sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział XXX: Romans z Lotmanem, pocałunek i kolejna impreza

*Melka*
Życie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Dni spędzone w Spale są jak pędzący rollercoster. Wszystko idzie wspaniale, jest świetna zabawa, gdy nagle ktoś z siedzenia obok na ciebie wymiotuje. Takimi oto wymiocinami było to co zastałam na stołówce rano. Jeszcze wczoraj Lena i Kubiak zachowywali się jak najsłodsza para. A dzisiaj? Kubiak przesiadł się jak najdalej od Blondynki i cały czas rzucał jej gniewne spojrzenie. Mam deja vu.
Stwierdziłam, że tym razem śledztwo rozpocznę z drugiej strony. Podeszłam do Michała i zajęłam miejsce obok niego. Lena spojrzała na mnie z wyrzutem a ja posłałam jej uśmiech. Przeniosłam spojrzenie na Kubiaka.
- Michał, co się stało? - spytałam cicho.
- Zapytaj swoją przyjaciółkę - rzucił, wściekle dłubiąc w swoim omlecie.
- Chce to usłyszeć od ciebie - po moich słowach nastąpiła chwila ciszy. Nie wiem co go dręczy, ale jest to coś poważnego.
- Lena ma romans z Lotmanem - wydusił w końcu. Musiałam powstrzymać śmiech. Moja przyjaciółka z Paulem? Oni razem to jak pizza z ananasem, połączenie które nie ma prawa istnieć.
- Musiało Ci się coś pomylić - powiedziałam dotykając jego ramienia.
- Nic mi się nie pomyliło, zostaw mnie w spokoju - skupił się na swoim jedzeniu. Zobaczyłam Lenę wychodzącą ze stołówki i pobiegłam za nią. Gdy tylko zrównałam się z nią krokiem zaczęłam mówić.
- Masz mi coś do powiedzenia? - blondynka spojrzała na mnie zaskoczona.
- Dzień dobry? - odpowiedziała niepewnie.
- Dlaczego twój chłopak uważa, że masz romans z Lotmanem? - zaatakowałam ją.
- Parę razy z nim rozmawiałam a Kubiak coś sobie ubzdurał - wyrzuciła na jednym wdechu.
- Więc lepiej to z nim wyjaśnij.

*Lena*
Idąc za radą Melki, postanowiłam wyjaśnić z Kubiakiem całą tę sytuację. Z reguły nie należę do osób, które mają w zwyczaju pierwsze wyciągać rękę na zgodę lecz tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Jakoś dziwnie mi było pogodzić się z myślą, że Michał może być na mnie zły z powodu, który nawet nie istnieje. Ja i Lotman? Przecież to nawet jest śmieszne! W każdym razie, wracając do tematu. Musiałam wybrać odpowiednią porę na przeprowadzenie tej rozmowy, lecz nie mogłam się ostatecznie zdecydować. Mogłam to zrobić już teraz lecz nie chciałam ryzykować, że następnie Kubiak nie będzie mógł się skupić na treningu, lub co gorsza będzie się wyżywał na piłce. Opcją drugą było pogadania z nim tuż po treningu. Ta opcja wydała mi się finalnie bardziej kusząca więc to ją postanowiłam wprowadzić w życie. Oczywiście, nie byłaby taka kusząca gdyby nie fakt, że po treningu Kubi będzie zmęczony i być może nie będzie miał nawet sił się kłócić. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem po czy zebrałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Przed halą wpadłam na Monikę ze sprzętem.
- Amerykanie są teraz na bieżni - podpowiedziałam jej
- Ja wiem - jęknęła - Stefan poprosił mnie, żebym zrobiła zdjęcia naszym, ale poradzić sobie dziś jakoś nie mogę, wszytko mi z rąk wypada - jęknęła zrezygnowana.
- Pomogę Ci - odparłam na to, przejmując od szatynki kilka przedmiotów
- Dzięki - zaśmiała się wchodząc za mną do środka. Trening minął mi w oka mgnieniu. Nawet nie zdążyłam zarejestrować jakie ćwiczenia wykonywali siatkarze, kiedy Antiga oznajmił, że trening dobiegł końca. Nastąpiło po tym jeszcze rutynowe rozciąganie o wszyscy zaczęli się zbierać do szatni. Monika natomiast, zaproponowała sesję jeszcze trenerem, więc nie chcąc jej przeszkadzać postanowiłam poczekać na Kubiaka pod szatnią. Na szczęście, albo i nie, Michał postanowił wszytko dziś załatwić szybciej i to on jako pierwszy pojawił się na korytarzu. Jestem pewna, że mnie zauważył, lecz nie odezwał się do mnie ani słowem.
- Michał, poczekaj - złapałam go za nadgarstek kiedy zaczął się oddalać
- Na co mam czekać, huh? Może zaczniesz mi opowiadać jaki to Paul jest świetny? - warknął na mnie wygrywając rękę z mojego uścisku.
- Właśnie to chciałam wyjaśnić - ponownie złapałam go za rękę chcąc zakończyć tą całą szopkę  - Ja i Paul to...
- Przestań! Po prostu przestań! - krzyknął po czym upuścił na ziemię swoją torbę i uderzył otwartą dłonią w ścianę. Pozostali siatkarze oczywiście zaciekawieni krzykami na korytarzu zaczęli wyglądać przez lekko uchylone drzwi, czego Kubiak nawet nie zauważył. - Nie chcę tego słuchać! - zaczął się do mnie zbliżać na co ja zaczęłam się cofać
- Lotman i ja?! To nigdy nie miało miejsca, rozumiesz? To jedno wielkie nieporozumienie - z każdym słowem wyrzucałam z siebie wszystko jeszcze szybciej - Ja Ci wszytko wyjaśnię, tylko daj mi szansę - praktycznie wyszeptałam czując za sobą ścianę i widząc zbliżającego się Kubiaka. Nadal był wkurzony lecz już nie tak jak przed chwilą. Widząc tą zmianę zaczęłam kontynuować - Porozmawiamy proszę, daj mi... - reszta zdania została zagłuszona przez usta Kubiaka na moich. Przez chwilę stałam nieruchomo z szeroko otwartymi oczami, będąc w wielkim szoku, ale pieszczota Michała skutecznie sprowadziła mnie na ziemię. Przymknęłam powieki, czując, że się rozpływam. Następnie nie zwracając uwagi na głośne gwizdy siatkarzy, wplotłam palce we włosy chłopaka. Szatyn uznał ten gest najwyraźniej za nieme pozwolenie ponieważ przyciągnął mnie mocno do siebie następnie unosząc mnie do góry tak, że oplotłam go nogami w pasie. Oderwaliśmy się od siebie dopero kiedy zabrakło nam tchu i dopero wtedy zauważyłam zbiorowisko wokół nas. Byli tu dosłownie wszyscy. Wliczając w to oczywiście cały sztab oraz Monikę. Skrzywiłam się nieznacznie przypominając sobie o złożonej jej obietnicy. Nie zajmując się tym długo schowałam twarz w zagłębienie szyi siatkarza, nadal będąc na nim uwieszona.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak długo na to czekałem - wymruczał mi do ucha - Teraz już tak łatwo mi się uciekniesz - powiedział już trochę głośniej, lecz nadal wystarczająco cicho. Odsunęłam się od niego trochę, co Michał znów wykorzystał łącząc ponownie nasze usta.
- Znajdzcie sobie pokój - mruknęła zdegustowana Monika mijając nas w drodze do wyjścia. Oczywiście nie obyło się także bez spojrzenia pełnego jadu, skierowanego w moją stronę. Po tej uwadze Kubiak niechętnie odstawił mnie na podłogę przelotnie jeszcze muskając moje wargi. Uśmiechnęłam się zadowolona po czym odwróciłam się by zobaczyć czemu na korytarzu panuje taka cisza. Widok jaki tam zastałam powinien mnie zaskoczyć, lecz wcale tak nie było. Wszyscy nie licząc Ignaczaka, który postanowił wszytko udokumentować, wpatrywali się w nas słodkim wzrokiem, robiąc oczywiście serduszka z dłoni. Przybiłam sobie facepalm'a po czym zirytowana warknęłam
- Nie macie innych zajęć? Cały dzień będziecie tu tak stać? - na szczęście ta uwaga wystarczyła i wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.

*Melka*
Ruszając do swojego pokoju mocno przytuliłam Lenę.
- Widzę, że mnie posłuchałaś - puściłam jej oczko i zostawiłam ją z Michałem. Szybko udałam się do pokoju. Przebrałam się po treningu i byłam gotowa na spotkanie z Mattem. Musiałam tylko poczekać aż po mnie przyjdzie. Nie minęło dwadzieścia minut gdy pojawił się w moim pokoju. Jednak nie sam. Tak, tuż za nim do pokoju wszedł Paul.
- Ja tylko chciałem życzyć wam miłego spaceru - wyszczerzył się. Anderson tylko wzruszył ramionami a ja obdarzyłam ich zaskoczonym spojrzeniem. Lotman ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie. Prawie jak Igła. Gdyby to była kreskówka, w tym momencie nad moją głową zapaliłaby się żarówka. Czy oni coś razem kombinują. Po chwili Paul wyszedł zostawiając nas samych, w tym samym czasie przełączając coś w swoim aparacie.
- Zauważyłeś, że on się ostatnio dość dziwnie zachowuje? - spytałam siatkarza.
- Paul zawsze był zakręcony, ale to prawda, ostatnio jest jakiś inny.
Niestety pogoda popsuła nasze plany. Zaczęło padać, więc zostaliśmy znuszeni zostać w pokoju. Popołudnie spędziliśmy na oglądaniu Przyjaciół. Jak się okazało, oboje uwielbiamy ten serial. Czuję, że mogę się zaprzyjaźnić z tym chłopakiem.
Około godziny 18 rozległ się dzwonek telefony Matta.
 - Zbieramy się. Trenerzy pozwolili nam zrobić imprezę - rzucił i wstał z podłogi.
Od razu pomyślałam, że muszę znaleźć Karola, to będzie idealny moment do przeprowadzenia śledztwa.

***
Na początku chciałyśmy mocno ale to mocno wszystkich czytelników przeprosić za opóźnienie...

Tym razem to nie była nasza wina tylko wystąpiły małe problemy techniczne... Na szczęście wszystko już jest okey i tak powinno pozostać :p

Z tej okazji chciałybyśmy również przekazać wam dość ważne ogłoszenie parafialne :

OD DZIŚ ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ W SOBOTY OD GODZINY 16 DO 21 

Jeszcze raz mocno przepraszamy i zapraszamy na kolejny w sobotę :*

Pozdrawiamy cieplutko
Raissa & Lune

piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdział XXIX: '-Ja się dowiem co ukrywacie', '-On jest jakiś dziwny' i '-Musimy coś wymyślić'

*Lena*
- Lena, Lena - zawołała mnie Melka kiedy już po posiłku zaczęłam opuszczać stołówkę. Zatrzymałam się w półkroku czekając aż dziewczyna do mnie dołączy - Już idziesz? Obiad niedawno się zaczął - złapała mnie za rękę po czym zaczęła ciągnąć w stronę naszego stolika.
- Ja już jadłam - odparłam starając się wyrwać dłoń z jej uścisku
- Nic nie szkodzi, posiedzimy i pogadamy - posadziła mnie na krzesełku naciskając na moje ramiona. Oczywiście moje miejsce znajduje się zaraz obok Kubiaka, który nawet na mnie nie patrząc odsunął się nieznacznie. Ten gest z pozoru niezauważalny od razu zwrócił moją uwagę. Prychnęłam cicho po czym przesunęłam moje krzesło w jego stronę, z uśmiechem obserwując jego reakcje.
- Mogłabyś? - prychnął cicho
- Co mogłabym? - udawałam, że nie wiem o co chodzi - To chyba nic złego, że chce być bliżej mojego chłopaka - przesunęłam się bliżej po czym niepewnie położyłam głowę na jego ramieniu. Momentalnie poczułam jak jego wszytkie mięśnie się spięły. Przymknęłam lekko powieki czując, że Michał stopniowo się rozluźnia. Po chwili otworzyłam oczy i uchwyciłam zaskoczone spojrzenie Melki. Wzruszyłam lekko ramionami przenosząc wzrok dalej.
- No no Kubiak, już wiemy co było powodem Twojego złego humoru - zaczęła poruszać sugestywnie brwiami Melka
- Daj mu spokój - wtrącił się Kłos - Widzisz ten uśmiech? - trącił ją ramieniem. Nadal trzymając głowę na ramieniu chłopaka podniosłam ją do góry by zobaczyć ten uśmiech, o którym przed chwilą mówił Karol.
- Ale jesteście uroczy - odzewał się Piter robiąc z rąk serduszko i pokazując na nas. Momentalnie na moje policzki wpłynął rumieniec więc odsunęłam się od Michała, jednocześnie chowając twarz we włosach. Kątem oka zerknęłam na Kubiaka, lecz na jego twarzy nie dało się znaleźć nawet cienia zawstydzenia. Jedyne co można było dostrzec to radosne oczy zza okularów oraz wielki uśmiech. Przyłożyłam zimne dłonie do policzków po czym znów wróciłam wzrokiem do Melki, która miała wyraźnie zamyśloną minę.
- To o czym chciałaś pogadać? - zspytałam po chwili ciszy między nami.
- O tym... I o tamtym... - machnęła szybko ręką przy okazji uderzając Kłosa w nos
- Ała! - wrzasnął środkowy na całe gardło -  Melka nie wiem czy wiesz, ale Ty masz nas leczyć a nie przyprawiać o kontuzje - złapał się za nos, ściskając go u nasady
- Nie bądź babą, Kłos - dziewczyna wywróciła oczami
- I kto to mówi - powtórzył jej ruch oczami po czym wrócił do jedzenia swojego posiłku.
- Więc... - zaczęła ponownie temat Melka - Szybko wam poszło z tymi kluczami...
- No wiesz... Kadziu przekolorował trochę tę historię, nie było wcale tak dużo tych kluczy - odparł Ignaczak
- Oh tak, tym bardziej, że Kadziu nic na ten temat nie wie - odparła wbijając wzrok w naszą trójkę, po kolei. Ja natomiast zmroziłam wzrokiem Ignaczaka I Winiarskiego. Nawet tak prostej rzeczy, jak poinformowanie osoby robiącej za przykrywkę, sprawia im trudności.
- Pytanie więc brzmi: Co przed nami ukrywacie? - włącza się do rozmowy Kłos
- Ja... My... Em... Znaczy się, nic nie ukrywamy- zaczął się jąkać Krzysiek, po chwili jednak wracając do normalnego tonu a ja miałam ochotę bić mu brawo. W końcu się ogarnął, bo jakby dalej tak się zachowywał to z wszystkiego nici.
- Jakoś wam nie wierzę - zmrużyła oczy ruda - Ja się dowiem co ukrywacie - wskazała na naszą trójkę palcem
- A ja jej pomogę - zgłosił swoją pomoc Kłos na co uśmiechnęłam się lekko. Oni jeszcze nie wiedzą, że sami w tym momencie nam pomagają. W każdym razie, teraz, pod obserwacją, będziemy musieli się mieć na baczności. Melka na pewno nam tego nie odpuści.

**Melka**
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, dlatego byłam bardzo zadowolna gdy znalazłam chwilkę, żeby się zdrzemnąć. Zaciągnęłam rolety i udałam się do krainy Morfeusza. Moja radość nie trwała długo. Już po chwili poczułam uginający się materac i szturchanie w bok. Cudownie.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Karola leżącego obok mnie.
- Coś się stało? - spytałam ziewając.
- Fajny film leci w telewizji - odpowiedział i wziął z szafki pilot.
- I co w związku z tym? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Chciałem obejrzeć - znalazł odpowiedni kanał i rozsiadł się wygodnie.
- Nie masz telewizora w pokoju?
- Mam, ale Wrona śpi i nie chciałem go budzić - gdyby spojrzenie mogło zabijać, Kłos leżał by już martwy. Film zdążył mnie wciągnąć, gdy rozległo się pukanie do drzwi i wyłonił się zza nich Matt.
- Hej, stało się coś? - spytałam.
- Nie, mieliśmy się umówić na kolejny spacer i chciałem zapytać kiedy będzie ci pasować - wyrzucił na jednym wydechu.
- Randka? - rzucił Karol wywracając przy tym oczami.
- Nie, to tylko spacer - skarciłam go wzrokiem.
- Może jutro, o tej samej godzinie co ostatnio? - posłam Amerykaninowi szeroki uśmiech.
- Pewnie, to...cześć - pożegnał się i wyszedł.
- Ten Matt - zaczął Karol - on jest jakiś dziwny.
- Sam jesteś dziwny - zaśmiałam się - ja chyba poprostu lubię dziwnych ludzi.
Oparłam się o jego ramię i wróciłam do oglądania filmu.

*Lena*
Wyszłam właśnie z pokoju kiedy na moim ramieniu praktycznie uwiesił się Ignaczak. Stęknęłam z wysiłku po czym zaczęłam odpędzać od siebie libero.
- Igła no! - jęknęłam - Zamiast próbować mnie załamać lepiej powiedz o co Ci chodzi...
- Dobra - mruknął zawiedziony w ostateczności jednak mnie wypuszczając - Pora na obmyślenie planu - szepnął konspiracyjnie, rozglądając się zapobiegawczo na boki - Paul zwołał zebranie, ruszaj się - popchnął mnie do przodu.
- Igła! Sama pójdę! - starałam się uwolnić z jego uścisku
- A wiesz gdzie? - uśmiechnął się cwaniacko stając przede mną. Od razu na usta cisnęło mi się głośne i wyraźne 'TAK' lecz nie mogłam z siebie tego wyrzucić. Zamiast tego opuściłam głowę w dół i zaczęłam się bawić palcami u rąk.
- No właśnie - objął mnie ramieniem po czym zaprowadził do wind -  Lecz zanim to... jeszcze na chwilę pójdziemy do Kadzia. Coś ode mnie chciał - puścił do mnie oczko, wchodząc do metalowej puszki. Uczyniłam to samo i po chwili już byliśmy na dole. Od razu w oczy rzucił mi się znudzony Łukasz siedzący za biurkiem.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś z własnej woli chciałby robić coś takiego - rzucił z niesmakiem kiedy już znaleźliśmy się wystarczająco blisko.
- Kadziu, wiesz, że ja zawsze chętnie z Tobą bym o tym pogadał ale dziś się śpieszymy - ponaglił libero siatkarza
- A tak... Ja właśnie w tej sprawie chciałem pogadać - zaczął wybijać na blacie tylko sobie znany rytm - Jak mogłeś mi o niczym nie powiedzieć! Myślałem, że się przyjaźnimy - podniósł lekko głos
- Łukasz... Przyjaźnimy się przecież! - Ignaczak wyciągnął rękę by poklepać przyjaciela po ramieniu lecz ten odsunął się
- Więc dlaczego? - zmarszczył zdezorientowany brwi - Skoro jesteśmy przyjaciółmi to powinieneś wiedzieć, że ja lubię wszytko co jest związane z tajnymi akcjami! - podniósł się ze swojego miejsca, dłonie opierając na blacie.
- Błagam Kadziu... Nie teraz! - Igła złożył ręce jak do modlitwy
- Jak nie teraz to kiedy? - warknął tymczasowy recepcjonista wywracając oczami, już wyraźnie zirytowany zachowaniem przyjaciela
- Obiecuję, że jak tylko pogadamy z Paulem to wszytko Ci opowiem - machnął ręką jakby odpędzając denerwującego owada.
- Świetnie! - odtrącił dłoń libero - Nie ignoruj mnie... głównie dla Ciebie tu przyjechałem więc z łaski swojej zacznij mnie zauważać! - mruknął do Ignaczaka
- Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze będę o Tobie pamiętał tylko teraz muszę pomóc Kłosowi i Melce... którzy swoją drogą mnie okłamali ze swoim związkiem - oparł się o blat marszcząc brwi. W tym momencie to ja się włączyłam do rozmowy, nie chcąc, żeby Igła dalej kontynuował swoje przemyślenia na temat związków. Położyłam rękę na jego ramieniu i lekko zacisnęłam moje palce.
- Krzysiu... Chyba powinniśmy już iść - uśmiechnęłam się lekko - Mieliśmy wpaść do Paula przecież - przypomniałam
- No tak, racja - wymienił z przyjacielem uściski po czym łapiąc mnie za łokieć zaczął ciągnąć w stronę wind. Odwróciłam się jeszcze i pomachałam Kadziewiczowi, który zamyślony wpatrywał się w nas. Dotarcie pod pokój Paula nie było zadaniem najtrudniejszym,  gdyż Ignaczak doskonale znał rozmieszczenie wszytkich siatkarzy w tym hotelu. Dotarliśmy tam w kilka minut, lecz nie wystarczająco szybko. Zanim zostałam wepchnięta do środka, kątem oka zobaczyłam jeszcze zdezorientowanego Pitera. Przeklęłam cicho pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę, że już za kilka chwil informacja, gdzie teraz jestem znajdzie się w posiadaniu Kubiaka.
- Dobra chłopaki, mam mało czasu, więc musimy szybko coś wymyślić - rzuciłam od razu, oczywiście zmieniając język na angielski.

***
Witajcie drodzy czytelnicy!
Miło nam, że ponownie nas odwiedziliście ^^

Dziękujemy za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i z upragnieniem czekamy na kolejne :*

Czytamy każdy pozostawiony tu komentarz, a każde miłe słowo wywołuje na naszych twarzach uśmiechy :D

I to chyba byłoby na tyle XD

Do zobaczenia za tydzień!

Udanej końcówki wakacji :*
(tak wiem, przepraszam za to :/)

Raissa & Lune

piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział XXVIII: Dziwny dzień, niegrzeczny Winiar i detektywi w akcji

**Melka**
To był jeden z dziwniejszych dni od kiedy przyjechałam do Spały. A biorąc pod uwagę, że tu każdy dzień bywa dziwny, jest to duże osiągnięcie. Na stołówce, Lena, która cały czas udawała zanik pamięci ciągle chichotała pod nosem, Kubiak łypał na nią gniewnie z na przeciwka, siedzący z mojej prawej strony Igła, cały czas szturchał mnie ramieniem i uśmiechał się jakby chciał mi coś zasugerować. Przy odległej części stolika Kłos ciągle na wszystkich warczał, doszło do tego, że nawrzeszczał na biednego widelca. Co chwilę on i Michał rzucali wściekłe spojrzenia w stronę stołu Amerykanów. Czułam się jakbym przespała jakąś ogromną wojnę.
- Co tu się dzieje? - spytałam Winiara gdy wychodziłam razem z nim ze stołówki.
- Sam nie mam pojęcia, ale znając te plotkary za niedługo się dowiemy - puścił mi oczko.
- Fakt, daje Krzysiowi pól godziny - zaśmiałam się i poszłam do pokoju się przebrać. Byłam pewna, że za chwilę do mojego pokoju wpadnie rozemocjonowany Igła. Tak się jednak nie stało. Lekko zbiło mnie to z tropu. Musiałam iść ma trening, więc niestety nie zdążyłam porozmawiać z Leną. Gdy szłam korytarzem wpadł na mnie Matt. Dosłownie. Szybko wychodził z pokoju i mnie nie zauwazył.
- Przepraszam - rzucił od razu i uśmiechnął się uroczo.
- Nic nie szkodzi - również odpowiedziałam mu uśmiechem. Szliśmy dalej razem.
- Wczorajszy wieczór był całkiem miły - spojrzał na mnie kątem oka.
- Mi też się podobało - miałam skręcać w swoją stronę, gdy Matt zatrzymał mnie łapiąc mnie za ramię.
- Może to powtórzymy? - zaproponował.
- Bardzo chętnie - zgodziłam się i rozeszliśmy się w swoje strony.
Gdy dotarłam na halę, była tam już większość siatkarzy. Kubiak wyżywał się na piłce, Kłos walczył ze swoimi sznurówkami a Winiar szeptał o czymś z Igłą. Wyczułam swoją okazję i zawołałam go.
- Wiesz już o co chodzi? - spytałam ciekawa.
- Ale w czym? - zrobił głupią minę i zerknął do tyłu na Igłę.
- Dlaczego każdy się dziwnie zachowuje?
- Jak to dziwnie? Normalnie jest - machnął ręką i poszedł po piłkę.
Coś tu jest nie tak, a ja się dowiem co.

*Lena*
Po śniadaniu znów zaczęła mnie boleć lekko głowa więc przed pójściem na halę wróciłam do pokoju po tabletki. Już wychodząc praktycznie wpadłam na Monikę, która najwidoczniej szła by mnie odwiedzić.
- Wybierasz się gdzieś? Nie powinnaś teraz leżeć? - zapytała przejęta -  Ah, pewnie mnie nie pamiętasz - zmieszała się widząc mój pytający wzrok -  Monika jestem, pracowałyśmy razem a teraz się przyjaźnimy - objęła mnie a ja miałam ochotę prychnąć jej prosto w twarz. Naszą relację w tym momencie na pewno nie można nazwać przyjaźnią. Co najwyżej to jest koleżeństwo. Kiedy się odsunęła przywołałam na twarz szeroki uśmiech.
- Wybacz, że tak się stało i Cię nie pamiętam - skrzywiłam się lekko na co brunetka ponownie mnie objęła.
-Oh, nie przejmuj się, na pewno sobie wszystkich przypomnisz - poklepała mnie lekko po plecach -  To gdzie się wybierałaś? - zapytała ponownie
- Miałam iść z wszystkimi na trening, ale przez to, że zaczęła mnie boleć głowa, wróciłam się do pokoju - poprawiłam dłonią włosy
- To może przejdziemy się razem? Chciałabym spędzić z Tobą więcej czasu - wyjaśniła
- Pewnie, możemy iść - szturchnęłam ją łokciem i razem ruszyłyśmy na trening. Wchodząc na halę od razu w oczy rzuciła mi się napięta atmosfera. Przystanęłam w wejściu przez co Monika na mnie wpadła jęcząc dość głośno, tym samym zwracając na nas uwagę. Pomachałam nieśmiało do siatkarzy zajmując najbliższe miejsce, po czym zaczęłam się wpatrywać w skupieniu w boisko, na którym nasi ćwiczyli różnorodne zagrania i przestałam w ogóle zauważać obecność Moniki obok mnie. Na początku słyszałam jeszcze, że dziewczyna coś do mnie mówi, lecz później najwidoczniej zamilkła bo w uszach słyszałam tylko pisk podeszw na parkiecie, uderzenia piłki przy serwisie a także podczas odbijania o podłogę oraz okrzyki ćwiczących i trenera. W takiej atmosferze spędziłam cały trening, ku zaskoczeniu w całkowitej ciszy. Kiedy trening dobiegł końca siatkarze bez osiągania pozbierali pozostałe rzeczy i udali się pod prysznice a do mnie i Moniki dołączyła na krótką chwilę Melka. Za moment jednak musiała iść by wymasować poszczególnych siatkarzy. My za to się zebrałyśmy i powędrowałyśmy na ławeczkę pod drzewami. Gawędziłyśmy sobie spokojnie kiedy z środka zaczęli wysypywać się siatkarze. Od razu do nas podszedł Igła z Winiarem, natomiast Kubiak widząc mnie zaczął mruczeć coś pod nosem po czym szybkim krokiem ruszył do środka. Wywróciłam oczami jednak ostatecznie zwracając wzrok na siatkarzy przede mną.
- Monika, nie masz czasem innych zajęć? - zapytał niezbyt grzecznie Winiar, jednoczenie wpychając się między mnie a dziewczynę. Igła natomiast umieścił swój tyłek po mojej drugiej stronie
- Właśnie Monika - zawtórował mu Igła na co dziewczyna prychnęła
- Jasne, jak coś to wiesz gdzie mnie znaleźć - powidziała do mnie,  oddalając się.
- To nie było miłe - szturchnęłam obu w tym samym momencie, kiedy dziewczyna już była wystarczająca daleko.
- O tym później - wtrącił szybko Ignaczak
- Mamy plan - pochylił się w moim kierunku Winiarski
- O co chodzi? - jęknęłam - Już wystarczająco słyszałam o waszych planach i bez obrazy nie wiem czy chce w tym uczestniczyć - zaczęłam udawać.
- Błagam Cię! Paul kazał z Tobą pogadać! W sumie nie mam pojęcia dlaczego, ale skoro powiedział, że pomożesz to musisz to zrobić! - Krzysiu padł na kolana po czym przyciągnął do siebie Winiara, tak że obaj klęczeli przede mną.
- No dobrze... O co chodzi? - zapytałam już wiedząc czego chcą. Wzmianka o Lotmanie wszytko już mi wyjaśniła.
- Potrzebna nam pomoc w swataniu Amelii i Karola - zwrócił się do mnie oficjalnie na co praktycznie wybuchnęłam śmiechem
- Wchodzę w to - zaśmiałam się więc siatkarze znów zajęli poprzednie miejsca. Zaczęliśmy już coś planować, kiedy wtedy niespodziewanie na widoku pojawiła się Melka.
- Co robicie? - zapytała na co Krzysiu spanikował i zaczął już się podnosić, gotowy do ucieczki
- Gadamy - uprzedziłam go - Igła i Winiar pomagają mi sobie przypomnieć jak to z nami było - puściłem jej oczko
- Właśnie - zaśmiał się Winiar a Ignaczak dokładnie w tym momencie dojrzał kolejnego siatkarza
- O! Karol! Cześć! - krzyknął z zbyt wielkim przejęciem na co przybiłam sobie mentalnego facepalma.
- Um cześć? - zdziwił się Kłos podchodząc do nas
- Oh wiecie co? - zaśmiał się sztucznie Ignaczak machając nam przed twarzami telefonem - Kadziu właśnie się poślizgnął na kałuży i spadły mu wszytkie klucze do pokoi, musimy mu pomóc! - pociągnął mnie i Michała za ręce do góry
- O matko, może pójdziemy z wami? - przejęła się ruda
- Niee, niee, nie trzeba! - krzyknął Igła ciągnąc nas na środka, tym samym zostawiając Melkę i Kłosa samych na dworze.
- Brawo Ignaczak - warknęłam, już w budynku, jednoczenie wygrywając rękę z jego uścisku -  Na pewno się nie zorientują! - uderzyłam go w potylicę po czym ruszyłam w stronę stołówki na wcześniejszy obiad.

**Melka**
- To było dziwne - powiedział Kłos spoglądając za oddalającą się grupką.
- Cały ten dzień jest dziwny - rzuciłam siadając na ławce.
- Ty też zauważyłaś? - usiadł koło mnie.
- Mówiąc o dziwnym dniu, mam na myśli również twoje zachowanie - spojrzałam na niego. Siedział patrząc przed siebie i oddychając spokojnie.
- Co masz na myśli? - spojrzał w moją stronę.
- Cały dzień chodzisz jakby ci ktoś kij w tyłek wsadził. Na wszystko warczysz, na stołówce krzyczałeś na sztućce, co cię ugryzło? - wydawało mi się, że lekko spochmurniał, jednak po chwili na jego usta wkradł się uśmiech.
- Spadł mi na ziemię, a jadłem akurat wyjątkowo dobrego omleta! Skubaniec wyczuł moment! - wyszczerzył się i patrzył na mnie badając moją reakcję. Zaśmiałam się, jednak nie odpuściłam. Nie wywinie mi się.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Miałem gorszy dzień, każdemu się zdarza-  westchnął. Postanowiłam jednak mu już odpuścić. Nastała cisza, nie była ona jednak krępująca. Było całkiem przyjemnie.
- Co nie zmienia faktu, że dzisiejszy dzień jest dziwny - powiedziałam powoli, przerywając ciszę.
- Zdecydowanie, Kubiak wściekły na wszystkich, Igła i Winiar, którzy cały czas chichotają i nie chcą powiedzieć o co chodzi, do tego Amerykanie cały czas biegają po korytarzach z Aparatami! Igła się denerwuje, że zabierają mu robotę - zaśmialiśy się.
- Coś tu śmierdzi i to nie jest mój pot - dodał Karol, czym mnie jeszcze bardziej rozbawił.
- Musimy się dowiedzieć o co chodzi - powiedziałam wstając z ławki.
-  Detektywi Melka i Karol meldują się na posterunku.
***
Cześć wszystkim! Meldujemy się na posterunku z nowym rozdziałem😄 Bardzo nas cieszy wasza aktywność pod poprzednim, bardzo wam dziekujemy💕
Jak podoba wam się gra naszych siatkarzy na Igrzyskach? Oby tak dalej panowie💪
Życzę wam udanego tygodnia i wspaniałych emocji sportowych! Do zobaczenia w piątek 😘
Raissa&Lune

piątek, 5 sierpnia 2016

Rozdział XXVII: Amnezja, to skomplikowane i '-Zgadzam się'

*Lena*
- Można trochę ciszej? - wymamrotałam czując narastający ból głowy. Miałam ochotę naciągnąć sobie na głowę poduszkę i znów zasnąć lecz moje łóżko było jak na mój gust zbyt twarde. Uniosłam ciężką rękę nad głowę w poszukiwaniu miękkiej powierzchni lecz jedyne co dostałam to zimne panele oraz czyjeś buty. Otworzyłam ponownie zamknięte, ociężałe powieki i mój wzrok od razu spotkał się z pięknym niebieskim. Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Niestety nie dosięgnęłam celu ponieważ ktoś odsunął mężczyznę ode mnie. Ogólnie wszyscy musieli się odsunąć a nade mną zaczęli się pochylać mężczyźni w czerwonych kombinezonach. Zaczęli coś do mnie mówić lecz mój wzrok ciągle szukał tego niebieskookiego. Nagle oslepiło mnie jasne światło co zmusiło mnie do zamknięcia oczu.
- Zwariował pan? - zapytałam już mniej więcej ogarniając co się dzieje
- Wykonuję tylko moje obowiązki - odparł po czym podniósł się i razem z pozostałymi dwoma mężczyznami zaczął zbierać swoje przyrządy - Wygląda na to, że nic większego się nie stało, utrata przytomności spowodowana była prawdopodobnie przez dość widoczne zmęczenie oraz uderzenie, o którym pani wspomniała - zwrócił się do Melki ma co zmarszczyłam lekko brwi, nie mogąc wyłapać momentu, w którym dziewczyna opowiada o tym incydencie - Przez jakiś czas mogą się pojawiać dodatkowo bóle głowy więc musi pani teraz wypocząć i poleżeć, lecz radziłbym jednak nie na podłodze - uśmiechnął się lekko po czym wszyscy trzej opuścili pomieszczenie. Uważnie rozejrzałam się wokół, na początku nie mogąc sobie przypomnieć co ja robię wśród moich idoli, następnie jednak wszystko powróciło a w mojej jeszcze obolałej głowę zrodził się szatański plan. Znowu. Tak wiem. Jestem okropna z gnębieniem innych ludzi ale taka po prostu jestem. Zaczęłam się powoli podnosić z podłogi, przy okazji widząc zbiorowisko ludzi. Byli to niestety w większej mierze siatkarze USA, którzy wpatrywali się we mnie dość zszokowani lecz także inni odpoczywający. Nie zdążyłam się nawet podnieść z podłogi kiedy silne ramiona mnie podniosły w stylu panny młodej. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, zapach wszystko zdradził. Uśmiechnęłam się leciutko pod nosem jednak starając się to ukryć. Mój plan właśnie to zakładał. Jedyne co teraz będę musiała zrobić to porozmawiać z Melką i przekonać ją do tego planu.

**Melka**
Gdy Kubiak musiał iść na kolejny trening postanowiłam go podmienić w pokoju Leny.
- Ona kompletnie nic nie pamięta - szepnął smutny gdy mijaliśmy się na korytarzu.
- Miejmy nadziej, że to chwilowe - westchnęłam i weszłam do pokoju przyjaciółki. Zastałam ją siedzącą na łóżku na z szerokim uśmiechem na ustach. Czy ona przez ten upadek nabawiła się choroby psychicznej?
- Witaj Amelio - spróbowała przybrać poważny wyraz twarzy, jednak przeszkodziło jej parsknięcie śmiechem. Tak, to zdecydowanie choroba psychiczna.
- Wrociła ci pamięć? - spytałam lekko zdezorientowana, jeszcze przed chwilą zupełnie nikogo nie pamiętała.
- Nigdy jej nie straciłam - otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
- Co? - wyrwało mi się. Zupełnie nic nie rozumiałam. Kilka minut temu nikogo nie pamiętała, nie wiedziała gdzie jest, a nawet kim jest ona sama!
- Przez chwilę owszem, miałam amnezję, jednak wszystko szybko wróciło do normy - rozłożyła się wygodnie na łóżku.
- Więc po co to całe przedstawienie? - stanęłam przed łóżkiem z rękoma opartymi o biodra.
- To jest naprawdę zabawne - zaśmiała się, jednak widząc moją poważną minę ona również spoważniała.
- Daj mi tylko jeden dzień i wszystko wróci do normy - spojrzała na mnie z miną słodkiego pieska.
- Lena, nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam siadając obok niej. Wiedziałam, że się zgodzę, jednak nie mogłam jej tak od razu odpuścić.
- Nie daj się prośić - uśmiechnęła się uroczo.
- Niech ci będzie - zgodziłam się w końcu i opadłam na poduszkę obok niej - W sumie to może być ciekawe.
- Bo to jest ciekawe! - krzyknęła i obróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem.
- Usłyszałaś już coś ciekawego? - spytałam
- Kubiak powiedział, że jest moim chłopakiem..
- A nie jest? - przerwałam jej, zanim zaczęła wymieniać dalej.
- To skomplikowane - spoważniała.
- Więc spraw, żeby przestało takie być - rzuciłam, po czym nastała cisza. Nie rozumiem co się między nimi dzieje. Ciągnie ich do siebie jak cholera, to widać. Pasują do siebie, wszystko jest na tak, więc dlaczego nie może być z nimi dobrze? Gdy cisza trwała już dość długo, przerwać postanowiła ją Lena.
- Nie miałaś iść gdzieś z Mattem? - spytała. To naprawdę mistrzyni zmiany tematu.
- Niby miałam, ale mogę posiedzieć z tobą - powiedziałam i liczyłam, że się na to zgodzi. Nie to, że nie chce nigdzie wychodzić z Amerykaninem, on wydaje się naprawdę w porządku, jednak zbyt martwię się o blondynkę.
- Nie ma mowy, powinien skończyć się już ich trening, więc leć się szybko przebrać i do Matta! - krzyknęła.
Jak powiedziała tak zrobiłam, nie to żebym miała inne wyjście. Ubrałam się w czarne krótkie spodenki, zwykły biały t-shirt bez nadruków i czarne trampki. Swoje rude gniazdo dla ptaków związałam w kucyka. Skorzystałam z toalety i poszłam pod pokój dwóch Amerykanów. Otworzył mi Paul.
- Z Leną wszystko dobrze? - spytał od razu lekko zaniepokojony.
- Tak, wszystko w porządku - zacięłam się - To znaczy, nadal nic nie pamięta, ale czuje się już dużo lepiej.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Jestem gotowy, możemy isć - wtrącił się Matt. Ubrany był w białą bluzkę i czarne jeansy.
- Jacy dopasowani -zaśmiał się Paul. Spojrzeliśmy na niego z byka i ruszyliśmi do drzwi.
- Bawcie się dobrze, a ja postaram się żeby nikt wam nie przeszkadzał! - zignorowaliśy go i wyszliśmy z pokoju.
Spacerowaliśmy po okolicy rozmawiając na przeróżne tematy. Matt okazał się doskonałym rozmówcą. Był zabawny, ale wiedział kiedy przestać żartować. Nie jest był takim słodkim idiotą za jakiego brałam go w czasie straszenia. Spędziliśmy razem kilka godzin i nie uważam tego za stracony czas.

*Lena*
Jakiś czas po wyjściu rudej z mojego pokoju znów rozległo się donośne pukanie. Ah, cudownie mieć 'amnezję', teraz każdy chce zrobić na mnie dobre wrażenie, nawet przez głupi gest jakim jest zwykle pukanie do drzwi. W pierwszym odruchu chciałam krzyknięciem zaprosić gościa do pokoju, lecz nagłe ukłucie bólu odwiodło mnie od tego pomysłu. Domyślając się, że to jakiś siatkarz podeszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu moim oczom ukazał się Paul Lotman. Zaskoczona wyciągnęłam gwałtownie powietrze.
- W czym mogę pomóc? - zapytałam oczywiście po angielsku
- Błagam Cię - zaśmiał się wpychając się do środka - Ja wiem, że wszytko już pamiętasz - rzucił się na łóżko po czym dobrał się do moich chipsów. Zirytowana podeszłam do niego po czym wyrwałam paczkę z jego rąk
- To, że jesteś przyjacielem Krzyśka i Melki nie znaczy, że masz prawo tykać moje jedzenie - warknęłam następnie dopiero uświadamiając sobie, że właśnie sama siebie wydałam.
- Ha! Wiedziałem! - wydarł się na całe gardło a mi do głowy przyszedł kolejny pomysł. Ave myślenie w kryzysowych sytuacjach
- Nie rozumiem co wiedziałeś... To chyba jasne, że Melka mi powiedziała o znajomości z Tobą - wywróciłam oczami zajmując miejsce na dość wygodnym fotelu
- Melka już Cię zdradziła - puścił mi oczko - Nie musisz kłamać. Przy okazji nie martw się... to że wiem zostanie między nami - wyciągnął rękę po jeszcze zamknięte ciastka znajdujące się na szafce nocnej ale moje dość głośne warknięcie sprowadziło go na ziemię.
- Dobra - westchnęłam zrezygnowana wpychając sobie kolejny smakołyk do ust - Przez opowieści Melki zdążyłam już dość dobrze Cię poznać, żeby wiedzieć, że nie przyszedłeś tu bez celu... Czego chcesz? - wywróciłam oczami, co prawdopodobnie stało się już moim tikiem.
- Ah, jak dobrze - rozłożył się na łóżku - Moje nie jest już takie wygodne - przytulił się do poduszki
- Lotman - podniosłam lekko głos - Nie denerwuj mnie i gadaj o co chodzi...
- Dobra, dobra, już no...  - mruknął zrezygnowany po chwili jednak opuszczając nogi na podłogę - Skoro Melka jest twoją przyjaciółką a Kłos no cóż... Kłos to Kłos to pewnie wiesz, że mają się ku sobie. Jestem tu, żeby im pomóc, jeśli wiesz o czym mówię - na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek
- Zgadzam się - odparłam nie czekając dłużej
- Ale jeszcze nie wiesz o co mi chodzi - zmarszczył brwi wybity z rytmu
- Nie musze wiedzieć co zaplanowałeś, żeby się zgodzić - przerwałam mu machnięciem dłoni na co mężczyzna wybuchł śmiechem
- Lena jesteś wielka! - krzyknął zarywajac się na równe nogi. Amerykanin wyciągnął ramiona w moją stronę i zaczął się do mnie zbliżać, nawet zdążył się już pochylić i właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły... Drzwi się otworzyły ale nie same. Stanął w nich nikt inny jak Michał Kubiak we własnej osobie. Westchnęłam cichutko zamykając oczy. Będzie się działo... Oj będzie.

***
Szczerze to nie mam pojęcia co tu napisać, więc na początek zacznę może od : Cześć! Witajcie w kolejnej odsłonie tego bloga!

W zasadzie to byłoby na tyle ale chciałabym poruszyć ważną kwestię ;)

Pod ostatnim postem było a w zasadzie jest tylko jeden komentarz (od Madwoman.) oraz bardzo mało wyświetleń. Wiem, że są wakacje i pewnie macie swoje plany i zajęcia więc to jasne, że nie chcecie całych dni spędzać przed kompem ale jeśli nie czytacie dlatego, że zauważyłyście jakieś błędy lub niespójności ew. jakaś sprawa wam się nie podoba, czegoś jest za dużo czy czegoś za mało to dajcie znać ;p

Pozdrawiamy cieplutko i trzymamy kciuki za naszych na Rio! 😇
Raissa & Lune

PS. Ale mega się jaram tymi igrzyskami ❤
PPS. Dajcie nam znać o swoich odczuciach, związanych zarówno z IO jak i rozdziałem 😏
PPPS (😂). Bądźcie twarde i już o 1 widzimy się przed telewizorami na ceremonii otwarcia 😏❤