- Oddawaj mojego laptopa mendo- wystawiłam jej język lecz widząc, że się nie ruszyła z miejsca najwyraźniej się zastanawiając gdzie go zostawiła ruszyłam do drzwi, na odchodne rzucając do niej:
- Idę do Kubiaka odebrać mój telefon, jak wrócę chcę widzieć na moim łózku laptopa- kiedy zamykałam drzwi usłyszałam jeszcze jak dziewczyna zrywa się z łózka by zacząć poszukiwania.Zaśmiałam się lekko czując, że poprawia mi się humor. Między innymi dlatego zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Nawet gdy się nie stara, zupełnie przez przypadek, potrafi poprawić mi humor. Oczywiście, takie zapominalstwo jest często bardzo denerwujące lecz akurat dziś mnie rozbawiło. Po kilku minutach dotarłam do pokoju przyjmującego. W nadziei, że zastanę go samego w pokoju, tym razem bez pukania, otworzyłam drzwi. Moje nadzieje prysły niczym bańka mydlana. W pokoju mogłam zauważyć wszystkich, nie licząc oczywiście właściciela pokoju, bo jego akurat nigdzie nie zauważyłam.
- Gdzie Kubiak?- rzuciłam nie kierując tych słów do konkretnego siatkarza
- Nie ma- wyszczerzył się jak zwylkie pomocny Krzysiek.
- Zdążyłam zauważyć Ignaczak- warknęłam- Gdzie. On. Jest- wycedziłam przez zęby świdrując obecnych wzrokiem
- W łazience- wskazał drzwi ruchem głowy drugi libero, całkowicie nie przejmując się mną. Z westchnieniem podeszłam do łóżka i uprzednio spychając z niego Pitera rozsiadłam się wygodnie. Nie udało mi się jednak zagrzać tam długo miejsca, ponieważ środkowy chwycił mnie za kostkę i już po chwili oboje siedzieliśmy na podłodze.
- Cichy, zabiję Cię- uderzyłam go w potylicę z pokerową twarzą lecz nie umiałam długo utrzymwć tej miny i zaczęłam się śmiać.
- I tak powinno być, uśmiechaj się- puścił mi oczko po czym przygarnął mnie do siebie przytulając.  Dokładnie w momencie kiedy wtuliłam się w niego z łazienki wyszedł Kubiak. Zatrzymał się w miejscu z szeroko otwartymi oczami widząc scenkę na podłodze w jego pokoju.
- Co tu się wyprawia?- nie odrywał od nas wzroku zaciskając pięści aż wystraszony Pit się ode mnie odsunął
- Dobra, zrozumiałem, to Twoja dziewczyna- środkowy się podniósł i wyciągnął do mnie rękę by pomóc mi wstać. Chwyciłam jego dłoń i już po kilku chwilach stałam na nogach lecz moja ręka nadal tkwiła w uścisku Pitera. Niespodziewanie dla mnie machnął ręką tak, że straciłam równowagę i poleciałam wprost w ramiona Kubiaka. Super. Kolejny raz z zaskoczenia ląduję w jego ramionach. Zadowolony z obrotu spraw Krzysiek, wyciągnął rękę do środkowego dłoń, by ten przybił mu piątkę co też zrobił.
- Jesteście niemożliwi- ponownie zaczęłam się śmiać.
- Tak wiemy- puścił mi oczko Winiarski co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej.
- Dobra my tu gadu gadu, a ja muszę dokończyć pakowanie i wracać do pracy- powiedziałam kiedy już się opanowałam
- Teraz nigdzie nie pojedziesz- powiedział Kubiak i w ryku śmiechu zaczął mnie wyciągać z pokoju mimo moich protestów.
- Chcę tylko odzyskać mój telefon- krzyknęłam zdesperowana przestając przebierać nogami tak, że teraz Kubiak całkowicie mnie ciągnął.
- Co tu się dzieje?- ze swojego pokoju wyłonił się trener dokładnie w momencie gdy drzwi windy się otworzyły.
- Nic takiego- wyszczerzył się przyjmujący- idziemy sobie z Lenką na spacer
- A to dlaczego Lena nie idzie o własnych siłach?- zapytał lekko zdziwiony
- Ja emm...- zaczęłam
- To tak...- w tym samym momencie odezwał się Kubiak stawiając mnie na nogi
- Dobzie, widzę, że nie macie wytłumaczenia, dlatego powiem tylko abyście zachowywali się grzecznie i nie opuszczali tenenu ośrodka- po wypowiedzeniu tych słów uśmiechnął się i wrócił do swojego pokoju. Kiedy zamknęły się za nim drzwi fuknęłam na chłopaka po czym wyciągnęłam do niego rękę w oczekiwaniu na urządzenie. Nie doczekałam się jednak odpowiedzi więc odwróciłam się na pięcie z zamiarem poczekania w pokoju. Nie doszłam jednak daleko ponieważ zaledwie po kilku krokach moje stopy oderwały się od ziemi. Kolejny raz już tego dnia znalazłam się w ramionach chłopaka. Tym razem jednak nie zamierzałam protestować czy ogólnie się do niego odzywać. Zamierzałam spokojnie poczekać na rozwój wypadków.
- Lenka nie bądź taka- zdenerwował się Kubiak po długiej ciszy, w czasie której zdązyliśmy dojść na halę- odezwij się- zrobił minę kota ze Shreka- myślałem, że chcesz z nami dłużej zostać- postawił mnie za ziemi na przeciwko siebie
- Chcę ale nie mogę- westchnęłam po czym zmniejszyłam dzielącą nas odległość i wtuliłam się w niego o wiele bardziej, niż wcześniej w Nowakowskiego.
- Lena, tu jesteś- wydarła się Melka wpadając do środka lecz widząc nas przytulających się zatrzymała się w wejściu z otwartą ze zdziwienia buzią- nie chcę przeszkadzać ale już powinnaś być gotowa z tego co mi wcześniej mówiłaś- podeszła do nas i ciągnąc mnie za rękę zmusiła chłopaka do wypuszczenia mnie z objęć. Po chwili tak jak ja wcześniej wyciągnęła do niego dłoń a on krzywiąc się sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni i podał jej telefon. Uśmiechnęłam się pięknie po czym w podziękowaniu dałam radę w biegu musnąć ustami jego policzek. Ciągnięta za rękę przez Melkę odwróciłam się jeszcze i pomachałam Kubiakowi na pożegnanie.
***
Ponownie wszyscy zebraliśmy się przed autem, którym miałam wrócić do domu i tym samym ponownie ich opuścić.
- Bedę tęsknić- pokazałam im język po czym wyprzytulałam wszystkich po kolei, tym razem nie zatrzymując się przy nikim na dłużej. Wiedziałam, że tym razem nie zobaczę ich o wiele dłużej bo nie liczyłam na aż takie szczęście. Po chwili wsiadłam do samochodu i odjechałam. Nie zajechałam jednak daleko ponieważ mój telefon zaczął dzwonić. Jak najszybciej zatrzymałam się na poboczu i odebrałam widząc, że dzwoni mój szef:
- Co to ma znaczyć?- krzyknął mi wprost do ucha
- Proszę wybaczyć, ale nie wiem o co chodzi- wyjaśniłam, lekko kuląc się na siedzeniu pomimo tego, że nie może mnie zobaczyć.
- Nie wiesz o co chodzi?- zdziwił się i po chwili przyjął ugodowy ton - W takim razie porozmawiamy jak wrócisz do pracy, mam nadzieję, że już jesteś w drodze powrotnej
- Tak, niedawno wyjechałam- odpowiedziałam
- Doskonale, widzimy się jutro w pracy, do widzenia- powiedział
- Do widzenia- odpowiedziałam po czym usłyszałam pikający dzwięk oznaczający zakończenie połączenia. Zdezorientowana popatrzyłam na urządzenie po czym odłożyłam je i jeszcze szybciej ruszyłam do domu.
***
Witajcie ponownie ;)
Dziś o wiele krócej ponieważ jak najszybciej chciałyśmy się do was zwrócić. Sprawa jest dla nas przykra ponieważ pomimo apelu Raissy pod poprzednim postem, pojawiły się tam tylko trzy komentarze. Jeden z nich był naprawdę wyjątkowy za co chcemy serdecznie podziękować chichotce. Dziękujemy Ci kochana bardzo doceniamy te słowa wsparcia :* Mimo wszystko trzy komentarze nam nie wystarczą przy tylu wyświetleniach dlatego jesteśmy zmuszone postawić wam następujący warunek:
Kolejny post pojawi się, kiedy pod tym postem będzie 5 komentarzy
Mamy nadzieję, że do szybkiego zobaczenia :*
Raissa&Lune

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XI: Sesja, hit internetu i akcja konspiracja.

 **MELKA**
-Jesteś geniuszem zła-szepnęłam konspiracyjnie do Lenki, gdy szłyśmy korytarzem w ściśle określonym celu. Tym celem był pokój mojego wujaszka.
-No przecież wiem-ostentacyjnie zarzuciła włosami.  Stanęliśmy pod drzwiami nr. 81 i zaczęłyśmy nasłuchiwać.
-Igły nie ma-stwierdziłam po chwili.
-Skąd wiesz? Przecież nic nie słychać.
-No właśnie-równocześnie parsknęłyśmy śmiechem. Zapukałam.
-Wchodźcie dziewczyny!-odkrzyknął nam Marcin.
-Skąd wiedziałeś że to my?-rzuciła Lena, gdy tylko weszłyśmy do pomieszczenia.
-Tylko wy tu pukacie-zaśmiał się.
-Racja-zawtórowałyśmy mu i usiadłyśmy na wolnym łóżku.
-Igła poszedł sprzątać?-zadała pytanie Lena.
-Tak, nieźle go wkręciłyście-Marcin był bardzo rozbawiony.
-Więc...-zaczęła blondyna-Wiesz może gdzie jest jego kamera?
-Pewnie, leży na szafce- wskazał ręką w tamtym kierunku. Nasze oczy zabłysnęły radośnie. Podeszłam i wzięłam ją.
-Po co wam ona?-spytał podejrzliwie, jednak byłam pewna, że nam jej nie zabierze.
-Potrzebna, obiecuję że wróci w całości-i szybko wyszłyśmy z Leną na korytarz.
***
-Ała, skąd tu tyle kolcy?-marudziła Lena
-Bo to jeżyny?-powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Bo w sumie...taka była. Przedzieramy się właśnie przez jakieś zarośla, żeby ponagrywać Krzysia Sprzątaczkę.
-Ej, patrz! Stąd jest widać-szturchnęła mnie w ramie przyjaciółka. Dokładnie naprzeciw nas Igła ścierał resztki sałatki ze stołu. Cóż to był za piękny widok.
-Dobra, tylko musimy być cicho-szepnęłam i włączyłam kamerę.
-Hej-Lena pomachała ręką-Ja jestem Lena, a to jest Melka i dzisiaj przejmujemy Igła Szyte!-naprawdę bardzo starałam się aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Wszystko to dlatego że chcemy wam pokazać coś pięknego-powiedziałam a Blondynka obróciła kamerę w stronę Altanki-Igła sprząta!-szepnęłam dość głośno i entuzjastycznie.
-Pewnie zastanawiacie się dlaczego szepczemy, otóż Krzysiu nie wie że go nagrywamy-.Kamera znów została skierowana na Krzyśka, który mamrocząc coś pod nosem sprzątał papierowe talerzyki i plastikowe kubeczki ze stołu. Niestety nie było słychać co takiego mówi, więc postanowiłyśmy przestać się ukrywać.
-Krzysiu, powiedz cześć do kamery!-krzyknęłam wyłaniając się zza krzaków.  Igła odwrócił się zszokowany i wypuścił kubeczki z dłoni.
-Co wy tu robicie z moją kamerą?!-wykrzyknął rozdrażniony.
-Ładne do cześć-zażartowała Lena.
-Oddawać mi to, natychmiast- wyciągnął rękę po aparat.Blondynka zaczęła przed nim uciekać. 
-Gdybyście usłyszeli o zaginięciu blondynki w Spalskim lesie, wiedzcie że to wina Krzyśka!-krzyczała do kamery. Gdy przebiegała koło mnie rzuciła ją w moją stronę, a ja sprawnie złapałam nakierowując aparat na biegającą dwójkę. Igła na szczęście tego nie zauważył. 
-Jak widzicie mamy tu prawdziwe przedszkole, nawet bawią się w berka-zażartowałam.
Lena była dosłownie kilka kroków przed libero. Tamten biegł za nią wymachując rękoma i wykrzykując różne groźby, np.
-Jak nie zaraz nie oddasz mi tej kamery to przyjdę w nocy i pomaluję ci włosy na zielono!
-To by w sumie było ciekawe, zawsze chciałam spróbować czegoś nowego-droczyła się blondynka. Jednak w tym momencie przestało jej być do śmiechu, Nie zauważyła dużej gałęzi leżącej na ziemi i potknęła się o nią. Jednak to nie koniec, rozpędzony Krzysiek nie zdążył wyhamować i przewrócił się o nogi dziewczyny. Mogę się założyć że mój śmiech niósł się po całym lesie. 
-Jednego możesz być teraz pewny Igła-powiedziała Lena a ja zaczęłam powoli wycofywać się w stronę ośrodka.
-Czego? 
-Że to nagranie nie ujrzy światła dziennego-obydwoje zaczęli się śmiać.
-Właśnie, gdzie kamera?-spytał mój wujek.
-Melka ją ma-jednak mnie już tam nie było. Pędem pobiegłam do budynku. Nie miałam czasu czekać na windę, więc wbiegłam po schodach i skierowałam się do jednego z pokoi. Nie pukając otworzyłam z hukiem drzwi.
-Kłos, dawaj laptop, mam tu nowy hit internetu!
**LENA**
Zauważywszy brak przyjaciółki w pobliżu altanki zerwałam się na równe nogi i ramię w ramię z naszym szanownym libero ruszyłam do budynku.
- Igła rusz dupę- krzyknęłam kiedy się potknął i o mało co nie zaliczył kolejnej gleby.
- Staram się- odkrzyknął- właściwie dlaczego tak bardzo Ci zależy na mojej kamerze?- zapytał doganiając mnie - Melka jej nie zniszczy- klepnął mnie w plecy
- Ja wiem- warknęłam - Nie obchodzi mnie Twoja kamera, tylko to co na niej jest- zmroziłam go wzrokiem- Zamierzałyśmy to wstawić na YouTube i jeśli się nie mylę Melka właśnie w tym momencie realizuje do końca nasz plan- krzyknęłam zdesperowana przyśpieszając i jak torpeda wbiegłam po schodach zostawiając libero w tyle. Nie myśląc długo wpadłam do pokoju Kłosa i Wrony gdzie z szatańskim uśmiechem na ustach siedziała Melka z laptopem na kolanach. Palca trzymała nad przyciskiem, wciśnięcie którego spowoduje mój koniec. Zamarłam w przejściu czekając na rozwój wydarzeń.
- Melka- odezwałam się błagając ją wzrokiem.
- Przekonaj mnie- wyszczerzyła się doskonale odgadując o co mi chodzi.Dokładnie w tym momencie do pokoju wpadł Ignaczak i ignorując nas złapał swoją kamerę po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju.
- Ignaczak, wracaj tu w tym momencie- krzyknęłam za nim
- Przykro mi Lenka, to karma- zaśmiał się
- Ty też jesteś na tym nagraniu- warknęłam a on machnął na to tylko ręką i zszedł na dół prawdopodobnie wracając by dokończyć sprzątanie.
- Zostałaś sama- zaśmiał się Kłos lecz po chwili przestał widząc mój wzrok. Wstał i z uniesionymi do góry dłońmi na znak poddania się opuścił ten pokój zamykając za sobą drzwi.
 - Możemy jakoś to załatwić- mruknęłam
- To prawda - uśmiechnęła się. Opadłam na fotel stojący obok wejścia a Melka wcisnęła przycisk i zamknęła laptopa. Niestety nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to co kliknęła wcale nie było by się wylogować ze swojego konta.
- Czego chcesz w zamian za ten filmik? - pokazałam jej język ciesząc się z zakończenia
- Kompletnie nic- wzruszyła obojętnie ramionami po czym odłożyła laptopa i wyszła z pokoju. Chwilę siedziałam osłupiała na fotelu lecz zaraz ruszyłam za nią. W drzwiach minęłam się z Kłosem i Wroną, którzy mieli na ustach te same cwane uśmieszki. Nie zwróciłam na to jednak zbytnio uwagi ponieważ zastanawiała mnie ta obojętność przyjaciółki.
- Jak to kompletnie nic?- zapytałam patrząc jak dziewczyna poprawia sobie włosy szykując się na obiad.
- Boże Lena- odwróciła się w moją stronę- Normalnie, nic, po prostu nic- wzruszyła znów ramionami- powinnaś być szczęśliwa, że nic nie chce- pokazała mi język
- To dla mnie dziwne- rzuciłam się na łóżko nadal będąc podejrzliwa w stosunku tej sprawy
- Idziemy?- zmieniła temat pewnie zdając sobie sprawę, że na jedzenie ja zawsze chętnie.
- Pewnie, że tak- klasnęłam radośnie w dłonie momentalnie się podnosząc z łóżka co rozśmieszyło rudą. Na stołówkę dotarłyśmy jako jedne z pierwszych zastając już przy stole dwóch środkowych. Co chwila z czegoś się śmieli lecz zauważając nas szybko przestali.
- Z czego się śmiejecie?- zapytałam po czym zajęłam moje miejsce dosłownie na chwilę by przypomnieć sobie, że jedzenie na mnie czeka. Nie marnując więcej czasu zostawiłam chłopaków przy stole nie doczekując się odpowiedzi. Przyrzekając sobie, że wyciągnę z nich odpowiedz ustawiłam się w kolejce, która już zaczęła się wydłużać. Cierpliwie poczekałam na swoją kolej i odebrałam jedzenie,oczywiście kulturalnie dziękując pani kucharce. W drodze do stolika nie spuszczałam wzroku z dwóch środkowych, którzy doskonale wiedzieli o co mi chodzi. Kiedy wreszcie zajęłam moje miejsce obok Kubiaka nie wytrzymali i zostawiając swoje niedokończone jedzenie wyszli ze stołówki. Wszyscy, przy naszym stoliku zwrócili wzrok na mnie a ja tylko wzruszyłam bezradnie ramionami i zabrałam się za konsumowanie posiłku.
**Melka**
Zaraz po obiedzie poszłam do pokoju Kłosa i Wrony.
-Z czego wy się tak ciągle szczerzycie, co? To jest dość podejrzane-zaczęłam od wejścia.
-Śmiejemy się z waszego filmiku-wyjaśnił Karol
-Boże wy nadal o tym? Skończmy już ten temat-machnęłam ręką i rzuciłam się na łóżko Kłosa.
-Ten temat się dopiero zacznie jak reszta zobaczy filmik-zaśmiał się Andrzej
-Przecież Igła zabrał kamerę i raczej nikomu tego nie pokaże- zdziwiłam się.
-Igła może nie, ale do YouTube każdy ma dostęp-zamarłam.
-Co?-wydusiłam z siebie.
-No, twój filmik już ma prawie 1000 wyświetleń- moje serce biło w tej chwili naprawdę szybko. Jak to się stało? Przecież ja nie chciałam tego opublikować, musiałam przez przypadek...rzuciłam się na fotel na którym siedział Andrzej z laptopem. Zrzuciłam go z niego i wzięłam do ręki laptopa. Przeglądarka otworzona była na tym cholernym filmiku.
-Lena mnie zabije-mamrotałam- Cholera, muszę to usunąć-najechałam myszką na okienka z moim kanałem jednak...to nie było moje konto.
-Karol ty idioto! Wylogowałeś mnie?!-wrzasnęłam.
-No tak, przecież musiałem skomentować ten Oscarowy filmik-naśmiewał się siatkarz-Przecież możesz się w każdej chwili zalogować.
-No właśnie nie mogę-schowałam twarz w dłonie- To było nowe konto założone specjalnie dla tego filmiku, nie pamiętam hasła-Karol chyba zrozumiał powagę sytuacji.
-Cholera-mruknął-Lena cię zabije.
-No co ty nie powiesz?! Nie mogłeś mi o tym powiedzieć od razu? Albo sam tego usunąć?-wrzeszczałam .
-Przepraszam-jakkolwiek jest to dziwne, brzmiał szczerze.
-To nie jest twoja wina, mogłam się tak nie wygłupiać-wymamrotałam. Nastała cisza.
-Nie mogę dopuścić żeby ona to zobaczyła-powiedziałam i spojrzałam na dwóch siatkarzy-Pomożecie mi?
-Jak chcesz to zrobić? Ten film na pewno szybko zyska popularność-odpowiedział Andrzej.
-Ale pomożemy-zapewnił Karol.
-Dziękuję-powiedziałam i poszłam szukać Leny. Będę musiała ją pilnować.
Znalazłam ją w naszym pokoju, kiedy siedziała na łóżku z laptopem i aparatem. Zamarłam.
-Co..Co ty robisz?-spytałam. Blondynka obdarowała mnie uśmiechem, przez co mi ulżyło.
-Szykuję się na sesje z chłopakami-wyjaśniła Uspokoiłam się i usiadłam koło niej patrząc co robi na laptopie. Właśnie włączała witrynę YouTube.
-Dlaczego to włączasz?-spanikowałam.
-Chce posłuchać muzyki- Lenę widocznie zdziwiło moje zachowanie.
-Nie możesz! To znaczy...internet jest bardzo wolny, puszczę coś z telefonu- szybko zamknęłam laptop-Poczekaj tu sekundę, zaraz wracam-wróciłam do pokoju siatkarzy.
-Chłopaki, nie będzie mnie na sesji, bo muszę omówić coś z trenerem, proszę, nie pozwólcie żeby ktoś powiedział Lenie o tym filmie-gdy chłopaki się zgodzili, poszłam z powrotem do naszego pokoju.
**Lena**
Trochę mnie zdziwiło zachowanie Melki, tym bardziej, że kiedy wróciła prawie siłą wyrwała mi mojego laptopa z rąk twierdząc, że idzie na spotkanie z trenerem i potrzebuje laptopa a jej się popsuł. Z szeroko otwartymi oczami siedziałam oszołomiona na moim łóżku uporczywie wpatrując się w drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna jakby w oczekiwaniu, że przez to doczekam się wyjaśnienia. Po chwili jednak chwyciłam moją lustrzankę oraz kosmetyczkę, gdyby trzeba było ich trochę umalować po czym ruszyłam na salę gdzie miała się odbywać się sesja. Chłopaków jeszcze nie było więc wygrzebałam z kieszeni mój telefon z zamiarem włączenia sobie jakiejś muzyki na YouTube. Kiedy jednak włączyłam aplikację obok mnie pojawił się Kubiak, który wyrwał mi urządzenie z ręki i uciekł do szatni krzycząc, że zdobył mój telefon. Robiło się coraz dziwniej, najpierw dwaj środkowi cały czas z czegoś się śmiali i nie chcieli powiedzieć z czego, później dziwne zachowanie Melki a teraz to.
- Kubiak masz trzy sekundy aby tu wrócić i oddać mi moją własność- wydarłam się lecz jak zwykle
zostałam zignorowana. Spokojnie odłożyłam sprzęt na krzesełko obok i udając spokój udałam się pod ich szatnię.
- Kubiaczku mój Ty kochany- zapukałam w drzwi- oddawaj moją własność- krzyknęłam i szarpnęłam za drzwi ale one nawet nie drgnęły i dotarło do mnie, że się zamknęli w środku
- Masz kurwa przejebane- uderzyłam otwartą dłonią w drzwi po czym oparłam się o ścianę i zjechałam po niej usadawiając się na podłodze.
- Ja poczekam- krzyknęłam- Mam dużo czasu- zaplotłam ręce na piersi. Po jakimś czasie, pewnie po kilku minutach zaczęli wychodzić z pomieszczenia. Kubiak oczywiście w środku ochrony. Siatkarze ustawili się wokół niego jako żywa tarcza układając dłonie w taki sposób by przypominały pistolety.
- To Ci nie pomoże- zaśmiałam się - Kiedyś będziesz musiał zostać sam- po wypowiedzeniu tych słów chciałam ruszyć do szatni, gdzie pewnie ukryli moją własność lecz Krzysiek złapał mnie za ramiona i siłą prowadził w drugą stronę.
- Lena, Lena po co Ci ten telefon- śmiał się odwracając mnie w stronę inną niż drzwi szatni. Chwilę później usłyszałam, że drzwi zamykają na klucz co wcale mi się nie spodobało. Chciałam się odwrócić lecz Krzysiek miał zdecydowanie, jak dla mnie, za dużo siły. Wepchnął mnie do hali i stanął w drzwiach niczym rasowy bramkarz, który tylko wpuszczał siatkarzy do środka a mnie nie chciał wypuścić.
- Jeszcze się doigracie- warknęłam i udałam się na dół po moją lustrzankę.Kazałam się wszystkim ustawić przy siatce włączając w to cały sztab po czym zabrałam puderniczkę i z uśmiechem zaczęłam wszystkich po kolei pudrować. Śmiać mi się chciało z ich przerażonych min i z trudem się opanowałam, zachowując pokerową twarz. Kiedy z tym skończyłam przyjrzałam się im krytycznie i z zadowolonym uśmiechem wróciłam za aparat. Zrobiłam kilka zdjęć po czym nakazałam im ustawienie się w kolejce po numerkach na ich koszulkach.Zaczęłam oczywiście od sztabu by jak najszybciej mogli wrócić do swoich zajęć. Zrobiłam im kilka zdjęć po czym byli już wolni. Nad siatkarzami postanowiłam się trochę poznęcać. Z pięknym uśmiechem kazałam się im uśmiechać a widząc niezadowolone miny uniosłam brwi do góry w oczekiwaniu. Siatkarze widocznie niezadowoleni z obrotu spraw wymuszali uśmiechy co po chwili zaczęło ich bawić i uśmiechali się szczerze do obiektywu. O to właśnie mi chodziło. Zadowolona dokończyłam sesję po czym prawie rzuciłam się na przechodzącego obok Krzyśka czując, że zaraz się rozpłaczę. Dopiero wróciłam i nie uśmiechało mi się znów wyjeżdżać lecz wiedziałam, że już nie mam wyboru bo moja praca tutaj dobiegła końca. Krzysiek w mig pojął o co mi chodzi i nadal mnie przytulając nakazał chłopakom aby zebrali mój sprzęt a sam wyniósł mnie z hali.
- Lenka tylko spokojnie- rzucił Igła- teraz będzie Cię niósł Kubiak, bo ja już nie daję rady- skrzywił się i stęknął jak prawdziwy dziadek- tylko go nie zabij, to dobry chłopak- mrugnął do mnie a ja się jedynie zaśmiałam
- Przecież mogę iść- powiedziałam i zaczęłam się wiercić by w końcu znaleźć się na ziemi lecz w tym momencie Krzysiek się zamachnął i dosłownie wyrzucił mnie w powietrze. Podczas lotu zacisnęłam oczy i pisnęłam w obawie, że zaraz spotkam się boleśnie z drogą. Na szczęście nic się takiego nie stało i bezpiecznie wylądowałam w ramionach przyjmującego. Wypuściłam z ulgą powietrze z płuc klepiąc z zadowoleniem chłopaka w klatkę piersiową i odprężając się lekko. Z pięknym uśmiechem mu podziękowałam za ratunek z niedowierzaniem kręcąc głową, że libero naprawdę to zrobił. Już w dobrych humorach dotarliśmy do budynku i każdy udał się do swojego pokoju. W tym, który dzieliłam z Melką było całkowicie cicho, więc nie zważając na wczesną godzinę wzięłam prysznic po czym przebrałam się w pidżamę i ułożyłam się na łóżku całkowicie zapominając o moich sprzętach. Leżałam długo czekając na przyjaciółkę lecz w końcu znudziło mi się to i usnęłam.
***
Hej to znowu my! Muszę przyznać że ten rozdział był dla nas wyzwaniem, chyba pisało nam się go najtrudniej ze wszystkich, ale mam nadzieję że się opłacało. Mi osobiście się podoba :D
Jest nam również ogromnie przykro. Mamy sporo wejść, a komentarz pod ostatnim rozdziałem był jeden...to nie jest motywujące. Proszę was o aktywność. Zastanawiamy się czy jest sens to dalej ciągnąć, skoro nikt nie czyta. Więc każdy kto czyta niech pozostawi po sobie jakiś znak, chociażby kropkę. Liczę na was :*
Do następnego
Lune&Raissa

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział X. Taniec na stole, kac morderca i zemsta Leny

**LENA**
Obudziłam się leżąc na czymś miękkim i jakby mokrym( ? ) Z zamkniętymi oczami próbowałam sobie przypomnieć jakim sposobem dotarłam do hotelu, i dlaczego jest otwarte okno. Wiatr co chwilę poruszał moimi włosami a śpiewające ptaki było słychać aż za głośno. Po kilku minutach prób wreszcie zaczęłam sobie wszystko przypominać. Ja wcale nie dotarłam do hotelu. Otworzyłam oczy a pierwsze co zobaczyłam to pobojowisko, które w świetle dnia prezentowało się o wiele gorzej niż zapamiętałam z wczoraj. Jęknęłam głośno wiedząc, że to ja w większości będę musiała to posprzątać. Chciałam się podnieść ale coś wielkiego, co poczułam dopiero teraz, leżące na moim brzuchu uniemożliwiło mi to. Obróciłam głowę w bok i co zobaczyłam ? Słodko śpiącego sobie Kubiaka. To znaczy spałby słodko, gdyby nie odór alkoholu, który było od niego czuć. Przyjmujący miał potargane włosy i przekrzywione okulary. Uśmiechnęłam się lekko, żałując, że w tym momencie nie mam przy sobie aparatu. Słodko śpiący Michał zrobił by furorę wśród nastoletnich fanek. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że skoro chłopak wygląda w ten sposób to ja muszę wyglądać okropnie. Poruszyłam się lekko starając się usunąć rękę Kubiaka z mojego brzucha. Niestety w tym momencie przyjmujący przebudził się i mamrotając "Jeszcze minutka" przycisnął mnie mocniej do siebie.
- Michał- szepnęłam szturchając go. Żadnej reakcji.- Michał- powiedziałam już głośno, ponownie go szturchając, tym razem mocniej. Ponownie zero reakcji.
- Kubiak do cholery- wydarłam się, co obudziło kilku chłopaków, lecz nie jego. Na moje nieszczęście obudził się też Ignaczak, który wyczuwając sensację wyjął swoją kamerkę i zaczął wszytko nagrywać.
- A tak proszę państwa kończą się imprezy z siatkarzami... Proszę zaobserwować ten bałagan, który ktoś będzie musiał posprzątać- zaczął po kolei pokazywać siatkarzy, którzy już wstali. Przy każdym mówił głośno- Nie, on nie nadaje się do życia - przy każdym kolejnym uśmiechał się coraz szerzej. Ja już wiedziałam co zamierza zrobić.  Zbliżał się ze swoją kamerą coraz bliżej mnie i Michała.
- Krzysiu- odezwałam się błagalnie- Proszę, pomóż mi, nie dobijaj- A on oczywiście udając, że nie słyszy zaczął nas nagrywać:
- A tu proszę państwa możecie zaobserwować naszą parę zakochanych- zaczął się śmiać- Myślę, że nasza tymczasowa pani fotograf i jej chłopak nasz kochany Misiek... tak dziewczyny, Michał jest zajęty- szepnął konspiracyjnie- chętnie zajmą się się sprzątaniem...
- Chyba jeszcze śnisz- prychnęłam starając się zasłonić moją twarz przy czym uderzyłam Kubiaka łokciem w nos. Momentalnie się obudził i zabrał swoją rękę- Jezu, Michał nic Ci nie jest?- pochyliłam się nad nim. Niestety podniosłam się zbyt szybko i straciłam równowagę praktycznie lądując na chłopaku.
- Lenka, uważaj co robisz bo uszkodzisz nam zawodnika- rechotał Ignaczak oczywiście nadal za kamerą
- Igła przestań, bo zrobię Ci ohydne zdjęcie- wstałam i patrzyłam na niego wyzywająco
- W takim razie nici z opublikowania waszych wczorajszych wyczynów tanecznych- chlipał po czym zwrócił się do widów swojego kultowego "Igłą Szyte"- Niestety widać jakie mam tu warunki, dlatego nie będzie wczorajszego fragmentu... "Stej tjund"- wyłączył kamerkę po czym patrzył na mnie wyczekująco wiedząc, że za chwilę zapytam o co chodziło.
- Jakie wczorajsze wyczyny taneczne? -  zapytałam nie wytrzymując na co Krzysiek tylko śmiejąc się pokręcił głową i razem z resztą chłopaków udał się w drogę powrotną do ośrodka zostawiając mnie samą z tym bałaganem
- Świetnie- krzyknęłam- Po prostu cudownie!- darłam się za nimi ale żaden nie zawrócił by mi pomóc.
***MELKA***
Pierwsze co poczułam po przebudzeniu to silny ból głowy. Jęknęłam zrozpaczona.Już wiem że to będzie ciężki dzień. Nigdy więcej nie będę piła z Wroną i Kłosem. Co mi w ogóle strzeliło wtedy do  głowy?
-Lena, żyjesz?-spytałam nie otwierając oczu.Odpowiedziała mi głucha cisza. Otworzyłam delikatnie oczy i rozejrzałam się po pokoju. Leny nie było.
-Czyby noc u Michała?-powiedziałam sam do siebie i zaśmiałam się. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafki zgarniając z niej wodę. Potem udałam się do łazienki. Wzięłam szybki i prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Gdy miałam  wybierać się na poszukiwania Lenki, ta stanęła w drzwiach do naszego pokoju. Wyglądała...nie za dobrze. Potargane włosy, rozmazany makijaż...
-Gdzie ty byłaś?-spytałam zdziwiona.
-Pod altanką z siatkarzami-odpowiedziała biorąc wodę ze stolika,tak jak ja wcześniej.
-Przez całą noc?-patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
-Zasnęliśmy tam- wyjaśniła spokojnie, biorąc w ręce kosmyki włosów i patrząc na nie z niesmakiem.
-Będziemy mieli bardzo dużo sprzątania?
-Igła się tym zajmie.-wyjaśniła z chytrym uśmieszkiem na ustach.
-Co,jak?
-Nie pytaj-odpowiedziała i zniknęła za drzwiami łazienki. Wyszła po chwili już przebrana.
-To idziemy na śniadanie?-zapytałam. Już po chwili jechałyśmy windą na dół.
-Jak myślisz, reszta już wstała?-zadałam pytanie Lenie.
-Pewnie tak, wszyscy spędziliśmy noc w altance, lub koło niej-wyjaśniła mi blondynka.
-Nie wszyscy, ja, Wrona i Kłos byliśmy na łące- dziewczyna na to uniosła pytająco brew, ale było już za późno na pytania,właśnie weszliśmy na stołówkę. Widok jaki tam zastałyśmy...ciężko to określić jednym słowem. Siatkarze pokładali się na stolikach, przed nim stały nietknięte talerze z jedzeniem i puste butelki po wodzie.
-A myślałam że ja jestem w ciężkim stanie-zaśmiałam się. Wybrałam sobie naleśniki na słodko i mój ukochany sok jabłkowy. Usiadłyśmy pomiędzy Winiarem i Krzysiem.
-Jak życie?-rzuciła blondynka z sarkastycznym uśmiechem. Odpowiedział jej zbiorowy pomruk. Naprawdę bardzo starałam się żeby się nie roześmiać. Ja mimo mojego złego samopoczucia rano, teraz naprawdę czułam się dobrze.
-Dziewczyny, mamy prośbę-wymamrotał Igła.
-Słuchamy-już się bałam co on wymyśli.
-Mogłybyście porozmawiać z trenerem żeby dał nam dzisiaj wolne?-Lena już chciała zaprzeczyć,ale ja szybko się zgodziłam. Przyjaciółka była zaskoczona.
-To oznacza dla ciebie jeden dzień dłużej w Spale-szepnęłam jej na ucha, uśmiechnęła się w odpowiedzi. Reszta śniadania minęła nam na próbie nawiązania rozmowy z siatkarzami. W zdecydowanie najgorszym stanie był Andrzej, Karol trzymał się trochę trochę lepiej. Swoją drogą, ciekawe czy pamiętają jak uciekali przed zającem? Muszę to kiedyś wykorzystać przeciwko nim. Po skończonym śniadaniu poszłyśmy do pokoju trenera. Antiga miał dzisiaj bardzo dobry humor.
-Chyba wiem po co tu przyszłyście-powiedział na wstępie.
-To chłopaki nas tu przysłali-powiedziało Lena z szerokim uśmiechem.
-Domyśliłem się. Tak oczywiście, mają dziś wolne, w nagrodę za ostatnie ciężkie treningi-gdy chciałyśmy odchodzić, trener odezwał się ponownie.
-A kto posprząta altankę?-powiedział swoją łamaną polszczyzną.
-Igła się tym zajmie, bardzo chciał poczuć się potrzebny- blondynka uśmiechnęła się miło.
-Naprawdę?-Stefan był widocznie zdziwiony, ja też.
-Tak, tylko niech mu trener to przypomni, bo wiemy przecież jaką on ma sklerozę- żegnając się wyszłyśmy na korytarz. Na twarzy Leny gościł szatański uśmiech.
-Za co ty się mścisz?-spytałam, domyślając się co kombinuje moja przyjaciółka.
-Nieważne-zbyła mnie machnięciem ręki i poszła do naszego pokoju. Zaśmiałam się i ruszyłam za nią.
***Krzysiek***
-Umieram-jęknąłem w poduszkę.Jak pomyślę że zaraz mam iść na trening to mam ochotę się nią udusić.
-Zamknij buzie Krzysiu-powiedział kulturalnie Marcin, który leżał wygodnie rozłożony na łóżku obok. Co on taki zadowolony? Powinien cierpieć jak ja. Nie zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić bo do naszego pokoju wparował trener.
-Tak wiem, już się szykuję na trening-udając bardzo energicznego, szybko zerwałem się z łóżka. Stefan spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Na jaki trening? Przecież jakąś godzinę temu powiedziałem dziewczynom że jest odwołany.-już dawno żadne słowa nie wywołały u mnie takiej radość.
-Nie powiedziały mi-powiedziałem z wyrzutem, ale na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Właściwie to ja miałem ci to przekazać, ale stwierdziłem że możesz się pomęczyć-wyjaśnił Możdżonek. Normalnie bym go zamordował na miejscu, jednak nie dzisiaj. Rzuciłem się na łóżku z zamiarem udania się do Krainy Morfeusza.
-Dobranoc wszystkim-obróciłem się twarzą do ściany.
-A sprzątanie?-spytał Antiga.
-Jakie sprzątanie?-mężczyzna zaśmiał się.
-Dziewczyny były przekonane że zapomnisz, obiecałeś im, że posprzątasz po imprezie.
-Ale...
-Nie wykręcaj się, sprzątanie albo karny trening-powiedział trener i tak po prostu wyszedł.
***
Witamy was ponownie!
Nie wiemy co dokładnie mamy napisać o tym rozdziale, oceńcie to sami :D
Dawno tego nie robiłyśmy i jak widać da się wyjść z wprawy :D
I hope you enjoy it :*
Stej tjund - jak to mawia Igła :p
Do następnego :*
Raissa&Lune

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział IX: Wielki powrót, różowy obrus i...niebezpieczne zające?!

**LENA**
Do domu wróciłam późnym wieczorem. Na szczęście w dalszej drodze nie spotkały mnie podobne niespodzianki. Wolałam zbytnio nie nadwyrężać mojego szczęścia i przestrzegałam już wszystkich przepisów. Nigdy chyba od czasu zdania prawa jazdy nie jechałam tak porządnie. Powrót do pustego mieszkania nie należał do najprzyjemniejszych rzeczy. Wiedziałam, że muszę się przyzwyczaić ale nie mogłam jakoś się zmusić do myśli, że codziennie będę wracała do pustych czterech ścian. Rzuciłam walizkę na podłogę obok drzwi, nawet nie mając sił aby zanieść ją do mojego pokoju a tym bardziej, żeby ją rozpakować. Szybkim krokiem ruszyłam na salonu i włączyłam telewizor aby zapełnić jakoś otaczającą mnie ciszę. Rzuciłam się na kanapę i przymknęłam zmęczone powieki nie wiedząc co powinnam ze sobą zrobić. Założyłam nogi na podłokietnik nawet nie trudząc się tym, żeby zdjąć buty. Lekki uśmiech wykwitł na moich ustach,gdyby w domu była Melka od razu by mnie za to ochrzaniła. Nie wiedząc w sumie dlaczego, zaczęłam się głośno śmiać zagłuszając przy tym telewizor. Było mi smutno, że musiałam zostawić wszystkich w Spale lecz jednocześnie byłam podekscytowana jutrzejszym pierwszym dniem pracy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. O tej godzinie Melka i chłopcy powinni już skończyć trening. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest już tak późno. Najgorszym elementem tej podróży były właśnie korki, które bynajmniej nie ułatwiły jazdy. Już dawno powinnam spać, żeby móc wstać na poranne bieganie. Nie wyłączając nadal telewizora udałam się do korytarza by zdjąć buty a następnie razem z moją walizką do mojej sypialni. Wyjęłam z niej najpotrzebniejsze rzeczy, nie trudząc się z rozpakowywaniem. Zabrałam co potrzebne i poszłam wziąć prysznic. Czysta oraz odświeżona lecz nadal bardzo zmęczona wróciłam do pokoju. Zrzuciłam bagaż na podłogę i uprzednio wyłączając światło zagrzebałam się w pościeli. Podczas pobytu w Spale tego właśnie mi najbardziej brakowało - mojego kochanego łóżka. Ułożyłam się wygodnie i z błogim z zadowolenia wyrazem twarzy zasnęłam.
***
Budzik zadzwonił jak zwykle o 5.30. Pełna energii zerwałam się z łóżka i udałam się pod prysznic, uprzednio zabierając mój strój do biegania. Po szybkiej kąpieli ubrałam się i związałam włosy w kucyk. Do uszu włożyłam słuchawki po czym tanecznym krokiem wyszłam z mieszkania, zamykając je oczywiście na klucz. Przed budynkiem zrobiłam szybkie ćwiczenia rozciągające, chcąc jak najszybciej ruszyć w drogę, po czym w rytmach kolejnej piosenki ruszyłam przed siebie. Zdecydowanie tego mi brakowało po zaprzestaniu treningów. Potrzebowałam znów wrócić do sportu. Wprawdzie nie była to znów siatkówka, ale bieganie nie było wcale takie złe jak wcześniej mi się wydawało. Na rozgrzewce przed treningiem każde kolejne okrążenie było prawdziwą katorgą. Teraz całkowicie zmieniłam zdanie i to bieganie sprawia mi przyjemność. Zmęczona ale zadowolona wróciłam do domu. Od razu udałam się ponownie pod prysznic i niestety siedziałam tam zbyt długo. Kiedy wyszłam z przerażeniem zobaczyłam, która jest godzina po czym robiłam wszytko w biegu. Niestety jak to zwykle bywa gdy się człowiek śpieszy często zapomina o niektórych rzeczach. Tak też było w moim przypadku. Na szczęście tuż przed wyjściem przypomniałam sobie o tej, najważniejszej w mojej nowej pracy, rzeczy. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi? Otóż, prawie zapomniałam całego mojego sprzętu. Znów jechałam jak wariatka lecz tym razem w słusznym celu. Na szczęście nie spotkałam żadnej przeszkody na drodze i dotarłam na czas do pracy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, kiedy weszłam do budynku to wielka ilość pięknych zdjęć na całej długości ściany. Kolejną rzeczą, a raczej osobą była dziewczyna o ciemnych włosach zakopana w papierkach. Niepewnie podeszłam do niej i zaczęłam rozmowę:
- Cześć, jestem Lena i będę tu pracować- uśmiechnęłam się lekko.
- Ah tak, Lena, miło Cię poznać, jestem Monika- wstała i wyciągnęła do mnie rękę. Kiedy wstała okazała się być wyższa niż się mogło wydawać, gdy siedziała za biurkiem. Z chęcią uścisnęłam jej dłoń w duchu ciesząc się, że Monika jest taką otwartą na innych osobą. Miałam nadzieję, że szybko znajdziemy wspólny język.- Szef prosił, żebyś do niego przyszła kiedy tylko przyjedziesz- rzuciła zerkając na mnie co chwilę znad papierów 
- Dobrze- odpowiedziałam po czym odwróciłam się z zamiarem udania się tam gdzie kazała mi brunetka, za chwilę jednak znów wróciłam na wcześniejsze miejsce- Mogłabyś?- zapytałam z niezręcznym uśmiechem 
- Tak, jasne - zaśmiała się- pierwsze drzwi po lewej- wskazała mi drzwi ukryte wśród fotografii
- Dziękuję Ci bardzo - uśmiechnęłam się ponownie po czym już bez zawracania dotarłam do biura mojego nowego szefa. Zastukałam w drzwi dwa razy i praktycznie od razu otrzymałam niewyraźną odpowiedź:
- Proszę - po tych słowach weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Chciał pan mnie widzieć- rzuciłam
- Tak, proszę, siadaj- wskazał na wolne krzesło po drugiej stronie swojego biurka. Przełknęłam nerwowo ślinę i zrobiłam to o co mnie prosił. Mężczyzna miał poważną minę co nie wskazywało na to, że przebieg tej rozmowy będzie dla mnie korzystny. Czekając na to co mi powie, bawiłam się palcami, umieszczając wzrok wszędzie by tylko nie patrzyć na szefa. W końcu kontynuował:
- Wezwałem Cię tu, ponieważ dziś rano dostałem bardzo interesujący telefon- zmarszczyłam brwi nie wiedząc co ja mam z tym wspólnego- Telefon ten dotyczył Ciebie- mówił dalej a moje zdziwienie coraz bardziej rosło.- Dzwonił do mnie trener naszej reprezentacji mężczyzn w piłce siatkowej Stefan Antiga - na jego ustach wykwitł uśmiech- Prosił o wykonanie zdjęć chłopaków z reprezentacji i co najdziwniejsze nie chciał słyszeć o żadnym innym fotografie, upierał się na Ciebie a z przebiegu rozmowy można było wywnioskować, że gdybym się nie zgodził sam by znalazł jakiś sposób aby Cię ściągnąć do tej wioski- zaczął się śmiać- Nie wiem dziewczyno skąd Ty masz takie znajomości, ale na pewno przydasz się nam na pokładzie- nadal się śmiał- Tymczasem masz pierwsze zlecenie i nie zepsuj tego - puścił mi oczko a ja nie wierzyłam własnym uszom. Pierwszy dzień pracy i już pierwsze zlecenie w dodatku nie byle jakie - zlecenie od samego Stefana. Co prawda kiedy rozmawialiśmy o moim zawodzie był zainteresowany ale nie aż do takiego stopnia. Uśmiechnęłam się wiedząc z czyją pomocą dostałam tą pracę. Grzecznie podziękowałam szefowi i wyszłam z jego biura. Z wielkim bananem na ustach udałam się do burka na którym stała plakietka z moim imieniem i nazwiskiem. Rozłożyłam wszystkie rzeczy i na tym się skończyła moja praca. Siedziałam nie wiedząc co ze sobą zrobić, jednocześnie będąc w świetnym humorze. Kiedy nadeszła godzina 12 czyli pora na przerwę i szef wyszedł ze swojego biura całkowicie nie wierzyłam, że to co słyszę jest prawdą.
- Leno, co Ty tu jeszcze robisz?- zdziwił się- Powinnaś być już w drodze do Spały- zrobiłam wielkie oczy prostując się na fotelu- Nie wspomniałem Ci o tym, że trener prosił o Twoje jak najszybsze przybycie?- zadał pytanie i nie czekając na odpowiedź kontynuował- Przepraszam Cię bardzo, musiało mi wypaść z głowy a tym czasem zabieraj sprzęt i już Cię tu nie ma- zabrał moje rzeczy z biurka i wręczył mi je po czym prawie popychając wyprowadził z budynku. Śmiejąc się w głos wsiadłam do samochodu i odjechałam widząc we wstecznym lusterku szefa. Jak to dobrze, że nie miałam wczoraj siły, żeby się rozpakować. Tym sposobem zaoszczędziłam sporo czasu i mogę wyruszyć w drogę prawie natychmiast. Przez całą drogę do mieszkania nie mogłam uwierzyć w moje szczęście, a raczej w to, że Melka wraz z chłopakami wybłagała o to trenera. Przez swoje roztrzęsienie nie mogłam trafić kluczem do zamka, lecz kiedy mi się to udało, biegiem ruszyłam prosto do mojej sypialni zabierając stamtąd oczywiście tylko zapakowaną walizkę. Kiedy wreszcie wyszłam na klatkę schodową z zamiarem szybkiego zapakowania się do samochodu usłyszałam za moimi plecami głos starszej sąsiadki:
- A gdzie to się znów wybierasz Lenko? Zdążyłaś ledwo wczoraj wrócić i znów gdzieś jedziesz?
- Tak pani Wiesiu, praca wzywa- zaśmiałam się
- Ah ci młodzi, tylko kariery im w głowach, a gdzie tu czas na przyjemności?- kręciła z niedowierzaniem siwą głową
- Pani Wiesiu- rzuciłam ze śmiechem- moja praca to dla mnie tylko i wyłącznie przyjemność, w dodatku w takim towarzystwie.
- No dobrze, w takim razie kochaniutka już Cię nie zatrzymuję, baw się dobrze- puściła mi oczko. Podziękowałam grzecznie i w jeszcze lepszym humorze niż przed chwilą ruszyłam do samochodu. Znajdując się już w środku pojazdu wreszcie do mnie dotarło, że to prawda i naprawdę jadę znów do Spały. Moje marzenie z wczoraj już teraz właśnie się spełniło. Szybko wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Melki:
- No w końcu - odezwał się w słuchawce głos...Krzyśka ? już po pierwszym sygnale- Już myśleliśmy, że ten Twój szef jednak zmienił zdanie - wybuchł śmiechem- Czekamy na Ciebie- wyrzucił po czym rozłączył się. Zdziwiona chciałam ponownie się z nimi połączyć lecz każda moja próba była odrzucana. Wiedząc jaki mają przy tym ubaw, zaprzestałam swoich prób i rzuciłam telefon na siedzenie obok. Jeszcze raz spojrzałam za siebie i ruszyłam w drogę powrotną.
**MELKA**
-Obiekt A wyruszył w drogę-powiedział Krzysiek gdy tylko oddał mi telefon. Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do altanki żeby sprawdzić jak idzie nakrywanie stołu. 
-Kłos do cholery! Wynocha z tym różowym obrusem, przynieś inny!- krzyknęłam gdyż ten kolor nie pasował do dodatków.
-Od kiedy z ciebie taka perfekcjonistka?-mamrotał Winiar który przyniósł właśnie napoje. 
-Od zawsze Misiu-powiedziałam do niego pieszczotliwie i poczochrałam go po włosach. Zrobił nadąsaną minę i odszedł dalej.
 -To będzie niesamowite!-wykrzyknął Igła i wyrzucił ręce do góry w geście radości.
-A czyj to był pomysł?-podszedł do nas Kubiak i poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Nasz wspólny oczywiście!-zaśmiał się libero za co oberwał w tył głowy.
-Tylko i wyłącznie mój-powiedział dumny z siebie Michał.
-No już nie bądź taki skromny-zażartowałam i podeszłam do stołu z przekąskami i grilla. Były tam ustawione wegetariańskie szaszłyki do przygotowania na grillu, sałatki, owoce i jak najmniej mięsa. Wszystko to dla Leny. Gdy tylko dowiedzieliśmy się że Antiga ściąga blondynkę na sesje, bardzo się ucieszyliśmy. Postanowiliśmy urządzić jej przyjecie niespodziankę. Właśnie to Dzik postanowił a my stwierdziliśmy że to świetny pomysł. Z przodu altanki dobiegł na cienki pisk. Szybko tam pobiegliśmy. Na dość niskiej drabinie chwiejnie stał Pit trzymający transparent. Był cały roztrzęsiony, a z jego gardła wydobywały się trudne do określenia dźwięki.
-Co się dzieję?-spytałam przestraszona.Cichy na trzęsących się nogach zszedł na dół i całując uprzednio ziemie położył się na niej.
-Mam lęk wysokości...a ci idioci kazali mi to zawieszać..-wymamrotał pokazując na kawałek płótna które wcześniej trzymał w dłoniach. Uderzyłam się dłonią w czoło.
-Masz ponad wa metry i lęk wysokości? Jak ty chodzisz?-śmiał się Ignaczak.
-Inaczej, masz dwa metry, po ci była drabina do wieszania tego?- spytałam rozbawiona.
Podszedł Andrzej i bez problemu zawiesił transparent na którym dużymi literami pisało "Witamy w domu Lena!" Po tym wszyscy wróciliśmy do swoich zajęć. Nie minęło dużo czasu a wszystko było gotowe. Koło godziny 14:30 zobaczyliśmy podjeżdżający samochód.  Zgodnie z planem poszłam do Leny, zostawiając chłopców samych.
-Melka!!-blondynka rzuciła mi się na szyję gdy tylko wyłoniłam się zza budynku. Przytuliłam ją mocno. Nie widziałam jej tylko jeden dzień, ale bardzo tęskniłam. Po chwili czułości siłą zaciągnęłam ją do budynku. Uparciuch chciał iść poszukać chłopaków, a do tego dopuścić nie można. Poszłyśmy do naszego pokoju a Lena rzuciła się na łóżko przytulając się do poduszki.
-Tęskniłam-wymamrotała. Szybko wyjrzałam przez okno żeby sprawdzić czy widać stąd altankę. Odetchnęłam z ulgą, gdy jej nie zobaczyłam. Porozmawiałyśmy chwilę, po czym wstałam z łóżka.
-Chcesz iść na spacer?-spytałam z nadzieją w głosie.
-Teraz? Nie możemy najpierw zjeść?-marudziła blondynka.
-Nie, z obiadem musimy czekać aż chłopaki skończą trening.
-A ty nie powinnaś być z nim?-ciągnęła.
-Mam dziś wolne, ty też-wymyśliłam na szybko kłamstwo. Chodź w sumie po części to jest prawda. Lena uniosła brwi ale nie protestowała dłużej.
-Ubierz się ładnie-zaznaczyłam.
-Po co? Żeby spodobać się drzewom czy królikom?-wywróciłam na to oczami a dziewczyna zniknęła w łazience. Sama też zajęłam się wyborem ubrań.Wybrałam dość prosty strój, żeby nie wydało się do Lenie dość dziwne. Po chwili z łazienki wyszła moja przyjaciółka. Chyba wzięła sobie do serca, moje słowa że ma ubrać się ładnie.
-Zadowolona?-spytała.
-Usatysfakcjonowana-powiedziałam i wysłałam sms'a do Dzika że się zbliżamy. Wyszłyśmy z budynku i powoli ruszyliśmy na tyły budynku. 
**LENA**
Nie powiem zachowanie Melki było co najmniej dziwne. Miałam wrażenie, że coś kombinują ale nie chciałam wyjść na jakąś nienormalną więc siedziałam cicho. Idąc ramie w ramię z dziewczyną nie mogłam się pozbyć wrażenia, że coś się zaraz stanie. W budynku było zdecydowanie za cicho. 
- Melka- odezwałam się- gdzie są chłopcy? Chciałabym się przywitać, żaden nie przyszedł- zrobiło mi się trochę smutno- A Krzysiek nie chciał nawet ze mną przez telefon gadać- rzuciłam z wyrzutem.
- Krzysiek, jak to Krzysiek, pewnie uznał, że to będzie zabawne- rzuciła wesoło szturchając mnie ramieniem
- A pozostali?Żaden się nie stęsknił?- zaśmiałam się, całkowicie zapominając o tej nienaturalnej ciszy.
- Oj Kamińska- parsknęła śmiechem- za Tobą nie da się tęsknić- dodała za co dostała w potylicę. 
- Głupek- pokazałam jej język. Chciałam jeszcze coś dodać, lecz kiedy ujrzałam pięknie przystrojoną altankę i wszystkich w środku zapomniałam języka w gębie. Stanęłam na środku ścieżki jak wryta i nie mogąc wydobyć z siebie głosu patrzyłam na to wszytko jak zaczarowana. Oni naprawdę to wszytko zrobili dla mnie.
- A jednak się stęskniliście- odzyskałam zdolność mowy i powiedziałam drżącym ze wzruszenia głosem. Jeszcze chwilka i się rozpłaczę. Najszybciej zauważył to Krzysiek, który natychmiast znalazł się przy mnie
- Nie becz mała- rzucił wesoło tuląc mnie co po chwili uczynili wszyscy pozostali.Takim oto sposobem wszyscy znaleźliśmy się w grupowym przytulasie.
**MELKA**
Impreza mijała znakomicie. Widać że Lena jest bardzo szczęśliwa. Każdy bawił się świetnie, chłopcy nie przejmowali się że jutro mają trening. Około dwudziestej trzeciej zrobiłam się bardzo zmęczona i postanowiłam odejść kawałek dalej i odpocząć. Usiadłam na niewielkiej polanie ukrytej pośród drzew. Wpadłam w dość melancholijny nastrój. Położyłam się na ziemi, włączyłam jedną z piosenek z mojego telefonu i zamknęłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Nie mogło minąć dużo czasu gdy zostałam brutalnie obudzona. Poczułam coś mokrego i zimnego na mojej koszulce. Zerwałam się szybko i zobaczyłam  przed sobą śmiejących się Karola i Andrzeja. Kłos trzymał w ręce otwartą butelkę piwa. Sądząc po zapachu to jej zawartość znalazła się na mojej koszulce.
-Idioci!-krzyknęłam zła-Teraz śmierdzę piwem!
-Oj daj spokój Melka-próbował mnie udobruchać Wrona, ale ja odwróciłam się do nich tyłem udając bardzo obrażoną. Po chwili poczułam jak jakiś miękki materiał dotyka moich ramion. To Karol oddał mi swoją bawełnianą koszulę.
-Przebierz się-powiedział. Odpowiedziałam my wdzięcznym uśmiechem.
-Nie chce wam psuć tej romantycznej chwili, ale my tu przyszliśmy się napić-wtrącił się Endrju pokazując ręką na butelki z piwem leżące na ziemi. Zostawiłam ich na chwile samych i poszłam w krzaki żeby zmienić bluzkę. Gdy wróciłam dwóch siatkarzy leżało rozwalonych na trawie.  
-A tak w ogóle to po co wam tyle piwa dla dwóch osób?-spytałam przyglądając się ich zapasom alkoholu. 
-Jak to dla dwóch? Ty też tu przecież jesteś! -wykrzyknął Wrona trochę zbyt entuzjastycznie.
-Nie macie czasem treningu  jutro rano?-usiadłam na przeciwko nich na trawie.
-Raz chyba możemy zaszaleć- wybełkotał widocznie już pijany Andrzej.
-Zagrajmy w coś!-zaproponował Karol. Drugi siatkarz ochocze się na to zgodził, więc i ja nie miałam wyjścia. Rozpoczęliśmy grę w butelkę. Ponieważ chłopaki chcieli się upić, za każdym razem gdy butelka wskaże daną osobę, ta przed wykonaniem zadania pije piwo.
I tak oto mieliśmy okazję zobaczyć między innymi Andrzeja biegającego z majtkami na głowie. Nie minęła godzina a wszyscy leżeliśmy na ziemi, mocno pijani. 
-Od kiedy ty i Melka jesteście razem?-wybełkotał Wrona w stronę Karola.
-My nie jesteśmy razem-odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.
-A wyglądacie jakbyście byli-usiadł i spojrzał na nas. W odpowiedzi machnęłam ręką. Wzrok Kłosa przykuła bransoletka na moim nadgarstku. Tak to była ta sama którą mi podrzucił. Jego oczy rozszerzyły się a policzki stały się blade. Wykrzywiłam usta w delikatnym uśmiechu nie dając nic po sobie poznać. Muszę zdecydowanie częściej ją nosić jeśli on ma tak reagować.
-Wracamy?-zaproponowałam po chwili milczenia. Chłopaki wstali i ruszyliśmy do przodu. Wszystko szło z godnie z planem dopóki nie usłyszeliśmy szelestu w krzakach i odgłosu łamanych gałęzi. 
-Co to?-spytali siatkarze jednocześnie a ich głos zadrżał. Co za dzieci są z tych siatkarzy. Szelest zbliżał się coraz bardziej.
-Chodźmy stąd-powiedział Karol i zaczął ciągnąć Andrzeja jak najdalej od tego miejsca. Dźwięki stawały się coraz głośniejsze a siatkarze oddalali się coraz szybciej. 
-Ej idioci!-krzyknęłam-To tylko zające!-spojrzałam na wyłaniające się z ciemności zwierzęta. Chłopaki byli jednak już na tyle daleko żeby nie słyszeć mojego wołania. 
-Oni zdecydowanie nie powinni więcej pić-powiedziałam do siebie i załamując ręce udałam się w stronę hotelu.
***
Witamy znowu :D W ramach przeprosin za tak długą nieobecność postanowiłyśmy się sprężyć i napisałyśmy jeszcze jeden bonusowy rozdział :) Więc zapraszamy do czytania i komentowania :*
Lunę &Raissa

poniedziałek, 6 lipca 2015

Liebster Awards

Pierwszą rzeczą, którą chciałybyśmy zrobić, jest podziękowanie dla Smerfetki, za nominację do Liebster Award.

W gwoli wyjaśnień – jest to tak jakby nagroda, przyznawana za „Dobrze wykonaną robotę”. Jest dedykowana blogerom o mniejszej publiczności, w celu rozpowszechnienia ich twórczości. Gdy odbierzesz nagrodę, odpowiadasz na 11 pytań, po czym zadajesz tak samo 11 zapytań nominowanym przez siebie osobom.

UWAGA: Nie godzi się nominować bloga, przez którego zostałeś/aś nominowany/a.

Pytania od Smerfetki :

1) Kiedy się zaczęła twoja przygoda z

blogowaniem?
Raissa: Pierwsze opowiadania zaczęłam pisać jakoś, w trzeciej klasie podstawówki, jednak nie nadawały się do publikacji :D pierwsze opowiadanie opublikowałam jakoś w piątej klasie podstawówki, jeszcze na Onecie, pamiętam że to było o Michale Winiarskim i miało nawet sporo czytelników :D
Lune: Opowiadania pisałam praktycznie od czasu kiedy nauczyłam się czytać i pisać a pierwsze opowiadanie opublikowałam w drugiej klasie gimnazjum, ale jak to bywa z moim zapałem nie dokończyłam go :D
2) Ulubiony klub siatkarski?
Raissa: Jej oddałem serce swe!
Ona najpiękniejszym snem!
Kocham Ją a Ona mnie!
Nigdy nie zostawię Jej! 
Dwa kolory mienią się!
Piękna czerwień oraz biel!
To drużyna z Rzeszowa!
Która zwie się Resovia!
Lune: Mamy żółte serca, 
w których płynie czarna krew,  

3) Ulubiony siatkarz? I dlaczego ?
Raissa: To było baaaardzo trudne pytanie nad którym zastanawiałam się naprawdę długo. Ostatecznie wybrałam Krzysztofa Ignaczaka. Od zawsze go uwielbiałam, jest moim największym autorytetem, to on zawsze sprawia że się śmieje :D
Lune: Nad tym pytaniem zastanawiałam się najdłużej, nadal w sumie nad nim myślę i nadal nie umiem wybrać tylko jednej osoby. Na pewno nikogo nie zaskoczy, że wymienię Krzysztofa Ignaczaka bo to było w sumie pewne :D Jak to mówią Igła to stan
umysłu ,także sądzę, że więcej nie trzeba tu dodawać :p Kolejnym siatkarzem lecz wcale dla mnie nie gorszym jest Mariusz Wlazły :D Po prostu za to jakim jest człowiekiem :D Nie umiem dokładnie wyjaśnić dlaczego xD od kiedy pierwszy raz go zobaczyłam nie mogłam już zapomnieć i między innymi dlatego zaczęłam oglądać siatkówkę :D Trochę się rozpisałam ale mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza xD
4) Ile masz lat?
Raissa: 16 :D
Lune: Podobnie jak Raissa -  hot 16 :D
5) Uprawiasz jakiś sport?
Raissa: Niestety w tej dziedzinie jestem beztalenciem :D
Lune: Kolejne pytanie, w którym moja odpowiedź zgadza się z Raissą :D Uprawianie sportu, niestety zagraża mojemu życiu ;(
6) Byłaś kiedyś na meczu?
Raissa: Byłam na trzech meczach Effectora Kielce: z Jastrzębiem, Resovią i Skrą, ten ostatni wspominam chyba najlepiej :D
Lune: Jeden jedyny raz, pomiędzy Effectorem Kielce a moją kochaną Skrą <3 Ja również ten mecz bardzo miło zapamiętałam bo był w naprawdę świetnym towarzystwie :D mam nadzieje, że to powtórzymy! :3
7)Miałaś okazję rozmawiać przez chwilę z jakimś siatkarzem?
Raissa: Niestety nie miałam okazji rozmawiać, ale mam autografy Andrzeja Wrony i Kacpra Piechockiego z czego jestem bardzo dumna :3
Lune: Rozmawiać niestety nie ale podobnie jak Raissa zdobyłam dwa autografy od tych samych panów <3
8) Jaki jest twój ulubiony film?
Raissa: Nie oglądam zbyt dużo filmów, wolę seriale :) a mój ulubiony serial to Supernatural
Lune: Filmu ulubionego nie mam, serialu również, ale jeśli chodzi o tematykę siatkarską do będzie to film "Drużyna" ;)
9) Czego słuchasz?
Raissa: W zasadzie wszystkiego. Najbardziej lubię stary rock i metal. Jednak ostatnio polubiłam również One Direction i 5 Seconds of summer.
Lune: Ulubionego gatunku nie mam xD słucham wszystkiego co wpadnie w ucho  :D
10) Jak byś opisała siebie?
Raissa: Leniwa, z wielkimi marzeniami, nieśmiała, z dziwnym poczuciem humoru, czasem antyspołeczna, z bujną wyobraźnią, beztalencie.
Lune: Skromna i nieśmiała dziewczyna z wielkimi marzeniami; romantyczka :P
11) Największe marzenie?
Raissa: Nie powiem, bo się nie spełni. :p
Lune: Ja tam przesądna nie jestem xD Moim największym marzeniem jest nawet już nie spotkać jakiegoś siatkarza(choć byłabym wniebowzięta gdybym mogła z jakimś zamienić kilka zdań) lecz pójście na mecz Reprezentacji Polski w piłce siatkowej mężczyzn w Spodku, i to marzenie jest do spełnienia także trzymajcie kciuki :D

Blogi nominowane przez nas :

1. Najgłośniejszy krzyk o pomoc to ten, którego nie sposób usłyszeć.
2. Siatkarski chaos kontrolowany.
3. We will be the champions. 
4. Życie jest zbyt krótkie by rozpamiętywać upadki.
5. Reemigracje.
6. Normalność bywa nudna.
7. "Czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałam Ciebie?"
8. Brygada AA.
9. Nie zapomnij o mnie...
10. Życie od nowa.
11. Sweet nothing.

Pytania od nas:

1. Czy jesteś osobą tolerancyjną?
2. Czy masz idola, jeśli tak, to kto nim jest ?
3. Gdybyś miała wybrać jedno zwierzę, które opisuje Twój charakter, to co by to było?
4. Co inspiruje Cię do pisania?
5. Wolisz otwarte czy zamknięte przestrzenie?
6. Czy chciałabyś mieć tatuaż, jeśli tak, to co by to było?
7. Jakie piosenki kojarzą Ci się z dzieciństwem?
8. Ulubiona drużyna?
9. Jakie jest Twoje największe marzenie związane ze sportem?
10. Co Ci pierwsze przychodzi na myśl, kiedy słyszysz następujące nazwiska(każdy osobno):
- Ivan Zaytsev
- Dmitrij Muserski
- Piotr Nowakowski
- Jenia Grebennikov
- Grzegorz Łomacz
- Michał Kubiak
- Michał Winiarski
11. Czy boisz się przychodzić na halę kiedy Bartosz Kurek serwuje?

Rozdział VIII: Staż, niespodzianka i jak uniknąć mandatu

**LENA**
Wczorajszy dzień minął niespodziewanie cicho i spokojnie. Jedyną niespodzianką jaka się pojawiła to propozycja stażu u boku fizjoterapeutów kadry dla Melki. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Gdy o tym usłyszała z ust trenera Antigi stanęła na środku korytarza z otwartymi ustami. Dosłownie musiała zbierać szczękę z podłogi. Na początku w ogóle nie kontaktowała lecz kiedy ją szturchnęłam ocknęła się i zaczęła cieszyć jak małe dziecko. Skakała, piszczała i w dodatku ze szczęścia wyściskała wszystkich zebranych czyli mnie, Krzyśka, który podsunął ten pomysł i sztab szkoleniowy z trenerem włącznie. Szkoda było mi wyjeżdżać lecz nie miałam większego wyboru. Wstałam jak zwykle o 05.30 i zaczęłam się szykować na poranne bieganie z Kubiakiem. To chyba już stanie się moim porannym rytuałem. Może robię to dopiero od trzech dni, lecz nigdy wcześniej nie byłam taka pełna energii. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i uczesałam. Gotowa wyszłam z pokoju. Na dole czekał na mnie już przyjmujący więc się z nim przywitałam. Oboje się rozgrzaliśmy i ruszyliśmy truchtem przed siebie. Biegliśmy w ciszy co było dla mnie trochę dziwne. Zazwyczaj Kubiakowi buzia się nie zamykała. Chciałam go o to wypytać lecz mnie zbył. Wzruszyłam ramionami i dałam mu spokój. Każdy może mieć gorszy dzień. Całą dalszą trasę pokonaliśmy w ciszy włączając w to również odpoczynek. Przypatrywałam się chłopakowi w ciszy, bardzo w tym momencie żałując, że nie mam możliwości tak jak Melka zostać tu z nimi. W windzie nerwowo przestępowałam z nogi na nogę co rozbawiło Kubiaka. Starał się zachować powagę lecz widziałam jak kąciki ust unoszą mu się mimowolnie do góry. Kilka rasy go szturchnęłam aż w końcu chłopak nie wytrzymał i się uśmiechnął szeroko.
- Nie wiem jak ty to robisz ale zawsze wiesz jak poprawić mi humor- objął mnie ramieniem.
- Ja też nie wiem Kubiak- klepnęłam go ręką w klatkę piersiową- nawet się nie wysilam- uśmiechnęłam się lekko. Odsunęłam się od niego i wysiadłam z windy bo dojechaliśmy na moje piętro. Pomachałam mu i bez słowa udałam się do pokoju. Ponownie wzięłam prysznic i ubrałam się. Wyszłam z łazienki i ku mojemu zdziwieniu nie zastałam tam Melki. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi ale chyba gdy wróciłam z biegania nie było jej w środku. Lekko tym zaniepokojona zbiegłam na dół do stołówki. Jakie było moje zdziwienie kiedy zauważyłam Melkę spokojnie zajadającą śniadanie. Wyglądała tak naturalnie siedząc w otoczeniu siatkarzy. Z miną zbitego psiaka udałam się po jedzenie i z podobną miną usiadłam do stołu.
- Nie przejmuj się Lenka my tak łatwo nie damy Ci spokoju- odezwał się Krzysiek najwyraźniej odczytując moje myśli. Uśmiechnęłam się lekko i zabrałam się za jedzenie. W pewnym momencie Karol zerwał się ze swojego miejsca i mówiąc, że musi zadzwonić do mamusi wybiegł z pomieszczenia. Popatrzyliśmy po sobie zaskoczeni po czym jak jeden wybuchliśmy śmiechem. Od razu poprawił mi się humor. Dokończyłam śniadanie jako jedna z pierwszych, ponieważ miałam najmniej na talerzu. Odniosłam naczynie do pań kucharek  i ruszyłam do pokoju aby się spakować. Postanowiłam wyjechać zaraz po porannym treningu chłopaków. W drzwiach pokoju minęłam się z... Karolem? Chwila jakim cudem otworzył sobie drzwi? Zanim jednak zdążyłam zadać mu jakiekolwiek pytanie on już zniknął za drzwiami windy. Lekko zaniepokojona weszłam do środka. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to małe czerwone pudełeczko na łóżku Melki. Momentalnie w mojej głowie zaczęły się przesuwać trybiki i połączyłam fakty. Karol wcale nie dzwonił do swojej mamy tylko położył prezent dla dziewczyny. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do jej łóżka. Wzięłam do ręki malutki przedmiot i miałam już go otwierać kiedy do środka wparowała Melka. Schowałam za siebie pudełeczko i usiadłam na jej łóżku udając, że nie wiem od czego mam zacząć. Trzymałam w dłoni zaciśnięte pudełeczko. Nie było one tak małe, że mieściło się w mojej dłoni lecz udało mi się niezauważalne wsunąć go pod poduszkę.
- Nie chcę wyjeżdżać- jęknęłam wstając. Wyciągnęłam spod swojego łóżka walizkę i zaciągnęłam ją pod szafę.
- To zostań- Melka wzruszyła ramionami po czym rzuciła się na swoje łóżko.  Wstrzymałam oddech lecz na szczęście nie uderzyła głową w pudełeczko.
- Łatwo mówić- spiorunowałam ją wzrokiem- jutro dopiero mój pierwszy dzień, a poza tym w tej pracy będę mogła robić to co lubię- westchnęłam
- Siatkówkę też lubisz- argumentowała
- Ale za oglądanie siatkówki i siatkarzy pieniędzy nie dostanę- mruknęłam zabierając się za wpakowywanie ciuchów do środka. Trochę mi to zajęło lecz w końcu udało mi się wszystko poskładać i zapakować. Spojrzałam na zegarek i ruszyłam z przyjaciółką na trening. Mój ostatni podczas tego pobytu z nimi. Cicho zajęłyśmy miejsca na trybunach po czym zaczęłyśmy z uwagę przypatrywać się poczynaniom siatkarzy. Po którymś z kolei zepsutym ataku przez Kubiaka zapominając, że nie znajduję się przed telewizorem czy komputerem wydarłam się
- Kubiak przyłożyłbyś się do tego- kiedy ostatnie słowa rozbrzmiały na sali wszyscy odwrócili się w naszą stronę
- A co potrafisz lepiej?- zapytał unosząc do góry jedną brew
- Na pewno potrafię!- odkrzyknęłam
- W takim razie zapraszam- rozłożył ramiona i cofnął się o kilka kroków. Wstałam ze swojego miejsca i zerknęłam jeszcze na Melkę. Była ona wyraźnie rozbawiona wiedząc, że jeszcze niedawno grałam jako atakująca. Już wyobrażam sobie miny chłopaków. Uśmiechnęłam się lekko po czym stanęłam na płycie boiska.
- Dajcie mi jakieś spodenki- powiedziałam przypominając sobie, że jestem w spódnicy. Dostałam od kogoś spodenki w włożyłam je pod spódniczkę.
- Trenerze mogę?- zapytałam jeszcze o pozwolenie Antigę
- Proszę- francuz był wyraźnie rozbawiony. Skinęłam ręką na Krzyśka, który trzymał piłkę aby mi wystawił. Mężczyzna wykonał moje polecenie a ja wbiłam pokaźnego jak na moją sylwetkę gwoździa. Kiedy opadłam na ziemię rozległy się oklaski i gwizdy podziwu. Ukłoniłam się teatralnie po czym zdjęłam ubranie spod mojej spódniczki. Wróciłam na swoje miejsce i do końca treningu siedziałam już cicho. Razem z Melką poczekałyśmy przed halą na chłopaków rozmawiając przyjaźnie z trenerem. Kiedy pierwsi zaczęli się wyłaniać z pomieszczenia trener spojrzał na zegarek ze strachem w oczach. Przeprosił nas i zaczął się szybko oddalać na odchodne rzucając jeszcze do rudej aby pojawiła się w gabinecie fizjoterapeutów by wszystko do końca obgadać. Zachichotałam lekko. Najwyraźniej Antiga zapomniał o jakiejś ważnej sprawie gadając z nami. Wszyscy zwartą grupą gadając udaliśmy się do hotelu. Kazałam wszystkim zaczekać na dole a sama pognałam na górę. Zabrałam moją walizkę i udałam się w drogę powrotną. Wcale mi się nie śpieszyło by ich opuszczać lecz wolałam to zrobić już teraz. Ze łzami w oczach zostałam przez wszystkich wyprzytulana oczywiście najdłużej gniótł mnie Igła lecz mi to nie przeszkadzało. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka i nie chciałam go wypuszczać.
- Lenka zaraz mnie udusisz- mruknął do mojego ucha a ja z uśmiecham go wypuściłam. Nadal z lekkim uśmiechem wsiadłam do auta i ostatni raz im pomachałam. Odpaliłam silnik i w rytmach kolejnego letniego hitu ruszyłam przed siebie. W głowie ułożyłam sobie plan, który obejmował tylko jedną pozycję, a mianowicie: Jeszcze wrócić do Spały.
**Amelia**
Więc zostałam sama...no, może nie do końca sama, mam przecież chłopaków, ale bez Leny to nie to samo. Po chwili stanął przede mną zdezorientowany Karol.
-Melka, a co ty tu...?!-pisnął
-Stoję Sherlocku- wywróciłam oczami- zostaje z wami-wyjaśniłam.
-Gdzie ty idioto byłeś jak ona rzucała się na nas w akcie radości?-do rozmowy wtrącił się Nowakowski. Oczy Kłosa rozszerzyły się jak pięciozłotówki i poleciał gdzieś na górę. Coś tu nie gra...
***Karol***
Cholera, ale się zbłaźniłem! Może nie jest za późno, może jeszcze tego nie widziała! W rekordowo szybkim tempie biegłem po schodach, gdyż nie miałem czasu żeby poczekać na windę. Cały zdyszany stanąłem pod drzwiami pokoju dziewczyn.
-Proszę, żeby nie zamknęły drzwi...-modliłem się naciskając powoli na klamkę. Jest udało się! Boże, jakie ja mam szczęście. Wszedłem do środka i rozejrzałem się po pokoju. Mój wzrok najpierw padł na łóżko Melki. Nie ma! Gorączkowo zlustrowałem pokój. Cholera, cholera, cholera!
Wyjąłem telefon. Jedyną osobą, która mnie teraz może uratować jest Lena. Ona była tu zaraz po mnie i może wzięła gdzieś pudełeczko. Wyjąłem telefon i wybrałem numer blondynki.
-No co tam Karollo, już się za mną stęskniłeś?-usłyszałem jej rozbawiony głos.
-Widziałaś pudełeczko?-spytałem bez zbędnych wstępów. Byłem bardzo zdenerwowany.
-Jakie pudełeczko?-udawała zdezorientowanie.
-Nie udawaj że nie wiesz- warknąłem- To z łóżka Amelii.
-Aaa to pudełeczko-zaśmiała się cicho- Nawet jeśli widziałam to co?
Drażni się ze mną!
-Melka je widziała? Schowałaś je gdzieś?-byłem aż zbyt rozgorączkowany, jak na taką banalną sytuację.
-Nie za dużo pytań na raz?-żartowała blond włosa.
-Lenka błagam-jęknąłem zrezygnowany.
-No dobra, powiem tyle, jeszcze tego nie widziała-uśmiechnąłem się szeroko na tą wiadomość.
-To teraz powiedz tylko gdzie to jest-humor znacznie mi się poprawił, co dało się słyszeć w moim głosie.
-Tego już nie zrobię. Ona ma to zobaczyć-mimo że jej nie widziałam, wiedziałem że uśmiecha się teraz szeroko. Natomiast mi mina znacznie zrzedła.
-Nie żartuj sobie ze mnie- mruknąłem.
-Nie robię tego, a teraz wybacz ale muszę jechać dalej-rozłączyła się zostawiając mnie samego
**Amelia**
Weszłam do pokoju. No i co ja mam tu niby robić sama? Bez Leny będzie zdecydowanie nudniej. Z braku lepszego zajęcia postanowiłam się przespać.Jednak zapadnięcie w sen nie było mi jednak dane. Miałam wrażenie że coś twardego leży pod poduszką. Wierciłam się, kręciłam, jednak było to na nic. Minęło pół godziny. Zrezygnowałam ze snu. Zdenerwowana wyrwałam poduszkę spod głowy i rzuciłam ją w kąt. Gdy moja głowa opadła na łóżko, uderzyła o coś twardego.
-Cholera!-krzyknęłam i szybko wstałam z łóżka. Rozejrzałam się po łóżku. W miejscu gdzie wcześniej znajdowała się moja głowa, leżało dość spore pudełeczko. Zdziwiłam się. Niepewnie wzięłam je do ręki i otworzyłam.
-O mój Boże-zakryłam wolną dłonią usta. To była bransoletka! Ta bransoletka, która tak spodobała mi się na zakupach z Karolem. To musiało być od niego, jestem tego pewna. To by wyjaśniło dlaczego tak przeraził się, gdy zobaczył że nie wyjechałam. Pewnie przestraszył się jak ja na to zareaguję. Na mojej twarzy wpełzł szatański uśmieszek. Wyjęłam ozdobę z pudełeczka i zapięłam na ręce. Będę ją nosiła, ale nie dam nic po sobie poznać. Zrobię na złość Kłosikowi. Jestem dobrym przykładem na to że rude są wredne.
**LENA**
Przez kilka kolejnych minut nie mogłam przestać się uśmiechać na myśl co w tym momencie robi Karol. Jadąc byłam jednoczenie z siebie zadowolona jak i smutna, że nie mogę w tam być. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i zaczęłam przyśpieszać. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jadę tak szybko dopóki nie zauważyłam we wstecznym lusterku   światła radiowozu. Zatrzymałam się jak najszybciej na poboczu i uchyliłam okno w oczekiwaniu na policjanta. Uśmiechnęłam się   najpiękniej jak potrafię i podałam mężczyźnie moje prawo jazdy. Dość wysoki szatyn co chwilę ciekawie zerkał na moją bluzkę a moje policzki zaczęły mnie piec ze wstydu. Doskonale zdawałam sobie sprawę skąd ta ciekawość i wcale nie było mi to na rękę. Na szczęście dla mnie lub dzięki mojej koszulce nie dostałam mandatu, choć pewnie już dawno przekroczyłam dozwoloną prędkość. Mężczyzna z miłym uśmiechem oddał mi moją własność życząc mi miłego dnia i nakazując na przyszłość nie jechać z taką prędkością. Kiedy policja odjechała ja nadal stałam na poboczu z głową opartą na kierownicy cały czas śmiejąc się z zaistniałej sytuacji. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Melki zdecydowana opowiedzieć jej przebieg sytuacji sprzed chwili. Już po trzecim sygnale w słuchawce rozległ się rozradowany głos dziewczyny.
**Melka**
-Już się za mną stęskniłaś?-zaśmiałam się.
-Za Tobą? Nigdy-również odpowiedziała mi śmiechem-A teraz słuchaj co ci opowiem.
Lena opowiedziała mi historie jak to policjanci nie dał jej mandatu z powodu napisu na koszulce.
-Też muszę sobie taką kupić-rzuciłam gdy Lena skończyła mówić.
-Z twoim talentem do wypadania w kłopoty na pewno się przyda
-Niestety nie mogę zaprzeczyć-w momencie gdy to powiedziałam ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Muszę kończyć, ktoś dobija się do pokoju- mówiąc to rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko.  W drzwiach stał trener Antiga.
-Stało się coś?-spytałam lekko zaskoczona jego wizytą.
-Nie, po prostu mieliśmy omówić twój staż-nie mogłam się nie uśmiechnąć z powodu jego akcentu. Jednak moja mina dość szybko zrzedła. Uświadomiłam sobie że miałam pójść do niego uzgodnić szczegóły stażu.
-Jejku, przepraszam, zapomniałam-zaczęłam  się usprawiedliwiać.
-Nic się nie stało, po prostu chodź, porozmawiamy teraz-jego ton był bardzo uprzejmy. Przeszliśmy do jego gabinetu. Dowiedziałam się jak będzie przebiegała moja praca i podpisałam wszystkie potrzebne papiery. Resztę szczegółów miał przekazać mi fizjoterapeuta. Jak na tą chwilę jestem pewna jednego, praca z siatkarzami będzie niezwykle ciekawa.

***
Witamy was po baaardzo długiej przerwie. Na wstępie chciałybyśmy was przeprosić, że rozdziała się tak długo nie pojawiał, wiecie, szkoła itp. Postaramy się żeby to się więcej nie powtórzyło :)
Pozdrawiamy i życzymy miłego czytania. Do następnego :*
Lune&Raissa