poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział XIV: Telewizory, wesele i...Kuba.

**Melka**
Tego dnia podczas obiadu wszyscy skupiali się na mnie i Igle.
-Trzeba jechać na naprawdę duże zakupy-zadecydowałam.
-Mamy już dzisiaj wolne, więc możemy pojechać-podsunął Kłos.
-W Spale nie ma dobrze wyposażonych sklepów, trzeba jechać do Piotrkowa-powiedział Igła.
-Ja pojadę, bo was samych nie puszczę-zaśmiałam się.
-Jadę z tobą-zgłosił się na ochotnika Karol.
-Okej, ktoś jeszcze?-spytałam.
-Ja się chętnie przejadę-zaproponował Kubiak. Gdy wszystko ustaliliśmy poszłam do pokoju żeby się przebrać.Gdy byłam już gotowa poszłam na parter. Chłopaków tam nie było, więc usiadłam na ławce. Akurat w tym momencie zadzwonił mój telefon.
-Hej Lenka-uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?-spytała, a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Boże Lenka...-zaczęłam się tłumaczyć, szło mi to naprawdę marnie,dopóki nie usłyszałam śmiechu dziewczyny.
-Widziałaś ile tam jest wyświetleń? Jestem taka sławna-śmiała się w głos.
-Nie jesteś zła?-zdziwiłam się
-Oczywiście że nie-byłam w szoku. Lena ma zwyczaj wściekać się o takie rzeczy. Jednak ulżyło mi. Zaczęły się typowe plotki. Ona opowiedziała mi o swoim nowym znajomym, a ja jej o naszej niespodziane dla USA.
-Jesteś geniuszem zła-stwierdziła na końcu.
-Dziękuje, ale wiem to-zaśmiałam się. W tym momencie z widy wyłonił się Karol i Michał
-Dobra,muszę kończyć- pożegnałam się z Lenką i poszłam do chłopaków.
-Co wy robiliście tyle czasu?-spytałam, czekałam na nich prawie godzinę.
-Krzysiek nam podawał szczegółowe informacje-wyjaśnili.
-Dobra, dobra-teraz musimy jechać-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę samochodu. Droga upłynęła nam o dziwo spokojnie. Prowadził Michał a Karol starał się trochę popisywać, ale no przecież to tylko Kłos. Gdy dotarliśmy do galerii, poszliśmy na RTV i AGD.
-Ej dajcie mi taki telewizor w pokoju!-krzyknął nagle Kłos.
-Wyobrażasz sobie oglądać na nim mecz?-zawtórował mu Dzik.
-Ten lepszy, posłuchaj jaki dźwięk!-przeniósł się dalej Karol.
-Albo ten... patrzcie!-patrzyłam na nich i nie mogłam uwierzyć jakie to dzieci. Ludzie dookoła patrzyli się na nich jak na idiotów. Szybko się na nich poznali.
- Nie po to tu przyszliśmy, tak tylko mówię-powiedziałam w końcu, żeby oderwać ich od podziwiania telewizorów. Po długich negocjacjach przeszliśmy dalej. W końcu udało nam się kupić to co chcieliśmy. Poszliśmy potem do sklepu muzycznego i ogrodniczego. W muzycznym sprzedawca się na nas dziwnie patrzył gdy zobaczył co kupowaliśmy. Gdy mieliśmy wychodzić, moją uwagę przykuła witryna jednego ze sklepów.
-Chłopaki patrzcie na to-wskazałam tam ręką.
-Nie mieliśmy kupować sukienek...-zaczął Kubiak, jednak ja go nie słuchałam i weszłam do środka.
**Lena**
Po zakończonej rozmowie z Melką siedziałam przy stole w kuchni bezcelowo obracając w dłoniach telefon. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana sama nie wiedząc czego oczekuje. Po chwili jednak otrząsnęłam się z letargu i odłożyłam urządzenie na blat stołu. Siedzenie tutaj bezczynnie nie miało żadnego sensu.  A skoro miałam trochę wolnego czasu i żadnego pomysłu jak mogłabym go spożytkować postanowiłam w końcu przygotować sobie czekoladowy deser,  no który miałam ochotę od dłuższego czasu. Włączyłam mojego laptopa i na którejś z kulinarnych stron internetowych znalazłam przepis na pysznie wyglądające lody domowej roboty. Nie wydawało się to trudne, a składniki w swojej lodówce powinien znaleźć praktycznie każdy. Zabrałam komputer do kuchni i postawiłam go na blacie szafki. Włączyłam małe radyjko znajdujące się na parapecie i w znakomitym  humorze rozpoczęłam wyszukiwanie potrzebnych produktów. Kiedy zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i miałam zabierać się do pracy rozdzwonił się mój telefon. Niechętnie podeszłam do stołu, a widząc kto dzwoni z jeszcze większą niechęcią odebrałam.
- Halo? -  mruknęłam
- Witam, pani Leno, przepraszam, ze niepokoję po pracy lecz mam dla pani zlecenie, które nie może czekać -  wyrzucił z siebie szybko
- Tak więc słucham -  wywróciłam oczami wpatrując się w składniki na deser.
- Sprawa jest dość niebanalna, ponieważ zadzwoniła do nas druhna, z pytaniem czy moglibyśmy w szybkim czasie zorganizować kogoś kto zająłby się fotografowaniem całej uroczystości.Facet który miał to robić miał gdzieś stłuczkę i nie da rady dojechać. Ja nie mogę pozwolić sobię, żeby oddać to zadanie Monice, bo jest w trakcie sesji z jakąś sławną modelką. Rozumiem,że pani już skończyła dzisiaj pracę ale już nie wiem co mam zrobić. -  Słuchanie Roguckiego, kiedy wydawał się być tak bezradny było... cudowne. Nigdy nie sądziłam, że mój szef wie jakie to uczucie. A ja no cóż... lubiłam śluby. Piękne panny młode w białych sukniach ślubnych ze szczęściem wymalowanym na twarzy i pan młody w czarnym garniturze, który z miłością wpatruje się w swoją wybrankę. Marzenie każdej kobiety, czyż nie? Podjęcie tej decyzji nie zajęło mi dużo czasu.
- Z chęcią wezmę to zlecenie.
- Dziękuję, mam u pani dług wdzięczności.  Jeżeli kiedyś musiała pani kiedyś wyjść wcześniej niech pani mówi. Nie będzie z tym żadnego problemu.
- Nie ma za co. A teraz proszę mi powiedzieć kiedy jest ten ślub.
- Właśnie dlatego ta sprawa jest taka nietypowa. Ten ślub zaczyna się za trzy godziny- Super. Koniec wolnego czasu
- No dobrze- westchnęłam- za ile mam się stawić?- zapytałam już podążając do sypialni
- Najlepiej jak najszybciej, adres wyślę pani smsem- po tych słowach, bez żadnego pożegnania rozłączył się. Za każdą taką akcją zaczynam coraz mniej lubić tego faceta. Naprawdę, może i pracuję tam od niedawna, ale sympatia, którą zdobył u mnie pierwszego dnia coraz bardziej maleje. Kilka chwil później, już będąc w sypialni buszowałam w szafie, w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Może i będę tylko fotografem, lecz nie zamierzałam wyróżniać się z tłumu. Dość długo zastanawiałam się co ubrać lecz w końcu wybór padł na ten zestaw. Przygotowania zajęły mi chyba rekordowo mało czasu. Już 60 min. później stałam gotowa przed drzwiami w korytarzu, w ręce trzymając sprzęt. W głowie analizowałam co mi będzie potrzebne i zadowolona, że o niczym nie zapomniałam wyszłam z mieszkania. Oczywiście zakluczyłam je i w cudownym nastroju, w miarę szybko, na ile pozwalały mi na to szpilki, znalazłam się na dole przy samochodzie. Zajęłam miejsce za kierownicą i wyciągnęłam z małej torebeczki telefon, gdzie był już adres. Ślub miał się odbywać w kościele p.w. NMP Matki Kościoła i św. Barbary na Alei ks. Kar. Stefana Wyszyńskiego 44. Obie z Melką mieszkałyśmy na osiedlu Słonecznym na ulicy Staszica, więc droga do kościoła zajęła mi raptem 7 min. Na szczęście obyło się bez korków. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tłum gości przed budynkiem. Lekko zaniepokojona wysiadłam z auta i już chwilkę później znalazła się obok mnie niewysoka blondynka. Wyraźnie była zdenerwowana.
- Dzięki Bogu, już pani dotarła, to ja dzwoniłam do pani szefa i bardzo jestem pani wdzięczna, że zrezygnowała pani z wolnego popołudnia by się tu pojawić- uśmiechnęła się zażenowana.
- To nie problem, uwielbiam śluby- powiedziałam z przejęciem co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Chwilę później przypomniała sobie jednak po co tu jesteśmy i ruszyła do przodu.
- Proszę za mną- zawołała- Zaraz się zacznie!- po czym nie zważając na wysokie szpilki prawie pobiegła w stronę kościoła. Ja natomiast poczułam się zagubiona, nie mając pojęcia gdzie dokładnie jest moje miejsce. Podążyłam wraz z gośćmi weselnymi do środka rozglądając się ciekawsko na wszystkie strony. Wszystko było takie piękne! Dosłownie w momencie kiedy wszyscy zajęli miejsca rozpoczęła się uroczystość. Ja zapomniałam całkowicie o świecie zatapiając się w robienie zdjęć. Wszystkie były piękne. Nie mogło być inaczej skoro każdy najmniejszy szczegół był dopracowany w tej uroczystości. Miałam wrażenie, że zrobiłam milion zdjęć, a to dopiero początek. Po zakończonej uroczystości, kiedy para młoda znalazła się przed budynkiem goście obsypali ich grosikami i ryżem na szczęście. Przy tej czynności również zrobiłam dużo zdjęć. Na wesele pojechałam własnym samochodem za sznurem aut. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, więc kiedy znalazłam się wewnątrz sali weselnej, zaparło mi dech w piersiach. Tu też wszystko było piękne. Robiłam masę zdjęć, ciesząc się, że mogę choć w minimalnym stopniu uczestniczyć w tym ważnym, dla tej dwójki osób, dniu. Nie robiłam sobie przerwy aż podeszła do mnie panna młoda.
- Dziękuję pani serdecznie- uściskała mnie- nawet pani nie wie, jak bardzo byłam załamana na wieść o tym, że fotograf, którego wynajęłam nie dotrze- uśmiechnęła się zawstydzona
- To drobiazg, naprawdę- uśmiechnęłam się
- Może usiądzie pani z nami, zje coś, napije się- wskazała ręką na bogato zastawione stoły
- Jak bym mogła to bym poprosiła o szklankę wody, reszty nie mogę, jestem w pracy- zaśmiałam się unosząc do góry aparat
- Nie zaszkodzi pani, jeśli chwilę pani odpocznie i zrobi sobie przerwę- rzuciła- Zapraszam- zaprowadziła mnie do stołu a ja chcąc nie chcąc zajęłam miejsce uśmiechając się zażenowana. Nikogo tu nie znałam i w dodatku byłam w pracy lecz pannie młodej nie wypadało odmówić. Rozglądając się po stole zauważyłam na małej karteczce moje imię i nazwisko, tak więc miejsce, które w tym momencie zajmowałam było specjalnie przeznaczone dla mnie. Zrobiło mi się miło na sercu. To było takie miłe ze strony młodej pary. Napiłam się na szybko soku i wróciłam do robienia zdjęć. W pewnym momencie cofając się na kogoś wpadłam.
- Bardzo przepraszam- odezwałam się i dopiero wtedy spojrzałam na tą osobę
- Drugi raz dziś na siebie wpadamy- odezwał się Kuba śmiejąc się- Tym razem na szczęście nikt nie wylądował na ziemi- rzucił ponownie ukazując dołeczki w policzkach.
- Na szczęście- skrzywiłam się lekko na wspomnienie zderzenia z płytą chodnikową, po chwili jednak również się zaśmiałam.
- Jesteś fotografem?- zmienił temat wskazując ruchem głowy na mój aparat
- Jak widać- wystawiłam mu język, czując się tak jakbyśmy znali się od dawna- A ty kim tu jesteś?- zapytałam
- Gościem weselnym- wzruszył ramionami- Pan młody to mój brat- zaśmiał się
- Nie widziałam Cię w kościele- zdziwiłam się
- Taak- przeciągnął drapiąc się po karku- były straszne korki, przez jakiś wypadek
- Właśnie przez ten wypadek tu jestem- ruszyłam przed siebie a Kuba podążał za mną- Robię za zastępstwo- ponownie zaczęłam robić zdjęcia nie przerywając rozmowy z nowym kolegą, i trwało to do rana, kiedy goście zaczęli opuszczać przyjęcie. Przez ten czas zdążyłam sporo dowiedzieć się o chłopaku, i wcale mi to nie przeszkadzało. W między czasie Kuba podał mi swój numer telefonu, tak, że teraz i ja mogłam się do niego odezwać.
- Fajnie się gadało- odezwałam się zaczynając się zbierać- Niestety muszę się już wracać
- Odprowadzę Cię- zebrał się razem ze mną i jak powiedział tak zrobił. Kiedy już wsiadłam do auta lecz jeszcze nie zamknęłam drzwi Kuba ponownie się odezwał:
- Może wyskoczymy kiedyś na kawę?
- Z chęcią- uśmiechnęłam się pięknie
- W takim razie zadzwonię, dobrej podróży- zatrzasnął drzwi a ja odpaliłam silnik i odjechałam. Do domu dotarłam 15 min później. Byłam wyczerpana lecz nie narzekałam. Już w korytarzu zrzuciłam szpilki dając odpocząć stopom. Na stoliku zostawiłam aparat a po drodze do sypialni zrzucałam z siebie ubrania znacząc nimi drogę. Całkowicie nie przejmując się bałaganem, który za sobą zostawiłam oraz niezmytym makijażem położyłam się do łóżka i praktycznie chwilę później już smacznie spałam.
***
Lune: Witajcie ponownie :* Z małym opóźnieniem ale jest :D Tak wiemy, miał być kiedy pojawi się 5 komentarzy ale niestety nie udało nam się xD W każdym razie chciałabym również wspomnieć o czymś co miało miejsce przedwczoraj :p Otóż nasz kolejny kochany siatkarz i zarazem bohater tego opowiadania miał przedwczoraj urodziny. Może wiecie, może i nie ale przedwczoraj świętował Karol Kłos!
Wszystkiego najlepszego :D Spóźnione ale jest :p
Raissa: Hej wszystkim! Przedewszystkim jestem bardzo zadowolona tempem w jakim udało wam się uzbierać te 5 komentarzy! To może teraz podwyższymy poprzeczke? Następny rozdział pojawi się gdy będzie tu powiedzmy...8 komentarzy? :D Sytuacja w RTV i AGD to sytuacja, która mnie i Lune przydarzyła się na prawdę! Tak to jest jak się nas dwie wyśle do sklepu :D więc do nastepnego:D
Ps. Wszystkiego najlepszego Karol!

5 komentarzy:

  1. Sorki ze mnie nie bylo awaria kompa , ale nie bede przynudzac. Rozdzial super. Mam nadzieje ze znajomosc leny i kuby sprawi ze kubiak sie ogarnie no to tyle sorki za moj komentaz bez skladu i ladu ale ja tak mam ze nie umiem pisac
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie toleruję Kuby. Serio. Nie lubię go. Tylko niepotrzebnie namiesza pomiędzy Leną,a Kubiakiem ,a ich relacja i tak jest hm.. dość dziwna.
    A sytuacja w RTV i AGD była mistrzowska. Dziewczyny jesteście genialne 😂

    Pozdrawiam i weny ♡♡♥♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :D
    Hmm, ciekawi mnie bardzo, co mieli kupić dla Amerykanów. Mam się bać?
    Czy przypadkowa znajomość Kuby i Leny się rozwinie? No nie wiem, nie wiem ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*
    Ps. Mogłybyście mnie informować o nowościach? Byłabym bardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że Lena szybko splawi Kube. Nie lubie go
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Cos mi sie nie podoba ten caly kuba. Czuje ze namiesza

    OdpowiedzUsuń