poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział VII: Romanse dwa, porwanie i...wielkie sprzątanie

**LENA**
Budzik zadzwonił dokładnie o 05.30 czyli o tej godzinie, na którą go ustawiłam. Wyłączyłam brzęczące urządzenie i ponownie wtuliłam się w poduszkę. Zaczęłam ponownie usypiać, lecz przed oczami pojawił mi się obraz wyśmiewającego mnie Kubiaka. Momentalnie to na mnie podziałało. Szybko wyskoczyłam spod kołdry i zabarykadowałam się w łazience. Wzięłam prysznic i ubrałam się w odpowiedni strój. Włosy związałam w kitkę i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i zabrałam się na przesuwanie komody. Niestety szło mi bardzo trudno, ponieważ mebel był strasznie ciężki. Muszę przyznać, że Melka ma dużo siły skoro w tak szybkim czasie udało jej się to przesunąć. Spojrzałam na zegarek, była 05.54. Uśmiechnęłam się w geście triumfu przy okazji gratulując sobie nowego rekordu życiowego w szykowaniu się. Postanowiłam zamiast używać windy zbiec po schodach i zaliczyć to za część mojej rozgrzewki. Kiedy zbiegłam na dół Kubiaka jeszcze nie było. Wyszłam na świeże powietrze i zaczęłam się rozciągać. Dosłownie dwie minuty później obok mnie pojawił się chłopak
- Spóźniony- zaśmiałam się po czym ruszyłam przed siebie.
- Musiałem poczekać na łazienkę- rzucił a ja zmarszczyłam brwi
- A ty czasami nie mieszkasz sam?- zapytałam a on się zmieszał 
- Oj Kubiak- wybuchłam śmiechem- po prostu powiedz, że zaspałeś 
- No dobra... zaspałem- mruknął opuszczając głowę. Ponownie się roześmiałam. Kubiak najwyraźniej nie jest przyzwyczajony przegrywania. Niestety po 20 minutach biegu już nie było mi do śmiechu. Za to teraz Kubiak wyśmiewał się z mojej kondycji. Po nim nawet nie było widać, że się zmęczył
- Stop- wysapałam- już dalej nie mogę- opadłam na ziemię a Kubiak spokojnie sobie usiadł i zaczął popijać wodę. 
- Fuck- zaklęłam po angielsku. Jak to ja musiałam o czymś zapomnieć.  I niestety dla mnie dzisiaj była to butelka wody. Uniosłam się na łokciach i nadal ciężko oddychając uśmiechnęłam się do Kubiaka 
- Co?- zapytał nie wiedząc o co mi chodzi 
- Jest taka sprawa.. dałbyś mi łyczka wody?- zrobiłam oczy kota ze Shreka 
- Dam Ci ale sobie ją weź- wyszczerzył się świadomy tego jaki to będzie dla mnie wysiłek. Z wielkim trudem wstałam i usiadłam obok chłopaka, który podał mi wodę. Wypiłam za jednym razem z pół butelki tak, że niewiele już w niej zostało. Z uśmiechem oddałam przyjmującemu jego własność a on pokręcił tylko głową z niedowierzaniem.
- To ma być jeden łyczek? - pomachał zawartością butelki śmiejąc się 
- Przepraszam, jakoś Ci to wynagrodzę- przymknęłam powieki i oparłam się plecami o drzewo za nami. Przyjemny chłodny wiaterek chłodził nasze ciała aż nie chciało się ruszać z tego miejsca. Niestety trzeba było się zbierać wiec podnieśliśmy swoje cztery litery z ziemi i biegiem ruszyliśmy do ośrodka. Kiedy tam dotarliśmy myślałam, że padnę w hallu i już nie wstanę. Dobrze, że w tym budynku jest winda, bo chyba nie dałabym rady jeszcze wejść po schodach. Szybko wjechaliśmy na moje piętro i kiedy wysiadłam Kubiak zapytał :
- To jutro o tej samej porze?
- Jasne, postaram się wymknąć, żeby nikogo nie obudzić- uśmiechnęłam się po czym pomachałam mu i udałam się do swojego pokoju. Szybki prysznic, ubrania, fryzura, makijaż i jestem gotowa. Akurat na zegarku wybiła 07.00 czyli czas na śniadanie. Obudziłam przyjaciółkę, która tym razem bez marudzenia wstała. Zostawiłam dziewczynę samą i udałam się na stołówkę. W połowie drogi podbiegł do mnie Igła i zaciągnął do składzika sprzątaczek.
- Co to ma znaczyć?- libero zaplótł ramiona na piersi 
- Co co ma znaczyć? - Nie wiedziałam o co chodzi 
- Nie udawaj głupiej- wywrócił oczami- "-To jutro o tej samej porze?
-Jasne, postaram się wymknąć,  żeby nikogo nie obudzić "- zacytował moją rozmowę z Kubiakiem zmieniając przy tym zabawnie głosy 
- Skąd ty... Śledziłeś nas?- oburzyłam się
- Nie ja, to P...- ugryzł się w język lecz ja już i tak wiedziałam o kogo chodzi
- Piter? Zabiję- warknęłam ruszając do przodu lecz zatrzymał mnie Ignaczak pytaniem
- Wiec to prawda, jesteście razem?- zapanowała cisza, na początku zamierzałam zaprzeczyć lecz w mojej głowie zrodził się plan 
- Tak- odpowiedziałam- jesteśmy razem- chciało mi się śmiać lecz dzielnie się trzymałam. Libero jedynie skinął głową i powiedział
- Jeśli kiedykolwiek Cię skrzywdzi, przyjdź do mnie to mu nakopię- uśmiechnął się po czym przytulił mnie 
- Dobrze Krzysiu- odwzajemniłam uścisk. W dobrych humorach powędrowaliśmy na stołówkę. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam przy stole Melkę, która już wcinała swoją porcję. W kolejce po jedzenie zauważyłam Kubiaka. Rozpędziłam się i wskoczyłam na jego plecy. Zrobił zdziwioną minę lecz ujął moje nogi pod kolanami i stał niewzruszony dalej. Postanowiłam wyjaśnić mu całą historię wiec oparłam policzek na jego ramieniu i zaczęłam szeptać mi do ucha. Domyślam się, że w tej pozycji wyglądaliśmy jak para zakochanych lecz nie przeszkadzało mi to. Wyjaśniłam mu całą sytuację kończąc słowami: 
- Poudawał byś ze mną?
- Miała by mnie ominąć taka zabawa?  Pewnie, że się zgadzam- szepnął tak cicho, że prawie go nie usłyszałam. Cmoknęłam go w policzek nie mogąc się już doczekać zabawy. Kiedy doszliśmy do okienka zsunęłam się z pleców chłopaka pozwalając mu zabrać swoją porcję. Uśmiechnęłam się pięknie do kucharki dziękując za jedzenie. Odwróciłam się a za plecami usłyszałam cichy głos kobiety
- Ahh Ci zakochani- westchnęła rozmarzona co wywołało u mnie jeszcze większy uśmiech. Zajęłam miejsce obok Kubiaka, który już zdążył rozłożyć się wygodnie na krześle. Jego jedno ramię leżało na oparciu mojego krzesła lecz nie przejęłam się tym. Zaczęłam jeść czując na sobie spojrzenia większości zebranych. Najbardziej palący był ten przyjaciółki mówiący mi, że mamy do pogadania. Szybko zjedliśmy nasze porcje i trzeba było się zbierać. Mój talerz zabrał przyjmujący jak na gentelmena przystało a Melki zabrał Kłos co nikogo, oprócz mnie zbytnio nie zdziwiło. Zostałyśmy same wiec zaczęłam szeptać po krótce wyjaśniając wszystko przyjaciółce, której momentalnie zachciało się śmiać z Pita. Uciszyłam ją gestem ręki widząc zbliżających się chłopaków, o dziwo udało jej się nie wybuchnąć śmiechem. Ze stołówki wyszłam przytulona do Kubiaka,  któremu najwyraźniej to się podobało. Uśmiechałam się pod nosem wiedząc, że wprawiamy chłopaków w zakłopotanie. Wszystko było dobrze dopóki nie dotarliśmy do hallu
- Złodziejka- krzyknęła dziewczyna z zza biurka- oddawaj ten klucz 
- Jaki klucz? - starałam się zachować spokój 
- Ty się jeszcze pytasz? Od drzwi na dach idiotko- wyzwała mnie. Wyrwałam się Kubiakowi i ruszyłam w jej stronę. Na szczęście w porę mnie złapał i zamknął w swoich ramionach 
- Puszczaj mnie- uderzyłam pięścią w jego tors.
- Nie ma mowy- cmoknął mnie w czoło. Zamarłam na ten czuły gest lecz powstrzymałam moje emocje i poprosiłam łagodnym głosem aby mnie wypuścił bo widzę ten klucz. Chłopak zrobił to o co prosiłam lecz nadal obejmował mnie w talii.Podeszłam do biurka i podniosłam z podłogi "zaginiony" kluczyk.
- Następnym razem proszę pohamować epitety- mruknął Kubiak stojący obok mnie 
- Następnym razem? Nie będzie następnego razu, prawda? - patrzyłam jej prosto w oczy unosząc jedną brew do góry
- Oczywiście, że nie będzie- odwróciła wzrok
- Mam nadzieję, w innym przypadku długo pani tu nie popracuje- powiedział Kubiak 
- Nie wierzę, Lena pierwszy raz załatwiła sprawę ugodowo- rzuciła Melka kiedy się odwróciliśmy- No proszę, Kubiak, dobrze na nią działasz- szczerzyła się, jej też podobało się wkręcanie chłopaków.
- Może przyjdziecie dziś na nasz trening- zapytał Krzysiek
- Właśnie- przytaknęli wszyscy na raz
- Nie!- krzyknęłam gwałtownie wyrywając się z objęć chłopaka
-Chodź Lenka idziemy stąd- przytaknęła mi Melka
-Prosimy- zatrzymali nas a kiedy starałyśmy się być obojętne wymienili porozumiewawcze spojrzenia i na raz zaczęli robić oczy kota ze Shreka
- O nie- jęknęłam
- Tylko nie to- dopowiedziała Melka zatykając oczy mi i sobie. Musiało to komicznie wyglądać, my dwie w otoczeniu chłopaków robiących słodkie miny.
- Nie chcą dobrowolnie, to brać je- krzyknął Krzysiek. Obie na raz pisnęłyśmy lecz to nic nie dało bo
chwilę później już wisiałyśmy głowami w dół nad ziemią
-To już jest porwanie- krzyknęłam uderzając pięścią w plecy Kubiaka. Cóż za zaskoczenie prawda? O dziwo Melka siedziała cicho. No tak, zapomniałam, Melka ma lekki lęk wysokości. Nie odzywała się, ale trzymała się całkiem dobrze. Jeszcze nie zwymiotowała i to jest jej chyba nowy rekord. Zaczęłam się niespodziewanie śmiać co sprawiło, że prawie spadłam z kubiakowego ramienia.
- Przestań, chyba, że chcesz zlecieć- mruknął chłopak co wprawiło mnie w jeszcze lepszy humor. Jakoś udało nam się dotrzeć na salę i wcale nie zleciałam. Kubiak postawił mnie na ziemi i cmoknął mnie w policzek.
- Nie uciekaj mi dobrze?- spojrzał mi w oczy co wywołało u chłopaków udawane odruchy wymiotne.
- Chłopaki do szatni i raz dwa widzę was gotowych do ćwiczeń- na sali rozbrzmiał głoś Antigi- A dziewczyny zapraszam na trybuny- uśmiechnął się do nas przyjaźnie. Odwzajemniłyśmy uśmiech po czym zajęłyśmy pierwsze lepsze miejsca. Po dwóch minutach zaczęło mi się nudzić więc weszłam na fejsa. Zauważyłam, że Karol jest dostępny i w tym momencie przypomniałam sobie o moich zdjęciach, które miałam dodać. Uśmiechnęłam się szatańsko i dodałam zdjęcia z pod piskiem: Ahh ci zakochani<3. Oczywiście oznaczyłam na fotografii przyjaciółkę i kochanego Karolka. Od razu usłyszałam krzyk środkowego:
- Co to ma być?- a chwilę później- Lena już nie żyjesz!- wparował do sali cały czerwony. Czułam, że jeszcze chwila a para zacznie mu wylatywać z uszu.
- Widzę Karol, że już palisz się do pracy- zawołał trener- proszę bardzo 20 okrążeń- środkowy chcąc czy też nie udał się wykonywać polecenia trenera. Zaraz zjawiła się reszta chłopaków trzymając w rękach swoje telefony i śmiejąc się głośno. Natomiast Karol kiedy przechodząc obok mnie rzucił jeszcze w moją stronę mordercze spojrzenie i wyszeptał: Jeszcze się policzymy. Uśmiechnęłam się szeroko. Chociaż naraziłam się na gniew Karola wiem , że była warto. Mam tylko nadzieję, że ktoś mnie przed min ochroni i nie poniosę bardzo dotkliwej kary.
- O co wszystkim chodzi- zapytała zdezorientowana Melka
- Yy zobaczysz w swoim czasie - uśmiechnęłam się tajemniczo i zamilkłam. Chociaż dziewczyna próbowała za mnie wydusić o co chodzi, byłam nieugięta i do końca treningu siedziałam cicho. Pięć minut przed zakończeniem treningu zebrałam się i zaczęłam zwiewać. Oj bardzo jest mi potrzebna dobra kondycja. Wiedziałam, że w ośrodku szybko mnie znajdą, więc ruszyłam do lasu. Zagłębiałam się w niego coraz bardziej, aż znalazłam tą samą polanę z jeziorem. Z uśmiechem na ustach usiadłam i oparłam się o pień drzewa. Siedziałam w cieniu, chłodny wietrzyk rozwiewał moje włosy. Wpatrywałam się w piękny widok, mogłabym w taki sposób spędzić całą wieczność. Było wprost idealnie.
**AMELIA**
Nawet nie zauważyłam kiedy zniknęła Lena. Zorientowałam się dopiero gdy skończył się trening. Świetna ze mnie przyjaciółka, prawda? Napisałam do niej sms'a z pytaniem gdzie jest i poszłam do pokoju. Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i rozłożyłam się na łóżku. Jak zwykle, gdy zaczęło się robić przyjemnie, ktoś musiał zaburzyć mój stan cudownego odprężenia. Do pomieszczenia, otwierając z hukiem drzwi wparował Igła.
-Co to ma być do cholery jasnej! Czy tutaj już nikt się ze mną nie liczy?!- wydzierał się tak, że chyba w Łodzi go było słychać.
-Jasne, ze się z Tobą liczymy Krzysiu. Może więc powiesz co się stało?- usiadłam zdejmując słuchawki
- Jak to co się stało? Ty się jeszcze o to pytasz?- to dziwne, ze jego krzyki nie zwabiły reszty siatkarzy
- Przeżyłam jakoś to, że Lena mi nie powiedziała, w końcu nie znamy się zbyt długo, ale że Ty? Moja własna siostrzenica?- kontynuował
- Możesz mi wreszcie powiedzieć o co Ci chodzi?- nie wiem czy byłam bardziej rozbawiona czy zdziwiona.
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć o Twoim związku z Kłosem- wywróciłam teatralnie oczami. Naprawdę, znowu?
- Czemu każdy myśli, że jesteśmy razem?
- Do czego to doszło, żebym się o takich rzeczach się od Winiara dowiadywał! Do tego to zdjęcie
- Zaraz... Jakie zdjęcie?- zaskoczył mnie. Zamiast odpowiedzieć mi po ludzku wyciągnął telefon i zaczął czegoś w nim szukać. Po chwili pokazał mi ekranik.
- KAMIŃSKA!- wrzasnęłam głośno. Mam nadzieję, że nie ważne gdzie jest usłyszała to.
- Co za wredna, zdradziecka, podła...- wyliczałam ale mój monolog przerwał Ignaczak
- Czyli wy nie jesteście parą?
- Oczywiście, że nie!- widać, ze moja odpowiedź zdecydowanie ucieszyła wujka, więc zostawił mnie w spokoju. Opadłam bezwładnie na łóżko.
- Całe życie z wariatami- szepnęłam i zaśmiałam się. To było silniejsze ode mnie.
Po chwili stwierdziłam, że muszę rozwiązać pewną sprawę. Pewnym krokiem udałam się do pokoju naprzeciwko. Weszłam uprzednio pukając. Oprócz właścicieli pokoju, byli tam jeszcze Piter i Zati.
-Winiarski, do cholery jasnej! Czy mógłbyś mi wytłumaczyć dlaczego rozpowiadasz wszystkim, że chodzę z Kłosem?-zaczęłam bez zbędnych ceregieli.
-A nie jesteście?-spytał zdziwiony.
 - Jak widać nie!- warknęłam
-A Ty- wskazałam palcem na przestraszonego Pita
- Lepiej nie podsłuchuj bo dziwne rzeczy wychodzą na przykład jak ta z...- prawie w złości wypaplałam, że ''związek'' Leny i Kubiaka to jedna wielka ściema, na szczęście w porę zdążyłam się ugryźć w język.
 - Na przykład?- zaciekawiony Winiar wstał ze swojego miejsca i zaczął się do mnie zbliżać. Podobnie zrobił Piter i Zati.
 -Patrzcie, tańczący miś w oknie!-krzyknęłam wskazując palcem na okno.
- Gdzie?!- krzyknęli trzej na raz i się odwrócili a ja jak najszybciej zwiałam. Wróciłam do swojego pokoju. Była już tam Lena.
-Skąd tak uciekasz?-spytała z uśmiechem, gdy tylko weszłam do pokoju.
-Prawie wygadałam chłopakom, że tak naprawdę nie jesteś z Kubiakiem-powiedziałam i skuliłam się obawiając się jej reakcji. 
  - Ale nie powiedziałaś, prawda?- zapytała cicho kiedy zaprzeczyłam westchnęła ciężko. Chwila, coś mi tu nie gra, czy to przypadkiem nie ona powinna się teraz obawiać mojej reakcji? Przecież teraz każdy może zobaczyć te zdjęcia w internecie!
-Teraz ty się tłumacz-powiedziałam krzyżując ręce na piersiach. Lena spojrzała na mnie niewinnie i  udawała że nie wie o co chodzi.
-Dobrze wiesz o czym mówię-dodałam.
 - To była zemsta za zmuszenie mnie do przebywania na ich treningu- zrobiła obrażoną minę- a poza tym mówiłam, ze będzie na fejsa- pokazała mi język.
-Ty to jednak zła kobieta jesteś-zaśmiałam się. 
-A tak w ogóle, ładnie razem wyglądacie z Michałem-puściłam jej oczko.
-Wiem- wyszczerzyła się- ja to zawsze ładnie wyglądam- odgarnęła swoje długie blond włosy do tyłu.
- Lenka jak zawsze skromna-posłałam jej całusa w powietrzu.
- No jak zwykle z resztą- westchnęła teatralnie- Ja i moja skromność...
Po chwili rozmowy do pokoju wparował Kubiak.
-Jest Lena?-spytał rozglądając się po pokoju-O, jesteś-ucieszył się na jej widok i podszedł do niej.
-Musimy pogadać-dodał po chwili. Lena pokazała mu ręką żeby usiadł.  Ja w tym czasie zajęłam miejsce na swoim łóżku.
Na pierwszy rzut oka widać było, że Michał pewne sprawy chce zachować w tajemnicy, cały czas nachylał się nad blondynką i szeptał jej coś do ucha.
Nie chcąc im przeszkadzać zajęłam się swoim telefonem. Po chwili dostałam sms'a od Krzyśka.
"Nie widziałaś gdzieś Dzika? Stefan go szuka, a nigdzie go nie ma." 
Uśmiechnęłam się i zabrałam za odpisywanie.
"Z Leną romansuje ;)"
Odpowiedź nadeszła szybko.
"To karz mu ruszyć tyłek, badania ma zaraz :) a co robią? " 
Aleś ty ciekawski wujaszku, niby facet a jak baba. Zaśmiałam się w duchu. Spojrzałam w stronę łóżka. Wyglądali naprawdę słodko.
"Zaraz zobaczysz :P" 
Odpisałam Igle i włączyłam aparat w telefonie. Miałam idealne miejsce do robienia zdjęć, z tej perspektywy wyglądało to tak, jakby się całowali. Już po chwili zdjęcie poleciało na Facebooka.
-Dosyć tego dobrego gołąbeczki! Antiga cię poszukuje-powiedziałam wskazując na Kubiaka.
-A ty skąd wiesz?-spytał zdziwiony chłopak.
-Największa papla w kadrze-wyjaśniłam. No i wszystko jasne. Michał dał blondynce całusa w policzek i wyszedł. Spojrzałam na przyjaciółkę z rozbawieniem.
-Co się tak gapisz?-odezwała się po chwili milczenia.
-Nie, nic...po prostu słodko razem wyglądacie-wystawiłam jej język, za co dostałam w głowę poduszką. Pamiętając czym taka wojna skończyła się ostatnio odłożyłam ją na bok. Lena zauważyła że jej telefon ciągle wibruje.
-Skąd tyle powiadomień?-zdziwiła się i wzięła urządzenie do ręki. Z szerokim uśmiechem czekałam na jej reakcje.
-Przybysz, masz minutę, aby tu usunąć- powiedziała spokojnym głosem przeglądając gratulacje w komentarzach- Jeśli tego nie zrobisz zginiesz marnie.
-Ale dlaczego? Przecież do idealnie pasuje do waszego planu wkręcenia chłopaków!-wykrzyknęłam entuzjastycznie.
 - Dobra- odparłam po chwili- zrobię to, jeśli ty usuniesz to na którym jestem z Karolem- wyszczerzyłam się dumna ze swojego pomysłu. Chwila ciszy.
- Nie ma mowy- odparła zaplatając ramiona na piersi- nie zrobię tego!
 - W takim razie musisz pogodzić się z tym, że te zdjęcia pozostaną na facebooku- posłałam jej buziaczka w powietrzu i rozłożyłam się wygodnie na łóżku.
**LENA**
Dlaczego Bóg pokarał mnie taką wredną przyjaciółką? Myślałam leżąc wygodnie rozwalona na łóżku. Pomyśleć, że mogłabym w tym momencie być gdzieś na Karaibach lub Hawajach. Gdyby moja przyjaciółka była bogata to ehh... Fajnie pomarzyć. Zamiast tego dostałam od życia wredną rudą małpę, która jest siostrzenicą siatkarza, który nawiasem mówiąc jest moim idolem. Taa mogło być gorzej? Otóż mogło. Najgorsze w tym jest to, że zna mnie jak nikt inny i doskonale wie jak się zemścić. I właśnie za to ją kocham. Jest wredna, pyskata i zawsze wie jak mi dopiec, ale jest moją najlepszą przyjaciółką i nie wymieniłabym jej za nic na żadną inną.
-Melka wiesz, że Cię kocham?- zrobiłam słodkie oczy odwracając się w jej stronę
- Od razu mówię, nie! Nie usunę tych zdjęć- nadal bawiła się telefonem nawet nie odrywając od niego wzroku
- No wiesz co?- oburzona odwróciłam się do niej plecami- Ja tu Ci wyznaję miłość a ty co?- mamrotałam
- Kto tu komu wyznaje miłość?- do pokoju wpadł zziajany Ignaczak
-  Podsłuchiwałeś?! Igła!!- wrzasnęłam unosząc się na łokciach- Zabije Cię!- darłam się po czym zerwałam się z łóżka i ruszyłam w pogoń za libero
- Jak dzieci- śmiała się Melka w głos- Dosłownie jak dzieci- ganialiśmy się z libero po całym korytarzu aż zwabiony krzykami Piter wychylił się z pokoju.
 - Ooo- zawołał- urządzacie wyścigi? Ja też chcę- zaczął mnie gonić
-  Nie mnie goń baranie, tylko jego- nieźle już zmęczona wskazałam palcem na świetnie się bawiącego libero
- Dobra- zawołał ucieszony środkowy
- Ja sobie chwilkę odpocznę w takim razie- usiadłam sobie pod ścianą przypatrując się gonitwie siatkarzy. Z boku wyglądało to naprawdę komicznie!
- Nie ładnie tak wkręcać Pita- odezwał się głos tuż obok mnie. Przestraszona podskoczyłam i prawie pisnęłam, w ostatniej jednak chwili udało mi się zasłonić usta dłonią. Zadarłam głowę do góry i kogo ujrzałam? Michała Kubiaka zwanego również przeze mnie( w myślach ) Miśkiem.
- Zgłupiałeś? Chciałeś, żebym na zawał padła?- warknęłam na co on jedynie się zaśmiał
- Bardzo zabawne... mogłeś uprzedzić, że idziesz- rzuciłam z wyrzutem
- Niby jak? Miałem się drzeć na cały ośrodek: Uwaga! Nadchodzę?- zapytał
- No... na przykład- wyszczerzyłam się a Kubiak wywrócił oczyskami.
- O co poszło?- zapytał siadając obok
- Igła jak zwykle czatuje pod naszym pokojem. Standard- wyjaśniłam
- Musisz się przyzwyczaić- odparł- Jesteście tu jedyną rozrywką- puścił mi oczko
- Serio? Nie macie tu nic ciekawszego do roboty?- w sumie wokoło jest tylko las ale jakoś wytrzymali do tej pory jak nas nie było
- Serio, serio, nic a nic- odparł i w tym momencie Igła się poddał
- Wygrałaś, wygrałaś, zabierz go ode mnie!- wrzeszczał a ja zadowolona z siebie zatrzymałam Pitera po czym cmoknęłam go w policzek dziękując mu
- Masz u mnie za to soczek- puściłam mu oczko
- Jej, dzięki Lena, jesteś najlepsza- w podskokach udał się do swojego pokoju. Zaśmiałam się cichutko po czym podeszłam do leżącego na ziemi Ignaczaka
- Następnym razem nie podsłuchuj, wujaszku- dorzuciłam ostatnie słowo wiedząc, ze go tym zdenerwuje lecz nie będzie miał on siły by zaprotestować. Z uśmieszkiem zwycięstwa udałam się do pokoju. Od razu ległam na swoim łóżku, bo mnie też trochę zmęczyło to bieganie w kółko.
- Fajnie było?- zapytała Melka ze swojego łóżka
- Bardzo- wyszczerzyłam zę wgapiając się w sufit- Nic tak nie umila dna jak mały jogging
- Tobie w takim razie wystarczy już na trzy dni, tyle biegania w jeden dzień- zagwizdała z podziwem
- Ruch nikomu jeszcze nie zaszkodził- nadal się szczerzyłam- ale jutro pewnie będę miała masakryczne zakwasy- uśmiech od razu mi zrzedł- na samą myśli nawet nie chce mi się wstawać-jęknęłam zwijając się w kłębek na łóżku
- To może pójdziemy na spacer?- zapytała Melka niewinnie
- A idź mendo przebrzydła, zamierzam zostać już do końca dnia w łóżku...- chwila ciszy- wyjątkiem jest tylko obiad i kolacja- uniosłam palec ku górze. Poleżałam bezczynnie może z 5 minut po czym zaczęło mnie nosić. Dlaczego zawsze kiedy chcę się polenić dostaję ADHD? Wstałam i zabrałam swoją lustrzankę
- Idę na rynek, chcesz iść ze mną?- zapytałam zatrzymując się w drzwiach
- Wiedziałam, że długo nie wytrzymasz- uśmiechnęła się- Pewnie, że idę!- włożyła telefon do kieszeni i ruszyłyśmy na podbój Spały!
**AMELIA**
Po spacerze, wróciłyśmy do ośrodka. Akurat zaczynała się kolacja. Byłyśmy strasznie głodne, więc stwierdziłyśmy że tym razem na nią pójdziemy. 
Już w drzwiach przywitał nas Krzysiu.
-Gdzie wy się włóczyłyście? Bałem się o was!-gestykulował zabawnie rękami.
-Czemu ty się zawsze tak o nas boisz?-zrobiłam zaskoczoną minę i poszłam z tacą po jedzenie. Wzięłam sobie kilka kanapek i sok jabłkowy. Usiadłam pomiędzy Leną a Winiarem. 
-Plotkar-szepnęłam, szturchając go w bok.
-Co?-och, geniuszu, załamał ręce.
-Jesteś lepszy od Pudelka-wystawiłam w jego stronę język
-Ale o co...ahaaa- przeciągnął zabawnie ostatnią literę- Pewnie chodzi ci o to że powiedziałem Krzyśkowi o tobie i Koralu-eureka!
-Tak, dokładnie-zastanowiłam się chwilę- Poza tym, to nie ma mnie i Karola.
-Yhyyym- pokiwał z powątpieniem głową za co oberwał w kark.
-Melka, szalejesz nam tu-usłyszałam z drugiej strony stołu, siedział tam Pit- Najpierw wyrwałaś, nam Karola, teraz za Miśka się bierzesz-pokręcił głową z bezradności. W ramach odpowiedzi otrzymał od nas pozdrowienie środkowym palcem. Ku zdziwieniu wszystkich zrobiliśmy to w tym samym momencie. Uśmiechnęłam się szeroko do Winiara po czym przybiłam mu piątkę.
-Jacy wy słodcy jesteście-Piter dalej ciągnął swój wywód. Zdjęłam z mojej kanapki plaster szynki i rzuciłam w niego. Nie będzie się tu ze mnie śmiał. Nie musiałam długo czekać a moją stronę poleciał kawałek naleśnika. Tym samym, rozpętałam wojnę na jedzenie. Nie minęło 5 minut, a już każdy nas był cały w dżemie, maśle, szynce, chlebie i wszystkim innym co można było dostać tu dziś na kolacje.
-Co tu się dzieję?!-zabawę w najlepszym momencie przerwał Antiga. Wyobrażacie sobie naszą reakcję? Zastygliśmy w bezruchu ze zwisającym z nas jedzeniem. Wyglądaliśmy jak jakaś drużyna wygłodniałych świrów.
-Macie mi to wszystko posprzątać, teraz-powiedział i odgarniając z krzesła połamane tosty usiadł do stołu. Rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu. Coś czuję że czeka nas dużo pracy. Piter, Wrona, Igła, Możdżi i Zagumny poszli gdzieś pod pretekstem znalezienia mopów. Pewnie już nie wrócą. 
-To co robimy?-Zator załamał się i usiadł na brudnej ziemi. Tym razem, zmysłem organizacji zachciała wykazać się Lena.
-Dobra, raz dwa zabieramy się do pracy- zaklaskała w dłonie- Musimy się podzielić na grupy- szczerzyła się- Tamci pewnie już nie wrócą więc została nas mniejsza liczba - powiedziała po czym wszystkich rozdzieliła na grupy. Oczywiście nie była by ona sobą gdyby nie wykręciła się od pracy mówiąc, że to ona jest szefem i nie może pracować. Wywróciłam oczami po czym zabrałam się do pracy obiecując sobie, iż później się z nią policzę. Byłam w grupie sprzątającej ze stołu razem z Zatim, Winiarem, Dzikiem i, o zgrozo, Kłosem. Dobrze że Nowakowski i Krzysiek sobie poszli, może obejdzie się bez podtekstów. Zabraliśmy się za sprzątanie.
-To nie fair, że trener tylko siedzi i je, a my musimy harować jak Brazylia żeby nam dorównać- rzucił Wlazły od niechcenia, budując przy tym morale drużyny. Parsknęłam śmiechem. No serio, z kim ja się zadaję. Poszłam Powycierać stolik Antigi, akurat rozmawiał z Leną
-Więc mówisz, że jesteś fotografką?-spytał Stephan, na co uśmiechnięta blondynka pokiwała głową. Francuz widocznie się nad czymś zastanawiał. niestety nie usłyszałam dalszej rozmowy bo musiałam odnieść potłuczone talerze. Sprzątanie zajęło nam jeszcze prawie godzinę, a po skończonym zadaniu, wszyscy zmyli się do pokoju.
-Dni tu jakoś szybciej mijają, no nie?-mruknęłam wtulona w poduszę.
 - Yhymm- również mruknęła - a najlepsze w tym wszystkim jest to, że tu wcale nie da się nudzić- obróciła się na drugi bok po czym wyłączyła swoją lampkę nocną.
-No bo oni to zawsze coś głupiego wymyślą-zaśmiałam się na myśl o tym wszystkim, co już się wydarzyło. 
- Melka nie wiem czy zauważyłaś, ale jak na razie to my wymyślamy same głupie rzeczy - wymamrotała układając się na plecach. Chwila zastanowienia.
-Kurde, faktycznie-walnęłam się dłonią w twarz- co nie zmienia faktu, że bez nich to nie byłoby to samo.
-Nie miałybyśmy kogo straszyć- zachichotała, prawdopodobnie na myśl o akcji w basenie.Chciałam jej coś odpowiedzieć, lecz zmęczenie wzięło górę i zasnęłam.   
***
No to tak na szybko mamy do was dwie sprawy a mianowicie :
~ komentujcie bo to bardzo motywuje do pisania kolejnych rozdziałów. Nawet jeśli nie umiesz pisać komentarzy wystarczy, że napiszesz jedno zdanie ;) to naprawdę nie jest wiele a dla nas dużo znaczy. Komentując pokazujesz, że mamy dla kogo pisać! WIEMY, ŻE KTOŚ TU WCHODZI BO WYŚWIETLENIA SAME SIĘ NIE NABIJAJĄ :D
~ zachęcamy również do głosowania w naszej ankiecie :D
Serdecznie dziękujemy za uwagę :3
Stej tjund jak to mawia Igła ;)

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział VI: Zemsty ciąg dalszy, stary wujek Winiar i romans

**AMELIA**
Budzik zadzwonił równo o 23:50. Przetarłam leniwie oczy i walnęłam z całej siły w budzik.
-Co się dzieje? - Lena zerwała się z łóżka na równe nogi.
-Trzeba wstawać-mruknęłam i wstałam z łóżka, założyłam swoje puchate ciapki i poszłam do łazienki. Obmyłam swoją twarz i poczułam się trochę lepiej. Jestem z siebie dumna, wstałam i przeżyłam. Wróciłam do pokoju, Lena też już się dobudziła.
-Jest już 10 minut po północy, na pewno dobrze poinformowałaś Kłosa? - nerwowo stukała butem o podłogę.
-Już?!-krzyknęłam zaskoczona i nie zwracając na nic uwagi wybiegłam na korytarz. Lena poszła na mną,
-Spóźnione-powiedział wesoło oparty o ścianę Kłos. Nie zimno mu? Miał na sobie tylko bokserki i koszulkę meczową...Wrony?! No okey, nie wnikam.
-Dobra, cicho bądź i chodź- machnęłam ręką i skierowałam się na wyższe piętro.
-Masz wszystko?-spytałam szeptem chłopaka, w odpowiedzi pomachał mi przed oczami reklamówką z biedronki. Stanęliśmy przed pokojem Igły.
-Czy ci idioci się nie zamknęli na noc?-spytała blondynka wskazując na lekko uchylone drzwi. Na usta Karola wpełzł szatański uśmieszek.
-Myślisz o ty samym co ja?-wyszczerzyłam się, on w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Cicho otwierając drzwi wszedł do środka. W łóżkach spali sobie smacznie Możdżonek i Krzysiek.
Środkowy przez przypadek potknął się i narobił trochę hałasu, zamarłyśmy.
-Iwonka, jeszcze 5 minut-mruknął Krzysiu przekręcając się na druki bok. Gorzej sprawa miała się z Marcinem.
-Andrzej, co ty tu robisz?-spytał przecierając oczy.Widział tylko plecy chłopaka, więc sądził że stoi przed nim Wrona. Karol w panice zaczął rozglądać się po pokoju.
-Przyszedłem pożyczyć skarpetki-wyszeptał podnosząc z podłogi pierwszą lepszą czarną parę skarpet.
-Po co ci...-machnął ręką-Z resztą nieważne-zakrył się kołdrą i poszedł spać dalej. Kłos nachylił się nad szafką nocną i przestawił budzik o 15 minut. Panowie spóźnią się na śniadanie.
-Dobra, może zajmiemy się w końcu drzwiami?-zaproponowała Lena. Środkowy wyszedł z pokoju szczerząc się jak głupi. Wyciągnął z reklamówki folię samoprzylepną. Odwinął kawałek i jako, że był najwyższy to zabrał się do pracy. Oczywiście jak to Karol nie mogło obejść się bez wpadki. Zastanawiacie się pewnie co takiego zrobił? Otóż nasz kochany środkowy jako, że był geniuszem postanowił przykleić tą folię nie ta stroną co trzeba i sam się do niej przykleił.
-Help-pisnął cicho. Zlitowałam się nad i stwierdziłam że mu pomogę. To był błąd. Czy już mówiłam że mam dwie lewe nogi? Potknęłam się poleciałam prosto na folię. Przykleiłam się, byłam do tego tak blisko Kłosa, że jego łokieć wbijał  mi się w żebra. Lena wyjęła z kieszeni telefon.
-Zrobię wam zdjęcia, będzie na fejsa- rzuciła wystawiając język w naszą stronę.
-Kamińska, nie baw się w paparazzi, tylko rusz tyłek i nam pomóż-warknęłam cicho, pamiętając żeby nikogo nie obudzić. Starał się być poważna, jednak nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Blondynka zaczęła nas odklejać.
-Śmiejąc się wcale nie pomagasz-mruknęła w moją stronę. Po dłuższej chwili udało jej się nas uratować. 
-Cała się kleję-powiedziałam przeczesując swoje włosy. Na szczęście Karol już więcej nie nawalił i folia szybko została przyklejona a my udaliśmy się do łózek. Było już po drugiej. Gdy byłyśmy już w pokoju Lena wpadła na genialny pomysł. Przecież wściekły Igła, rano na pewno będzie na gonił. A gdzie się najlepiej schować? Na dachu! Pobiegła szybko do recepcji i nie wiem jak to zrobiła, ale wróciła z kluczami.
**LENA**
Rano obudziłam się kompletnie nie wyspana. Miałam ochotę nie iść na śniadanie, lecz nie mogłam przepuścić okazji zobaczenia miny Igły. Wstałam i z wielką niechęcią udałam się do łazienki. Ubrałam się szybko, umalowałam i ułożyłam włosy<klik>. Po wyjściu czekało na mnie miłe zaskoczenie. Melka całkiem już gotowa i rozbudzona czekała na mnie w pokoju. W miarę szybko dotarłyśmy na stołówkę i zabrałyśmy swoje porcje jedzenia. Usiadłyśmy na swoich miejscach po czym zajęłyśmy się pałaszowaniem. Dziwnie było czekać na Ignaczaka i Możdżonka. Po trzech minutach spóźnienia chłopaki zaczęli się zastanawiać dlaczego ich nie ma, przecież libero na jedzenie zawsze pierwszy. Kiedy już doszli do śmierci w drzwiach pojawił się rozwścieczony Ignaczak cały obklejony folią samoprzylepną, a za nim podążał Marcin.
- Kurwa czy was popierdoliło?
- Wrona wiem, że to ty, widziałem Cię w nocy- odezwał się Możdżonek
- Byłeś u mnie w pokoju?- zdziwił się
- Nie, to ty byłeś u nas- tym razem wtrącił Ignaczak
- Przez całą noc spałem ale Kłos umówił się z Melką o północy- wskazał na miejsce w którym przed chwilą jescze siedziałyśmy. Zamiast tego stałyśmy w drzwiach śmiejąc się dziko.
- Zabiję - Igła rzucił się w pogoń za nami. Na nasze szczęście okazałyśmy się szybsze a zamiast być leniem i skorzystać z windy zaczęłyśmy biec po schodach. Igle natomiast biec się nie chciało więc zatrzymał się i wcisnął odpowiedni guzik. Zaśmiałyśmy się radośnie lecz na drugim piętrze już nie było nam do śmiechu. Zostało nam do przebycia jeszcze jedno piętro a byłyśmy już bardzo zmęczone. Dobrze, że podczas tej bezsennej nocy wszystko załatwiłam. Jakimś cudem dobiegłyśmy na dach. Otworzyłam drzwi kluczem i obie tam wpadłyśmy. Szybko zakluczyłam nas na dachu. Dopiero wtedy ze śmiechem odsunęłyśmy się po ścianie.
- To było świetne - wydusiłam
- Oj tak- przyjaciółka opadła na zimny kamień - Ile musimy tu siedzieć?
- Raczej długo, ale spokojnie, wszystko przygotowałam - podniosłam się i wyjęłam zza rogu koszyk pełen jedzenia oraz dwie butelki wody. Pomachałam tymi rzeczami radośnie a przyjaciółka od razu wyciągnęła ręce po wodę. Nadal w świetnym humorze rzuciłam jej butelkę i sama zmęczona opadłam obok. Zdecydowanie najwyższy czas zacząć pracować nad swoją kondycją.
- Co zamierzasz tu robić tyle czasu?- zapytała ciekawa Melka.
- Ja wszystko zaplanowałam- oświadczyłam z dumą po czym wyciągnęłam małe radyjko na baterie i włączyłam muzykę.
- Pamiętasz jeszcze układ?- zapytała ruda ustawiając się w odpowiedniej pozycji.
- No pewnie, że tak- prychnęłam dołączając do niej. Wcisnęłam jeszcze guzik play. Z radyjka wydobyła się muzyka a my zaczęłyśmy tańczyć.<klik>
W pewnym momencie usłyszałyśmy za sobą oklaski. Szybko się odwróciłyśmy i stanęłyśmy jak wryte. W drzwiach stała cała nasza reprezentacja szczerząc się od ucha do ucha.
- Nowe talenty widzę- Ignaczakowi najwyraźniej poprawił się humor
- No nie takie nowe- odezwał się drugi libero- przecież na pierwszy rzut oka widać, że one już od dawna to umieją- wszyscy popatrzyli na Zatiego jak na kosmitę, nikt nie spodziewał się, że to zauważy. Zwykle roztrzepany chłopak, a tu proszę, jaki spostrzegawczy.
-Nie gniewasz się Krzysiu?- zapytałam niepewnie na co Ignaczak wybuchnął śmiechem
-Jak bym się gniewał, to już by was tu nie było, mogłem was dopaść kiedy tańczyłyście- wyjaśnił
-Właśnie- przytaknął Karol? Co on tam robił przecież miał być z nami... Ups.. W pośpiechu zapomniałyśmy o biednym środkowym, ale żyje, więc nie jest źle.
- Tak w ogóle to fajne macie ruchy- wyszczerzył się Kubiak poruszając charakterystycznie brwiami
- Nawet o tym nie myśl Kubiak- szturchnął go Igła
- Ale o czym Krzysiu? Chciałem, żeby mnie tego nauczyły- próbował wybrnąć z sytuacji ale tylko się skompromitował.
- Jasne, jasne Kubiak, ty to się lepiej trzymaj od nich z daleka- śmiał się starszy libero
- Halo, my też tu jesteśmy- odezwała się Melka zwracając na nas uwagę chłopaków
- Przecież was widzimy- odpowiedział Piter- Jeszcze ślepi nie jesteśmy
- No nie byłabym tego taka pewna- wydusiła Melka lecz nie była w stanie dalej kontynuować przez napad śmiechu
- Chodziło jej o to Piter, że masz brudną koszulkę- wyjaśniłam wywracając oczami
- Przecież doskonale o tym wiem- udawał pewnego siebie lecz zaczął się dyskretnie wycofywać.
- Dobrze, skoro już wszyscy tu są to chciałem wam pogratulować udanej zemsty- odezwał się Ignaczak. Chłopcy zadowoleni z przebiegu zdarzeń zaczęli nam bić brawo, a my jedynie ukłoniłyśmy się jak w rasowym teatrze.
- Dobra, skoro już wszystko jest wyjaśnione może pójdziemy na śniadanie? Głodny jestem- powiedział Ignaczak. I takim właśnie sposobem udało nam się uniknąć kary. Wszyscy zeszliśmy na dół a kiedy przechodziliśmy obok recepcji "niechcąco" upuściłam kluczyk na podłogę. Posiedziałyśmy chwilę w miłym towarzystwie po czym obie zaczęłyśmy się zbierać. Może to i głupi pomysł ale korzystając z okazji, że jeszcze nie ma upału postanowiłam pobiegać. W końcu kiedyś trzeba zabrać się za siebie. Co z tego, że miałam już poranny wysiłek, jesteśmy w Spale a w tym miejscu, w dodatku przebywając ze sportowcami, aż wstyd nie mieć za grosz kondycji. Wpadłam do pokoju i od razu zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Melka patrzyła się na mnie jak na głupią a kiedy wyjaśniłam jej co zamierzam robić wyśmiała mnie twierdząc, że i tak długo nie wytrzymam. Szybko się przebrałam a włosy związałam w kitkę, zmyłam makijaż bo i tak pewnie by mi spłynął po wysiłku. Do uszu włożyłam słuchawki od mojej mp4 i wyszłam z pokoju. na dworze wykonałam ćwiczenia rozciągające włączyłam muzykę i ruszyłam przed siebie. Biegłam truchtem dość długo, aż dobiegłam do małej polanki z jeziorkiem na środku. Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym usiadłam na trawie i ciężko oddychając wpatrywałam się w ten obrazek. Siedząc tak straciłam poczucie czasu lecz kiedy poczułam, że słońce już zaczyna mnie piec wstałam, otrzepałam ubranie i pobiegłam do ośrodka. Droga w upale dłużyła mi się niesamowicie. Zdecydowanie muszę zacząć biegać jeszcze przed śniadaniem. Czekają mnie pobudki wcześnie rano, ale jak ja nie dam rady to kto? Wpadłam do chłodzonego budynku i westchnęłam z ulgi. Było tu tak przyjemnie chłodno ale jeszcze chłodniej będzie mi pod prysznicem. Uśmiechnęłam się na tą myśl po czym ruszyłam do wind. Wyłączyłam muzykę i wtedy do moich uszu dobiegł zdziwiony głos Kubiaka
- Biegasz?- odwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam na niego
- Trochę, jak widać jeszcze nie jest ze mną tak źle- zaśmiałam się
- W takim razie zapraszam Cię na wspólne bieganie rano przed śniadaniem- rzucił mi wyzwanie, lecz nie wiedział, że taki właśnie miałam plan
- A wiesz, że chętnie? To o której?- zapytałam
- O której Ci pasuje?- pogrążeni w rozmowie wsiedliśmy do windy
- Dostosuję się- uśmiechnęłam się lekko
- To o 06.00 pasuje?- ruszyliśmy do góry
- Pewnie, że tak, tylko nie zaśpij- wyszczerzyłam moje białe zęby
- Ja nie zaśpię, spokojnie, bardziej martwiłbym się o ciebie- zaczęliśmy się przekomarzać, lecz nie trwało to długo bo dojechaliśmy na moje piętro. Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do pokoju. Mogłam się w sumie spodziewać, że Melka będzie spała i oczywiście to właśnie robiła. Wzięłam szybki prysznic i odświeżona wróciłam do pokoju. Nieprzespana noc dała o sobie znać więc ustawiłam na 13:30 budzik i również się położyłam. Nie trzeba było długo czekać na reakcję mojego zmęczonego organizmu bo dosłownie chwilkę później już spałam.
**AMELIA**
 Gdy się obudziłam, na łóżku obok spała Lena. Nawet ją zmęczyły nasze nocne wędrówki. Jednak trzeba przyznać, zemsta udała się wyśmienicie. Przez dłuższą chwile zastanawiałam się co zrobić, aż w końcu stwierdziłam że pójdę się przejść. Cicho, żeby nie obudzić przyjaciółki wyszłam z pokoju. Zaskoczyła mnie ta cisza panująca w ośrodku. Tu zawsze ktoś łaził po korytarzach, tymczasem nie ma nikogo. Skorzystałam z okazji ze nikt mnie nie zatrzymał i wyszłam na zewnątrz. Było naprawdę pięknie. Wiał lekki, przyjemny wietrzyk, który doskonale orzeźwiał w ten dość gorący dzień. Skierowałam się w stronę altanki. Usiadłam na ławce i spróbowałam się zrelaksować. Niestety moje szczęście nie trwało długo. Poczułam czyjeś dłonie na oczach.  
-Zgadnij kto -ktoś szepnął mi do ucha.
 -Kłos... Weź spierdalaj -powiedziałam surowym głosem, ale już po chwili roześmiałam się głośno.
- Skąd wiedziałaś?- spytał siadając obok mnie
-Kobiecy instynkt- uśmiechnęłam się 
- Co tu robisz?- zadałam pierwsze pytanie, które wpadło mi do głowy
- Chyba to co ty, przyszedłem odpocząć-zapadła cisza, nie była ona jednak krępująca, wręcz przeciwnie była przyjemna. Mijały minuty, słońce przyjemnie ogrzewało nasze twarze, wiatr mierzwił nasze włosy.
-Jak wyjedziecie to będzie tu strasznie nudno-powiedział ni z tego ni z owego Karol.
-Nudno? Z tymi wariatami? Nie możliwe-zaprzeczyłam zdecydowanie.
-Do nich się już przyzwyczailiśmy, wy wniosłyście tu coś nowego-w odpowiedzi zaśmiałam się perliście. Nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć. Byłam jednak pewna że na moim policzku pojawił się rumieniec, co zdarza się naprawdę rzadko. Co raz częściej myślę że Kłos jak nie robi z siebie debila, to całkiem fajny chłopak z niego. 
-Gdzie wy tak w ogóle mieszkacie?-spytał
-Prawie całe swoje życia spędziłam z tatą w Bełchatowie, ostatnio jednak zastanawiałam się nad przeprowadzką-odparłam. Chłopak na wiadomość że mieszkam w mieście, w którym on gra uśmiechnął się szeroko 
-Czemu chcesz się przeprowadzić?
-Chce wrócić do rodziny, do Rzeszowa-byłam już niemal pewna, że studia dokończę w swoim ukochanym mieście.
-Przecież mówiłaś że w Bełchatowie masz...-tym razem to ja mu przerwałam.
-Tak, mam tatę, którego szczerze nienawidzę- był widocznie zdziwiony moją odpowiedzią.
-Moi rodzice się rozwiedli kiedy miałam 10 lat. Tata dostał prawa opieki nade mną. Musiałam mieszkać z nim-wyjaśniłam i posmutniałam. Wyraz twarzy środkowego, wyrażał, że nie bardzo wie co ma zrobić.
-Jednak teraz jestem już dorosła, więc mogę sama decydować o swoim losie-uśmiechnęłam się wesoło. Znów zapadła cisza. Po chwili wstałam. 
-Gdzie idziesz?-rzucił pytaniem Kłos, który otworzył swoje dotąd przymknięte oczy.
-Wracam do ośrodka, słońce zaczęło za bardzo grzać- odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie. Karol dogonił mnie i razem weszliśmy do środka.
-A co tu się wyprawia?-w recepcji taką o to, nową wersją "dzień dobry", przywitał nas Winiarski.
-Ciebie też miło widzieć-środkowy rzucił sarkastycznie i poklepał kolegę po ramieniu.
-Co to za schadzki, hmm?-zamlaskał zabawnie ustami, nie zważając na nasze rozbawione miny- Ja rozumiem że chcecie być dyskretni, ale żeby staremu wujaszkowi Winiarowi nie powiedzieć?-popatrzyliśmy po sobie zdziwionym wzrokiem.
-Ale niby czego nie powiedzieliśmy?-spytałam zdziwiona.
-Że jesteście parą!-odpowiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i rozłożył bezradnie ręce, załamany naszą głupotą. Wybuchnęłam śmiechem. 
-Przecież my nie jesteśmy razem-tym razem to Michał był zdziwiony.
-Jak to?! Wy ciągle się spotykacie-pokręciłam rozbawiona głową i pobiegłam na górę, zostawiając chłopaków samych. Niech się Karol sam tłumaczy. Wpadła do do pokoju i zobaczyłam śpiącą Lenę.
Stwierdziłam, że muszę wykorzystać sytuację, w której wyjątkowo to ja mogę ją obudzić. Rozejrzałam się po pokoju. Z szatańskim uśmieszkiem na ustach podeszłam do szafki nocnej i wzięłam z niej moje niebieskie słuchawki. Delikatnie, żeby jej przedwcześnie nie obudzić, włożyłam jej je do uszu. Podłączyłam do telefonu i podgłaszając dźwięki na max, włączyłam muzykę.
-O kurwa- zerwała z uszu słuchawki, które razem z telefonem poszybowały w powietrzu.  Wstrzymałam oddech ale na szczęście dla niej przedmioty wylądowały na miękkim dywanie.
-Ej uważaj! To mój telefon!-krzyknęłam i rzuciłam się w pogoń za urządzeniem. 
-Masz szczęście że przeżył-powiedziałam, teatralnie ocierając niewidzialny pot z czoła
-Ty się moimi uszami nie przejmowałaś- mruknęła schodząc z łóżka i poszła do łazienki. Ja w tym czasie postanowiłam wcielić w życie swój niecny plan. Podeszłam do komody i wkładając w to całą swoją siłę przesunęłam ją pod drzwi. Po 10 minutach męczarni, zadowolona z wykonanej pracy osunęłam się po ścianie.
-Co ty robisz?-z łazienki wyszła zaskoczona Lena.
-Od kiedy jesteśmy w Spale, prawie w ogóle nie mamy czasu tylko dla siebie. Czas to zmienić, dzisiaj plotkujemy!-powiedziałam entuzjastycznie. Blondynce bardzo spodobał się ten pomysł. Resztę dnia spędziłyśmy tylko we dwie, rozmowa, oglądanie TV, typowy babski wieczór. Nie zeszłyśmy na kolację, bo wcześniej zasnęłyśmy. Około 20:30 obudziły mnie jakieś hałasy. 
-Czemu tych drzwi nie da się otworzyć?-rozpoznałam zrozpaczony głos Pita.
-Może zamknęły na klucz?-nie wiem kto to powiedział
-Nie, to niemożliwe, drzwi się otwierają, ale nie da się ich przesunąć-tym razem odezwał się Krzysiek.
-Może coś im się stało? Ktoś je zabił?-ciągnął spanikowany Nowakowski. Niestety dalszej wymiany zdań nie usłyszałam, bo po prostu zasnęłam