piątek, 22 lipca 2016

Rozdział XXV: Nowy recepcjonista, wypełnienie straszenia i zapomniane spotkanie

*Krzysiek*
Cały poranek przed wykonaniem planu, Stefan dał nam wolne więc postanowiłem wykorzystać ten czas na robienie żartów... wszystkim możliwym ludziom. Oczywiście nie robiłem tego sam. Pomagał mi jak zwykle niezawodny Łukasz Kadziewicz, który to wczoraj postanowił nas tu odwiedzić. Nie obyło się oczywiście bez żartów typu schowanie komuś ciuchów lub podłożenie pierdzącej poduszki, ale znalazły się też bardziej wredne żarty typu podkładanie ludziom balonów z wodą pod tyłki, rzucanie podobnymi balonami lub po prostu częstowanie wszystkich przechodzących ciastkami Oreo z pastą do zębów zamiast kremu. Z tym ostatnim wiąże się też dość zabawna historia. Ludzie różnie reagowali na te ciastka, zazwyczaj śmiechem lecz jednej osobie nasz mały żarcik nie przypadł do gustu. Tą osobą była oczywiście dziewczyna z recepcji. Wzięła do ust nasz specjał po czym wszystko wypluła na dłoń i szybko pobiegła do toalety. W tym czasie my zaśmiewaliśmy się do łez, lecz przestało nam być do śmiechu kiedy dziewczyna wróciła... I co gorsza nie była sama.
- Ignaczak... Mogłem się tego spodziewać - pokręcił głową zrezygnowany Stefan po czym przeniósł wzrok na mojego towarzysza -  Kadziewicz? - zapytał zdziwiony -  Co Ty tu robisz?
- Ja trenerze... wpadłem odwiedzić kumpla - wyszczerzył się
- Świetnie... To będziesz miał do tego dużo czasu. Pogadam z kim trzeba i ładnie sobie tu posiedzisz na recepcji zamiast pani Kamili przez następne dwa dni - odezwał się surowym głosem -  A my, Ignaczak widzimy się na treningu, dodatkowe 30 okrążeń już będzie na Ciebie czekać - dokończył przenosząc wzrok na mnie. Obaj z Łukaszem popatrzyliśmy na siebie przerażeni, mając nadzieję, że trener żartuje. Niestety wszytko stało się rzeczywistością kiedy dziewczyna zaczęła zbierać swoje rzeczy i odeszła wraz z francuzem do wyjścia. Nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko wykonać rozkaz Stefana. Nie przyszło mu jednak do głowy, że zostawienie nas w pobliżu kluczy do wszystkich pokoi, dodatkowo mając całą bazę zakwaterowanych nie jest zbyt dobrym pomysłem...

*Paul*
Zgodnie z planem, przed popołudniowym treningiem Antiga wybrał się na pogawędkę z naszym trenerem. Na początku Speraw nie był przekonany do tego pomysłu lecz finalnie zgodził się na naszą małą zamianę i co się z tym wiąże pomógł nam, chociaż nieświadomie, w końcowej realizacji planu. Chłopaków w ogóle nie trzeba było przekonywać do zmiany miejsca treningu, ba... Kiedy trener oznajmił wszytkim, że zamiast siłowni dziś mamy basen wybuchła powszechna radość. Siatkarze nie byliby sobą, gdyby wśród tej radości zabrakło żartów z Polaków, że dali się na czymś przyłapać i mają karę. Oczywiście, żeby stwarzać pozory, ja również się do nich dołączyłem, chociaż moja radość była spowodowana zupełnie czym innym. Kiedy trener w końcu zwrócił nam uwagę, żebyśmy się zbierali na trening, wszyscy momentalnie zerwali się na równe nogi i biegiem rzucili się do swoich pokoi po potrzebne rzeczy.
***
Gdy razem z Mattem znaleźliśmy się na korytarzu prowadzącym na basen, zatrzymałem go.
- Trener mówił, żebyśmy przyszli na basen wszyscy razem - powiedziałem po czym usiadłem na podłodze pod ścianą.
- Niby dlaczego? - spytał, jednak bez protestów usiadł koło mnie. W duchu modliłem się, żeby reszta chłopaków była równie łatwa do współpracy. Nie minęło dziesięć minut, gdy wszyscy siatkarze zgromadzili się w korytarzu. Teraz pozostało czekać.
- Ch..chłopaki co się dzieje? - powiedział drżącym głosem Troy wskazując na drzwi. Tam zaczęła pojawiać się postać wysokiej kobiety, ubranej w sukienkę. Na jej ustach pojawił się uprzejmy uśmiech i zaczęła kiwać do nas palcem zapraszając nas do środka. Nie minęła chwila i postać zaczęła sie rozpraszać. Chłopaki stali w szoku, nie byli w stanie krzyczeć. Naprawdę trudnym wyzwaniem było udawać przerażenie i się nie roześmiać.
- Co tu tak stoicie? Marsz na besen! - krzyknął trener, gdy tylko się pojawił. Otworzył drzwi na basen i zaprosił nas do środka gestem dłoni.
- Trenerze...nie wiem czy to dobry pomysł - wyjąkał Carson.
- Nagle zmieniliście zdanie? Trochę za poźno, marsz na trening - rozkazał. Przerażeni siatkarze powoli zaczęli przekraczać próg basenu.
***
Wszystko toczyło się zgodnie z planem.
Gdy trening trawał już około pół godziny, a siatkarze zdążyli ochłonąć, przyszedł Antiga i poprosił aby trener z nim gdzieś poszedł.
Gdy Speraw wyszedł, wszystko się zaczęło. Nagle zgasły światła a jacuzzi zaczęło pracować. Oczywiście siatkarze na początku nic sobie z tego nie zrobili lecz zamiast dalej trenować, według zaleceń trenera, postanowili zacząć się bawić niczym małe dzieci. Nie obyło się oczywiście bez pluskania siebie nawzajem wodą oraz podtapiania. Niestety, najwyraźniej nie wszytko poszło zgodnie z planem, ponieważ przez dłuższy czas nic się nie stało. Zacząłem się naprawdę niepokoić kiedy nasze show właśnie się zaczęło.
Nieznacznie się uśmiechnąłem, kiedy w jacuzzi wyświetlił się trójwymiarowy hologram blondynki w starodawnej sukni. Uśmiechała się przyjaźnie i mogłoby się wydawać, że jest to uśmiech dobrotliwej matki obserwującej rozbrykane dzieci, lecz pozory bardzo w tym przypadku miały zmylić.
- Ch... Chłop...paki - wyjąkałem wskazując roztrzęsionym palcem na hologram - Patrzcie! - podniosłem nieznacznie głos i to w zupełności wystarczyło. Wszytkie oczy zwróciły się w kierunku, który im wskazałem.
- Ah, nie przeszkadzajcie sobie, dobrze czasem popatrzeć na zabawę - głos rozległ się jakby zewsząd, chociaż wiedziałem, że rozlega się z głośników - Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak nudno jest w tym ośrodku, z daleka od wszelkiej cywilizacji - kontynuowała nadal mając uśmiech na ustach, który, im dłużej na wszystkich 'patrzyła', stopniowo zanikał - Być może to zły pomysł, lecz możecie tu ze mną zostać - szatański uśmieszek wkradł się na jej usta. Postać wyciągnęła rękę w stronę krawędzi basenu, po czym ruchem nadgarstka 'sprawiła', że pokrywa mająca zakrywać basen zaczęła pracować i przesuwać się w naszym kierunku -  Nie bójcie się, ja tylko pragnę towarzystwa - wybuchnęła szatańskim śmiechem, który odbijał się w naszych uszach. Nagle siatkarze jak oparzeni zaczęli krzyczeć i przepychać się między sobą, by jak najszybciej wydostać się z basenu i jak przypuszczam z tego budynku a także z tego ośrodka. Tak bardzo pragnąłem się teraz roześmiać, lecz nie mogłem sobie na to pozwolić, to prawdopodobnie zniszczyłoby całą akcję. Nie miałem większego wyboru. Razem z pozostałymi zacząłem krzyczeć i pchać się do krawędzi. Kiedy wszyscy już wyszli z basenu, pokrywa nagle zaczęła się cofać, hologram znikł, światła się zapaliły a jacuzzi się wyłączyło, lecz nikt, nie licząc mnie nie zwrócił na to uwagi. Wszytko odbywało się zgodnie z planem. Chłopaki nadal w wielkim szoku zaczęli biec do drzwi, które dosłownie przed chwilą się otworzyły. Stał w nich nikt inny jak nasz trener oraz Antiga. Obaj patrzyli na wrzeszczących z widocznym szokiem w oczach. Siatkarze, nawet nie zauważając stojących tam, zaczęli się przepychać by jak najszybciej oddalić się z tego miejsca. Ja biegłem ze wszytkich najwolniej spodziewając się, co zaraz nastąpi. I wcale się nie pomyliłem. Speraw natychmiast podniósł głos, przywołując wszystkich do siebie. Nie mając wyboru powoli się zbliżyliśmy, oczywiście oglądając się uważnie na boki.
- Co to ma znaczyć? To ma być wasz kolejny 'śmieszny' żart? - zaczął krzyczeć naprawdę głośno lecz dokładnie wtedy za jego plecami wyświetlił napis wyglądający jakby został napisany na ścianie odręcznie. Jego przesłanie było proste 'To jeszcze nie koniec, jeszcze się spotkamy '. Pierwszy zauważył to Troy, który nie myśląc długo wskazał na napis palcem po czym pisząc, niczym mała dziewczynka, zaczął uciekać. Wszyscy zdążyli tylko zerknąć na to i znow rzucili się do ucieczki wrzeszcząc w niebogłosy. Przez ramię ujrzałem tylko jak Speraw odwraca się, by zobaczyć na co wszyscy wrzeszczeli, lecz jedyne co ujrzał to idealnie była ściana. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem po czym pognałem dalej za resztą naszej reprezentacji.

*Lena*
Naszej radości oraz śmiechom nie było, zdaje się, końca. Inaczej mówiąc, w naszym małym pomieszczeniu, gdzie nadzorowaliśmy całą akcję, panowała radosna atmosfera. Krzysiu oczywiście wszytko nagrywał, mówiąc, że bedzie z tego wspaniały materiał na Igłą Szyte i pierwszy raz nikt nie protestował. Mieliśmy się już zbierać do wyjścia kiedy ktoś zapytał do drzwi. Wszyscy zamarliśmy w bezruchu, a każdemu pewnie przez myśl przeszło, że to już nasz sromotny koniec, że ktoś się dowiedział i wszyscy mamy przesrane. W pomieszczeniu nagle zapadła grobowa cisza. Nawet oddechy zostały wstrzymane w oczekiwaniu. Po czasie, który wydawał się wiecznością, drzwi zaczęły się otwierać i stanął w nich...
- Kuba? - zapytałam marszcząc brwi - Co Ty tu robisz?
- Zaprosiłaś mnie przecież na spacer, spóźniłem się trochę, ale jestem - podrapał się zmieszany po karku a ja miałam ochotę przybyć sobie mentalnego plaskacza w czoło. Kompletnie o tym zapomniałam.
- Ah no tak, wybacz - podeszłam do niego po czym rozpoczęłam standardowy proces zapoznania chłopaka z siatkarzami, nie zapominając również o Melce.
- Sporo o Tobie słyszałem - powiedział Kuba podając rękę rudej, która uśmiechając się pięknie odpowiedziała
- Chciałbym powiedzieć to samo, ale nie mogę - szturchnęłam ją w bok na co zmroziła mnie wzrokiem - No co? Przecież taka prawda - oddala mi. Nie musiałam również dużo czekać aż obok nas zjawiły się ostatnie dwie osoby, których jeszcze nie zdążyłam przedstawić. Był to oczywiście Krzysiek oraz Kubiak
- Jestem Krzysiek - odezwał się Igła wyciągając do Kuby dłoń - A to jest Michał, chłopak Leny - wyszczerzył się po czym popchnął na mnie przyjmującego tak, że wylądowałam w jego ramionach, ratując się przed upadkiem -  Prawda, że dobrana z nich para? - puścił mu rozbawiony oczko, na co Melka praktycznie wybuchnęła śmiechem. Ja natomiast posłałam chłopakowi zdenerwowane spojrzenie, następnie mrożąc Ignaczaka wzrokiem i zaczęłam się subtelnie wyplątywać z objęć Kubiaka.
- Nie mówiłaś, że masz chłopaka - popatrzył na wszystkich zdezorientowany, jednak spojrzenie zatrzymując finalnie na mnie
- My nie ... - zaczęłam lecz widząc zainteresowane spojrzenie Ignaczaka przerwałam -... nie mieliśmy okazji o tym pogadać - zakończyłam, wymyślając na szybko
- Oh w porządku - odezwał się a ja natychmiast poczułam wyrzuty sumienia
- To może chodźmy już na ten spacer? - posłałam mu błagalne spojrzenie jednocześnie szturchając Kubiaka, żeby mnie puścił. Chłopak uczynił to niechętnie, a ja dopiero teraz zauważyłam, że przez całą rozmowę nie odezwał się ani słowem. Wychodząc z Kubą spojrzałam jeszcze na Kubiaka, który właśnie odwrócił się od nas plecami i oparł dłonie o konsolę z wszytkimi przyciskami kontrolującymi urządzenia na basenie. Patrząc na niego takiego, momentalnie przed oczami stanęła mi sytuacja, kiedy stał załamany przy oknie, kiedy to Monika przyjechała zamiast mnie do Spały. Zatrzymałam się w miejscu po czym zawołałam Kubę by chwilę na mnie poczekał i przebiegłam znów całe pomieszczenie aby w końcu przytulić się do Kubiaka. Momentalnie owiał mnie zapach jego perfum na co uśmiechnęłam się nieznacznie po czym jak gdyby nigdy nic odwróciłam się i odeszłam. Tym razem, przy wychodzeniu towarzyszyło mi zaskoczone spojrzenie Michała. To pozwoliło mi dołączyć do Kuby z wielkim uśmiechem na twarzy, co nie umknęło uwadze chłopaka.
- Więc... - zaczął Kuba - Ty i ten Michał, tak?... Jesteście parą? - dokończył a ja zauważyłam, że znów zaczął się denerwować
- Nie - odpowiedziałam po czym złapałam za rękaw bluzy chłopaka i podciągnęłam go w stronę altanki tak, żeby nikt nas nie słyszał
- Ja i Kubiak nie jesteśmy parą - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie chłopaka, co również nie pozostało niezauważone.
- Co nie zmienia faktu, że chyba oboje tego chcecie - skrzywił się lekko po czym złapał mnie delikatnie za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy - Może nie znamy się długo, ale nie mam zamiaru stać na drodze do twojego szczęścia Lena, po prostu... Po prostu daj znać, gdyby to naprawdę był koniec - wypuścił mnie z uścisku po czym odwrócił się i zaczął odchodzić - Sam trafię na parking - machnął ręką i zniknął za linią drzew. A ja nadal oszołomiona stałam w tym samym miejscu. Moje myśli w tym momencie naprawdę szalały i miałam wrażenie, że moja głowa lada chwila może eksplodować.
- Lena, tu jesteś - ktoś praktycznie krzyknął, wzbudzając mnie z zamyślenia. Rozejrzałam się i zaskoczona spostrzegłam, że zrobiło się już naprawdę ciemno - Powinnaś już dawno być w swoim pokoju - upomniał mnie ze śmiechem Antiga, na co ja poczułam się jak skarcona mała dziewczynka.
- Oczywiście trenerze - wydukałam po czym nadal nie do końca rozbudzona ruszyłam do mojego pokoju.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam na co kiwnęłam głową
- Tak, w porządku - oparłam po czym całkiem się oddaliłam.

***
Witajcie,
...
I cóż, to by było chyba na tyle z tego co zaplanowałam wam przekazać :D
Jak już pewnie zauważyłyście...  *Tak Lune, notka jest pod rozdziałem, bardzo mądrze, brawo Ty!*... plan wystraszenia amerykańskich siatkarzy pojawił się już w tym rozdziale XD
Mamy nadzieję, że nie wyszło to najgorzej, bo musicie wiedzieć, że wymyślanie tego zajęło nam dość sporo czasu :/
Oczywiście, swoje opinie możecie zostawić w komentarzach pod spodem, a jeśli chcecie jesteśmy także dostępne na tt więc zapraszamy serdecznie! *Dobra Lune, ogarnij dolny tył i nie przynudzaj... wszytkie czytelniczki umrą z nudów czytając to... *
No to byłoby na tyle, moja wewnętrzna ja jest dziś bardzo marudna...  *Więc gdyby ktoś miał jakąś dobrą czekoladę to może podrzucić :3*

Udanych wakacji misie :3 *A dokładniej tygodnia bo w następny piątek również się widzimy :D*

Pozdrawiamy serdecznie,
Raissa&Lune

2 komentarze:

  1. Dobra robota, jest to kolejny rozdział, który pochłonęłam z prędkością światła.�� Genialna akcja straszenia, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu��.Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się historia z Kubiakiem i Kubą. Czekam na kolejny emocjonujący rozdział. ����

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam pierwsze kilka zdań z perspektywy Krzysia i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Łukasz Kadziewicz, postać, której w ogóle się nie spodziewałam, umiecie zaskoczyć! Do tego dochodzi nam ich akcja z pastą do zębów i nowej recepcjonistce! Nie wiem, gdzie ten Antiga zgubił głowę, stawiając przed ladą recepcji byłego siatkarza. Co gorsza - przyjaciela Ignaczaka! Z równie durnymi pomysłami! Jeśli mają dostęp do tych wszystkich papierów, to ja już się boję pomyśleć, co się stanie... No, to tyle o naszych chłopakach od kawałów, teraz idziemy do straszenia. Ja to nie wiem, czy ci Amerykanie będą jeszcze chcieli przyjechać do Spały... Poszli sobie na trening, na basen, cieszyli się z chwili spokoju, ale mieszkając w jednym hotelu z Polakami nie można czuć się bezpiecznie. Genialnie opisałyście te reakcję siatkarzy na widok dziewczyny nad basenem, pełna profeska! Potem ucieczka z pomieszczenia, chaos, popłoch! To jest niesamowite! Lubię takie wątki - śmieszne na maxa, a do tego strasznee. I jeszcze nasi chłopcy, tak znęcać się nad kolegami? I jeszcze wszystko nagrywać? Oj, co się z nimi porobiło? Do tego Lena, ten mój wielki znak zapytania, przez który nie mogę spać w nocy... Dobra, może trochę przesadziłam, ale na serio, czemu najpierw wysyła Kubiakowi znaki, które można zinterpretować tylko ma jeden sposób. Potem spotyka się z innym chłopakiem, żeby następnie dać nadzieję Michałowi! Nawet ten Kuba już zauważył, że pomiędzy Leną, a Kubiakiem jest chemia i nie chcę im przeszkadzać.
    Chyba tyle miałam tu do napisania, tak w skrócie: Rozdział wspaniały i już nie mogę doczekać się następnego!
    Buzziaczki 😘 I weny! 😁

    OdpowiedzUsuń