czwartek, 25 grudnia 2014

Prolog

**LENA**
Obudziłam się wcześnie, była godzina 06.00. Na początku nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego wczoraj od samego rana byłam tak podekscytowana. Dopiero kiedy całkowicie się rozbudziłam wszystko do mnie wróciło. Szybko się zerwałam z łóżka i nawet nie zakładając kapci pobiegłam do pokoju przyjaciółki. Drzwi były uchylone dlatego tylko je pchnęłam i od razu rzuciłam się na rudą krzycząc:
-Wstawaj! Już 06.00!- zaczęłam podskakiwać a przyjaciółka mruknęła coś niezrozumiale. Podskoczyłam na niej jeszcze kilka razy po czym wylądowałam na podłodze. Zielonooka zakryła głowę kołdrą i wygodniej się ułożyła. Prychnęłam i wywróciłam oczami. Jak zwykle. Najpierw będzie leżała ile tylko się da a później jak opętana będzie biegała po mieszkaniu w poszukiwaniu nie spakowanych jeszcze rzeczy.
- Dobra, leż sobie, ale żeby potem nie było na mnie- powiedziałam i udałam się do swojego pokoju by ubrać się w przygotowane wczoraj ubrania. Szybko założyłam na siebie ten zestaw i udałam się do łazienki. Włosy związałam w wysoką kitkę i wykonałam lekki makijaż. Gotowa udałam się do kuchni i zabrałam się za przygotowywanie dla nas śniadania.
**AMELIA**
Przekręcałam się z boku na bok, nie mogłam już zasnąć. Co ta Lena znowu odwala? Jest środek nocy i to sobota! Mogła by dać raz się człowiekowi wyspac! O kurde... dzisiaj sobota! Zerwałam sie z łóżka, przecież dzisiaj jedziemy do Krzyśka! Spojrzałam na zegarek. Cholera jasna! 6:40! Mam niecałą godzinę żeby się przygotować... Spokojnie dam radę, nie takie rzeczy się robiło. Wbiegłam do łazienki, nie mam czasu na prysznic, więc tylko szybko się umyłam. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, byłam genialna że wczoraj o tym pomyślałam.  Włosy tylko rozczesałam i puściłam luźno na ramiona. Wbiegłam do kuchni i rzuciłam sie do ekspresu. Przy stole siedziała Lena.
-Nic nie mów-powiedziałam w jej kierunku, wiedziałam że zaraz zacznie mi dogryzać.
- A nie mówiłam? Mogłaś choć raz mnie posłuchać- rzuciła wgryzając się w kanapkę.
-Tak, wiem, jak zawsze miałaś rację-powiedziałam rozdrażniona. Jak ja nienawidzę wcześnie wstawać!
- Przez grzeczność nie zaprzeczę- wyszczerzyła się
-Dobra, ty to się lepiej śniadaniem podziel a nie tak siedzisz-rzuciłam siadając do stołu z kubkiem gorącej kawy.
- Masz uznajmy, że to dzień dobroci dla zwierząt- przesunęła talerz po stole w moim kierunku. Śniadanie zjadłam w ciszy, nie miałam ochoty na rozmowę. Potem poszłam do pokoju zobaczyć czy na pewno jestem spakowana. Dałam sobie soczystego facepalma.
-Brawo Mela, brawo-powiedziałam na głos. Ładowarka, słuchawki i telefon leżały spokojnie na szafce, przecież bym o tym zapomniała! No to mamy 7:20. Czas jechać. Wyszłam z pokoju zabierając ze sobą torbe. Zobaczyłam że Lena jest w łazience. Szatański uśmiech wpełzł na moje usta.
-Kamińska weź się pośpiesz, ty zawsze wszystko musisz robić na ostatnią chwile?!-patrzyłam rozbawiona na przyjaciółkę.
**LENA**
Zacisnęłam zęby i pięści lecz nic nie powiedziałam. Paznokcie wbiły mi się w wewnętrzną stronę dłoni. Postanowiłam choć jednego dnia nie dogryzać przyjaciółce ponieważ to dzięki niej mam okazję poznać moich idoli. Wymusiłam uśmiech po czym wyminęłam ją w drzwiach. Zabrałam z mojego pokoju spakowaną torbę po czym zostawiłam ją na korytarzu. Do kieszeni włożyłam telefon i byłam gotowa. Ustawiłam się przy drzwiach i zaplotłam na piersi ramiona.
- Przybysz za minutę widzę Cię przy drzwiach!- krzyknęłam
-Już jestem-powiedziała wyłaniając się z kuchni z batonikiem w dłoni. Wywróciłam oczami widząc czym zasada się moja przyjaciółka
- Ani mi się waż jęczeć potem, że jesteś gruba- rzuciłam po czym odwróciłam się i uprzednio zabierając moją torbę z ziemi wyszłam z mieszkania.
**AMELIA**
Wzięłam swoje torby i poszłam za Leną, zamykając drzwi na klucz. Zbiegłam po schodach i ujrzałam blondynkę czekającą pod autem. Miała ręce zapłacone na piersi i nerwowo stukała nogą w ziemię.
- Dawaj kluczyki- powiedziała w moją stronę.
- Masz- rzuciłam jej to o co prosiła- Ja w tym czasie się prześpię- wyszczerzyłam się. Niebieskooka otworzyła auto i zapakowałyśmy swoje bagaże do bagażnika. Zajęłam miejsce pasażera i rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu.
- Nie za wygodnie Ci - mruknęła Lena zajmując swoje miejsce za kierownicą.
- Właśnie nie, jest trochę za ciasno- poprawiłam się na fotelu.
- To twój problem, ty wybierałaś ten samochód- odpaliła silnik i odjechałyśmy w kierunku Spały.
***
Witajcie!
Blog został założony spontanicznie, więc niektóre rzeczy mogą być jeszcze nie dopracowane :D
Sam pomysł wpadł nam niespodziewanie co nas trochę zdezorientowało. Od tego wydarzenia cały czas błąkał nam się w głowach dlatego w końcu się poddałyśmy i tak oto powstał ten blog :D
Także mamy nadzieje, że wam się spodoba i będziecie wpadały tu częściej by wygłosić swoja opinię co wam się podoba, co nie, i co mamy zmienić :P
Na początku naszej przygody z tym opowiadaniem rozdziały niestety nie będą się pojawiały na bieżąco ;)
No to ten tego Wesołych Świąt Miśki<3

1 komentarz:

  1. Ciekawy prolog :) Myślę że będę czytać =D
    Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń