*Melka*
Czy ja naprawdę wszystko muszę robić na ostatnią chwilę? Za czterdzieści minut powinniśmy opuścić hotel, tymczasem ja dopiero zaczynam pakowanie. Po co ja te dwie godziny temu kładłam się na dziesięciominutową drzemkę? Przecież dobrze wiem jak to się zawsze kończy. Biegam jak szalona po pokoju wrzucając do walizki wszystko, co wpadło mi w ręce.
Przecież to jasne, że i tak czegoś zapomnę. Nagle do mojego pokoju wpadł Kubiak.
- Co jeśli nie przyjdzie? - wymamrotał gdy tylko zamknęły się za nim drzwi.
- Spokojnie, znam ją, mogę ci gwarantować, że przyjdzie - zapewniłam, klepiąc go w ramię.
- Stresuję się jak przed pierwszą randką - zaśmiał się nerwowo i zaczął układać to, co bez większego ładu wrzuciłam do torby. Posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie.
- Ratujesz mi życie Kubi - uśmiechnęłam się i przytuliłam go mocno.
Cuda się jednak zdarzają, z pomocą Kubiaka zdążyłam się spakować! Wiecie co? Chyba nic nie zapomniałam...właśnie chyba.
*Lena*
Od czasu kiedy dostałam od Kubiaka SMS z godziną odprawy i lotniskiem, z którego wyruszają nie mogłam się ruszyć z miejsca. Co prawda wszytko już miałam przygotowane lecz coś w środku jakby mnie blokowało. Pojedyncza łza pociekła po moim policzku ale dość szybko się jej pozbyłam. Nie mogłam przecież pozwolić, żeby to zniszczyło mój makijaż. Zerknęłam na zegarek na mojej ręce, czasu było coraz mniej, a ja nadal tkwiłam w jednym miejscu. Nagle do mojego tymczasowego pokoju wparowała ciocia.
- Ruszaj dupę blondynko! - krzyknęła - Samolot nie będzie na Ciebie czekał! - złapała mnie za rękę, po czym uprzednio zabierając wszystko pociągnęła mnie za sobą. Wyprowadziła za drzwi, zamknęła mieszkanie i niczym małą dziewczynkę zaprowadziła do auta. Wszytko schowała do środka i kazała mi wsiadać. Sama natomiast zajęła miejsce za kierownicą. Będąc jeszcze w lekkim szoku zrobiłam tak jak kazała. Dosłownie w momencie, w którym zamknęłam drzwi ciotka ruszyła, na co posłałam jej zaskoczone spojrzenie.
- Nie mamy czasu do stracenia - wyjaśniła spokojnie wzruszając ramionami. Na miejsce dotarłyśmy w chyba rekordowym czasie. Do odprawy zostało mi jeszcze 15 min, więc pewnym było, że wszyscy już tylko na to czekają. Pożegnałam ciotkę jeszcze w samochodzie, obiecując zdać jej relację co i jak w moich relacjach z wszystkimi.
- Udanej zabawy - rzuciła jeszcze na koniec i odjechała zostawiając mnie przed budynkiem ze wszytkim czego potrzebowałam. Ruszyłam do środka i załatwiłam wszytko co trzeba. W moim żołądku zacisnął się ogromny supeł na myśl, że zaraz znów wszytkich zobaczę. Lekko przygryzłam wargę i przeszłam przez bramki po czym udałam się dalej. Niemal od razu siatkarze rzucili mi się w oczy. Ich wzrost, a przede wszystkim ciągle kręcące się wokół nich tłumy, mówiły same za siebie.
- Dasz radę Lena - szepnęłam do siebie po czym podeszłam bliżej
- O mój Boże! - Mela jako pierwsza mnie zauważyła - Jesteś... Naprawdę Tu jesteś - rzuciła mi się na szyję. Równie szybko jak ona, objęłam ją mocno, przytulając do siebie. Nie wiem co ja bym bez niej zrobiła.
*Melka*
- Mówię ci hello, a potem goodbye! - darł się na cały samolot Winiar. Po pojawieniu się Lenki, każdy był przepełniony bardzo pozytywną energią. Chciałam porozmawiać z przyjaciółką, jednak Kubiak od razu porwał ją na miejsce obok siebie. Nie mam mu tego za złe. Nacieszę się nią w hotelu, musimy mieć pokój razem.
Siedziałam sama z tyłu samolotu rozkoszując się głosem Chrisa Martina w swoich słuchawkach. Moja szczęśliwa chwila została brutalnie przerwana.
- Ty jesteś ruda, tak, tak bardzo ruda! - wydarł się Kłos opadając na miejsce obok mnie.
- Ty chyba bardzo chesz poznać gniew rudej - mruknęłam zdejmując słuchawki, czy on widzi jak się poświęcam?
- Wykorzystaj tą negatywną energię w pożyteczny sposób - sugestywnie poruszajac brwiami. Wzięłam z kolan mój egzemplarz książki "Wielki Gatsby" w celu uderzenia go, ale szybko zrezygnowałam. Szkoda książki. Uderzyłam go więc ręką.
- Za co? - pisnął oburzony.
- Za zbereźne myśli - pokazałam mu język.
- Myślałem o siłowni - podniósł ręce w obronnym geście.
- Jasne - zaśmiałam się i wróciłam do słuchania muzyki.
***
Witajcie kochani!
Mam nadzieję, że trzymacie się lepiej niż my, bo nas dwie złamała choroba :c
Czujecie już święta? I najwżniejsze, jak podoba się wam rozdział? ^^
Do zobaczenia,
Raissa & Lune ;*
Strony
▼
sobota, 17 grudnia 2016
sobota, 3 grudnia 2016
Rozdział XLI: 'Lena, wróć' 'Żadnych dzieci nie będzie!' i 'Mam dość tej całej intrygi'
*Lena*
Deszcz przyjemnie bębnił po parapecie, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk oznaczający przyjście wiadomości. Była to wiadomość oczywiście na stary numer telefonu, który ponownie znajdował się w użyciu. Zerknęłam na wyświetlacz i nawet nie odczytując usunęłam zawartość. Nadawcą był Kubiak więc nie miałam pojęcia co jeszcze mógłby ode mnie chcieć. Myślę, że wszytko co miało zostać powiedziane już zostało wypowiedziane, a w tym przypadku napisane. Ponownie zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchiwać się w uspokajający rytm deszczu. Mój spokój nie trwał jednak długo ponieważ mój telefon zaczął ponownie wibrować. Nie odebrałam. Nie musiałam nawet patrzeć na wyświetlacz, żeby wiedzieć kto to. Dzwoniąca osoba jednak nie odpuszczała. Jedno połączenie... drugie... trzecie... Za czwartym razem mocno już zirytowana wcisnęłam zieloną słuchawkę. Mogłabym oczywiście się teraz rozłączyć lecz zamiast tego rzuciłam wredne:
- Czego? Chyba już nie mamy o czym gadać
- Lena! - krzyknął z entuzjazmem(?) - Odebrała! - krzyknął dalej, lecz na tyle głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha
- Po co znów chcesz mnie męczyć? Nie dość Ci tego co do tej pory się wydarzyło? - prychnęłam
- Musisz mnie wysłuchać! Ja popełniłem błąd i niech mnie ktoś strzeli, że największy w moim dotychczasowym życiu! - powiedział a po chwili można było usłyszeć głośne uderzenie. Zaśmiałam się cichutko. To tak bardzo w ich stylu.
- To nic nie zmienia - odparłam starając się opanować - Słów nie da się cofnąć
- Ja wiem, tyko... - urwał i zapadła cisza, przerwana tylko jego krokami. Pewnie wychodził w pomieszczenia, w którym wszyscy się znajdowali
- Bardzo nam tu Ciebie brakuje, mi Ciebie brakuje, jestem skończonym idiotą ale nie bądź taka dla innych za mój błąd...
- To nie tylko twój błąd, wszyscy zachowali się wobec mnie jakbym była zdrajcą, a uwierz mi to nie jest miłe uczucie...
- Błagam Lena wróć...
- Muszę to przemyśleć, cześć - powiedziałam przerywając mu. Miałam zamiar się rozłączyć lecz zatrzymałam się jeszcze na wystarczająco długo by usłyszeć :
- W piątek wylatujemy do Francji i możemy zabrać ze sobą osobę towarzyszącą... Chcę tylko, żebyś wiedziała, że mój dodatkowy bilet będzie na Ciebie czekał w kasie... Błagam nie pozwól mi zniszczyć tego do końca... - kiedy ostatnie słowo zabrzęczało w mojej głowie zakończyłam połączenie. Miałam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje od nadmiaru informacji i emocji. Okropne uczucie!
*Melka*
Atmosfera na kolacji już dawno nie była tak radosna. Chłopaki na treningu dali z siebie wszystko, trener Antiga był bardzo zadowolony, wielkimi krokami zbliżał się wyjazd do Francji a co najlepsze sprawa z Leną została rozwiązana. Naprawdę z całego serca wierzę, że poleci ona z nami do Paryża. Obiecałam sobie, że jutro do niej zadzwonię, mam nadzieję że będziemy mogły porozmawiać. Co do Moniki, to nie widziałam jej od zajścia w moim pokoju. Jakoś nikt za nią nie tęskni. Nie byłam na tyle głodna, żeby wziąść sobie kolacje, jednak cały czas podkradałam jedzenie z talerza Karola.
- Wiesz Melka, kucharki na pewno mają jeszcze jedną porcje, możesz sobie wziąć - powiedział rozbawiony patrząc na moje poczyniania.
- Nie dzięki, nie jestem głodna - powiedziałam pakując sobie tym samym kawałek jajka do buzi. No bo naprawdę nie byłam głodna. Po prostu uwielbiam go drażnić.
- Jakie to słodkie, scena wprost idealna do rodzinnego albumu, mielibyście co dzieciom opowiadać - zaświergotał Winiarski. Oberwał za to w głowę od Ignaczaka.
- Żadnych dzieci nie będzie! Nie zgadzam się! - zaprostestował.
Zaśmiałam się i całując Kłosa w policzek wstałam od stołu. Wychodząc ze stołówki odpowiedziałam na sms'a od Matta:
"Wreszcie wszystko wraca do normy! :D"
*Lena*
Dzisiejszego wieczoru korzystając z okazji, że Kuba również jest w stolicy, postanowiłam gdzieś wyjść. Wystroiłam się co najmniej tak jakby od tego spotkania zależało moje życie, a przecież to ma być jedynie wyjście dwójki znajomych.
Podróż na szczęście zajęła mi mniej niż się spodziewałam i na spokojnie mogłam zająć pasujący mi stolik.
- Cześć! - Kuba powitał mnie buziakiem w policzek po czym zajął miejsce naprzeciw mnie - Poukładałaś sobie już wszytkie sprawy? - zapytał a ja bez większego zastanowienia i skrępowania odpowiedziałam mu całą historię, ze szczegółami.
-... Teraz kompletnie nie mam pojęcia co robić - zakończyłam opowieść, a jedyne co po tym usłyszałam to milczenie ze strony mojego rozmówcy.
- Leć - odezwał się tak niespodziewanie, że aż się wzdrygnęłam na moim miejscu.
- Skąd nagle to przekonanie? - zapytałam zdziwiona
- Po prostu, mam już dość tej całej intrygi... Tak naprawdę to wszytko stało się z winy Moniki... No już nie rób takiej zdziwionej miny... Nie wiem jakim cudem się dowiedziała, że się poznaliśmy, ale się ze mną skontaktowała w tej sprawie, obiecując dość spore sumy. Zgodziłem się, to prawda... Ale teraz, postanowiłem to zakończyć. Przepraszam, że wszytko Ci utrudniłem, ale mam nadzieję, że dasz radę jeszcze wszytko naprawić - uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Dlaczego akurat teraz? - wydusiłam przez zaciśnięte gardło
- Chyba dlatego, że naprawdę stałaś się dla mnie przyjaciółką, a o dobro przyjaciół się dba! - poklepał lekko moją dłoń - No leć - zachęcił mnie - Jeszcze masz szansę - skinęłam głową na znak zgody i zrozumienia po czym wstałam i pożegnałam się z chłopakiem
- Zadzwonię - puścił mi ostatnie oczko po czym przeniósł swój wzrok na dziewczynę kilka stolików dalej. Zaśmiałam się lekko po czym wyszłam z budynku. Ten wieczór miał służyć jako relaks, a tymczasem w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej chaotycznych myśli. Chyba najlepszym rozwiązaniem, niestety tylko tymczasowym, będzie sen. Tego się trzymajmy.
***
Witajcie,
W zasadzie to raczej już nie będziemy się tłumaczyć, rozdział powinien pojawić się w tamtym tygodniu, tak się nie stało a w dostatku i dziś jest opóźniony :/
W każdym razie, mamy nadzieję, że jeszcze nas nie nawidzicie i wrócicie do nas :D
Enjoy i stej tjund :*
Do następnego,
Raissa & Lune
Deszcz przyjemnie bębnił po parapecie, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk oznaczający przyjście wiadomości. Była to wiadomość oczywiście na stary numer telefonu, który ponownie znajdował się w użyciu. Zerknęłam na wyświetlacz i nawet nie odczytując usunęłam zawartość. Nadawcą był Kubiak więc nie miałam pojęcia co jeszcze mógłby ode mnie chcieć. Myślę, że wszytko co miało zostać powiedziane już zostało wypowiedziane, a w tym przypadku napisane. Ponownie zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchiwać się w uspokajający rytm deszczu. Mój spokój nie trwał jednak długo ponieważ mój telefon zaczął ponownie wibrować. Nie odebrałam. Nie musiałam nawet patrzeć na wyświetlacz, żeby wiedzieć kto to. Dzwoniąca osoba jednak nie odpuszczała. Jedno połączenie... drugie... trzecie... Za czwartym razem mocno już zirytowana wcisnęłam zieloną słuchawkę. Mogłabym oczywiście się teraz rozłączyć lecz zamiast tego rzuciłam wredne:
- Czego? Chyba już nie mamy o czym gadać
- Lena! - krzyknął z entuzjazmem(?) - Odebrała! - krzyknął dalej, lecz na tyle głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha
- Po co znów chcesz mnie męczyć? Nie dość Ci tego co do tej pory się wydarzyło? - prychnęłam
- Musisz mnie wysłuchać! Ja popełniłem błąd i niech mnie ktoś strzeli, że największy w moim dotychczasowym życiu! - powiedział a po chwili można było usłyszeć głośne uderzenie. Zaśmiałam się cichutko. To tak bardzo w ich stylu.
- To nic nie zmienia - odparłam starając się opanować - Słów nie da się cofnąć
- Ja wiem, tyko... - urwał i zapadła cisza, przerwana tylko jego krokami. Pewnie wychodził w pomieszczenia, w którym wszyscy się znajdowali
- Bardzo nam tu Ciebie brakuje, mi Ciebie brakuje, jestem skończonym idiotą ale nie bądź taka dla innych za mój błąd...
- To nie tylko twój błąd, wszyscy zachowali się wobec mnie jakbym była zdrajcą, a uwierz mi to nie jest miłe uczucie...
- Błagam Lena wróć...
- Muszę to przemyśleć, cześć - powiedziałam przerywając mu. Miałam zamiar się rozłączyć lecz zatrzymałam się jeszcze na wystarczająco długo by usłyszeć :
- W piątek wylatujemy do Francji i możemy zabrać ze sobą osobę towarzyszącą... Chcę tylko, żebyś wiedziała, że mój dodatkowy bilet będzie na Ciebie czekał w kasie... Błagam nie pozwól mi zniszczyć tego do końca... - kiedy ostatnie słowo zabrzęczało w mojej głowie zakończyłam połączenie. Miałam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje od nadmiaru informacji i emocji. Okropne uczucie!
*Melka*
Atmosfera na kolacji już dawno nie była tak radosna. Chłopaki na treningu dali z siebie wszystko, trener Antiga był bardzo zadowolony, wielkimi krokami zbliżał się wyjazd do Francji a co najlepsze sprawa z Leną została rozwiązana. Naprawdę z całego serca wierzę, że poleci ona z nami do Paryża. Obiecałam sobie, że jutro do niej zadzwonię, mam nadzieję że będziemy mogły porozmawiać. Co do Moniki, to nie widziałam jej od zajścia w moim pokoju. Jakoś nikt za nią nie tęskni. Nie byłam na tyle głodna, żeby wziąść sobie kolacje, jednak cały czas podkradałam jedzenie z talerza Karola.
- Wiesz Melka, kucharki na pewno mają jeszcze jedną porcje, możesz sobie wziąć - powiedział rozbawiony patrząc na moje poczyniania.
- Nie dzięki, nie jestem głodna - powiedziałam pakując sobie tym samym kawałek jajka do buzi. No bo naprawdę nie byłam głodna. Po prostu uwielbiam go drażnić.
- Jakie to słodkie, scena wprost idealna do rodzinnego albumu, mielibyście co dzieciom opowiadać - zaświergotał Winiarski. Oberwał za to w głowę od Ignaczaka.
- Żadnych dzieci nie będzie! Nie zgadzam się! - zaprostestował.
Zaśmiałam się i całując Kłosa w policzek wstałam od stołu. Wychodząc ze stołówki odpowiedziałam na sms'a od Matta:
"Wreszcie wszystko wraca do normy! :D"
*Lena*
Dzisiejszego wieczoru korzystając z okazji, że Kuba również jest w stolicy, postanowiłam gdzieś wyjść. Wystroiłam się co najmniej tak jakby od tego spotkania zależało moje życie, a przecież to ma być jedynie wyjście dwójki znajomych.
Podróż na szczęście zajęła mi mniej niż się spodziewałam i na spokojnie mogłam zająć pasujący mi stolik.
- Cześć! - Kuba powitał mnie buziakiem w policzek po czym zajął miejsce naprzeciw mnie - Poukładałaś sobie już wszytkie sprawy? - zapytał a ja bez większego zastanowienia i skrępowania odpowiedziałam mu całą historię, ze szczegółami.
-... Teraz kompletnie nie mam pojęcia co robić - zakończyłam opowieść, a jedyne co po tym usłyszałam to milczenie ze strony mojego rozmówcy.
- Leć - odezwał się tak niespodziewanie, że aż się wzdrygnęłam na moim miejscu.
- Skąd nagle to przekonanie? - zapytałam zdziwiona
- Po prostu, mam już dość tej całej intrygi... Tak naprawdę to wszytko stało się z winy Moniki... No już nie rób takiej zdziwionej miny... Nie wiem jakim cudem się dowiedziała, że się poznaliśmy, ale się ze mną skontaktowała w tej sprawie, obiecując dość spore sumy. Zgodziłem się, to prawda... Ale teraz, postanowiłem to zakończyć. Przepraszam, że wszytko Ci utrudniłem, ale mam nadzieję, że dasz radę jeszcze wszytko naprawić - uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Dlaczego akurat teraz? - wydusiłam przez zaciśnięte gardło
- Chyba dlatego, że naprawdę stałaś się dla mnie przyjaciółką, a o dobro przyjaciół się dba! - poklepał lekko moją dłoń - No leć - zachęcił mnie - Jeszcze masz szansę - skinęłam głową na znak zgody i zrozumienia po czym wstałam i pożegnałam się z chłopakiem
- Zadzwonię - puścił mi ostatnie oczko po czym przeniósł swój wzrok na dziewczynę kilka stolików dalej. Zaśmiałam się lekko po czym wyszłam z budynku. Ten wieczór miał służyć jako relaks, a tymczasem w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej chaotycznych myśli. Chyba najlepszym rozwiązaniem, niestety tylko tymczasowym, będzie sen. Tego się trzymajmy.
***
Witajcie,
W zasadzie to raczej już nie będziemy się tłumaczyć, rozdział powinien pojawić się w tamtym tygodniu, tak się nie stało a w dostatku i dziś jest opóźniony :/
W każdym razie, mamy nadzieję, że jeszcze nas nie nawidzicie i wrócicie do nas :D
Enjoy i stej tjund :*
Do następnego,
Raissa & Lune
sobota, 19 listopada 2016
Rozdział XL: "Udawałeś?", rudy diabeł i prawda.
*Karol*
Gdy bez pukania wpadłem do pokoju Kubiaka, buzowało we mnie milion różnych emocji.
- Mógłbyś przestać być chujem? - niemal krzyknąłem, podchodząc do łóżka na którym leżał wraz z Moniką. Moje -i jego- szczęście, że byli ubrani.
- Melka cię nasłała? - westchnął zrezygnowany, niczym wielce poszkodowane dziecko i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nik nie musiał mnie nasyłać, robię to, bo nie rozumiem co się z tobą stało! - nie zniżałem tonu, przez co pewnie było mnie słychać w sąsiednich pokojach. Michał spojrzał tylko na mnie zdziwiony, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Byłeś taki zakochany, udawałaś? - spytałem już nieco ciszej. Kubiak wstał.
- Oczywiście, że nie! Poprostu sytuacja się zmieniła, sam wiesz - był nadwyraz spokojny.
- Sytuacja się zmieniła! Pojawiła się Monika, zatrzepotała rzęsami i wszystko inne przestsło istnieć!
- Chodzi mi o sms'y - teraz również on zaczął krzyczeć.
- Naprawdę myślisz, że Lena mogła by to wysłać? Jesteś aż tak zaślepiony? - warknąłem zostawiając osłupiałego Michała i wściekłą Monikę.
Wyszedłem na korytarz, jednak cofnąłem się .
- Przestań być chujem.
*Monika*
- Chyba nie myślisz, że ta cała chora sytuacja jest z mojej winy? - zapytałam piskliwym głosem
- Sam nie wiem co mam myśleć - schował twarz w dłoniach. Przełknęłam głośno ślinę po czym odjęłam jego dłonie od twarzy by móc spojrzeć mu w oczy.
- Może nie znamy się długo, ale powinieneś wiedzieć, że ja nie mam z tym nic wspólnego! Nie jestem taka - powiedziałam z rozgoryczeniem
- Ja już naprawdę nie wiem co myśleć - wysunął dłonie z moich rąk po czym wstał i podszedł do okna
- Michał, posłuchaj... - zaczęłam podwyższonym głosem ze strachu, że to wszytko zaraz przepadnie
- Chcę zostać sam - przerwał mi głuchym głosem, wypranym z emocji
- Ale ja...
- Wyjdź z mojego pokoju! Nie rozumiesz jak się do Ciebie mówi?! CHCĘ. TYLKO. ZOSTAĆ. SAM! - krzyknął odwracając się w moja stronę gwałtownym ruchem. W moich oczach zaślniły łzy, ale przekłnęłam gorzką gulę w gardle po czym skinęłam głową i wyszłam. Miałam ochotę zwinąć się w kulkę i płakać, a wszytko przez to, że zlekceważyłam tą rudą! Trzeba było się pozbyć ich obu na raz! Jeśli teraz wszytko się popsuje to zostanę z niczym... A przecież miało być tak pięknie! Poszło nawet łatwiej niż się spodziewałam, a teraz to wszytko miałoby pójść na marne? Przecież nie mogę porzucić tej pięknej przyszłości w której mogłabym nie pracować i mieć hajsu jak lodu, a dodatkowym plusem byłby przystojny chłopak, później narzeczony i kto wie, może nawet mąż? Na pewno nie narzekałabym na takie życie! Nie mogę teraz pozwolić, żeby dwie durne dziewuchy mi to zniszczyły! Pora odbyć poważną rozmowę z tym rudym diabłem i tak coś czuję, że nie zakończy się to zbyt dobrze... Oczywiście dla niej!
*Melka*
Nie dostałam pozwolenia na wyjazd ze Spały, mam tu za dużo obowiązków. Nie mogę szukać Leny. Czuję się jakbym ją zawiodła.
Siedziałam w fotelu z telefonem w ręce gdy do mojego pokoju wpadła wściekła Monika. Działałam impulsywnie. Wybrałam numer Michała i zablokowałam ekran chowając go do kieszeni. Raz się żyje.
- Ty ruda wiedźmo, zostaw wreszcie w spokoju mnie i Michała!- krzyczała zbliżając się do mojego fotela.
- Nie, dopóki nie przyznasz się, że to ty wysłałaś te sms'y - mówiąc to wstałam i pewnym krokiem podeszłam do niej.
- Ty nie możesz chyba znieść świadomości, że okazałam się lepsza od tej twojej blondi - śmiała się w głos.
- Lepsza w czym? Wszystko co tu masz, osiągnęłaś kosztem Leny - mój głos był opanowany. Dziwiłam tym samą siebie.
- I bardzo dobrze! Mój plan był idealny, wszystko szło po mojej myśli, ale wtedy pojawiłaś się ty! Jednak ja nie dopuszczę. Michał ma być mój i jeśli będę musiała pozbyć się również ciebie, jestem gotowa to zrobić - jej głos kipiał wściekłością. Stała tak blisko, że czułam na twarzy jej oddech. Zaczęła mnie przerażać.
Nagle do pokoju wpadł Kubiak trzymając w trzęsącej się dłoni telefon.
- To prawda! To wszystko prawda!? - jeszcze nigdy nie widziałam tak wściekłego Dzika.
- To nie...- Monika próbowała coś wydukać.
- Wszystko słyszałem - wskazał na telefon w którym włączona była rozmowa ze mną - Nie chce cię znać.
***
Witajcie, po wielu trudach w końcu coś się pojawia :D
Blogger postanowił nam dziś zrobić psikusa i praktycznie gotowy rozdział przepadł :/
To co tu wyżej widzicie to efekt jednodniowej pracy i mamy nadzieję, że wam się spodoba :D
Jak widać zaczynamy psuć idealny plan Moniki... Kubiak w końcu sobie zdał sprawę jaka ona naprawdę jest, a Lena już zaszyła się w Warszawie :D
Musicie jednak wiedzieć, że w tej wersji pierwotnej Monika miała dłużej zatruwać wszystkim życie :D Faktem jest jednak to, że jej postać zaczęła męczyć nawet nas, a to raczej nie powinno się zdarzyć bo to postać stworzona przez nas :P
Tak sądzę, że to nie ostatnie spotkanie z nią w tym opowiadaniu lecz na razie musi się pogodzić z porażką :D
Jedyne co możemy obiecać na kolejne rozdziały to jedynie to, że kiedyś się na 100% pojawią :D Jakie będą? To już się okaże :P
Pozdrawiamy i do zobaczenia przed ekranami za tydzień <3
Raissa & Lune
Gdy bez pukania wpadłem do pokoju Kubiaka, buzowało we mnie milion różnych emocji.
- Mógłbyś przestać być chujem? - niemal krzyknąłem, podchodząc do łóżka na którym leżał wraz z Moniką. Moje -i jego- szczęście, że byli ubrani.
- Melka cię nasłała? - westchnął zrezygnowany, niczym wielce poszkodowane dziecko i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nik nie musiał mnie nasyłać, robię to, bo nie rozumiem co się z tobą stało! - nie zniżałem tonu, przez co pewnie było mnie słychać w sąsiednich pokojach. Michał spojrzał tylko na mnie zdziwiony, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Byłeś taki zakochany, udawałaś? - spytałem już nieco ciszej. Kubiak wstał.
- Oczywiście, że nie! Poprostu sytuacja się zmieniła, sam wiesz - był nadwyraz spokojny.
- Sytuacja się zmieniła! Pojawiła się Monika, zatrzepotała rzęsami i wszystko inne przestsło istnieć!
- Chodzi mi o sms'y - teraz również on zaczął krzyczeć.
- Naprawdę myślisz, że Lena mogła by to wysłać? Jesteś aż tak zaślepiony? - warknąłem zostawiając osłupiałego Michała i wściekłą Monikę.
Wyszedłem na korytarz, jednak cofnąłem się .
- Przestań być chujem.
*Monika*
- Chyba nie myślisz, że ta cała chora sytuacja jest z mojej winy? - zapytałam piskliwym głosem
- Sam nie wiem co mam myśleć - schował twarz w dłoniach. Przełknęłam głośno ślinę po czym odjęłam jego dłonie od twarzy by móc spojrzeć mu w oczy.
- Może nie znamy się długo, ale powinieneś wiedzieć, że ja nie mam z tym nic wspólnego! Nie jestem taka - powiedziałam z rozgoryczeniem
- Ja już naprawdę nie wiem co myśleć - wysunął dłonie z moich rąk po czym wstał i podszedł do okna
- Michał, posłuchaj... - zaczęłam podwyższonym głosem ze strachu, że to wszytko zaraz przepadnie
- Chcę zostać sam - przerwał mi głuchym głosem, wypranym z emocji
- Ale ja...
- Wyjdź z mojego pokoju! Nie rozumiesz jak się do Ciebie mówi?! CHCĘ. TYLKO. ZOSTAĆ. SAM! - krzyknął odwracając się w moja stronę gwałtownym ruchem. W moich oczach zaślniły łzy, ale przekłnęłam gorzką gulę w gardle po czym skinęłam głową i wyszłam. Miałam ochotę zwinąć się w kulkę i płakać, a wszytko przez to, że zlekceważyłam tą rudą! Trzeba było się pozbyć ich obu na raz! Jeśli teraz wszytko się popsuje to zostanę z niczym... A przecież miało być tak pięknie! Poszło nawet łatwiej niż się spodziewałam, a teraz to wszytko miałoby pójść na marne? Przecież nie mogę porzucić tej pięknej przyszłości w której mogłabym nie pracować i mieć hajsu jak lodu, a dodatkowym plusem byłby przystojny chłopak, później narzeczony i kto wie, może nawet mąż? Na pewno nie narzekałabym na takie życie! Nie mogę teraz pozwolić, żeby dwie durne dziewuchy mi to zniszczyły! Pora odbyć poważną rozmowę z tym rudym diabłem i tak coś czuję, że nie zakończy się to zbyt dobrze... Oczywiście dla niej!
*Melka*
Nie dostałam pozwolenia na wyjazd ze Spały, mam tu za dużo obowiązków. Nie mogę szukać Leny. Czuję się jakbym ją zawiodła.
Siedziałam w fotelu z telefonem w ręce gdy do mojego pokoju wpadła wściekła Monika. Działałam impulsywnie. Wybrałam numer Michała i zablokowałam ekran chowając go do kieszeni. Raz się żyje.
- Ty ruda wiedźmo, zostaw wreszcie w spokoju mnie i Michała!- krzyczała zbliżając się do mojego fotela.
- Nie, dopóki nie przyznasz się, że to ty wysłałaś te sms'y - mówiąc to wstałam i pewnym krokiem podeszłam do niej.
- Ty nie możesz chyba znieść świadomości, że okazałam się lepsza od tej twojej blondi - śmiała się w głos.
- Lepsza w czym? Wszystko co tu masz, osiągnęłaś kosztem Leny - mój głos był opanowany. Dziwiłam tym samą siebie.
- I bardzo dobrze! Mój plan był idealny, wszystko szło po mojej myśli, ale wtedy pojawiłaś się ty! Jednak ja nie dopuszczę. Michał ma być mój i jeśli będę musiała pozbyć się również ciebie, jestem gotowa to zrobić - jej głos kipiał wściekłością. Stała tak blisko, że czułam na twarzy jej oddech. Zaczęła mnie przerażać.
Nagle do pokoju wpadł Kubiak trzymając w trzęsącej się dłoni telefon.
- To prawda! To wszystko prawda!? - jeszcze nigdy nie widziałam tak wściekłego Dzika.
- To nie...- Monika próbowała coś wydukać.
- Wszystko słyszałem - wskazał na telefon w którym włączona była rozmowa ze mną - Nie chce cię znać.
***
Witajcie, po wielu trudach w końcu coś się pojawia :D
Blogger postanowił nam dziś zrobić psikusa i praktycznie gotowy rozdział przepadł :/
To co tu wyżej widzicie to efekt jednodniowej pracy i mamy nadzieję, że wam się spodoba :D
Jak widać zaczynamy psuć idealny plan Moniki... Kubiak w końcu sobie zdał sprawę jaka ona naprawdę jest, a Lena już zaszyła się w Warszawie :D
Musicie jednak wiedzieć, że w tej wersji pierwotnej Monika miała dłużej zatruwać wszystkim życie :D Faktem jest jednak to, że jej postać zaczęła męczyć nawet nas, a to raczej nie powinno się zdarzyć bo to postać stworzona przez nas :P
Tak sądzę, że to nie ostatnie spotkanie z nią w tym opowiadaniu lecz na razie musi się pogodzić z porażką :D
Jedyne co możemy obiecać na kolejne rozdziały to jedynie to, że kiedyś się na 100% pojawią :D Jakie będą? To już się okaże :P
Pozdrawiamy i do zobaczenia przed ekranami za tydzień <3
Raissa & Lune
sobota, 12 listopada 2016
Rozdział XXXIX: Kiedy wszytko się sypie, Nie i 'Nie było warto'
*Lena*
Odłożyłam walizkę na łóżko i założyłam ręce na piersi. Westchnęłam cicho po czym schowałam dłonie w tylnych kieszeniach spodni. Zerknąłem na kurteczkę leżącą obok. Wzięłam ją w dłoń po czym ujęłam w drugą dłoń rączkę walizki. Czułam się jakbym właśnie wyprowadzała się pierwszy raz, a przecież tak nie było. Bez dalszych problemów opuściłam pokój, a później dom. Oczywiście już wcześniej pożegnałam ponownie rodziców, a nie obyło się bez kolejnych wzruszeń. Co prawda mogłabym zostać na dłużej, ale najpierw musiałam coś załatwić. Oczywiście, do tej pory znalazłam już miejsce w którym mam zamiar się zatrzymać i zdążyłam już wszytko ustalić. Przede mną teraz kilka niezbyt ciekawych godzin w podróży do Warszawy. Ciocia, u której na jakiś czas się zatrzymam nawet ucieszyła się na moją dość niespodziewaną wizytę. Rodzice na razie nic nie wiedzą, ponieważ mam świadomość, że mama będzie próbować jakoś temu zapobiec. O ile już tego nie zrobiła... Tak, moja mama prawdopodobnie już uznała, że ona o wiele lepiej wie jak mi pomóc. Niekiedy to jest nawet zabawne, ale raczej nie teraz. Tą sprawę powinnam rozwiązać sama. Mama na pewno nie pomoże mi w sprawach sercowych. Które, teraz są trochę skąplikowane. Trochę skąplikowane to ładnie powiedziane, ja sama zaczęłam się w tym gubić. Co ja tak ogólnie już czuję? Lubię, lubię Kubiaka i boli mnie jego pocałunek z Moniką czy jednak chodzi mi o Kubę i powinnam z nim spróbować? Jak na razie to wszystko idzie nie tak jak trzeba. Najwyższy czas coś zmienić. Tylko jak sobie to wszytko poukładać? Kiedy teraz wszystko mi się sypie?
*Melka*
- Kubiak otwieraj te drzwi! - waliłam pięścią w drzwi pokoju Dzika, w którym ostatnio zadziwiająco często bywam. Minęło kilka długich sekund, zanim wspomniany wyżej osobnik otworzył drzwi.
- Co jest? Nie mam za bardzo czasu - warknął. Nie zważając na protesty, wyminęłam go w drzwiach i weszłam do środka. Nie spodziewałam się widoku jaki tam zastałam. Na łóżku leżała rozwalona Monika, na szczęście jeszcze w ubraniu.
- No ciekawie - powiedziałam przedłużając sylaby.
- Cześć Melka! - pisnęła słodko dziewczyna. Gdzie mogę zwymiotować?
- Kubiak, musisz pomóc mi szukać Leny - odwróciłam się w stronę Michała.
- Nie - odpowiedział krótko. Po chwili ciszy kontynuował swoją jakże rozbudowaną wypowiedź
- Przemyślałem wszystko, nie chce się już za nią uganiać, odpuszczam to sobie - to był moment kiedy krew zaczęła szybciej płynąć w moich żyłach. Odwróciłam się i wyszłam. Nie to nie. Czuję, że niedługo przekona się jaka jest Monika. Gdy weszłam do swojego pokoju, Karol zerwał się w moją stronę.
- Kubiak woli zabawiać się z Moniką - mówiąc to otworzyłam szafę i wyjęłam z niej walizkę - Sama się tym zajmę - Zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy. Kłos chwilę się nad czymś usilnie zastanawiał.
- Już ja sobie z nim pogadam.
*Lena*
Kiedy byłam w połowie drogi do Warszawy postanowiłam włączyć ponownie kartę. Oczywiście nie zamierzałam odbierać połączeń od siatkarzy czy Melki ale potrzebowałam tego w wypadku gdyby rodzice chcieli się ze mną skontaktować... ewentualnie gdyby był to Kuba. Oczywiście urządzenie zaraz po aktywowaniu zaczęło wibrować więc odrzuciłam je na fotel pasażera i ruszyłam w dalszą drogę obiecując sobie, że wszystko przejrzę już na miejscu. Pewnie trudno będzie mi przez to przebrnąć ale jakoś dam sobie radę.
***
Na miejsce dotarłam dość szybko na szczęście. Zabrałam wszytkie moje rzeczy, nie zapominając również o telefonie. Cudem chyba dotarłam na 5 piętro z moimi torbami i walizkami, ale kiedy już stanęłam pod drzwiami mieszkania ciotki byłam z siebie bardzo dumna. Zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem i poczekałam chwilkę. Była to dosłownie chwilka, bo ciotka jakby tylko czekając pod drzwiami na mój przyjazd od razu otworzyła.
- Witaj ciociu - przywitałam się przyjaźnie składając pocałunek na jej policzku.
- Witaj Lenko, zapraszam do środka, pewnie jesteś zmęczona podróżą, przygotowałam Ci już pokój, chodź za mną to zaraz Ci pokażę - zaczęła się rozgadywać.
- Spokojnie ciociu - zaśmiałam się - Wszytko po kolei, zaraz się rozbiorę i będziesz mogła mi pokazać mój tymczasowy pokój - odpowiedziałam wykonując to o czym przed chwilą wspomniałam. Po tym, kobieta zaprowadziła mnie do mojego tymczasowego lokum i wyszła twierdząc, że przygotuje mi ciepłą herbatę. Kiedy zostałam sama zabrałam się za przeglądanie wiadomości. Było ich sporo, ale tylko jedna złamała mi serce. Była ona od Kubiaka, w której zawarł wszystkie swoje myśli, ostatnie oczywiście zostawiając na koniec. Zdanie to chyba już na zawsze zagości w mojej pamięci.
'Najwyraźniej nie warto było się Tobą przejmować i zbyt wiele oczekiwać, byłem naiwny, dałem się oszukać, więcej nie popełnię tego błędu, po prostu odpuszczam sobie Ciebie.'
***
Dum Dum Dum!
#DramaTime
Dzieje się
Monika zaczęła na dobre bajerować Kubiaka, Kłos poszedł przeprowadzić z nim poważną rozmowę, Melka chce za wszelką cenę ratować relacje z Leną, a Lena postanawia zaszyć się w stolicy, łamiąc sobie przy tym serce.
Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę się doczekać powrotu do normalności, kiedy to wszyscy żyli sobie jak w bajce, dość nudnej, ale jednak bajce :D
Zdecydowanie bardziej lubię mieć zgodę między bohaterami, ale kłótnie też czasem są potrzebne :D Tym bardziej, że to po nich następują zwykle te najlepsze momenty :P
Czy będzie tak u nas? To jeszcze wszystko się okaże :D nie wykluczamy żadnej opcji. Także trzymajcie się mocno, zaczynamy dramę na poważnie ^^
Pozdrawiamy cieplutko i czekamy na Wasze komentarze, nie tylko pod tym rozdziałem lecz także pod innymi ;P
Raissa & Lane
PS. Zostańcie z nami, a obiecujemy, że wymyślimy coś super w najbliższym czasie :D
Odłożyłam walizkę na łóżko i założyłam ręce na piersi. Westchnęłam cicho po czym schowałam dłonie w tylnych kieszeniach spodni. Zerknąłem na kurteczkę leżącą obok. Wzięłam ją w dłoń po czym ujęłam w drugą dłoń rączkę walizki. Czułam się jakbym właśnie wyprowadzała się pierwszy raz, a przecież tak nie było. Bez dalszych problemów opuściłam pokój, a później dom. Oczywiście już wcześniej pożegnałam ponownie rodziców, a nie obyło się bez kolejnych wzruszeń. Co prawda mogłabym zostać na dłużej, ale najpierw musiałam coś załatwić. Oczywiście, do tej pory znalazłam już miejsce w którym mam zamiar się zatrzymać i zdążyłam już wszytko ustalić. Przede mną teraz kilka niezbyt ciekawych godzin w podróży do Warszawy. Ciocia, u której na jakiś czas się zatrzymam nawet ucieszyła się na moją dość niespodziewaną wizytę. Rodzice na razie nic nie wiedzą, ponieważ mam świadomość, że mama będzie próbować jakoś temu zapobiec. O ile już tego nie zrobiła... Tak, moja mama prawdopodobnie już uznała, że ona o wiele lepiej wie jak mi pomóc. Niekiedy to jest nawet zabawne, ale raczej nie teraz. Tą sprawę powinnam rozwiązać sama. Mama na pewno nie pomoże mi w sprawach sercowych. Które, teraz są trochę skąplikowane. Trochę skąplikowane to ładnie powiedziane, ja sama zaczęłam się w tym gubić. Co ja tak ogólnie już czuję? Lubię, lubię Kubiaka i boli mnie jego pocałunek z Moniką czy jednak chodzi mi o Kubę i powinnam z nim spróbować? Jak na razie to wszystko idzie nie tak jak trzeba. Najwyższy czas coś zmienić. Tylko jak sobie to wszytko poukładać? Kiedy teraz wszystko mi się sypie?
*Melka*
- Kubiak otwieraj te drzwi! - waliłam pięścią w drzwi pokoju Dzika, w którym ostatnio zadziwiająco często bywam. Minęło kilka długich sekund, zanim wspomniany wyżej osobnik otworzył drzwi.
- Co jest? Nie mam za bardzo czasu - warknął. Nie zważając na protesty, wyminęłam go w drzwiach i weszłam do środka. Nie spodziewałam się widoku jaki tam zastałam. Na łóżku leżała rozwalona Monika, na szczęście jeszcze w ubraniu.
- No ciekawie - powiedziałam przedłużając sylaby.
- Cześć Melka! - pisnęła słodko dziewczyna. Gdzie mogę zwymiotować?
- Kubiak, musisz pomóc mi szukać Leny - odwróciłam się w stronę Michała.
- Nie - odpowiedział krótko. Po chwili ciszy kontynuował swoją jakże rozbudowaną wypowiedź
- Przemyślałem wszystko, nie chce się już za nią uganiać, odpuszczam to sobie - to był moment kiedy krew zaczęła szybciej płynąć w moich żyłach. Odwróciłam się i wyszłam. Nie to nie. Czuję, że niedługo przekona się jaka jest Monika. Gdy weszłam do swojego pokoju, Karol zerwał się w moją stronę.
- Kubiak woli zabawiać się z Moniką - mówiąc to otworzyłam szafę i wyjęłam z niej walizkę - Sama się tym zajmę - Zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy. Kłos chwilę się nad czymś usilnie zastanawiał.
- Już ja sobie z nim pogadam.
*Lena*
Kiedy byłam w połowie drogi do Warszawy postanowiłam włączyć ponownie kartę. Oczywiście nie zamierzałam odbierać połączeń od siatkarzy czy Melki ale potrzebowałam tego w wypadku gdyby rodzice chcieli się ze mną skontaktować... ewentualnie gdyby był to Kuba. Oczywiście urządzenie zaraz po aktywowaniu zaczęło wibrować więc odrzuciłam je na fotel pasażera i ruszyłam w dalszą drogę obiecując sobie, że wszystko przejrzę już na miejscu. Pewnie trudno będzie mi przez to przebrnąć ale jakoś dam sobie radę.
***
Na miejsce dotarłam dość szybko na szczęście. Zabrałam wszytkie moje rzeczy, nie zapominając również o telefonie. Cudem chyba dotarłam na 5 piętro z moimi torbami i walizkami, ale kiedy już stanęłam pod drzwiami mieszkania ciotki byłam z siebie bardzo dumna. Zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem i poczekałam chwilkę. Była to dosłownie chwilka, bo ciotka jakby tylko czekając pod drzwiami na mój przyjazd od razu otworzyła.
- Witaj ciociu - przywitałam się przyjaźnie składając pocałunek na jej policzku.
- Witaj Lenko, zapraszam do środka, pewnie jesteś zmęczona podróżą, przygotowałam Ci już pokój, chodź za mną to zaraz Ci pokażę - zaczęła się rozgadywać.
- Spokojnie ciociu - zaśmiałam się - Wszytko po kolei, zaraz się rozbiorę i będziesz mogła mi pokazać mój tymczasowy pokój - odpowiedziałam wykonując to o czym przed chwilą wspomniałam. Po tym, kobieta zaprowadziła mnie do mojego tymczasowego lokum i wyszła twierdząc, że przygotuje mi ciepłą herbatę. Kiedy zostałam sama zabrałam się za przeglądanie wiadomości. Było ich sporo, ale tylko jedna złamała mi serce. Była ona od Kubiaka, w której zawarł wszystkie swoje myśli, ostatnie oczywiście zostawiając na koniec. Zdanie to chyba już na zawsze zagości w mojej pamięci.
'Najwyraźniej nie warto było się Tobą przejmować i zbyt wiele oczekiwać, byłem naiwny, dałem się oszukać, więcej nie popełnię tego błędu, po prostu odpuszczam sobie Ciebie.'
***
Dum Dum Dum!
#DramaTime
Dzieje się
Monika zaczęła na dobre bajerować Kubiaka, Kłos poszedł przeprowadzić z nim poważną rozmowę, Melka chce za wszelką cenę ratować relacje z Leną, a Lena postanawia zaszyć się w stolicy, łamiąc sobie przy tym serce.
Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę się doczekać powrotu do normalności, kiedy to wszyscy żyli sobie jak w bajce, dość nudnej, ale jednak bajce :D
Zdecydowanie bardziej lubię mieć zgodę między bohaterami, ale kłótnie też czasem są potrzebne :D Tym bardziej, że to po nich następują zwykle te najlepsze momenty :P
Czy będzie tak u nas? To jeszcze wszystko się okaże :D nie wykluczamy żadnej opcji. Także trzymajcie się mocno, zaczynamy dramę na poważnie ^^
Pozdrawiamy cieplutko i czekamy na Wasze komentarze, nie tylko pod tym rozdziałem lecz także pod innymi ;P
Raissa & Lane
PS. Zostańcie z nami, a obiecujemy, że wymyślimy coś super w najbliższym czasie :D
niedziela, 6 listopada 2016
Rozdział XXXVIII: Uspokój się, Potrzebuję tego i Przepraszam
*Melka*
Leżałam na łóżku z Karolem po swojej lewej stronie. W telewizji leciał film, jednak nie skupiałam się na nim. Trzymałam w dłoni telefon, co chwilę wysyłając wiadomość do Leny. Naprawdę się o nią martwiłam.
- Jak myślisz, gdzie ona może teraz być? - spytałam chłopaka nie mogąc dalej siedzieć cicho. Karol westchnął.
- Nie wiem Melka, ale zamartwiając się, wcale jej nie pomożesz. Jest dorosła i odpwiedzialna, nie zrobiłaby nic głupiego - próbował mnie uspokoić. To zabawne, że używa tych samych argumentów, których używałam przy Kubiaku. Mimo wszystko boję się o nią.
- Nie mogę znieść tego, że Monice może to ujść na sucho. Lena na to wszystko nie zasługuje.
- Melka do cholery! Rozumiem, że ona jest twoją przyjaciółką, ale nie da się z tobą o niczym innym rozmawiać. Uspokój się - Kłos podniósł głos widocznie zdenerwowany. Usiadłam zaskoczona.
- Nie możesz zrozumieć, że się o nią martwię? - warknęłam.
- Rozumiem to, ale daj jej odpocząć! Przestań się tym zadręczać i drążyć temat bo do niczego dobrego to nie doprowadzi - powiedział, tym razem jednak spokojniej.
Może on ma rację? Może przesadzam? Dramatyzuje?
- Muszę pomyśleć - powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się w stronę windy. Kolejny raz uciekłam od rozmowy.
*Lena*
Kiedy już wszytkie emocje opadły zaczęłam już na spokojnie rozmawiać z mamą. Po chwili do domu wrócił tata, którego również powitałam uściskiem , na chwilę przerywając rozmowę z rodzicielką.
- Co się stało, że postanowiłaś odwiedzić swoich staruszków? - zapytał ze śmiechem
- Kiedyś trzeba - wymusiłam uśmiech po chwili wracając na kanapę. Momentalnie podjęłam nową decyzję - Niestety nie zabawię u was długo. Trzeba będzie się urządzić na nowo - westchnęłam a widząc pytające spojrzenie taty dopowiedziałam - Długa historia...
- No dobrze, nie żebym Cię wyganiała, ale kiedy zamierzasz wyjechać i gdzie? - zapytała mama
- Dziś wieczorem - odparłam zdecydowanie, a stanowczość ta zdziwiła nawet poniekąd i mnie samą - Jeszcze nie wiem gdzie - to już wypowiedziałam mniej pewnie.
- Lena, zastanów się nad tym... Chcesz jechać i nawet nie masz pojęcia gdzie? - westchnął tata
- Musicie mnie zrozumieć - powiedziałam patrząc w oczy rodzicom - Potrzebuję tego, ale obiecuję, że tym razem będzie inaczej niż ostatnio - uśmiechnęłam się - Po czym poderwałam się z mojego miejsca z wielkim uśmiechem - Too, co na obiad? -zmieniłam temat na co rodzice wspólnie wybuchli śmiechem.
- I wróciła, jak zwykle głodna Lena - tata poczochrał mnie po włosach na co się uśmiechnęłam. Jeden gest a wzbudził wiele wspomnień z dzieciństwa. Jednak dobrze wrócić do domu.
*Melka*
Nie minęło nawet piętnaście minut od mojego wyjścia z pokoju, gdy zdecydowałam się wrócić. Karol dalej tam był. Spojrzałam na niego zamykając drzwi, siedział na łóżku oparty o ścianę. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Przepraszam - wydusiłam w końcu - za to jak się ostanio zachowuje, za to, że zamiast porozmawiać tak poprostu wyszłam... - nie dane było mi skończyć, Kłos kiwnął głową i poklepał miejsce obok siebie, chcąc żebym usiadła obok niego. Tak też zrobiłam. Gdy tylko zajęłam swoje miejsce, Karol mocno mnie przytulił. To było tego czego teraz potrzebowałam, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. Zaczęłam rozmyślać, jednak teraz tematem moich myśli była sytuacja między nami. Patrząc na nas z perspektywy innej osoby, zachowujemy się jak para. Jedank...czym my jesteśmy na prawdę? Już miałam poruszyć ten temat gdy mój telefon wydał dźwięk przychodzącego połączenia.
Dzwoniła mama Leny. Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej.
- Halo? - odebrałam, a w mojej głowie krążyło tysiąc różnych myśli.
- Melka, Lena jest u nas. Wiesz może co się stało? - jej mama miała zaniepokojony głos. Zawachałam się.
- Lena musi to pani opowiedzieć. Wszystko z nią dobrze?
- Chce wyjechać. Nie mamy pojęcia gdzie, ona sama tego nie wie. Błagam cię Melka zrób coś - miała błagalny głos.
- Zrobię co tylko w mojej mocy.
***
Dzień dobry! Przepraszamy za kolejną obsuwę w czasie. Życzymy wam miłego czytania i prosimy o wasze opinię 😌
Do zobaczenia niebawem!
Raissa&Lune
Leżałam na łóżku z Karolem po swojej lewej stronie. W telewizji leciał film, jednak nie skupiałam się na nim. Trzymałam w dłoni telefon, co chwilę wysyłając wiadomość do Leny. Naprawdę się o nią martwiłam.
- Jak myślisz, gdzie ona może teraz być? - spytałam chłopaka nie mogąc dalej siedzieć cicho. Karol westchnął.
- Nie wiem Melka, ale zamartwiając się, wcale jej nie pomożesz. Jest dorosła i odpwiedzialna, nie zrobiłaby nic głupiego - próbował mnie uspokoić. To zabawne, że używa tych samych argumentów, których używałam przy Kubiaku. Mimo wszystko boję się o nią.
- Nie mogę znieść tego, że Monice może to ujść na sucho. Lena na to wszystko nie zasługuje.
- Melka do cholery! Rozumiem, że ona jest twoją przyjaciółką, ale nie da się z tobą o niczym innym rozmawiać. Uspokój się - Kłos podniósł głos widocznie zdenerwowany. Usiadłam zaskoczona.
- Nie możesz zrozumieć, że się o nią martwię? - warknęłam.
- Rozumiem to, ale daj jej odpocząć! Przestań się tym zadręczać i drążyć temat bo do niczego dobrego to nie doprowadzi - powiedział, tym razem jednak spokojniej.
Może on ma rację? Może przesadzam? Dramatyzuje?
- Muszę pomyśleć - powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się w stronę windy. Kolejny raz uciekłam od rozmowy.
*Lena*
Kiedy już wszytkie emocje opadły zaczęłam już na spokojnie rozmawiać z mamą. Po chwili do domu wrócił tata, którego również powitałam uściskiem , na chwilę przerywając rozmowę z rodzicielką.
- Co się stało, że postanowiłaś odwiedzić swoich staruszków? - zapytał ze śmiechem
- Kiedyś trzeba - wymusiłam uśmiech po chwili wracając na kanapę. Momentalnie podjęłam nową decyzję - Niestety nie zabawię u was długo. Trzeba będzie się urządzić na nowo - westchnęłam a widząc pytające spojrzenie taty dopowiedziałam - Długa historia...
- No dobrze, nie żebym Cię wyganiała, ale kiedy zamierzasz wyjechać i gdzie? - zapytała mama
- Dziś wieczorem - odparłam zdecydowanie, a stanowczość ta zdziwiła nawet poniekąd i mnie samą - Jeszcze nie wiem gdzie - to już wypowiedziałam mniej pewnie.
- Lena, zastanów się nad tym... Chcesz jechać i nawet nie masz pojęcia gdzie? - westchnął tata
- Musicie mnie zrozumieć - powiedziałam patrząc w oczy rodzicom - Potrzebuję tego, ale obiecuję, że tym razem będzie inaczej niż ostatnio - uśmiechnęłam się - Po czym poderwałam się z mojego miejsca z wielkim uśmiechem - Too, co na obiad? -zmieniłam temat na co rodzice wspólnie wybuchli śmiechem.
- I wróciła, jak zwykle głodna Lena - tata poczochrał mnie po włosach na co się uśmiechnęłam. Jeden gest a wzbudził wiele wspomnień z dzieciństwa. Jednak dobrze wrócić do domu.
*Melka*
Nie minęło nawet piętnaście minut od mojego wyjścia z pokoju, gdy zdecydowałam się wrócić. Karol dalej tam był. Spojrzałam na niego zamykając drzwi, siedział na łóżku oparty o ścianę. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Przepraszam - wydusiłam w końcu - za to jak się ostanio zachowuje, za to, że zamiast porozmawiać tak poprostu wyszłam... - nie dane było mi skończyć, Kłos kiwnął głową i poklepał miejsce obok siebie, chcąc żebym usiadła obok niego. Tak też zrobiłam. Gdy tylko zajęłam swoje miejsce, Karol mocno mnie przytulił. To było tego czego teraz potrzebowałam, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. Zaczęłam rozmyślać, jednak teraz tematem moich myśli była sytuacja między nami. Patrząc na nas z perspektywy innej osoby, zachowujemy się jak para. Jedank...czym my jesteśmy na prawdę? Już miałam poruszyć ten temat gdy mój telefon wydał dźwięk przychodzącego połączenia.
Dzwoniła mama Leny. Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej.
- Halo? - odebrałam, a w mojej głowie krążyło tysiąc różnych myśli.
- Melka, Lena jest u nas. Wiesz może co się stało? - jej mama miała zaniepokojony głos. Zawachałam się.
- Lena musi to pani opowiedzieć. Wszystko z nią dobrze?
- Chce wyjechać. Nie mamy pojęcia gdzie, ona sama tego nie wie. Błagam cię Melka zrób coś - miała błagalny głos.
- Zrobię co tylko w mojej mocy.
***
Dzień dobry! Przepraszamy za kolejną obsuwę w czasie. Życzymy wam miłego czytania i prosimy o wasze opinię 😌
Do zobaczenia niebawem!
Raissa&Lune
sobota, 22 października 2016
Rozdział XXXVII: Przepraszam, nim będzie za późno i 'Wszytko się ułoży, zobaczysz'
*Lena*
Po opuszczeniu terenu ośrodka nie odjechałam daleko. W zasadzie to opuściłam jedynie Spałę. Dosłownie. Zatrzymałam auto zaraz za znakiem informacyjnym i schowałam twarz w dłoniach. Tak naprawdę to w tym momencie nie miałam nic. Ani przyjaciół, ani nawet tej głupiej pracy. Przecież długo tak nie pociągnę, bez środków na koncie. Gdzie ja mam się teraz udać? Szukanie pracy pewnie zajmie mi trochę czasu, a czynsz się sam nie zapłaci. Co ja gadam... Nawet mieszczania teraz nie mam. Opłacałyśmy je co prawda razem, lecz prawnie należało i należy do Melki. Nie mogę się więc tam dłużej zatrzymywać. Kolejne zły spłynęły cicho po moich policzkach. Nie chciałam płakać, ale ta beznadziejność sytuacji mnie przerosła. Czułam się taka bezsilna. Podciągnęłam nogi pod brodę i w takiej pozycji siedziałam do momentu kiedy zadzwonił telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz:
'Misiek <3'
Zawahałam się lecz w ostateczności odebrałam.
- Lena?! Co Ty robisz? Oszalałaś? Wracaj tu, natychmiast! - krzyknął do słuchawki na co ja cicho zaszlochałam. Nie mogłam tak po prostu tam wrócić.
- Ej, ej słyszysz mnie? Proszę wracaj! Wróć... - zaczął ponownie lecz tym razem nie dokończył ponieważ przerwała mu Melka prawdopodobnie wygrywając mu telefon z ręki -... Do nas... do mnie... - wyszeptała kończąc kojącym głosem.
- Przepraszam - wyszlochałam cicho przy okazji wciskając czerwoną słuchawkę. Po chwili zastanowienia wyjęłam kartę sim z telefonu i wyrzuciłam przez okno. Włączyłam silnik i odjechałam kawałek lecz ostatecznie zatrzymałam się i wróciłam po tą nieszczęsną kartę. Dopero po tym odjechałam, już mając w głowie plan. Zamierzałam na początek odwiedzić rodziców, zostać u nich na tydzień lub dwa, a później przenieść się tam, gdzie nikt mnie nie zna.
*Melka*
- Co jeśli ona coś sobie zrobi? - spanikowany Michał chodził z kąta w kąt po moim pokoju.
- To Lena, ona by tego nigdy nie zrobiła - próbowałam go uspokoić. Znam ją, nie poddałaby się w ten sposób.
- Skąd jesteś tego taka pewna!? Po tych sms'ach wydaje mi się, że nikt z nas jej nie znał! - naskoczył na mnie. Tego było dla mnie za wiele. Poprostu wybuchłam. Mimo wszystko, nie pozwolę żeby tak mówił o osobie która była...jest dla mnie jak siostra.
- Do cholery jasnej, Michał! To nie mogła być ona! Kiedy przestrzaniesz być taki zaślepiony Moniką!? To, że raz się z nią całowałeś sprawiło, że zapomniałeś kim była Lena? - wrzeszczałam nie oszczędzając głosu. Nagromadzone emocje znalazły ujście. Gdy tylko zadzwoniłam po Kubiaka, od razu opowiedział mi o jego dzisiejszej przygodzie z Moniką. Już dawno nie byłam na kogoś tak wściekła i jednocześnie zawiedziona.
- Myślisz, że to widziała? - spytał zmieniając ton głosu na lekko zaniepokojony.
- Jestem tego pewna - westchnęłam podchodząc do okna.
- Zawaliłem prawda? - on natomiast rzucił się na łóżko.
- Dobrze, że sam doszedłeś do tego wniosku - spojrzałam w jego stronę.
- I tak nie wierzę, że to Monika - szepnął.
- Lepiej uwierz, nim będzie za późno.
*Lena*
- Mamo, tato? - zapytałam przekraczając próg domu. Walizki zostawiłam obok wieszaka na kurtki i ruszyłam w głąb mieszkania. Co chwila się zatrzymywałam, żeby obejrzeć zdjęcia lub po prostu powspominać. Zdecydowanie zbyt długo mnie tu nie było.
- Córeczko? - zapytała mama wychodząc z kuchni - Boże, naprawdę tu jesteś - podeszła do mnie szybkim krokiem i zamknęła w mocnym uścisku. Od razu łzy stanęły mi w oczach. Zdecydowanie mi tego brakowało.
- Jestem mamuś, jestem - wyszeptałam rozklejając się. Ucieczka być może nie była zbyt dobrym pomysłem, ale jak mogłabym spojrzeć teraz z oczy Michałowi? To kłamstwo, które z pozoru miało być tylko zabawą wszystko zniszczyło... Bo to o to kłamstwo chodzi... Prawda? Co prawda Melka mówiła o jakichś SMS, ale przecież ja żadnych nie wysyłałam. Do głowy przyszła mi sytuacja, w której Monika przez przypadek zgarnęła mój telefon ale natychmiast wyrzuciłam ją z głowy. Nie mogę się stać taka jak Melka i oskarżać o to wszytko Monikę! Dowiem się o co chodzi... Ale... Ale nie teraz. Muszę sobie to wszytko poukładać w głowie
- Co się stało? - z zadumy wyrwał mnie głos mojej mamy, która zaczęła mnie uspokająco gładzić po plecach. Dopero wtedy uświadomiłam sobie jak mocno się do niej przytulałam i jak bardzo łzy wypływały mi z oczu.
- Jaa... Ja znów wszytko zepsułam - wyszlochałam odsuwając się
- Oh kochanie, nie mów tak - pogładziła mnie dłonią po twarzy - Wszytko się ułoży, zobaczysz - złożyła czuły pocałunek na moim czole po czym ponownie mnie przytuliła.
***
Hej, cześć i czołem :D
Jak widać się dzieje ^^
Sytuacja z pozoru prosta przeradza nam się w takie coś...
Kto by się spodziewał, że siatkarze nagle okażą się takimi gburami i ignorantami, że nie widzą jak sprawa stoi?
Prawdopodobnie, żadna z was się tego nie spodziewała.
Urażona duma robi swoje :D
Lena wyjeżdża i na razie nie zamierza wracać, Kubiaka łapią lekkie wyrzuty sumienia za pocałunek z Moniką a Melka, jako jedyna jest przekonana o niewinności Leny i zmierza o to walczyć. Taka przyjaźń to skarb!
Pewnie teraz macie pytania dotyczące tego co będzie dalej, ale na razie nic nie zdradzamy ^^
Rozwiązanie jest proste ^^ jeśli jesteście ciekawe to zapraszamy już za tydzień 👌
Gorące pozdrowienia,
Raissa & Lune
Po opuszczeniu terenu ośrodka nie odjechałam daleko. W zasadzie to opuściłam jedynie Spałę. Dosłownie. Zatrzymałam auto zaraz za znakiem informacyjnym i schowałam twarz w dłoniach. Tak naprawdę to w tym momencie nie miałam nic. Ani przyjaciół, ani nawet tej głupiej pracy. Przecież długo tak nie pociągnę, bez środków na koncie. Gdzie ja mam się teraz udać? Szukanie pracy pewnie zajmie mi trochę czasu, a czynsz się sam nie zapłaci. Co ja gadam... Nawet mieszczania teraz nie mam. Opłacałyśmy je co prawda razem, lecz prawnie należało i należy do Melki. Nie mogę się więc tam dłużej zatrzymywać. Kolejne zły spłynęły cicho po moich policzkach. Nie chciałam płakać, ale ta beznadziejność sytuacji mnie przerosła. Czułam się taka bezsilna. Podciągnęłam nogi pod brodę i w takiej pozycji siedziałam do momentu kiedy zadzwonił telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz:
'Misiek <3'
Zawahałam się lecz w ostateczności odebrałam.
- Lena?! Co Ty robisz? Oszalałaś? Wracaj tu, natychmiast! - krzyknął do słuchawki na co ja cicho zaszlochałam. Nie mogłam tak po prostu tam wrócić.
- Ej, ej słyszysz mnie? Proszę wracaj! Wróć... - zaczął ponownie lecz tym razem nie dokończył ponieważ przerwała mu Melka prawdopodobnie wygrywając mu telefon z ręki -... Do nas... do mnie... - wyszeptała kończąc kojącym głosem.
- Przepraszam - wyszlochałam cicho przy okazji wciskając czerwoną słuchawkę. Po chwili zastanowienia wyjęłam kartę sim z telefonu i wyrzuciłam przez okno. Włączyłam silnik i odjechałam kawałek lecz ostatecznie zatrzymałam się i wróciłam po tą nieszczęsną kartę. Dopero po tym odjechałam, już mając w głowie plan. Zamierzałam na początek odwiedzić rodziców, zostać u nich na tydzień lub dwa, a później przenieść się tam, gdzie nikt mnie nie zna.
*Melka*
- Co jeśli ona coś sobie zrobi? - spanikowany Michał chodził z kąta w kąt po moim pokoju.
- To Lena, ona by tego nigdy nie zrobiła - próbowałam go uspokoić. Znam ją, nie poddałaby się w ten sposób.
- Skąd jesteś tego taka pewna!? Po tych sms'ach wydaje mi się, że nikt z nas jej nie znał! - naskoczył na mnie. Tego było dla mnie za wiele. Poprostu wybuchłam. Mimo wszystko, nie pozwolę żeby tak mówił o osobie która była...jest dla mnie jak siostra.
- Do cholery jasnej, Michał! To nie mogła być ona! Kiedy przestrzaniesz być taki zaślepiony Moniką!? To, że raz się z nią całowałeś sprawiło, że zapomniałeś kim była Lena? - wrzeszczałam nie oszczędzając głosu. Nagromadzone emocje znalazły ujście. Gdy tylko zadzwoniłam po Kubiaka, od razu opowiedział mi o jego dzisiejszej przygodzie z Moniką. Już dawno nie byłam na kogoś tak wściekła i jednocześnie zawiedziona.
- Myślisz, że to widziała? - spytał zmieniając ton głosu na lekko zaniepokojony.
- Jestem tego pewna - westchnęłam podchodząc do okna.
- Zawaliłem prawda? - on natomiast rzucił się na łóżko.
- Dobrze, że sam doszedłeś do tego wniosku - spojrzałam w jego stronę.
- I tak nie wierzę, że to Monika - szepnął.
- Lepiej uwierz, nim będzie za późno.
*Lena*
- Mamo, tato? - zapytałam przekraczając próg domu. Walizki zostawiłam obok wieszaka na kurtki i ruszyłam w głąb mieszkania. Co chwila się zatrzymywałam, żeby obejrzeć zdjęcia lub po prostu powspominać. Zdecydowanie zbyt długo mnie tu nie było.
- Córeczko? - zapytała mama wychodząc z kuchni - Boże, naprawdę tu jesteś - podeszła do mnie szybkim krokiem i zamknęła w mocnym uścisku. Od razu łzy stanęły mi w oczach. Zdecydowanie mi tego brakowało.
- Jestem mamuś, jestem - wyszeptałam rozklejając się. Ucieczka być może nie była zbyt dobrym pomysłem, ale jak mogłabym spojrzeć teraz z oczy Michałowi? To kłamstwo, które z pozoru miało być tylko zabawą wszystko zniszczyło... Bo to o to kłamstwo chodzi... Prawda? Co prawda Melka mówiła o jakichś SMS, ale przecież ja żadnych nie wysyłałam. Do głowy przyszła mi sytuacja, w której Monika przez przypadek zgarnęła mój telefon ale natychmiast wyrzuciłam ją z głowy. Nie mogę się stać taka jak Melka i oskarżać o to wszytko Monikę! Dowiem się o co chodzi... Ale... Ale nie teraz. Muszę sobie to wszytko poukładać w głowie
- Co się stało? - z zadumy wyrwał mnie głos mojej mamy, która zaczęła mnie uspokająco gładzić po plecach. Dopero wtedy uświadomiłam sobie jak mocno się do niej przytulałam i jak bardzo łzy wypływały mi z oczu.
- Jaa... Ja znów wszytko zepsułam - wyszlochałam odsuwając się
- Oh kochanie, nie mów tak - pogładziła mnie dłonią po twarzy - Wszytko się ułoży, zobaczysz - złożyła czuły pocałunek na moim czole po czym ponownie mnie przytuliła.
***
Hej, cześć i czołem :D
Jak widać się dzieje ^^
Sytuacja z pozoru prosta przeradza nam się w takie coś...
Kto by się spodziewał, że siatkarze nagle okażą się takimi gburami i ignorantami, że nie widzą jak sprawa stoi?
Prawdopodobnie, żadna z was się tego nie spodziewała.
Urażona duma robi swoje :D
Lena wyjeżdża i na razie nie zamierza wracać, Kubiaka łapią lekkie wyrzuty sumienia za pocałunek z Moniką a Melka, jako jedyna jest przekonana o niewinności Leny i zmierza o to walczyć. Taka przyjaźń to skarb!
Pewnie teraz macie pytania dotyczące tego co będzie dalej, ale na razie nic nie zdradzamy ^^
Rozwiązanie jest proste ^^ jeśli jesteście ciekawe to zapraszamy już za tydzień 👌
Gorące pozdrowienia,
Raissa & Lune
sobota, 15 października 2016
Rozdział XXXVI: Groźny Dzik, pocałunek i "Chyba go kocham"
*Melka*
Powoli mam dość. Dlaczego wszystko, zawsze musi się psuć. Wzięłam sobie za cel naprawienie sytuacji z Leną i nie odpuszczę, zanim tego nie zrobię. Właśnie dlatego znalazłam się w fotelu w pokoju Kubiaka.
- No wiesz, nie da się nie zauważyć, że Lena zachowuje się jak chora psychicznie - rzucił ironicznie.
- Daj spokój Misiek, coś tu nie gra - powiedziałam łagodnie obserwując jak miota się po pokoju.
- Jedyne co tu nie jest w porządku, to dwulicowość Leny - warknął, rzucając wcześniej trzymaną książkę na blat stolika.
- Dobrze wiem, że ją kochasz - stanęłam na wprost jego.
- Może kiedyś, teraz mam dość jej wiecznych fochów! - podniósł głos.
- Wydaje mi się, że to nie ona - tym razem to ja warknęłam, mając dość tego, że nie da się przemówić mu do rozumu.
- A kto? Krasnoludki? - wyrwał się z pod moich rąk.
- Monika - westchnęłam zrezygnowana.
- Przestań ją wreszcie obwiniać! Rozumiem, że Lena to twoja przyjaciółka, ale przejrzyj wreszcie na oczy i zobacz jak się zmieniła! - wyszdł z pokoju i trzasnął drzwiami. Opadłam zrezygnowana na fotel. Może to oni wszyscy mają racje? Może tylko uroiłam sobie winę Moniki? Już sama gubię się w swoich myślach. Po chwili wyszłam z pokoju Kubiaka, wyszłam z hotelu. Muszę odpocząć i pomyśleć w spokoju.
*Lena*
- Ja naprawdę nie wiem dlaczego Melka się mnie uczepiła - kontynuowała płaczliwym tonem Monika. Bez słów przytuliłam dziewczynę do siebie, w myślach już przygotowując się do mojej ucieczki. Po sytuacji sprzed ponad godziny, właśnie na to się zdecydowałam. Jeszcze chwila Monika posiedziała w moim pokoju, wylewając żale po czym zebrała się do siebie. Pożegnałam ją uśmiechem i buziakiem w policzek, po czym od razu rozpoczęłam pakowanie. Po zebraniu wszytkich rzeczy w jedno miejsce, dotarły do mnie wątpliwości. Pozostawiłam sobie jedną, jedyną nadzieję. Postanowiłam pójść, spróbować porozmawiać z Kubiakiem. Schowałam walizki do szafy i wyszłam z pokoju. Wzięłam kilka głębokich wdechów i ruszyłam przed siebie. W głowie rozpoczęłam własny monolog, który zmarł w połowie, kiedy ujrzałam widok przed sobą. Cóż, Kubiak chyba na serio wziął sobie poprawę humoru Moniki. Nawet nie przejęli się tym, żeby wejść do pokoju i chociaż zamknąć drzwi... Odciąć się od niepożądanego wzroku. Wykrzywiłam usta w grymasie niezadowolenia. Widok złączonych ust Moniki i Michała, dosłownie złamał mi serce. Miałam ochotę popaść w rozpacz, ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Zacisnęłam dłonie w pięści i bez słowa odwróciłam się w swoją stronę. Drogę do mojego pokoju pokonałam w chyba rekordowym czasie. Szybko wyciągnęłam spakowane walizki i bez chwili zastanowienia wyszłam z pokoju. Decyzja o wyjeździe w tym momencie, jest najlepszym co mogłabym zrobić. I tego się trzymajmy
*Melka*
Chwila odizolowania od problemów była mi bardzo potrzebna. Uspokoiłam się i byłam gotowa do dalszego działania. Ruszyłam w stronę windy, żeby przebrać się w coś wygodniejszego.
To było na tyle, po moim dobrym humorze.
W windzie stała Lena. Z walizką.
- Co ty robisz? - spytałam zaskoczona
- Wracam do pokoju. Zapomniałam kluczy do mieszkania - wyznała beznamiętne.
- Nie wyjeżdżaj, wszystko się wyjaśni - spojrzałam jej w oczy. Były załzawione.
- Nikomu nie będzie mnie brakowało. Szybko znajdziesz sobie kogoś na zastępstwo - Nie zdąrzyłam nawet odpowiedzieć kiedy ona wybiegła z windy, gdy ta tylko się zatrzymała.
Potrzebuję spokoju, czy to tak wiele? Dlaczego nic nie może się układać tak jak trzeba? Gdy sytuacja zmierza w dobrą stronę, zawsze coś się psuje. Gdy tylko wysiadłam na swoim piętrze, zaszyłam się w swoim pokoju. Będę musiała znowu pogadać z Kubiakiem.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłam, nie chcąc wychylać się zza kołdry. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Karol z miską popcornu i filmem w rękach. Nic nie powiedział. Poprostu włożył film do odtwarzacza i położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego, tego mi było potrzeba. Chyba go kocham.
***
Witamy z nowym rozdziałem! Jak minął wam ten deszczowy tydzień?
Co sądzicie o sprawie z Moniką i Leną?
Życzymy miłego tygodnia, widzimy się za siedem dni! :*
Raissa&Lune
Powoli mam dość. Dlaczego wszystko, zawsze musi się psuć. Wzięłam sobie za cel naprawienie sytuacji z Leną i nie odpuszczę, zanim tego nie zrobię. Właśnie dlatego znalazłam się w fotelu w pokoju Kubiaka.
- No wiesz, nie da się nie zauważyć, że Lena zachowuje się jak chora psychicznie - rzucił ironicznie.
- Daj spokój Misiek, coś tu nie gra - powiedziałam łagodnie obserwując jak miota się po pokoju.
- Jedyne co tu nie jest w porządku, to dwulicowość Leny - warknął, rzucając wcześniej trzymaną książkę na blat stolika.
- Dobrze wiem, że ją kochasz - stanęłam na wprost jego.
- Może kiedyś, teraz mam dość jej wiecznych fochów! - podniósł głos.
- Wydaje mi się, że to nie ona - tym razem to ja warknęłam, mając dość tego, że nie da się przemówić mu do rozumu.
- A kto? Krasnoludki? - wyrwał się z pod moich rąk.
- Monika - westchnęłam zrezygnowana.
- Przestań ją wreszcie obwiniać! Rozumiem, że Lena to twoja przyjaciółka, ale przejrzyj wreszcie na oczy i zobacz jak się zmieniła! - wyszdł z pokoju i trzasnął drzwiami. Opadłam zrezygnowana na fotel. Może to oni wszyscy mają racje? Może tylko uroiłam sobie winę Moniki? Już sama gubię się w swoich myślach. Po chwili wyszłam z pokoju Kubiaka, wyszłam z hotelu. Muszę odpocząć i pomyśleć w spokoju.
*Lena*
- Ja naprawdę nie wiem dlaczego Melka się mnie uczepiła - kontynuowała płaczliwym tonem Monika. Bez słów przytuliłam dziewczynę do siebie, w myślach już przygotowując się do mojej ucieczki. Po sytuacji sprzed ponad godziny, właśnie na to się zdecydowałam. Jeszcze chwila Monika posiedziała w moim pokoju, wylewając żale po czym zebrała się do siebie. Pożegnałam ją uśmiechem i buziakiem w policzek, po czym od razu rozpoczęłam pakowanie. Po zebraniu wszytkich rzeczy w jedno miejsce, dotarły do mnie wątpliwości. Pozostawiłam sobie jedną, jedyną nadzieję. Postanowiłam pójść, spróbować porozmawiać z Kubiakiem. Schowałam walizki do szafy i wyszłam z pokoju. Wzięłam kilka głębokich wdechów i ruszyłam przed siebie. W głowie rozpoczęłam własny monolog, który zmarł w połowie, kiedy ujrzałam widok przed sobą. Cóż, Kubiak chyba na serio wziął sobie poprawę humoru Moniki. Nawet nie przejęli się tym, żeby wejść do pokoju i chociaż zamknąć drzwi... Odciąć się od niepożądanego wzroku. Wykrzywiłam usta w grymasie niezadowolenia. Widok złączonych ust Moniki i Michała, dosłownie złamał mi serce. Miałam ochotę popaść w rozpacz, ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Zacisnęłam dłonie w pięści i bez słowa odwróciłam się w swoją stronę. Drogę do mojego pokoju pokonałam w chyba rekordowym czasie. Szybko wyciągnęłam spakowane walizki i bez chwili zastanowienia wyszłam z pokoju. Decyzja o wyjeździe w tym momencie, jest najlepszym co mogłabym zrobić. I tego się trzymajmy
*Melka*
Chwila odizolowania od problemów była mi bardzo potrzebna. Uspokoiłam się i byłam gotowa do dalszego działania. Ruszyłam w stronę windy, żeby przebrać się w coś wygodniejszego.
To było na tyle, po moim dobrym humorze.
W windzie stała Lena. Z walizką.
- Co ty robisz? - spytałam zaskoczona
- Wracam do pokoju. Zapomniałam kluczy do mieszkania - wyznała beznamiętne.
- Nie wyjeżdżaj, wszystko się wyjaśni - spojrzałam jej w oczy. Były załzawione.
- Nikomu nie będzie mnie brakowało. Szybko znajdziesz sobie kogoś na zastępstwo - Nie zdąrzyłam nawet odpowiedzieć kiedy ona wybiegła z windy, gdy ta tylko się zatrzymała.
Potrzebuję spokoju, czy to tak wiele? Dlaczego nic nie może się układać tak jak trzeba? Gdy sytuacja zmierza w dobrą stronę, zawsze coś się psuje. Gdy tylko wysiadłam na swoim piętrze, zaszyłam się w swoim pokoju. Będę musiała znowu pogadać z Kubiakiem.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłam, nie chcąc wychylać się zza kołdry. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Karol z miską popcornu i filmem w rękach. Nic nie powiedział. Poprostu włożył film do odtwarzacza i położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego, tego mi było potrzeba. Chyba go kocham.
***
Witamy z nowym rozdziałem! Jak minął wam ten deszczowy tydzień?
Co sądzicie o sprawie z Moniką i Leną?
Życzymy miłego tygodnia, widzimy się za siedem dni! :*
Raissa&Lune
sobota, 8 października 2016
Rozdział XXXV: 'O co chodzi?', 'Ja tego tak nie zostawię', 'Pozbądźmy się jej'
*Lena*
W świetnych humorach razem z Moniką dotarłyśmy na stołówkę. Ku mojemu zdziwieniu każdy po kolei odrzucił nas wrednym spojrzeniem i powrócił do swoich zajęć. Westchnęłam ciężko. Chyba będę musiała znów z nimi pogadać. Przecież już było tak dobrze i nawet polubili Monikę. Swoją drogą, ciekawe co takiego tym razem się stało. Czasem naprawdę ich nie ogarniam. No ale trudno, jedynie pozostaje mi mieć nadzieję, że i tym razem uda mi się ich przekonać. Dziś na kolację postanowiłam zrobić sobie śniadanie i po krótkiej rozmowie z paniami kucharka i otrzymałam moje płatki z mlekiem. Nie chcąc, by Monika poczuła się niezręcznie, usiadłam na końcu pustego stołu, jak najdalej od siatkarzy i zaprosiłam dziewczynę do siebie. Szatynka obrzuciła pozostałych zebranych zbolałym spojrzeniem i usiadła na przeciwko mnie.
- Co Ty odpierdalasz? - z niecenzuralnyni słowami na ustach do środka wpadła ruda - Chyba musimy sobie poważnie porozmawiać - dodała już ciszej, stojąc przy naszym stole. Szybko rzuciła Monice spojrzenie po czym łapiąc mnie mocno za dłoń wyciągnęła na korytarz.
- Pojebało Cię? Takie sprawy załatwia się w cztery oczy a nie przez głupie sms'y - zaczęła znów lekko podniesionym głosem
- Nie mam pojęcia o czym mówisz - założyłam ręce na piersi, odpowiadając zgodnie z prawdą
- Jasne, a sms'y wysłały się same. Już to widzę! - odparła sceptycznie przyjmując podobną pozycję do mojej.
- Jeszcze raz powtarzam... Nie mam pojęcia o jakich sms mówisz... A poza tym, nie wydzieraj się na mnie. Jak masz jakiś problem to mów wprost. A teraz wybacz, wracam na kolacje - wywróciłam oczami odwracając się w drobne drzwi
- Jasne! - prychnęła - Bardzo dojrzale! Gratuluję, tylko tak dalej - krzyknęła za mną
Nie zwracając na nią uwagi wróciłam do pomieszczenia, przy okazji wpadając na siatkarzy, podsłuchujących pod drzwiami
- Nie macie co robić? - warknęłam - Zajmijcie się w końcu swoim życiem! Wszyscy!
- Jasne - prychnął Kubiak - Melka ma rację, bardzo dojrzale - utkwił we mnie smutne spojrzenie po czym odwrócił się i wyszedł.
- Ktoś mi wyjaśni o co chodzi? - zapytałam lecz nikt nawet nie podniósł na mnie wzroku.
Cholera, co się dzieje?
*Melka*
Wszystko zaczęło się układać. Mieliśmy wszyscy wyjść na prostą. Jednak jak to zawsze bywa, coś musiało się popsuć. Nie mam pojęcia o co chodzi z tymi sms'ami, ale wiem, że to nie jest tak proste jak się wydaje. Lena była zadowolona, naprawdę dobrze dogadywała się z siatkarzami. Więc to nie możliwe, że nagle bez powodu zmieniła zdanie. Nawet jeśli, nie w jej stylu jest załatwianie takich spraw przez telefon. Coś tu nie gra a ja się dowiem co. Po treningu podeszłam do Karola.
- Kłos, chcesz się jeszcze pobawić w detektywa? - uniósł lekko brwi do góry.
- Chcesz się dowiedzieć o co chodzi Lenie, prawda? - oparł się o ścianę.
- Ja tego tak nie zostawie - warknęłam i opuściłam halę.
Spała wydawała się pusta. Amerykanie wyjechali dziś rano. Od tego czasu ciągle pisze z Andersonem, to naprawdę dobry przyjaciel, ale nic więcej. To właśnie on podsunął mi pewną myśl.
Monika. Może to ona wysłała te sms'y? Lena naprawdę zachowywała się jakby nic nie wiedziała. To mogłoby mieć sens. Tylko dlaczego ona mogła by to zrobić? Byłam na tyle zamyślona, że nie zauważyłam Kubiaka na którego po chwil wpadłam. Jednak nie był sam. Była z nim Monika. Nagle wszystko nabrało sensu. Nie sądziłam, że jest taka dwulicowa.
*Lena*
Po śniadaniu od razu wróciłam do mojego pokoju i od tego czasu nie ruszyłam się z niego na krok. Chciałam porobić cokolwiek pożytecznego, ale jedyne co mi przyszło do głowy to spakowanie swoich rzeczy i ucieczka z tej Spały. Z reguły nie odpuszczam tak łatwo, ale jednak nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Jakby nie spojrzeć to nadal są moi idole, a niektórzy zostali nawet przyjaciółmi. Nie mogłabym tak po prostu dalej zachowywać się w ten sposób. Tak, muszę z nimi o tym pogadać. Tylko pytanie, kto będzie chciał mnie wysłuchać po sytuacji z rana? Pierwsza myśl to Kubiak, ale przecież on nawet teraz na mnie spojrzy. A co z Ignaczakiem lub nawet Kłosem? Na pewno muszę próbować. Czegokolwiek. Można nawet powiedzieć, że jestem lekko zdesperowana. Wyszłam po cichu z mojego pokoju, kierując się do pokoju Igły. Niepewnie uderzyłam kilka razy w drewno i już po chwili w drzwiach stanął libero. Zdążyłam jedynie otworzyć usta gdy drzwi z hukiem zostały ponownie zamknięte. Co więcej Ignaczak zamknął drzwi na klucz.
- Kurwa, Ignaczak i to ja niby zachowuję się jak dziecko? Spójrz na siebie i całą tą bandę! Mam was wszytkich serdecznie dość! Chciałam tylko pogadać, dzięki wielkie! - wykrzyczałam mając świadomość, że mężczyzna wszytko słyszy. Po chwili z pokoju zaczęła płynąć głośna muzyka. Dobra, oczekiwałam jakiejś reakcji, ale z pewnością nie takiej. Że wściekłości uderzyłam otwartą dłonią w drewno po czym z przekleństwami ruszyłam w stronę pokoju Kłosa. Przechodząc obok otwartego okna usłyszałam czyjąś kłótnię. Kłótnię ale nie byle kogo. Na dole zauważyłam Melkę, Monikę i Kubiaka. Nie zastanawiając się ruszyłam biegiem na dół i już po chwili byłam przy zebranych.
- Jak możesz być taka podła i dwulicowa? - wydarła się Melka na Monikę - Nie po to przyjmowaliśmy Cię tu, żebyś wszytko zniszczyła!
- Uspokój się! - wkroczyłam do akcji - Jak możesz tak traktować niewinną osobę? Nie wystarczy Ci, że się na mnie wyżywasz? W sumie wy wszyscy! - ostatnie zdanie wykrzyczałam patrząc na lekko zakłopotanego Michała.
- Lena, posłuchaj mnie, to wszytko wina Moniki, rozumiesz? To ona jest wszystkiemu winna... Pozbądźmy się jej i wszytko wróci do normy, dobrze? Tylko musisz mi uwierzyć, zaraz wszystko wyjaśnię - Melka wyciągnęła do mnie dłonie, które natychmiast odtrąciłam
- Nie chcę słychać twoich wymysłów, Monika nie jest niczemu winna i wbij to sobie do głowy - krzyknęłam na koniec i zabrałam stamtąd Monikę.
***
Hej, cześć i czołem :P
Witamy w kolejnym tygodniu, w nowym rozdziale :D
Być może i zbyt super nie jest, ale jednak coś się pojawia :P
Być może i są błędy, ale wszytko pisane jest na bieżąco i często coś nam umyka :/
No i ostatnie, być może też jest coś do poprawienia, trudno nam stwierdzić, jedynym plusem jest to, że widać iż opowiadanie jest w całości nasze 😎😂
Jest jednak jeszcze coś, a czym chciałabym napisać 😩
Pod ostatnim rozdziałem, przez cały tydzień nie pojawił się żaden komentarz
Oczywiście nie mamy do was, kochane czytelniczki, żadnych pretensji, bo jednak wyświetlenia są i wiemy, że ktoś jednak to czyta lecz jednak troszkę nam przykro 😳
Komentarze, to coś co nasza pewno napędza do pracy
I pewnie teraz sobie myślicie, że żebram o komentarze, ale tak nie jest, po prostu mówię jak jest, a waszą decyzją jest czy cokolwiek po sobie zostawcie 😀
Życzymy wam miłego wieczoru no i znośnego kolejnego tygodnia :)
Pozdrawiamy cieplutko
Raissa & Lune
W świetnych humorach razem z Moniką dotarłyśmy na stołówkę. Ku mojemu zdziwieniu każdy po kolei odrzucił nas wrednym spojrzeniem i powrócił do swoich zajęć. Westchnęłam ciężko. Chyba będę musiała znów z nimi pogadać. Przecież już było tak dobrze i nawet polubili Monikę. Swoją drogą, ciekawe co takiego tym razem się stało. Czasem naprawdę ich nie ogarniam. No ale trudno, jedynie pozostaje mi mieć nadzieję, że i tym razem uda mi się ich przekonać. Dziś na kolację postanowiłam zrobić sobie śniadanie i po krótkiej rozmowie z paniami kucharka i otrzymałam moje płatki z mlekiem. Nie chcąc, by Monika poczuła się niezręcznie, usiadłam na końcu pustego stołu, jak najdalej od siatkarzy i zaprosiłam dziewczynę do siebie. Szatynka obrzuciła pozostałych zebranych zbolałym spojrzeniem i usiadła na przeciwko mnie.
- Co Ty odpierdalasz? - z niecenzuralnyni słowami na ustach do środka wpadła ruda - Chyba musimy sobie poważnie porozmawiać - dodała już ciszej, stojąc przy naszym stole. Szybko rzuciła Monice spojrzenie po czym łapiąc mnie mocno za dłoń wyciągnęła na korytarz.
- Pojebało Cię? Takie sprawy załatwia się w cztery oczy a nie przez głupie sms'y - zaczęła znów lekko podniesionym głosem
- Nie mam pojęcia o czym mówisz - założyłam ręce na piersi, odpowiadając zgodnie z prawdą
- Jasne, a sms'y wysłały się same. Już to widzę! - odparła sceptycznie przyjmując podobną pozycję do mojej.
- Jeszcze raz powtarzam... Nie mam pojęcia o jakich sms mówisz... A poza tym, nie wydzieraj się na mnie. Jak masz jakiś problem to mów wprost. A teraz wybacz, wracam na kolacje - wywróciłam oczami odwracając się w drobne drzwi
- Jasne! - prychnęła - Bardzo dojrzale! Gratuluję, tylko tak dalej - krzyknęła za mną
Nie zwracając na nią uwagi wróciłam do pomieszczenia, przy okazji wpadając na siatkarzy, podsłuchujących pod drzwiami
- Nie macie co robić? - warknęłam - Zajmijcie się w końcu swoim życiem! Wszyscy!
- Jasne - prychnął Kubiak - Melka ma rację, bardzo dojrzale - utkwił we mnie smutne spojrzenie po czym odwrócił się i wyszedł.
- Ktoś mi wyjaśni o co chodzi? - zapytałam lecz nikt nawet nie podniósł na mnie wzroku.
Cholera, co się dzieje?
*Melka*
Wszystko zaczęło się układać. Mieliśmy wszyscy wyjść na prostą. Jednak jak to zawsze bywa, coś musiało się popsuć. Nie mam pojęcia o co chodzi z tymi sms'ami, ale wiem, że to nie jest tak proste jak się wydaje. Lena była zadowolona, naprawdę dobrze dogadywała się z siatkarzami. Więc to nie możliwe, że nagle bez powodu zmieniła zdanie. Nawet jeśli, nie w jej stylu jest załatwianie takich spraw przez telefon. Coś tu nie gra a ja się dowiem co. Po treningu podeszłam do Karola.
- Kłos, chcesz się jeszcze pobawić w detektywa? - uniósł lekko brwi do góry.
- Chcesz się dowiedzieć o co chodzi Lenie, prawda? - oparł się o ścianę.
- Ja tego tak nie zostawie - warknęłam i opuściłam halę.
Spała wydawała się pusta. Amerykanie wyjechali dziś rano. Od tego czasu ciągle pisze z Andersonem, to naprawdę dobry przyjaciel, ale nic więcej. To właśnie on podsunął mi pewną myśl.
Monika. Może to ona wysłała te sms'y? Lena naprawdę zachowywała się jakby nic nie wiedziała. To mogłoby mieć sens. Tylko dlaczego ona mogła by to zrobić? Byłam na tyle zamyślona, że nie zauważyłam Kubiaka na którego po chwil wpadłam. Jednak nie był sam. Była z nim Monika. Nagle wszystko nabrało sensu. Nie sądziłam, że jest taka dwulicowa.
*Lena*
Po śniadaniu od razu wróciłam do mojego pokoju i od tego czasu nie ruszyłam się z niego na krok. Chciałam porobić cokolwiek pożytecznego, ale jedyne co mi przyszło do głowy to spakowanie swoich rzeczy i ucieczka z tej Spały. Z reguły nie odpuszczam tak łatwo, ale jednak nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Jakby nie spojrzeć to nadal są moi idole, a niektórzy zostali nawet przyjaciółmi. Nie mogłabym tak po prostu dalej zachowywać się w ten sposób. Tak, muszę z nimi o tym pogadać. Tylko pytanie, kto będzie chciał mnie wysłuchać po sytuacji z rana? Pierwsza myśl to Kubiak, ale przecież on nawet teraz na mnie spojrzy. A co z Ignaczakiem lub nawet Kłosem? Na pewno muszę próbować. Czegokolwiek. Można nawet powiedzieć, że jestem lekko zdesperowana. Wyszłam po cichu z mojego pokoju, kierując się do pokoju Igły. Niepewnie uderzyłam kilka razy w drewno i już po chwili w drzwiach stanął libero. Zdążyłam jedynie otworzyć usta gdy drzwi z hukiem zostały ponownie zamknięte. Co więcej Ignaczak zamknął drzwi na klucz.
- Kurwa, Ignaczak i to ja niby zachowuję się jak dziecko? Spójrz na siebie i całą tą bandę! Mam was wszytkich serdecznie dość! Chciałam tylko pogadać, dzięki wielkie! - wykrzyczałam mając świadomość, że mężczyzna wszytko słyszy. Po chwili z pokoju zaczęła płynąć głośna muzyka. Dobra, oczekiwałam jakiejś reakcji, ale z pewnością nie takiej. Że wściekłości uderzyłam otwartą dłonią w drewno po czym z przekleństwami ruszyłam w stronę pokoju Kłosa. Przechodząc obok otwartego okna usłyszałam czyjąś kłótnię. Kłótnię ale nie byle kogo. Na dole zauważyłam Melkę, Monikę i Kubiaka. Nie zastanawiając się ruszyłam biegiem na dół i już po chwili byłam przy zebranych.
- Jak możesz być taka podła i dwulicowa? - wydarła się Melka na Monikę - Nie po to przyjmowaliśmy Cię tu, żebyś wszytko zniszczyła!
- Uspokój się! - wkroczyłam do akcji - Jak możesz tak traktować niewinną osobę? Nie wystarczy Ci, że się na mnie wyżywasz? W sumie wy wszyscy! - ostatnie zdanie wykrzyczałam patrząc na lekko zakłopotanego Michała.
- Lena, posłuchaj mnie, to wszytko wina Moniki, rozumiesz? To ona jest wszystkiemu winna... Pozbądźmy się jej i wszytko wróci do normy, dobrze? Tylko musisz mi uwierzyć, zaraz wszystko wyjaśnię - Melka wyciągnęła do mnie dłonie, które natychmiast odtrąciłam
- Nie chcę słychać twoich wymysłów, Monika nie jest niczemu winna i wbij to sobie do głowy - krzyknęłam na koniec i zabrałam stamtąd Monikę.
***
Hej, cześć i czołem :P
Witamy w kolejnym tygodniu, w nowym rozdziale :D
Być może i zbyt super nie jest, ale jednak coś się pojawia :P
Być może i są błędy, ale wszytko pisane jest na bieżąco i często coś nam umyka :/
No i ostatnie, być może też jest coś do poprawienia, trudno nam stwierdzić, jedynym plusem jest to, że widać iż opowiadanie jest w całości nasze 😎😂
Jest jednak jeszcze coś, a czym chciałabym napisać 😩
Pod ostatnim rozdziałem, przez cały tydzień nie pojawił się żaden komentarz
Oczywiście nie mamy do was, kochane czytelniczki, żadnych pretensji, bo jednak wyświetlenia są i wiemy, że ktoś jednak to czyta lecz jednak troszkę nam przykro 😳
Komentarze, to coś co nasza pewno napędza do pracy
I pewnie teraz sobie myślicie, że żebram o komentarze, ale tak nie jest, po prostu mówię jak jest, a waszą decyzją jest czy cokolwiek po sobie zostawcie 😀
Życzymy wam miłego wieczoru no i znośnego kolejnego tygodnia :)
Pozdrawiamy cieplutko
Raissa & Lune
środa, 28 września 2016
Rozdział XXXIV: Kłos na kacu, tajemnicze sms'y i przyjaźń.
*Melka*
Emocje powoli zaczęły opadać. Może trochę za bardzo mnie poniosło? Ale z drugiej strony, czy oni myśleli o konsekwencjach? Zdawali sobie sprawę, do czego to mogło doprowadzić? Ale cóż, Lena jest moją przyjaciółką, nie mogę tego zaprzepaścić. Będę musiała z nią porozmawiać. Jednak najpierw muszę załatwić kilka innych spraw. Ta sytuacja dała mi wiele do myślenia. Wiele rzeczy do mnie dotarło.
Dlatego teraz stoję przed drzwiami pokoju pewnego siatkarza. To tutaj powinnam siedzieć cały, w końcu nie wiem jak się czuje po imprezie. Zapukałam. Cisza. Zapukałam drugi raz. Cisza. Gdy miałam wyjmować telefon, żeby do niego zadzwonić, wreszcie usłyszałam kroki. Otworzył. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Jak się czujesz? - spytałam, wchodząc do pokoju. Karol wrócił na łóżko.
- Głowa mi pęka, mów ciszej - wychrypiał.
-Brałeś już jakieś tabletki? - usiadłam obok niego.
- Szafka jest za daleko - mruknął wskazując na szafkę, oddaloną jakieś pięć kroków od jego łóżka. Zaśmiałam się pod nosem. Podałam mu leki i wodę, pięć minut później smacznie spał. Posiedziałam jeszcze chwilę w ciemnym pokoju. To był zdecydowanie szalony dzień, a to jeszcze nie koniec. Mam jeszcze jeden cel do zrealizowania na dziś. Wyszłam z pokoju Karola i udałam się w stronę mojego się celu.
*Monika*¹
Od kiedy Lena pokłóciła się z wszystkimi, postanowiłam zacząć się starać wypaść jak najlepiej w jej oczach. Już wcześniej często mnie mdliło na samą myśl, że mam spędzić z nią popołudnie bo jej 'słodkość' oraz podejście do życia całkowicie mi nie odpowiadały, ale jakoś dawałam radę. W końcu skoro się 'przyjaźniłyśmy' musiałam spędzać z nią dużo czasu. Westchnęłam ciężko po czym ostatni raz poprawiłam makijaż oraz włosy i wyszłam z mojego pokoju. Tego wieczoru zamierzałam rozpocząć mój plan, tak by siatkarze zaczęli jej nienawidzić. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale nie ma rzeczy, których nie da się zrobić, trzeba tylko bardzo chcieć. A ja jestem bardzo zdeterminowana. Tym bardziej, że mam teraz dość dobry argument.
***
Film trwał już jakieś 30 min lecz żadna z nas nie skupiała się na nim. Zarówno ja, jak i blondyna trzymałam nos w telefonie. Wiedziałam również, że blondynka właśnie wymienia wiadomości z moim dobrym znajomym - Kubą. Zastanawiacie się pewnie skąd o tym wiem? Cóż, przyjaźnimy się. To normalne, że zdradzamy sobie nasze 'sekrety'. Wystarczyło troszkę poszperać i voila.
***
- Pójdę na chwilę do toalety - odezwała się po dłuższej chwili blondynka a ja zaczęłam się zastanawiać jaki ma cel oznajmiając mi to
- Zatrzymać film? - zapytałam by stworzyć jakieś pozory.
- Nie trzeba i tak mnie nie interesuje - zachichotała. Uśmiechnęłam się do niej lecz kiedy tylko Lena się odwróciła z mojej twarzy znikł uśmiech.
- Cholera, muszę coś znaleźć - mruknęłam do siebie zaczynając rozglądać się po pokoju. Prawie przeoczyłam najważniejsze. Srebrny iPhone Leny. Uśmiechnęłam się szatańsko po czym zgarnęłam urządzenie z łóżka i podniosłam się z posłania.
- Lena! - krzyknęłam - Zapomniałam, że muszę mieć na jutro gotowe zdjęcia chłopaków z ostatniej sesji, niestety muszę już iść - dokończyłam
- Dobra, w porządku, widzimy się na kolacji - wychyliła się z łazienki a ja podeszłam do niej i umieściłam na jej policzku buziaka po czym opuściłam ten pokój.
***
Głupiutka blondynka. Jak można nie założyć hasła na telefon? W sumie... Tym lepiej dla mnie. Nie będę się teraz tym przejmować. Szybko weszłam w kontakty i zaczęłam je przeglądać. Jak słodko. Numery do wszytkich siatkarzy. No to zaczynamy zabawę.
***
Wpadłam udawanie zdyszana do pokoju blondynki. Aktualnie miała głowę schowaną pod łóżkiem. Wyglądała jakby czegoś szukała. No dobra, nie czegoś. Ja wiem czego szukała. Srebrnego iPhone, który jest aktualnie w mojej dłoni
- Boże Lenka, nie szukaj, tak się śpieszyłam, żeby się wyrobić, że nie zauważyłam, że dodatkowo zgarnęłam twój telefon. Proszę - podałam jej urządzenie starając się przybrać na twarz najlepszy zażenowany wyraz.
- Oh. Ohh... Nic się nie stało - przytuliła mnie - Ważne, że się znalazł - zachichotała
- Strasznie mi głupio - objęłam się ramionami odwracając się do niej plecami bojąc się, że zaraz wybuchnę śmiechem patrząc na jej minę.
- Nie przejmuj się - wskoczyła na moje plecy - Chodź idziemy na kolację! - wykrzyknęła do mojego ucha na co się zaśmiałam i ruszyłam w stronę drzwi z dziewczyną na plecach.
*Melka*
Znowu stoję pod drzwiami. Znowu jestem zestresowana. Deja vu? Jednak tym razem za tymi drzwiami stoi kto inny, a ta rozmowa nie będzie taka łatwa. Zapukałam. Po około pól minuty otworzyła mi osoba, z którą zdecydowanie nie miałam jeszcze ochoty rozmawiać.
- Lotman, możesz na chwilę wyjść? - mruknąłem do niego. Ten spojrzał na mnie przepraszająco i szybko wyszedł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na łóżku siedział mój cel.
- Matt, chyba musimy porozmawiać - westchnęłam. Siatkarz wskazał na fotel, dając mi znak żebym usiadła.
- Melka, dasz mi zacząć? - wstał i oparł się o szafkę. Kiwnęłam głową na zgodę.
- Wiem jak to wszystko wygląda. Wiem, że między nami nic nie będzie. Zdaje sobie sprawę, że jest ktoś inny. Jednak daj mi szansę być twoim przyjacielem - mówiąc to przechadzał się nerwowo po pokoju. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Zaskoczył mnie. Nie wiem jak to się ułoży, ale zdecydowanie chce się z nim przyjaźnić. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdyż mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadmości.
Emocje powoli zaczęły opadać. Może trochę za bardzo mnie poniosło? Ale z drugiej strony, czy oni myśleli o konsekwencjach? Zdawali sobie sprawę, do czego to mogło doprowadzić? Ale cóż, Lena jest moją przyjaciółką, nie mogę tego zaprzepaścić. Będę musiała z nią porozmawiać. Jednak najpierw muszę załatwić kilka innych spraw. Ta sytuacja dała mi wiele do myślenia. Wiele rzeczy do mnie dotarło.
Dlatego teraz stoję przed drzwiami pokoju pewnego siatkarza. To tutaj powinnam siedzieć cały, w końcu nie wiem jak się czuje po imprezie. Zapukałam. Cisza. Zapukałam drugi raz. Cisza. Gdy miałam wyjmować telefon, żeby do niego zadzwonić, wreszcie usłyszałam kroki. Otworzył. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Jak się czujesz? - spytałam, wchodząc do pokoju. Karol wrócił na łóżko.
- Głowa mi pęka, mów ciszej - wychrypiał.
-Brałeś już jakieś tabletki? - usiadłam obok niego.
- Szafka jest za daleko - mruknął wskazując na szafkę, oddaloną jakieś pięć kroków od jego łóżka. Zaśmiałam się pod nosem. Podałam mu leki i wodę, pięć minut później smacznie spał. Posiedziałam jeszcze chwilę w ciemnym pokoju. To był zdecydowanie szalony dzień, a to jeszcze nie koniec. Mam jeszcze jeden cel do zrealizowania na dziś. Wyszłam z pokoju Karola i udałam się w stronę mojego się celu.
*Monika*¹
Od kiedy Lena pokłóciła się z wszystkimi, postanowiłam zacząć się starać wypaść jak najlepiej w jej oczach. Już wcześniej często mnie mdliło na samą myśl, że mam spędzić z nią popołudnie bo jej 'słodkość' oraz podejście do życia całkowicie mi nie odpowiadały, ale jakoś dawałam radę. W końcu skoro się 'przyjaźniłyśmy' musiałam spędzać z nią dużo czasu. Westchnęłam ciężko po czym ostatni raz poprawiłam makijaż oraz włosy i wyszłam z mojego pokoju. Tego wieczoru zamierzałam rozpocząć mój plan, tak by siatkarze zaczęli jej nienawidzić. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale nie ma rzeczy, których nie da się zrobić, trzeba tylko bardzo chcieć. A ja jestem bardzo zdeterminowana. Tym bardziej, że mam teraz dość dobry argument.
***
Film trwał już jakieś 30 min lecz żadna z nas nie skupiała się na nim. Zarówno ja, jak i blondyna trzymałam nos w telefonie. Wiedziałam również, że blondynka właśnie wymienia wiadomości z moim dobrym znajomym - Kubą. Zastanawiacie się pewnie skąd o tym wiem? Cóż, przyjaźnimy się. To normalne, że zdradzamy sobie nasze 'sekrety'. Wystarczyło troszkę poszperać i voila.
***
- Pójdę na chwilę do toalety - odezwała się po dłuższej chwili blondynka a ja zaczęłam się zastanawiać jaki ma cel oznajmiając mi to
- Zatrzymać film? - zapytałam by stworzyć jakieś pozory.
- Nie trzeba i tak mnie nie interesuje - zachichotała. Uśmiechnęłam się do niej lecz kiedy tylko Lena się odwróciła z mojej twarzy znikł uśmiech.
- Cholera, muszę coś znaleźć - mruknęłam do siebie zaczynając rozglądać się po pokoju. Prawie przeoczyłam najważniejsze. Srebrny iPhone Leny. Uśmiechnęłam się szatańsko po czym zgarnęłam urządzenie z łóżka i podniosłam się z posłania.
- Lena! - krzyknęłam - Zapomniałam, że muszę mieć na jutro gotowe zdjęcia chłopaków z ostatniej sesji, niestety muszę już iść - dokończyłam
- Dobra, w porządku, widzimy się na kolacji - wychyliła się z łazienki a ja podeszłam do niej i umieściłam na jej policzku buziaka po czym opuściłam ten pokój.
***
Głupiutka blondynka. Jak można nie założyć hasła na telefon? W sumie... Tym lepiej dla mnie. Nie będę się teraz tym przejmować. Szybko weszłam w kontakty i zaczęłam je przeglądać. Jak słodko. Numery do wszytkich siatkarzy. No to zaczynamy zabawę.
***
Wpadłam udawanie zdyszana do pokoju blondynki. Aktualnie miała głowę schowaną pod łóżkiem. Wyglądała jakby czegoś szukała. No dobra, nie czegoś. Ja wiem czego szukała. Srebrnego iPhone, który jest aktualnie w mojej dłoni
- Boże Lenka, nie szukaj, tak się śpieszyłam, żeby się wyrobić, że nie zauważyłam, że dodatkowo zgarnęłam twój telefon. Proszę - podałam jej urządzenie starając się przybrać na twarz najlepszy zażenowany wyraz.
- Oh. Ohh... Nic się nie stało - przytuliła mnie - Ważne, że się znalazł - zachichotała
- Strasznie mi głupio - objęłam się ramionami odwracając się do niej plecami bojąc się, że zaraz wybuchnę śmiechem patrząc na jej minę.
- Nie przejmuj się - wskoczyła na moje plecy - Chodź idziemy na kolację! - wykrzyknęła do mojego ucha na co się zaśmiałam i ruszyłam w stronę drzwi z dziewczyną na plecach.
*Melka*
Znowu stoję pod drzwiami. Znowu jestem zestresowana. Deja vu? Jednak tym razem za tymi drzwiami stoi kto inny, a ta rozmowa nie będzie taka łatwa. Zapukałam. Po około pól minuty otworzyła mi osoba, z którą zdecydowanie nie miałam jeszcze ochoty rozmawiać.
- Lotman, możesz na chwilę wyjść? - mruknąłem do niego. Ten spojrzał na mnie przepraszająco i szybko wyszedł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na łóżku siedział mój cel.
- Matt, chyba musimy porozmawiać - westchnęłam. Siatkarz wskazał na fotel, dając mi znak żebym usiadła.
- Melka, dasz mi zacząć? - wstał i oparł się o szafkę. Kiwnęłam głową na zgodę.
- Wiem jak to wszystko wygląda. Wiem, że między nami nic nie będzie. Zdaje sobie sprawę, że jest ktoś inny. Jednak daj mi szansę być twoim przyjacielem - mówiąc to przechadzał się nerwowo po pokoju. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Zaskoczył mnie. Nie wiem jak to się ułoży, ale zdecydowanie chce się z nim przyjaźnić. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdyż mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadmości.
'Myślisz, że tylko Tobie jest z tym trudno? Uwierz, mi nie tylko. Przez to, że zaciągnęłaś mnie w te lasy, moje życie zaczęło się wywracać do góry nogami... Chciałabym powiedzieć, że to dobre, ale to nie byłaby prawda. Jeszcze ta sprawa z amnezją... To naprawdę nie było fair z twojej strony... Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. A na razie daj mi święty spokój. Potrzebuję pobyć sama :)
Trzymaj się '
***
Witojcie, że tak po wiejsku zacznę 😂
Kolejny raz, i znów przepraszamy za mały poślizg z dodaniem rozdziału. Miał być wcześniej a wyszło jak wyszło. Nie miejcie nam tego bardzo za złe 😘
Obiecujemy poprawę, kolejny raz chyba, ale naprawdę postaramy się poprawić 😂
Więc tak, przechodzimy dalej 😎
Jak widzicie zaczyna się dziać 😏 Mamy nadzieję, że będzie się podobać 😏
Pozdrawiamy cieplutko i do soboty 😚
Raissa & Lune
¹ Tak, dobrze myślicie, robimy to specjalnie, żebyście mogły się pomęczyć trochę z tą naszą Moniką 😂 na razie nie planujemy zbyt wiele jej części, ale to wszytko zależy od waszego przyjęcia 😛 Oczywiście możecie nam dać znać, czy taka forma wam się podoba. Na pewno możemy obiecać, że będzie ciekawie 😏
niedziela, 25 września 2016
Rozdział XXXIII: Kłótnie, zła Melka i nieprzewidziane konsekwencje
*Lena*
- Pomyślałeś, że któreś z nas może się zakochać?! - usłyszałam podniesiony głos Melki. Ruchem dłoni zatrzymałam Michała zaraz za mną. Tak, dobrze myślicie... My nadal za nimi chodziliśmy. Niestety żadne z nas nie przewidziało tego, że przez Kadziewicza wszystko może się zepsuć bo ruda czegoś się domyśli. Przecież to było wiadome, że jeśli ona na coś wpadnie to Paul zaraz będzie się tłumaczyć i wszytko wypapla.
- Nie chciałem tego! - usłyszeliśmy ponownie głos Amerykanina, który nieudolnie starał się wytłumaczyć swoje postępowanie
- Więc coś Ci nie wyszło - odezwał się po chwili kolejny głos po angielsku. I cholerka... to był Matt!
Wciągnęłam szybko powietrze przez zaciśnięte zęby, tak że dało się usłyszeć syknięcie. Nie odwracając się sięgnęłam po dłoń Michała i razem, trzymając się za ręce wyszliśmy z naszej kryjówki.
- Co to za krzyki?- zapytałam, kiedy byliśmy już wystarczająco blisko zebranych.
- Ty też byłaś w to zamieszana? - podniosła ponownie głos - I Ty? - przeniosła wzrok na Michała - Kto jeszcze? - warknęła przenosząc wzrok po naszej trójce. Wszyscy jak jeden zamilkliśmy, nie chcąc wkopywać w to reszty.
Zła Melka = dość duże kłopoty.
- Świetnie! Myślałam, że się przyjaźnimy - przestała krzyczeć, teraz za to była zawiedziona moją postawą. Przełknęłam głośno ślinę chcąc zacząć się tłumaczyć - Nawet się nie waż! - znów krzyknęła - Jeśli według Ciebie przyjaźń wygląda w taki sposób to chyba ja powinnam powiedzieć o co chodzi z Twoją amnezją, nie sądzisz? - prychnęła wywracając oczami i zaplatając dłonie na piersi.
- Melka, ja... - zaczęłam lecz ta zaraz ponownie mi przerwała
- Nie mam ochoty teraz tego słuchać, róbcie sobie co chcecie, ja nie będę brała w tym udziału, cześć! - zakończyła i zaczęła się oddalać zostawiając nas osłupiałych w tyle.
O matko co my najlepszego zrobiliśmy? Chyba obecnie mam przesrane. I to na całej linii.
- O co jej chodziło? - zapytał zdezorientowany Michał na co Paul prawie zakrztusił się własną śliną.
- Przepraszam nie mam teraz czasu, muszę jej wszytko wyjaśnić - odpowiedziałam wymijająco po czym ucałowałam jego polik i pobiegłam w stronę, w którą poszła Melka.
*Melka*
- Melka czekaj! - krzyczała za mną Leną. Weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Stanęłam na środku i poprostu zaczęłam krzyczeć. Chciałam wykrzyczeć wszystkie emocje, całą moją złość.
- Melka daj mi to wszystko wytłumaczyć - blondynka weszła za mną do pokoju.
- Co chcesz mi tłumaczyć? Czy wy wogóle macie mózgi?! - krzyknęłam nie panując nad emocjami.
- Twoje wspomnienie o amnezji też nie było sprawiedliwe - napomknęła.
- Byłam wściekła, okej? Nie myśleliście o uczuciach moich i chłopaków! Wy się nimi bawiliście! -
Nastąpiła chwila ciszy podczas której zdążyłam się uspokoić.
- Więc teraz pomyśl jak to odkręcić - rzuciłam i usiadłam na łóżku.
- Nie gniewasz się już? - spytała.
- Gniewam, dlatego lepiej wymyśl jak to odkręcić - powiedziałam i posłałam jej gniewne spojrzenie.
*Lena*
- Super - mruknęłam kiedy Melka siłą wypchnęła mnie ze swojego pokoju. Cały czas mając opuszczoną głowę ruszyłam przed siebie. Niestety przez to nie zauważyłam nadchodzącej osoby i na nią wpadłam.
- Uh, przepraszam - wykrzywiłam usta w uśmiech po czym podniosłam głowę
- Nie ma za co - Kubiak poruszył sugestywnie brwiami
- Właśnie do was szliśmy - odezwał się stojący obok Paul, w towarzystwie Ignaczaka i Winiarskiego.
- Paul już wszytko nam wyjaśnił, ale jak mogło do tego dość? - odezwał się załamany Igła
- Mniejsza z tym! Musimy wymyślić jak to odkręcić - przerwał jego żale Winiar, tym samym wypowiadając moje myśli.
- Bardzo jest zła? - zapytał niepewnie Lotman
- Każe nam to wszystko odkręcić, ale wybaczcie ja musze iść się położyć, bardzo zaczęła mnie boleć głowa - odpowiedziałam zgodnie z prawdą po czym nie czekając na reakcję ruszyłam przed siebie. To nie tak, że nie chcę im pomagać ale muszę się najpierw zająć moim problemem.
- Cholera jasna, jak ja mam im powiedzieć, że wszytko pamiętam? - schowałam twarz w dłoniach, szeptajac do siebie te słowa. Wychodząc zza rogu wpadłam na Monikę. Otworzyłam szerzej oczy. A co jeśli ona usłyszała? Już po mnie.
***
Witamy i ogromnie przepraszamy za opóźnienie. Nawał obowiązków w szkole robi swoje.
Co do rozdziału, jest on krótki i można powiedzieć przejściowy, akcja zaraz się rozwnie :D
Tradycyjnje, prosimy was o opinie i życzymy udanego tygodnia :*
Raissa&Lune
- Pomyślałeś, że któreś z nas może się zakochać?! - usłyszałam podniesiony głos Melki. Ruchem dłoni zatrzymałam Michała zaraz za mną. Tak, dobrze myślicie... My nadal za nimi chodziliśmy. Niestety żadne z nas nie przewidziało tego, że przez Kadziewicza wszystko może się zepsuć bo ruda czegoś się domyśli. Przecież to było wiadome, że jeśli ona na coś wpadnie to Paul zaraz będzie się tłumaczyć i wszytko wypapla.
- Nie chciałem tego! - usłyszeliśmy ponownie głos Amerykanina, który nieudolnie starał się wytłumaczyć swoje postępowanie
- Więc coś Ci nie wyszło - odezwał się po chwili kolejny głos po angielsku. I cholerka... to był Matt!
Wciągnęłam szybko powietrze przez zaciśnięte zęby, tak że dało się usłyszeć syknięcie. Nie odwracając się sięgnęłam po dłoń Michała i razem, trzymając się za ręce wyszliśmy z naszej kryjówki.
- Co to za krzyki?- zapytałam, kiedy byliśmy już wystarczająco blisko zebranych.
- Ty też byłaś w to zamieszana? - podniosła ponownie głos - I Ty? - przeniosła wzrok na Michała - Kto jeszcze? - warknęła przenosząc wzrok po naszej trójce. Wszyscy jak jeden zamilkliśmy, nie chcąc wkopywać w to reszty.
Zła Melka = dość duże kłopoty.
- Świetnie! Myślałam, że się przyjaźnimy - przestała krzyczeć, teraz za to była zawiedziona moją postawą. Przełknęłam głośno ślinę chcąc zacząć się tłumaczyć - Nawet się nie waż! - znów krzyknęła - Jeśli według Ciebie przyjaźń wygląda w taki sposób to chyba ja powinnam powiedzieć o co chodzi z Twoją amnezją, nie sądzisz? - prychnęła wywracając oczami i zaplatając dłonie na piersi.
- Melka, ja... - zaczęłam lecz ta zaraz ponownie mi przerwała
- Nie mam ochoty teraz tego słuchać, róbcie sobie co chcecie, ja nie będę brała w tym udziału, cześć! - zakończyła i zaczęła się oddalać zostawiając nas osłupiałych w tyle.
O matko co my najlepszego zrobiliśmy? Chyba obecnie mam przesrane. I to na całej linii.
- O co jej chodziło? - zapytał zdezorientowany Michał na co Paul prawie zakrztusił się własną śliną.
- Przepraszam nie mam teraz czasu, muszę jej wszytko wyjaśnić - odpowiedziałam wymijająco po czym ucałowałam jego polik i pobiegłam w stronę, w którą poszła Melka.
*Melka*
- Melka czekaj! - krzyczała za mną Leną. Weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Stanęłam na środku i poprostu zaczęłam krzyczeć. Chciałam wykrzyczeć wszystkie emocje, całą moją złość.
- Melka daj mi to wszystko wytłumaczyć - blondynka weszła za mną do pokoju.
- Co chcesz mi tłumaczyć? Czy wy wogóle macie mózgi?! - krzyknęłam nie panując nad emocjami.
- Twoje wspomnienie o amnezji też nie było sprawiedliwe - napomknęła.
- Byłam wściekła, okej? Nie myśleliście o uczuciach moich i chłopaków! Wy się nimi bawiliście! -
Nastąpiła chwila ciszy podczas której zdążyłam się uspokoić.
- Więc teraz pomyśl jak to odkręcić - rzuciłam i usiadłam na łóżku.
- Nie gniewasz się już? - spytała.
- Gniewam, dlatego lepiej wymyśl jak to odkręcić - powiedziałam i posłałam jej gniewne spojrzenie.
*Lena*
- Super - mruknęłam kiedy Melka siłą wypchnęła mnie ze swojego pokoju. Cały czas mając opuszczoną głowę ruszyłam przed siebie. Niestety przez to nie zauważyłam nadchodzącej osoby i na nią wpadłam.
- Uh, przepraszam - wykrzywiłam usta w uśmiech po czym podniosłam głowę
- Nie ma za co - Kubiak poruszył sugestywnie brwiami
- Właśnie do was szliśmy - odezwał się stojący obok Paul, w towarzystwie Ignaczaka i Winiarskiego.
- Paul już wszytko nam wyjaśnił, ale jak mogło do tego dość? - odezwał się załamany Igła
- Mniejsza z tym! Musimy wymyślić jak to odkręcić - przerwał jego żale Winiar, tym samym wypowiadając moje myśli.
- Bardzo jest zła? - zapytał niepewnie Lotman
- Każe nam to wszystko odkręcić, ale wybaczcie ja musze iść się położyć, bardzo zaczęła mnie boleć głowa - odpowiedziałam zgodnie z prawdą po czym nie czekając na reakcję ruszyłam przed siebie. To nie tak, że nie chcę im pomagać ale muszę się najpierw zająć moim problemem.
- Cholera jasna, jak ja mam im powiedzieć, że wszytko pamiętam? - schowałam twarz w dłoniach, szeptajac do siebie te słowa. Wychodząc zza rogu wpadłam na Monikę. Otworzyłam szerzej oczy. A co jeśli ona usłyszała? Już po mnie.
***
Witamy i ogromnie przepraszamy za opóźnienie. Nawał obowiązków w szkole robi swoje.
Co do rozdziału, jest on krótki i można powiedzieć przejściowy, akcja zaraz się rozwnie :D
Tradycyjnje, prosimy was o opinie i życzymy udanego tygodnia :*
Raissa&Lune
sobota, 10 września 2016
Rozdział XXXII: Coś nie wyszło, czyli nieudane plany i śledzwa ciąg dalszy.
*Melka*
Gdy pod drzwiami pokoju usłyszeliśmy jakieś głosy, było już naprawdę późno. Karol siedział w kącie i przytulał się do swetra. To były trudne chwile. Słuchanie jego pijackich wypowiedzi było męką.
Na szczęście na horyzoncie pojawili się nasi wybawiciele. Lena i Kubiak. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Bardzo cieszyło mnie ich szczęście, jednak miałam ochotę zamordować każdego, kto pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Ratujecie mi życie - wysapałam, gdy tylko odsunęli łóżko i otworzyłam drzwi szafy.
Kubiak rozbawiony spojrzał na Kłosa i puste puszki po piwie.
- Widzę, że było ciekawie - rzucił z szerokim uśmiechem.
- Nawet mnie nie denerwuj - odparowałam i również nieco rozbawiona opuściłam pokój. Przez chwilę stałam oparta o ścianę i zastanawiałam się co mam zrobić ze swoim życiem. Kiedy zdecydowałam, że udam się do swojego pokoju, na horyzoncie pojawił się Matt.
- Melka dobrze, że cię widzę! - powiedział głośno i podszedł do mnie.
- Stało się coś? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nic takiego, po prostu pojutrze wyjeżdżamy, więc może przejdziemy się na pożegnalny spacer? - spytał.
- Pewnie - zgodziłam się ochoczo. Jejku, będzie mi brakowało tych spacerów, zdążyłam go bardzo polubić.
Jednak mam na jutro cel. Trzeba się dowiedzieć w kim nie zakochać ma się Matt.
*Lena*
Kiedy Kubiak zajął się wyciąganiem Kłosa z szafy ja wyszłam z pokoju za Melką.
-... Może przejdziemy się na pożegnalny spacer? - usłyszałam koniec wypowiedzi Matta
- Pewnie - zabrzmiała po chwili ochocza odpowiedź rudej. Przygryzłam zdenerwowana wargi po czym biegiem wróciłam do pokoju. Michał akurat miał zamiar zabierać Kłosa do jego pokoju.
- Michał, musimy iść za Melką, jest z Andersonem! - złapałam go za dłoń i zaczęłam ciągnąć za sobą
- Chwila, tylko go tu zostawię! - podniósł lekko głos wypuszczając moją dłoń. Po czym odwrócił się i powiedział przepraszająco
- Wybacz Karol, musisz tu zostać - wypuścił ramię środkowego, który po chwili już układał się wygodnie na łóżku.
- Chodź, bo ich stracimy! - ponownie złapałam go za dłoń i pociągnęłam za sobą, tym razem skutecznie. Chichotając lekko pod nosem oboje truchtem podążaliśmy za Melką i Mattem. Oczywiście w bezpiecznej odległości, tak by nie było nas ani słychać ani widać. Niestety z tej odległości oni nie słyszeli nas, ani my nie słyszeliśmy o czym oni rozmawiają.
- Musimy bliżej podejść - szepnęłam w stronę Kubiaka.
- Lena, Michał co wy tu robicie? - zawołał głośno Kadziewicz siedząc w recepcji. Przeklęłam pod nosem. Na szczęście Kubiak miał dość dobry refleks i pociągnął mnie szybko za recepcję tak, że kiedy obserwowani przez nas ludzie się odwrócili zobaczyli jedynie pusty korytarz i pijanego Łukasza w recepcji.
- Głupi Ty! - warknął na niego Michał po chwili już ciągnąc mnie za rękę do wyjścia.
*Melka*
- To było dziwne - powiedział zdezorientowany Matt.
- Nie, to po prostu pijany Kadziewicz - zaśmiałam się, choć nie do końca tak myślałam. Ostatnio zdarza się zdecydowanie zbyt dużo przypadków. Cały czas coś tu nie gra. To jasne że moi znajomi coś kombinują, jednak ukrywają to przede mną. I tu pojawia się pytanie: dlaczego?
Zawsze mówią mi o wszystkich akcjach, no chyba że...chyba że chodzi im o mnie. W mojej głowie zaczęły pojawiać się retrospekcje. Wszystko co zauważyłam sprowadza się do jednego...
- Lotman! - krzyknęłam, stając gwałtownie. Zdziwiony Matt spojrzał na mnie z szeroko otwartymi ustami. Przerwałam jego wypowiedź.
- Bardzo cię przepraszam, muszę coś załatwić z tym idiotą - odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do pokoju Paula. Gdy z hukiem otworzyłam drzwi jego pokoju, leżał rozwalony na łóżku.
- Co ty wymyśliłeś? - spiorunowałam go wzrokiem.
- O co Ci..- zdziwił się.
- Czy Ty chciałeś wyswatać mnie z Andersonem? - warknęłam. Otworzył szeroko oczy i nie wiedział co odpowiedzieć.
- Ja nie chciałem...- zaciął się - nie z nim.
- Co? - teraz to ja byłam zdziwiona.
- Z Kłosem. Matt miał sprawić, że będzie zazdrosny. Uprzedzając pytania, nic o tym nie wiedział - wyrzucił na jednym tchu.
- Pomyślałeś, że któreś z nas może się zakochać?! - podniosłam głos.
- Nie chciałem tego!
- Więc coś Ci nie wyszło- usłyszałam głos Matta za plecami.
***
Dzień dobry wieczór kochani!
Drama time?😂 Kiedyś to musiała się stać:D
Jesteście #TeamMatt czy #TeamKarol?
Jak wam minął pierwszy tydzień roku szkolnego?
Widzimy się za tydzień!
Raissa&Lune
Gdy pod drzwiami pokoju usłyszeliśmy jakieś głosy, było już naprawdę późno. Karol siedział w kącie i przytulał się do swetra. To były trudne chwile. Słuchanie jego pijackich wypowiedzi było męką.
Na szczęście na horyzoncie pojawili się nasi wybawiciele. Lena i Kubiak. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Bardzo cieszyło mnie ich szczęście, jednak miałam ochotę zamordować każdego, kto pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Ratujecie mi życie - wysapałam, gdy tylko odsunęli łóżko i otworzyłam drzwi szafy.
Kubiak rozbawiony spojrzał na Kłosa i puste puszki po piwie.
- Widzę, że było ciekawie - rzucił z szerokim uśmiechem.
- Nawet mnie nie denerwuj - odparowałam i również nieco rozbawiona opuściłam pokój. Przez chwilę stałam oparta o ścianę i zastanawiałam się co mam zrobić ze swoim życiem. Kiedy zdecydowałam, że udam się do swojego pokoju, na horyzoncie pojawił się Matt.
- Melka dobrze, że cię widzę! - powiedział głośno i podszedł do mnie.
- Stało się coś? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nic takiego, po prostu pojutrze wyjeżdżamy, więc może przejdziemy się na pożegnalny spacer? - spytał.
- Pewnie - zgodziłam się ochoczo. Jejku, będzie mi brakowało tych spacerów, zdążyłam go bardzo polubić.
Jednak mam na jutro cel. Trzeba się dowiedzieć w kim nie zakochać ma się Matt.
*Lena*
Kiedy Kubiak zajął się wyciąganiem Kłosa z szafy ja wyszłam z pokoju za Melką.
-... Może przejdziemy się na pożegnalny spacer? - usłyszałam koniec wypowiedzi Matta
- Pewnie - zabrzmiała po chwili ochocza odpowiedź rudej. Przygryzłam zdenerwowana wargi po czym biegiem wróciłam do pokoju. Michał akurat miał zamiar zabierać Kłosa do jego pokoju.
- Michał, musimy iść za Melką, jest z Andersonem! - złapałam go za dłoń i zaczęłam ciągnąć za sobą
- Chwila, tylko go tu zostawię! - podniósł lekko głos wypuszczając moją dłoń. Po czym odwrócił się i powiedział przepraszająco
- Wybacz Karol, musisz tu zostać - wypuścił ramię środkowego, który po chwili już układał się wygodnie na łóżku.
- Chodź, bo ich stracimy! - ponownie złapałam go za dłoń i pociągnęłam za sobą, tym razem skutecznie. Chichotając lekko pod nosem oboje truchtem podążaliśmy za Melką i Mattem. Oczywiście w bezpiecznej odległości, tak by nie było nas ani słychać ani widać. Niestety z tej odległości oni nie słyszeli nas, ani my nie słyszeliśmy o czym oni rozmawiają.
- Musimy bliżej podejść - szepnęłam w stronę Kubiaka.
- Lena, Michał co wy tu robicie? - zawołał głośno Kadziewicz siedząc w recepcji. Przeklęłam pod nosem. Na szczęście Kubiak miał dość dobry refleks i pociągnął mnie szybko za recepcję tak, że kiedy obserwowani przez nas ludzie się odwrócili zobaczyli jedynie pusty korytarz i pijanego Łukasza w recepcji.
- Głupi Ty! - warknął na niego Michał po chwili już ciągnąc mnie za rękę do wyjścia.
*Melka*
- To było dziwne - powiedział zdezorientowany Matt.
- Nie, to po prostu pijany Kadziewicz - zaśmiałam się, choć nie do końca tak myślałam. Ostatnio zdarza się zdecydowanie zbyt dużo przypadków. Cały czas coś tu nie gra. To jasne że moi znajomi coś kombinują, jednak ukrywają to przede mną. I tu pojawia się pytanie: dlaczego?
Zawsze mówią mi o wszystkich akcjach, no chyba że...chyba że chodzi im o mnie. W mojej głowie zaczęły pojawiać się retrospekcje. Wszystko co zauważyłam sprowadza się do jednego...
- Lotman! - krzyknęłam, stając gwałtownie. Zdziwiony Matt spojrzał na mnie z szeroko otwartymi ustami. Przerwałam jego wypowiedź.
- Bardzo cię przepraszam, muszę coś załatwić z tym idiotą - odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do pokoju Paula. Gdy z hukiem otworzyłam drzwi jego pokoju, leżał rozwalony na łóżku.
- Co ty wymyśliłeś? - spiorunowałam go wzrokiem.
- O co Ci..- zdziwił się.
- Czy Ty chciałeś wyswatać mnie z Andersonem? - warknęłam. Otworzył szeroko oczy i nie wiedział co odpowiedzieć.
- Ja nie chciałem...- zaciął się - nie z nim.
- Co? - teraz to ja byłam zdziwiona.
- Z Kłosem. Matt miał sprawić, że będzie zazdrosny. Uprzedzając pytania, nic o tym nie wiedział - wyrzucił na jednym tchu.
- Pomyślałeś, że któreś z nas może się zakochać?! - podniosłam głos.
- Nie chciałem tego!
- Więc coś Ci nie wyszło- usłyszałam głos Matta za plecami.
***
Dzień dobry wieczór kochani!
Drama time?😂 Kiedyś to musiała się stać:D
Jesteście #TeamMatt czy #TeamKarol?
Jak wam minął pierwszy tydzień roku szkolnego?
Widzimy się za tydzień!
Raissa&Lune
sobota, 3 września 2016
Rozdział XXXI: Ghostbusters, gadaliwy fikus i '-Misiek?'
Lena*
-Ej blondyna! - krzyknął ktoś z tłumu kiedy powolnym krokiem znalazłam się w naszej sali konferencyjnej, gdzie aktualnie odbywała się dyskoteka. Zaczęłam się rozglądać, lecz nie zauważyłam nikogo, kto mógłby mnie wołać.
- Ma ktoś numer do ekipy GhostBusters? - zawołał ponownie ten sam głos i tym razem zauważyłam kto to był. Oczywiście, był to niezawodny Krzysztof Ignaczak, ze swoją kamerą.
- Krzysiu, błagam odstaw już te leki, bo źle na Ciebie wpływają - przybrałam zatroskaną minę podchodząc do naszej małej grupki.
- Wypraszam sobie! - Ignaczak wyłączył kamerkę - Ja już tak mam od urodzenia - wypiął dumnie pierś
- Wujaszku, ja nie wiem czy warto się tym chwalić - puściła mu oczko Melka na co Igła się naburmuszył.
- Amelio... Ile razy mam Ci coś powtarzać? Ta młodzież już w ogólne nie szanuje zdania starszych - westchnął teatralne - Aż muszę się napić! - podniósł lekko głos po czym odwrócił się, machnął na nas ręką po czym zaczął odchodzić, udając modelkę. Przy stole z napojami odwrócił się w nasza stronę, ułożył rękę na biedrze i uśmiechnął się szeroko.
- Igła chyba minął się z powołaniem - wybuchnęłam śmiechem po czym mój śmiech zamienił się w szatański uśmieszek. Miałam teraz idealną pozycję by wskoczyć na Michała co też zrobiłam. Nim zdążył zarejestrować co się dzieje ja znalazłam się przed nim po czym wskoczyłam na niego i uczepiłam się jak mała małpka.
- Co Ty robisz? - zapytał zdezorientowany odczepiając mnie od siebie. Stanęłam przed nim robiąc minę małej skrzyczanej dziewczynki.
- No błagam... Bierz mnie! - wyciągnęłam do niego ręce po chwili dopiero zdając sobie sprawę z dwuznaczności tego zdania.
- Bardzo chętnie - poruszył sugestywnie brwiami uśmiechając się szeroko.
- Ale nie tak - pacnęłam go w ramię
- W takim razie, nie zgadzam się! - założył ręce na piersi
- Pff, dobra! - powtórzyłam jego ruch - Obrażam się i idę sobie! - pokazałam mu język i w akompaniamencie śmiechów dołączyłam do naszej grupy swatek
*Melka*
Impreza trwała w najlepsze. Mój plan znalezienie Kłosa nieco się skomplikował. Jego poprostu nigdzie nie było. Po około godzinie, zdesperowana podeszłam do Wrony.
- Powiedz, że wiesz gdzie jest Karol, potrzebuje go - wlepiłam w niego błagalne spojrzenie.
- Był tu przed chwilą, szuka cię - powiedział i kontynuował picie piwa. To chyba jakiś żart! Kręciliśmy się w kółko szukając się na wzajem i ciągle się mijaliśmy. Jak w kiepskiej komedii. Stwierdziłam że udam się na kanapę, bo było to dość widoczne miejsce. Usiadłam koło Pita, który chyba zdążył już sporo wypić. Trzymał na kolanach fikusa i głaskał go po listkach.
- Co ty wyprawiasz? - spytałam ze śmiechem.
- Nawiązuje nowe znajomości, mądry gość ten fikus - po udzieleniu mi odpowiedzi skupił swoją uwagę na kwiatku. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Wtem na horyzoncie zobaczyłam mój obiekt poszukiwań. Rzuciłam się w jego stronę niczym Irańczycy na Kubiaka.
- Wreszcie! - wykrzyknęliśmy równocześnie.
- Szukałem cię - westchnęłam zrezygnowana i rozejrzałam się po pokoju. Na łóżku siedziała cała podejrzana grupa. Igła, Winiar, Paul i Lena razem z Kubiakiem. Złapałam Karola za rękę i pociągnęłam go w stronę szafy niedaleko łóżka.
- Co ty robisz? - pisnął z szeroko otwartymi oczami gdy zamknęłam nas w środku.
- Zapomniałeś już, że prowadzimy śledztwo? - warknęłam i kazałam mu się uciszyć. Wytężyłam słuch.
- Żeby tylko się w sobie nie zakochali - rzucił Kubiak, na co Lotman zamarł z przerażoną miną.
- Nie przemyślałeś tego, prawda? - zdenerwowana Lena wstała z łóżka.
- Myślę, że Matt nie...- nie tylko było mu dane skończyć.
- Przesuńcie łóżko pod szafę, zaraz się zaczną spadające gwiazdy!
Jak powiedziano tak też zrobiono.
Już po chwili drzwi naszej szafy zostały zagrodzone łózkiem na którym chwilę wcześniej siedzieli spiskowcy. Jakby tego było mało, podgloszono muzykę, a glosniki stały na szafie. Dlaczego nie zareagowaliśmy? Nie mam pojęcia.
- Cholera - warknęłam i zaczęłam walić pięściami w drzwi. Jednak na próżno. Było za głośno, a ludzi zbyt pochłonęły gwiazdy.
- Nie jest tak źle, spójrz, mamy piwo - Kłos wskazał na zgrzewkę procentowego napoju.
Po godzinie sytuacja nie zmieniła się na lepsze. Siatkarze z Leną wyszli na dwór, a Karol wypił trzecią butelkę piwa. Zaczął przytulać się do swetra i tańczyć z nim w miejscu. Stwierdziłam, że na trzeźwo tego nie zniosę i również sięgnęłam po trunek.
- Wreszcie zmądrzałaś - Kłos rzucił w kąt sweter i uwiesił się mojego ramienia.
*Lena*
- Widzieliście gdzieś Melkę? - zapytałam kolejną grupę siatkarzy. Dziewczyna jakiś czas temu gdzieś poszła i od tego czasu nie było od niej żadnego znaku. Zaczęłam się powoli o nią martwić... Przecież ruda tak bardzo chciała obejrzeć te spadające gwiazdy, że już od tygodnia o tym gadała, to niemożliwe, że teraz tak po prostu sobie odpuściła. W tłumie nie mogłam dostrzec również Kłosa więc jedyna myśl jaka mi przyszła do głowy to właśnie to, że w tym momencie poszli gdzieś razem. Pytanie tylko brzmi, po co? Nie zawracając sobie tym pytaniem zbytnio głowy podeszłam do naszej grupki, która w ostatnim czasie znacznie się powiększyła.
- Nadal nie znalazłam Melki... a gdzie wy szukaliście? - zapytałam w połowie zmieniając zdanie
- Wieeesz... Tu i tam - machnął ręką rozbawiony Ignaczak.
- Na pewno nie ma jej przy stole z alkoholem - zachichotał Kadziewicz zarzucając rękę na ramiona przyjaciela.
- Świetnie! - warknęłam - Sama sobie poradzę, nie potrzebuje zadawać się z pijakami - fuknęłam wymierzając w każdego po kolei palcem.
- Hej - zaprotestował Kubiak, kiedy wskazałam na niego - Ja nic nie piłem i zdobyłem dość istotne informacje, ale skoro nie chcesz pomocy to nie - odwrócił się urażony na pięcie i odszedł.
- Michał no! - krzyknęłam ruszając za nim - Michał... Kubiak! Zatrzymaj się w tej chwili! - ciągle krzyczałam podążając za nim - Misiek noo! - zatrzymałam się kiedy on gwałtownie się odwrócił się w moją stronę.
- Powtórz - poprosił
- Misiek? - powtórzyłam niepewnie, jednocześnie pytając
- Tak mi mów - zaśmiał się - I buziaka poproszę za obrażenie mnie! - zrobił z ust dziubek. Powtórzyłam jego ruch i zaczęłam się zbliżać do niego. Jednak zanim nasze usta się zetknęły ujrzałam w tłumie Monikę i naszły mnie ogromne wyrzuty sumienia. Złapałam chłopaka jedną ręką za policzki, uwydatniając jego dziubek po czym zmieniłam kierunek na skutek czego moje usta przywarły do policzka chłopaka. Odsunęłam się i klasmęłam w dłonie.
- Buziak był to teraz informacje - powiedziałam unikając jego zaskoczonego spojrzenia.
***
Błagamy nie bijcie :(
Wiemy, że rozdział miał być we wcześniejszych godzinach ale to chyba już nasza tradycja, że zawsze w tych godzinach coś wypadnie a później się na śmierć zapomina o wszytkich innych sprawach, ehh
To całe my, przepraszamy za kolejne opóźnienie, które znając nas ostatnim nie będzie
Trzymajcie za nas kciuki, żeby to się zmieniło! :*
Raissa & Lune
PS. Wszystkiego najlepszego dla Fabię z okazji ślubu! ❤
-Ej blondyna! - krzyknął ktoś z tłumu kiedy powolnym krokiem znalazłam się w naszej sali konferencyjnej, gdzie aktualnie odbywała się dyskoteka. Zaczęłam się rozglądać, lecz nie zauważyłam nikogo, kto mógłby mnie wołać.
- Ma ktoś numer do ekipy GhostBusters? - zawołał ponownie ten sam głos i tym razem zauważyłam kto to był. Oczywiście, był to niezawodny Krzysztof Ignaczak, ze swoją kamerą.
- Krzysiu, błagam odstaw już te leki, bo źle na Ciebie wpływają - przybrałam zatroskaną minę podchodząc do naszej małej grupki.
- Wypraszam sobie! - Ignaczak wyłączył kamerkę - Ja już tak mam od urodzenia - wypiął dumnie pierś
- Wujaszku, ja nie wiem czy warto się tym chwalić - puściła mu oczko Melka na co Igła się naburmuszył.
- Amelio... Ile razy mam Ci coś powtarzać? Ta młodzież już w ogólne nie szanuje zdania starszych - westchnął teatralne - Aż muszę się napić! - podniósł lekko głos po czym odwrócił się, machnął na nas ręką po czym zaczął odchodzić, udając modelkę. Przy stole z napojami odwrócił się w nasza stronę, ułożył rękę na biedrze i uśmiechnął się szeroko.
- Igła chyba minął się z powołaniem - wybuchnęłam śmiechem po czym mój śmiech zamienił się w szatański uśmieszek. Miałam teraz idealną pozycję by wskoczyć na Michała co też zrobiłam. Nim zdążył zarejestrować co się dzieje ja znalazłam się przed nim po czym wskoczyłam na niego i uczepiłam się jak mała małpka.
- Co Ty robisz? - zapytał zdezorientowany odczepiając mnie od siebie. Stanęłam przed nim robiąc minę małej skrzyczanej dziewczynki.
- No błagam... Bierz mnie! - wyciągnęłam do niego ręce po chwili dopiero zdając sobie sprawę z dwuznaczności tego zdania.
- Bardzo chętnie - poruszył sugestywnie brwiami uśmiechając się szeroko.
- Ale nie tak - pacnęłam go w ramię
- W takim razie, nie zgadzam się! - założył ręce na piersi
- Pff, dobra! - powtórzyłam jego ruch - Obrażam się i idę sobie! - pokazałam mu język i w akompaniamencie śmiechów dołączyłam do naszej grupy swatek
*Melka*
Impreza trwała w najlepsze. Mój plan znalezienie Kłosa nieco się skomplikował. Jego poprostu nigdzie nie było. Po około godzinie, zdesperowana podeszłam do Wrony.
- Powiedz, że wiesz gdzie jest Karol, potrzebuje go - wlepiłam w niego błagalne spojrzenie.
- Był tu przed chwilą, szuka cię - powiedział i kontynuował picie piwa. To chyba jakiś żart! Kręciliśmy się w kółko szukając się na wzajem i ciągle się mijaliśmy. Jak w kiepskiej komedii. Stwierdziłam że udam się na kanapę, bo było to dość widoczne miejsce. Usiadłam koło Pita, który chyba zdążył już sporo wypić. Trzymał na kolanach fikusa i głaskał go po listkach.
- Co ty wyprawiasz? - spytałam ze śmiechem.
- Nawiązuje nowe znajomości, mądry gość ten fikus - po udzieleniu mi odpowiedzi skupił swoją uwagę na kwiatku. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Wtem na horyzoncie zobaczyłam mój obiekt poszukiwań. Rzuciłam się w jego stronę niczym Irańczycy na Kubiaka.
- Wreszcie! - wykrzyknęliśmy równocześnie.
- Szukałem cię - westchnęłam zrezygnowana i rozejrzałam się po pokoju. Na łóżku siedziała cała podejrzana grupa. Igła, Winiar, Paul i Lena razem z Kubiakiem. Złapałam Karola za rękę i pociągnęłam go w stronę szafy niedaleko łóżka.
- Co ty robisz? - pisnął z szeroko otwartymi oczami gdy zamknęłam nas w środku.
- Zapomniałeś już, że prowadzimy śledztwo? - warknęłam i kazałam mu się uciszyć. Wytężyłam słuch.
- Żeby tylko się w sobie nie zakochali - rzucił Kubiak, na co Lotman zamarł z przerażoną miną.
- Nie przemyślałeś tego, prawda? - zdenerwowana Lena wstała z łóżka.
- Myślę, że Matt nie...- nie tylko było mu dane skończyć.
- Przesuńcie łóżko pod szafę, zaraz się zaczną spadające gwiazdy!
Jak powiedziano tak też zrobiono.
Już po chwili drzwi naszej szafy zostały zagrodzone łózkiem na którym chwilę wcześniej siedzieli spiskowcy. Jakby tego było mało, podgloszono muzykę, a glosniki stały na szafie. Dlaczego nie zareagowaliśmy? Nie mam pojęcia.
- Cholera - warknęłam i zaczęłam walić pięściami w drzwi. Jednak na próżno. Było za głośno, a ludzi zbyt pochłonęły gwiazdy.
- Nie jest tak źle, spójrz, mamy piwo - Kłos wskazał na zgrzewkę procentowego napoju.
Po godzinie sytuacja nie zmieniła się na lepsze. Siatkarze z Leną wyszli na dwór, a Karol wypił trzecią butelkę piwa. Zaczął przytulać się do swetra i tańczyć z nim w miejscu. Stwierdziłam, że na trzeźwo tego nie zniosę i również sięgnęłam po trunek.
- Wreszcie zmądrzałaś - Kłos rzucił w kąt sweter i uwiesił się mojego ramienia.
*Lena*
- Widzieliście gdzieś Melkę? - zapytałam kolejną grupę siatkarzy. Dziewczyna jakiś czas temu gdzieś poszła i od tego czasu nie było od niej żadnego znaku. Zaczęłam się powoli o nią martwić... Przecież ruda tak bardzo chciała obejrzeć te spadające gwiazdy, że już od tygodnia o tym gadała, to niemożliwe, że teraz tak po prostu sobie odpuściła. W tłumie nie mogłam dostrzec również Kłosa więc jedyna myśl jaka mi przyszła do głowy to właśnie to, że w tym momencie poszli gdzieś razem. Pytanie tylko brzmi, po co? Nie zawracając sobie tym pytaniem zbytnio głowy podeszłam do naszej grupki, która w ostatnim czasie znacznie się powiększyła.
- Nadal nie znalazłam Melki... a gdzie wy szukaliście? - zapytałam w połowie zmieniając zdanie
- Wieeesz... Tu i tam - machnął ręką rozbawiony Ignaczak.
- Na pewno nie ma jej przy stole z alkoholem - zachichotał Kadziewicz zarzucając rękę na ramiona przyjaciela.
- Świetnie! - warknęłam - Sama sobie poradzę, nie potrzebuje zadawać się z pijakami - fuknęłam wymierzając w każdego po kolei palcem.
- Hej - zaprotestował Kubiak, kiedy wskazałam na niego - Ja nic nie piłem i zdobyłem dość istotne informacje, ale skoro nie chcesz pomocy to nie - odwrócił się urażony na pięcie i odszedł.
- Michał no! - krzyknęłam ruszając za nim - Michał... Kubiak! Zatrzymaj się w tej chwili! - ciągle krzyczałam podążając za nim - Misiek noo! - zatrzymałam się kiedy on gwałtownie się odwrócił się w moją stronę.
- Powtórz - poprosił
- Misiek? - powtórzyłam niepewnie, jednocześnie pytając
- Tak mi mów - zaśmiał się - I buziaka poproszę za obrażenie mnie! - zrobił z ust dziubek. Powtórzyłam jego ruch i zaczęłam się zbliżać do niego. Jednak zanim nasze usta się zetknęły ujrzałam w tłumie Monikę i naszły mnie ogromne wyrzuty sumienia. Złapałam chłopaka jedną ręką za policzki, uwydatniając jego dziubek po czym zmieniłam kierunek na skutek czego moje usta przywarły do policzka chłopaka. Odsunęłam się i klasmęłam w dłonie.
- Buziak był to teraz informacje - powiedziałam unikając jego zaskoczonego spojrzenia.
***
Błagamy nie bijcie :(
Wiemy, że rozdział miał być we wcześniejszych godzinach ale to chyba już nasza tradycja, że zawsze w tych godzinach coś wypadnie a później się na śmierć zapomina o wszytkich innych sprawach, ehh
To całe my, przepraszamy za kolejne opóźnienie, które znając nas ostatnim nie będzie
Trzymajcie za nas kciuki, żeby to się zmieniło! :*
Raissa & Lune
PS. Wszystkiego najlepszego dla Fabię z okazji ślubu! ❤
sobota, 27 sierpnia 2016
Rozdział XXX: Romans z Lotmanem, pocałunek i kolejna impreza
*Melka*
Życie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Dni spędzone w Spale są jak pędzący rollercoster. Wszystko idzie wspaniale, jest świetna zabawa, gdy nagle ktoś z siedzenia obok na ciebie wymiotuje. Takimi oto wymiocinami było to co zastałam na stołówce rano. Jeszcze wczoraj Lena i Kubiak zachowywali się jak najsłodsza para. A dzisiaj? Kubiak przesiadł się jak najdalej od Blondynki i cały czas rzucał jej gniewne spojrzenie. Mam deja vu.
Stwierdziłam, że tym razem śledztwo rozpocznę z drugiej strony. Podeszłam do Michała i zajęłam miejsce obok niego. Lena spojrzała na mnie z wyrzutem a ja posłałam jej uśmiech. Przeniosłam spojrzenie na Kubiaka.
- Michał, co się stało? - spytałam cicho.
- Zapytaj swoją przyjaciółkę - rzucił, wściekle dłubiąc w swoim omlecie.
- Chce to usłyszeć od ciebie - po moich słowach nastąpiła chwila ciszy. Nie wiem co go dręczy, ale jest to coś poważnego.
- Lena ma romans z Lotmanem - wydusił w końcu. Musiałam powstrzymać śmiech. Moja przyjaciółka z Paulem? Oni razem to jak pizza z ananasem, połączenie które nie ma prawa istnieć.
- Musiało Ci się coś pomylić - powiedziałam dotykając jego ramienia.
- Nic mi się nie pomyliło, zostaw mnie w spokoju - skupił się na swoim jedzeniu. Zobaczyłam Lenę wychodzącą ze stołówki i pobiegłam za nią. Gdy tylko zrównałam się z nią krokiem zaczęłam mówić.
- Masz mi coś do powiedzenia? - blondynka spojrzała na mnie zaskoczona.
- Dzień dobry? - odpowiedziała niepewnie.
- Dlaczego twój chłopak uważa, że masz romans z Lotmanem? - zaatakowałam ją.
- Parę razy z nim rozmawiałam a Kubiak coś sobie ubzdurał - wyrzuciła na jednym wdechu.
- Więc lepiej to z nim wyjaśnij.
*Lena*
Idąc za radą Melki, postanowiłam wyjaśnić z Kubiakiem całą tę sytuację. Z reguły nie należę do osób, które mają w zwyczaju pierwsze wyciągać rękę na zgodę lecz tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Jakoś dziwnie mi było pogodzić się z myślą, że Michał może być na mnie zły z powodu, który nawet nie istnieje. Ja i Lotman? Przecież to nawet jest śmieszne! W każdym razie, wracając do tematu. Musiałam wybrać odpowiednią porę na przeprowadzenie tej rozmowy, lecz nie mogłam się ostatecznie zdecydować. Mogłam to zrobić już teraz lecz nie chciałam ryzykować, że następnie Kubiak nie będzie mógł się skupić na treningu, lub co gorsza będzie się wyżywał na piłce. Opcją drugą było pogadania z nim tuż po treningu. Ta opcja wydała mi się finalnie bardziej kusząca więc to ją postanowiłam wprowadzić w życie. Oczywiście, nie byłaby taka kusząca gdyby nie fakt, że po treningu Kubi będzie zmęczony i być może nie będzie miał nawet sił się kłócić. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem po czy zebrałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Przed halą wpadłam na Monikę ze sprzętem.
- Amerykanie są teraz na bieżni - podpowiedziałam jej
- Ja wiem - jęknęła - Stefan poprosił mnie, żebym zrobiła zdjęcia naszym, ale poradzić sobie dziś jakoś nie mogę, wszytko mi z rąk wypada - jęknęła zrezygnowana.
- Pomogę Ci - odparłam na to, przejmując od szatynki kilka przedmiotów
- Dzięki - zaśmiała się wchodząc za mną do środka. Trening minął mi w oka mgnieniu. Nawet nie zdążyłam zarejestrować jakie ćwiczenia wykonywali siatkarze, kiedy Antiga oznajmił, że trening dobiegł końca. Nastąpiło po tym jeszcze rutynowe rozciąganie o wszyscy zaczęli się zbierać do szatni. Monika natomiast, zaproponowała sesję jeszcze trenerem, więc nie chcąc jej przeszkadzać postanowiłam poczekać na Kubiaka pod szatnią. Na szczęście, albo i nie, Michał postanowił wszytko dziś załatwić szybciej i to on jako pierwszy pojawił się na korytarzu. Jestem pewna, że mnie zauważył, lecz nie odezwał się do mnie ani słowem.
- Michał, poczekaj - złapałam go za nadgarstek kiedy zaczął się oddalać
- Na co mam czekać, huh? Może zaczniesz mi opowiadać jaki to Paul jest świetny? - warknął na mnie wygrywając rękę z mojego uścisku.
- Właśnie to chciałam wyjaśnić - ponownie złapałam go za rękę chcąc zakończyć tą całą szopkę - Ja i Paul to...
- Przestań! Po prostu przestań! - krzyknął po czym upuścił na ziemię swoją torbę i uderzył otwartą dłonią w ścianę. Pozostali siatkarze oczywiście zaciekawieni krzykami na korytarzu zaczęli wyglądać przez lekko uchylone drzwi, czego Kubiak nawet nie zauważył. - Nie chcę tego słuchać! - zaczął się do mnie zbliżać na co ja zaczęłam się cofać
- Lotman i ja?! To nigdy nie miało miejsca, rozumiesz? To jedno wielkie nieporozumienie - z każdym słowem wyrzucałam z siebie wszystko jeszcze szybciej - Ja Ci wszytko wyjaśnię, tylko daj mi szansę - praktycznie wyszeptałam czując za sobą ścianę i widząc zbliżającego się Kubiaka. Nadal był wkurzony lecz już nie tak jak przed chwilą. Widząc tą zmianę zaczęłam kontynuować - Porozmawiamy proszę, daj mi... - reszta zdania została zagłuszona przez usta Kubiaka na moich. Przez chwilę stałam nieruchomo z szeroko otwartymi oczami, będąc w wielkim szoku, ale pieszczota Michała skutecznie sprowadziła mnie na ziemię. Przymknęłam powieki, czując, że się rozpływam. Następnie nie zwracając uwagi na głośne gwizdy siatkarzy, wplotłam palce we włosy chłopaka. Szatyn uznał ten gest najwyraźniej za nieme pozwolenie ponieważ przyciągnął mnie mocno do siebie następnie unosząc mnie do góry tak, że oplotłam go nogami w pasie. Oderwaliśmy się od siebie dopero kiedy zabrakło nam tchu i dopero wtedy zauważyłam zbiorowisko wokół nas. Byli tu dosłownie wszyscy. Wliczając w to oczywiście cały sztab oraz Monikę. Skrzywiłam się nieznacznie przypominając sobie o złożonej jej obietnicy. Nie zajmując się tym długo schowałam twarz w zagłębienie szyi siatkarza, nadal będąc na nim uwieszona.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak długo na to czekałem - wymruczał mi do ucha - Teraz już tak łatwo mi się uciekniesz - powiedział już trochę głośniej, lecz nadal wystarczająco cicho. Odsunęłam się od niego trochę, co Michał znów wykorzystał łącząc ponownie nasze usta.
- Znajdzcie sobie pokój - mruknęła zdegustowana Monika mijając nas w drodze do wyjścia. Oczywiście nie obyło się także bez spojrzenia pełnego jadu, skierowanego w moją stronę. Po tej uwadze Kubiak niechętnie odstawił mnie na podłogę przelotnie jeszcze muskając moje wargi. Uśmiechnęłam się zadowolona po czym odwróciłam się by zobaczyć czemu na korytarzu panuje taka cisza. Widok jaki tam zastałam powinien mnie zaskoczyć, lecz wcale tak nie było. Wszyscy nie licząc Ignaczaka, który postanowił wszytko udokumentować, wpatrywali się w nas słodkim wzrokiem, robiąc oczywiście serduszka z dłoni. Przybiłam sobie facepalm'a po czym zirytowana warknęłam
- Nie macie innych zajęć? Cały dzień będziecie tu tak stać? - na szczęście ta uwaga wystarczyła i wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.
*Melka*
Ruszając do swojego pokoju mocno przytuliłam Lenę.
- Widzę, że mnie posłuchałaś - puściłam jej oczko i zostawiłam ją z Michałem. Szybko udałam się do pokoju. Przebrałam się po treningu i byłam gotowa na spotkanie z Mattem. Musiałam tylko poczekać aż po mnie przyjdzie. Nie minęło dwadzieścia minut gdy pojawił się w moim pokoju. Jednak nie sam. Tak, tuż za nim do pokoju wszedł Paul.
- Ja tylko chciałem życzyć wam miłego spaceru - wyszczerzył się. Anderson tylko wzruszył ramionami a ja obdarzyłam ich zaskoczonym spojrzeniem. Lotman ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie. Prawie jak Igła. Gdyby to była kreskówka, w tym momencie nad moją głową zapaliłaby się żarówka. Czy oni coś razem kombinują. Po chwili Paul wyszedł zostawiając nas samych, w tym samym czasie przełączając coś w swoim aparacie.
- Zauważyłeś, że on się ostatnio dość dziwnie zachowuje? - spytałam siatkarza.
- Paul zawsze był zakręcony, ale to prawda, ostatnio jest jakiś inny.
Niestety pogoda popsuła nasze plany. Zaczęło padać, więc zostaliśmy znuszeni zostać w pokoju. Popołudnie spędziliśmy na oglądaniu Przyjaciół. Jak się okazało, oboje uwielbiamy ten serial. Czuję, że mogę się zaprzyjaźnić z tym chłopakiem.
Około godziny 18 rozległ się dzwonek telefony Matta.
- Zbieramy się. Trenerzy pozwolili nam zrobić imprezę - rzucił i wstał z podłogi.
Od razu pomyślałam, że muszę znaleźć Karola, to będzie idealny moment do przeprowadzenia śledztwa.
***
Na początku chciałyśmy mocno ale to mocno wszystkich czytelników przeprosić za opóźnienie...
Tym razem to nie była nasza wina tylko wystąpiły małe problemy techniczne... Na szczęście wszystko już jest okey i tak powinno pozostać :p
Z tej okazji chciałybyśmy również przekazać wam dość ważne ogłoszenie parafialne :
OD DZIŚ ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ W SOBOTY OD GODZINY 16 DO 21
Jeszcze raz mocno przepraszamy i zapraszamy na kolejny w sobotę :*
Pozdrawiamy cieplutko
Raissa & Lune
Życie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Dni spędzone w Spale są jak pędzący rollercoster. Wszystko idzie wspaniale, jest świetna zabawa, gdy nagle ktoś z siedzenia obok na ciebie wymiotuje. Takimi oto wymiocinami było to co zastałam na stołówce rano. Jeszcze wczoraj Lena i Kubiak zachowywali się jak najsłodsza para. A dzisiaj? Kubiak przesiadł się jak najdalej od Blondynki i cały czas rzucał jej gniewne spojrzenie. Mam deja vu.
Stwierdziłam, że tym razem śledztwo rozpocznę z drugiej strony. Podeszłam do Michała i zajęłam miejsce obok niego. Lena spojrzała na mnie z wyrzutem a ja posłałam jej uśmiech. Przeniosłam spojrzenie na Kubiaka.
- Michał, co się stało? - spytałam cicho.
- Zapytaj swoją przyjaciółkę - rzucił, wściekle dłubiąc w swoim omlecie.
- Chce to usłyszeć od ciebie - po moich słowach nastąpiła chwila ciszy. Nie wiem co go dręczy, ale jest to coś poważnego.
- Lena ma romans z Lotmanem - wydusił w końcu. Musiałam powstrzymać śmiech. Moja przyjaciółka z Paulem? Oni razem to jak pizza z ananasem, połączenie które nie ma prawa istnieć.
- Musiało Ci się coś pomylić - powiedziałam dotykając jego ramienia.
- Nic mi się nie pomyliło, zostaw mnie w spokoju - skupił się na swoim jedzeniu. Zobaczyłam Lenę wychodzącą ze stołówki i pobiegłam za nią. Gdy tylko zrównałam się z nią krokiem zaczęłam mówić.
- Masz mi coś do powiedzenia? - blondynka spojrzała na mnie zaskoczona.
- Dzień dobry? - odpowiedziała niepewnie.
- Dlaczego twój chłopak uważa, że masz romans z Lotmanem? - zaatakowałam ją.
- Parę razy z nim rozmawiałam a Kubiak coś sobie ubzdurał - wyrzuciła na jednym wdechu.
- Więc lepiej to z nim wyjaśnij.
*Lena*
Idąc za radą Melki, postanowiłam wyjaśnić z Kubiakiem całą tę sytuację. Z reguły nie należę do osób, które mają w zwyczaju pierwsze wyciągać rękę na zgodę lecz tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Jakoś dziwnie mi było pogodzić się z myślą, że Michał może być na mnie zły z powodu, który nawet nie istnieje. Ja i Lotman? Przecież to nawet jest śmieszne! W każdym razie, wracając do tematu. Musiałam wybrać odpowiednią porę na przeprowadzenie tej rozmowy, lecz nie mogłam się ostatecznie zdecydować. Mogłam to zrobić już teraz lecz nie chciałam ryzykować, że następnie Kubiak nie będzie mógł się skupić na treningu, lub co gorsza będzie się wyżywał na piłce. Opcją drugą było pogadania z nim tuż po treningu. Ta opcja wydała mi się finalnie bardziej kusząca więc to ją postanowiłam wprowadzić w życie. Oczywiście, nie byłaby taka kusząca gdyby nie fakt, że po treningu Kubi będzie zmęczony i być może nie będzie miał nawet sił się kłócić. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem po czy zebrałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Przed halą wpadłam na Monikę ze sprzętem.
- Amerykanie są teraz na bieżni - podpowiedziałam jej
- Ja wiem - jęknęła - Stefan poprosił mnie, żebym zrobiła zdjęcia naszym, ale poradzić sobie dziś jakoś nie mogę, wszytko mi z rąk wypada - jęknęła zrezygnowana.
- Pomogę Ci - odparłam na to, przejmując od szatynki kilka przedmiotów
- Dzięki - zaśmiała się wchodząc za mną do środka. Trening minął mi w oka mgnieniu. Nawet nie zdążyłam zarejestrować jakie ćwiczenia wykonywali siatkarze, kiedy Antiga oznajmił, że trening dobiegł końca. Nastąpiło po tym jeszcze rutynowe rozciąganie o wszyscy zaczęli się zbierać do szatni. Monika natomiast, zaproponowała sesję jeszcze trenerem, więc nie chcąc jej przeszkadzać postanowiłam poczekać na Kubiaka pod szatnią. Na szczęście, albo i nie, Michał postanowił wszytko dziś załatwić szybciej i to on jako pierwszy pojawił się na korytarzu. Jestem pewna, że mnie zauważył, lecz nie odezwał się do mnie ani słowem.
- Michał, poczekaj - złapałam go za nadgarstek kiedy zaczął się oddalać
- Na co mam czekać, huh? Może zaczniesz mi opowiadać jaki to Paul jest świetny? - warknął na mnie wygrywając rękę z mojego uścisku.
- Właśnie to chciałam wyjaśnić - ponownie złapałam go za rękę chcąc zakończyć tą całą szopkę - Ja i Paul to...
- Przestań! Po prostu przestań! - krzyknął po czym upuścił na ziemię swoją torbę i uderzył otwartą dłonią w ścianę. Pozostali siatkarze oczywiście zaciekawieni krzykami na korytarzu zaczęli wyglądać przez lekko uchylone drzwi, czego Kubiak nawet nie zauważył. - Nie chcę tego słuchać! - zaczął się do mnie zbliżać na co ja zaczęłam się cofać
- Lotman i ja?! To nigdy nie miało miejsca, rozumiesz? To jedno wielkie nieporozumienie - z każdym słowem wyrzucałam z siebie wszystko jeszcze szybciej - Ja Ci wszytko wyjaśnię, tylko daj mi szansę - praktycznie wyszeptałam czując za sobą ścianę i widząc zbliżającego się Kubiaka. Nadal był wkurzony lecz już nie tak jak przed chwilą. Widząc tą zmianę zaczęłam kontynuować - Porozmawiamy proszę, daj mi... - reszta zdania została zagłuszona przez usta Kubiaka na moich. Przez chwilę stałam nieruchomo z szeroko otwartymi oczami, będąc w wielkim szoku, ale pieszczota Michała skutecznie sprowadziła mnie na ziemię. Przymknęłam powieki, czując, że się rozpływam. Następnie nie zwracając uwagi na głośne gwizdy siatkarzy, wplotłam palce we włosy chłopaka. Szatyn uznał ten gest najwyraźniej za nieme pozwolenie ponieważ przyciągnął mnie mocno do siebie następnie unosząc mnie do góry tak, że oplotłam go nogami w pasie. Oderwaliśmy się od siebie dopero kiedy zabrakło nam tchu i dopero wtedy zauważyłam zbiorowisko wokół nas. Byli tu dosłownie wszyscy. Wliczając w to oczywiście cały sztab oraz Monikę. Skrzywiłam się nieznacznie przypominając sobie o złożonej jej obietnicy. Nie zajmując się tym długo schowałam twarz w zagłębienie szyi siatkarza, nadal będąc na nim uwieszona.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak długo na to czekałem - wymruczał mi do ucha - Teraz już tak łatwo mi się uciekniesz - powiedział już trochę głośniej, lecz nadal wystarczająco cicho. Odsunęłam się od niego trochę, co Michał znów wykorzystał łącząc ponownie nasze usta.
- Znajdzcie sobie pokój - mruknęła zdegustowana Monika mijając nas w drodze do wyjścia. Oczywiście nie obyło się także bez spojrzenia pełnego jadu, skierowanego w moją stronę. Po tej uwadze Kubiak niechętnie odstawił mnie na podłogę przelotnie jeszcze muskając moje wargi. Uśmiechnęłam się zadowolona po czym odwróciłam się by zobaczyć czemu na korytarzu panuje taka cisza. Widok jaki tam zastałam powinien mnie zaskoczyć, lecz wcale tak nie było. Wszyscy nie licząc Ignaczaka, który postanowił wszytko udokumentować, wpatrywali się w nas słodkim wzrokiem, robiąc oczywiście serduszka z dłoni. Przybiłam sobie facepalm'a po czym zirytowana warknęłam
- Nie macie innych zajęć? Cały dzień będziecie tu tak stać? - na szczęście ta uwaga wystarczyła i wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.
*Melka*
Ruszając do swojego pokoju mocno przytuliłam Lenę.
- Widzę, że mnie posłuchałaś - puściłam jej oczko i zostawiłam ją z Michałem. Szybko udałam się do pokoju. Przebrałam się po treningu i byłam gotowa na spotkanie z Mattem. Musiałam tylko poczekać aż po mnie przyjdzie. Nie minęło dwadzieścia minut gdy pojawił się w moim pokoju. Jednak nie sam. Tak, tuż za nim do pokoju wszedł Paul.
- Ja tylko chciałem życzyć wam miłego spaceru - wyszczerzył się. Anderson tylko wzruszył ramionami a ja obdarzyłam ich zaskoczonym spojrzeniem. Lotman ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie. Prawie jak Igła. Gdyby to była kreskówka, w tym momencie nad moją głową zapaliłaby się żarówka. Czy oni coś razem kombinują. Po chwili Paul wyszedł zostawiając nas samych, w tym samym czasie przełączając coś w swoim aparacie.
- Zauważyłeś, że on się ostatnio dość dziwnie zachowuje? - spytałam siatkarza.
- Paul zawsze był zakręcony, ale to prawda, ostatnio jest jakiś inny.
Niestety pogoda popsuła nasze plany. Zaczęło padać, więc zostaliśmy znuszeni zostać w pokoju. Popołudnie spędziliśmy na oglądaniu Przyjaciół. Jak się okazało, oboje uwielbiamy ten serial. Czuję, że mogę się zaprzyjaźnić z tym chłopakiem.
Około godziny 18 rozległ się dzwonek telefony Matta.
- Zbieramy się. Trenerzy pozwolili nam zrobić imprezę - rzucił i wstał z podłogi.
Od razu pomyślałam, że muszę znaleźć Karola, to będzie idealny moment do przeprowadzenia śledztwa.
***
Na początku chciałyśmy mocno ale to mocno wszystkich czytelników przeprosić za opóźnienie...
Tym razem to nie była nasza wina tylko wystąpiły małe problemy techniczne... Na szczęście wszystko już jest okey i tak powinno pozostać :p
Z tej okazji chciałybyśmy również przekazać wam dość ważne ogłoszenie parafialne :
OD DZIŚ ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ W SOBOTY OD GODZINY 16 DO 21
Jeszcze raz mocno przepraszamy i zapraszamy na kolejny w sobotę :*
Pozdrawiamy cieplutko
Raissa & Lune
piątek, 19 sierpnia 2016
Rozdział XXIX: '-Ja się dowiem co ukrywacie', '-On jest jakiś dziwny' i '-Musimy coś wymyślić'
*Lena*
- Lena, Lena - zawołała mnie Melka kiedy już po posiłku zaczęłam opuszczać stołówkę. Zatrzymałam się w półkroku czekając aż dziewczyna do mnie dołączy - Już idziesz? Obiad niedawno się zaczął - złapała mnie za rękę po czym zaczęła ciągnąć w stronę naszego stolika.
- Ja już jadłam - odparłam starając się wyrwać dłoń z jej uścisku
- Nic nie szkodzi, posiedzimy i pogadamy - posadziła mnie na krzesełku naciskając na moje ramiona. Oczywiście moje miejsce znajduje się zaraz obok Kubiaka, który nawet na mnie nie patrząc odsunął się nieznacznie. Ten gest z pozoru niezauważalny od razu zwrócił moją uwagę. Prychnęłam cicho po czym przesunęłam moje krzesło w jego stronę, z uśmiechem obserwując jego reakcje.
- Mogłabyś? - prychnął cicho
- Co mogłabym? - udawałam, że nie wiem o co chodzi - To chyba nic złego, że chce być bliżej mojego chłopaka - przesunęłam się bliżej po czym niepewnie położyłam głowę na jego ramieniu. Momentalnie poczułam jak jego wszytkie mięśnie się spięły. Przymknęłam lekko powieki czując, że Michał stopniowo się rozluźnia. Po chwili otworzyłam oczy i uchwyciłam zaskoczone spojrzenie Melki. Wzruszyłam lekko ramionami przenosząc wzrok dalej.
- No no Kubiak, już wiemy co było powodem Twojego złego humoru - zaczęła poruszać sugestywnie brwiami Melka
- Daj mu spokój - wtrącił się Kłos - Widzisz ten uśmiech? - trącił ją ramieniem. Nadal trzymając głowę na ramieniu chłopaka podniosłam ją do góry by zobaczyć ten uśmiech, o którym przed chwilą mówił Karol.
- Ale jesteście uroczy - odzewał się Piter robiąc z rąk serduszko i pokazując na nas. Momentalnie na moje policzki wpłynął rumieniec więc odsunęłam się od Michała, jednocześnie chowając twarz we włosach. Kątem oka zerknęłam na Kubiaka, lecz na jego twarzy nie dało się znaleźć nawet cienia zawstydzenia. Jedyne co można było dostrzec to radosne oczy zza okularów oraz wielki uśmiech. Przyłożyłam zimne dłonie do policzków po czym znów wróciłam wzrokiem do Melki, która miała wyraźnie zamyśloną minę.
- To o czym chciałaś pogadać? - zspytałam po chwili ciszy między nami.
- O tym... I o tamtym... - machnęła szybko ręką przy okazji uderzając Kłosa w nos
- Ała! - wrzasnął środkowy na całe gardło - Melka nie wiem czy wiesz, ale Ty masz nas leczyć a nie przyprawiać o kontuzje - złapał się za nos, ściskając go u nasady
- Nie bądź babą, Kłos - dziewczyna wywróciła oczami
- I kto to mówi - powtórzył jej ruch oczami po czym wrócił do jedzenia swojego posiłku.
- Więc... - zaczęła ponownie temat Melka - Szybko wam poszło z tymi kluczami...
- No wiesz... Kadziu przekolorował trochę tę historię, nie było wcale tak dużo tych kluczy - odparł Ignaczak
- Oh tak, tym bardziej, że Kadziu nic na ten temat nie wie - odparła wbijając wzrok w naszą trójkę, po kolei. Ja natomiast zmroziłam wzrokiem Ignaczaka I Winiarskiego. Nawet tak prostej rzeczy, jak poinformowanie osoby robiącej za przykrywkę, sprawia im trudności.
- Pytanie więc brzmi: Co przed nami ukrywacie? - włącza się do rozmowy Kłos
- Ja... My... Em... Znaczy się, nic nie ukrywamy- zaczął się jąkać Krzysiek, po chwili jednak wracając do normalnego tonu a ja miałam ochotę bić mu brawo. W końcu się ogarnął, bo jakby dalej tak się zachowywał to z wszystkiego nici.
- Jakoś wam nie wierzę - zmrużyła oczy ruda - Ja się dowiem co ukrywacie - wskazała na naszą trójkę palcem
- A ja jej pomogę - zgłosił swoją pomoc Kłos na co uśmiechnęłam się lekko. Oni jeszcze nie wiedzą, że sami w tym momencie nam pomagają. W każdym razie, teraz, pod obserwacją, będziemy musieli się mieć na baczności. Melka na pewno nam tego nie odpuści.
**Melka**
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, dlatego byłam bardzo zadowolna gdy znalazłam chwilkę, żeby się zdrzemnąć. Zaciągnęłam rolety i udałam się do krainy Morfeusza. Moja radość nie trwała długo. Już po chwili poczułam uginający się materac i szturchanie w bok. Cudownie.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Karola leżącego obok mnie.
- Coś się stało? - spytałam ziewając.
- Fajny film leci w telewizji - odpowiedział i wziął z szafki pilot.
- I co w związku z tym? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Chciałem obejrzeć - znalazł odpowiedni kanał i rozsiadł się wygodnie.
- Nie masz telewizora w pokoju?
- Mam, ale Wrona śpi i nie chciałem go budzić - gdyby spojrzenie mogło zabijać, Kłos leżał by już martwy. Film zdążył mnie wciągnąć, gdy rozległo się pukanie do drzwi i wyłonił się zza nich Matt.
- Hej, stało się coś? - spytałam.
- Nie, mieliśmy się umówić na kolejny spacer i chciałem zapytać kiedy będzie ci pasować - wyrzucił na jednym wydechu.
- Randka? - rzucił Karol wywracając przy tym oczami.
- Nie, to tylko spacer - skarciłam go wzrokiem.
- Może jutro, o tej samej godzinie co ostatnio? - posłam Amerykaninowi szeroki uśmiech.
- Pewnie, to...cześć - pożegnał się i wyszedł.
- Ten Matt - zaczął Karol - on jest jakiś dziwny.
- Sam jesteś dziwny - zaśmiałam się - ja chyba poprostu lubię dziwnych ludzi.
Oparłam się o jego ramię i wróciłam do oglądania filmu.
*Lena*
Wyszłam właśnie z pokoju kiedy na moim ramieniu praktycznie uwiesił się Ignaczak. Stęknęłam z wysiłku po czym zaczęłam odpędzać od siebie libero.
- Igła no! - jęknęłam - Zamiast próbować mnie załamać lepiej powiedz o co Ci chodzi...
- Dobra - mruknął zawiedziony w ostateczności jednak mnie wypuszczając - Pora na obmyślenie planu - szepnął konspiracyjnie, rozglądając się zapobiegawczo na boki - Paul zwołał zebranie, ruszaj się - popchnął mnie do przodu.
- Igła! Sama pójdę! - starałam się uwolnić z jego uścisku
- A wiesz gdzie? - uśmiechnął się cwaniacko stając przede mną. Od razu na usta cisnęło mi się głośne i wyraźne 'TAK' lecz nie mogłam z siebie tego wyrzucić. Zamiast tego opuściłam głowę w dół i zaczęłam się bawić palcami u rąk.
- No właśnie - objął mnie ramieniem po czym zaprowadził do wind - Lecz zanim to... jeszcze na chwilę pójdziemy do Kadzia. Coś ode mnie chciał - puścił do mnie oczko, wchodząc do metalowej puszki. Uczyniłam to samo i po chwili już byliśmy na dole. Od razu w oczy rzucił mi się znudzony Łukasz siedzący za biurkiem.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś z własnej woli chciałby robić coś takiego - rzucił z niesmakiem kiedy już znaleźliśmy się wystarczająco blisko.
- Kadziu, wiesz, że ja zawsze chętnie z Tobą bym o tym pogadał ale dziś się śpieszymy - ponaglił libero siatkarza
- A tak... Ja właśnie w tej sprawie chciałem pogadać - zaczął wybijać na blacie tylko sobie znany rytm - Jak mogłeś mi o niczym nie powiedzieć! Myślałem, że się przyjaźnimy - podniósł lekko głos
- Łukasz... Przyjaźnimy się przecież! - Ignaczak wyciągnął rękę by poklepać przyjaciela po ramieniu lecz ten odsunął się
- Więc dlaczego? - zmarszczył zdezorientowany brwi - Skoro jesteśmy przyjaciółmi to powinieneś wiedzieć, że ja lubię wszytko co jest związane z tajnymi akcjami! - podniósł się ze swojego miejsca, dłonie opierając na blacie.
- Błagam Kadziu... Nie teraz! - Igła złożył ręce jak do modlitwy
- Jak nie teraz to kiedy? - warknął tymczasowy recepcjonista wywracając oczami, już wyraźnie zirytowany zachowaniem przyjaciela
- Obiecuję, że jak tylko pogadamy z Paulem to wszytko Ci opowiem - machnął ręką jakby odpędzając denerwującego owada.
- Świetnie! - odtrącił dłoń libero - Nie ignoruj mnie... głównie dla Ciebie tu przyjechałem więc z łaski swojej zacznij mnie zauważać! - mruknął do Ignaczaka
- Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze będę o Tobie pamiętał tylko teraz muszę pomóc Kłosowi i Melce... którzy swoją drogą mnie okłamali ze swoim związkiem - oparł się o blat marszcząc brwi. W tym momencie to ja się włączyłam do rozmowy, nie chcąc, żeby Igła dalej kontynuował swoje przemyślenia na temat związków. Położyłam rękę na jego ramieniu i lekko zacisnęłam moje palce.
- Krzysiu... Chyba powinniśmy już iść - uśmiechnęłam się lekko - Mieliśmy wpaść do Paula przecież - przypomniałam
- No tak, racja - wymienił z przyjacielem uściski po czym łapiąc mnie za łokieć zaczął ciągnąć w stronę wind. Odwróciłam się jeszcze i pomachałam Kadziewiczowi, który zamyślony wpatrywał się w nas. Dotarcie pod pokój Paula nie było zadaniem najtrudniejszym, gdyż Ignaczak doskonale znał rozmieszczenie wszytkich siatkarzy w tym hotelu. Dotarliśmy tam w kilka minut, lecz nie wystarczająco szybko. Zanim zostałam wepchnięta do środka, kątem oka zobaczyłam jeszcze zdezorientowanego Pitera. Przeklęłam cicho pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę, że już za kilka chwil informacja, gdzie teraz jestem znajdzie się w posiadaniu Kubiaka.
- Dobra chłopaki, mam mało czasu, więc musimy szybko coś wymyślić - rzuciłam od razu, oczywiście zmieniając język na angielski.
***
Witajcie drodzy czytelnicy!
Miło nam, że ponownie nas odwiedziliście ^^
Dziękujemy za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i z upragnieniem czekamy na kolejne :*
Czytamy każdy pozostawiony tu komentarz, a każde miłe słowo wywołuje na naszych twarzach uśmiechy :D
I to chyba byłoby na tyle XD
Do zobaczenia za tydzień!
Udanej końcówki wakacji :*
(tak wiem, przepraszam za to :/)
Raissa & Lune
- Lena, Lena - zawołała mnie Melka kiedy już po posiłku zaczęłam opuszczać stołówkę. Zatrzymałam się w półkroku czekając aż dziewczyna do mnie dołączy - Już idziesz? Obiad niedawno się zaczął - złapała mnie za rękę po czym zaczęła ciągnąć w stronę naszego stolika.
- Ja już jadłam - odparłam starając się wyrwać dłoń z jej uścisku
- Nic nie szkodzi, posiedzimy i pogadamy - posadziła mnie na krzesełku naciskając na moje ramiona. Oczywiście moje miejsce znajduje się zaraz obok Kubiaka, który nawet na mnie nie patrząc odsunął się nieznacznie. Ten gest z pozoru niezauważalny od razu zwrócił moją uwagę. Prychnęłam cicho po czym przesunęłam moje krzesło w jego stronę, z uśmiechem obserwując jego reakcje.
- Mogłabyś? - prychnął cicho
- Co mogłabym? - udawałam, że nie wiem o co chodzi - To chyba nic złego, że chce być bliżej mojego chłopaka - przesunęłam się bliżej po czym niepewnie położyłam głowę na jego ramieniu. Momentalnie poczułam jak jego wszytkie mięśnie się spięły. Przymknęłam lekko powieki czując, że Michał stopniowo się rozluźnia. Po chwili otworzyłam oczy i uchwyciłam zaskoczone spojrzenie Melki. Wzruszyłam lekko ramionami przenosząc wzrok dalej.
- No no Kubiak, już wiemy co było powodem Twojego złego humoru - zaczęła poruszać sugestywnie brwiami Melka
- Daj mu spokój - wtrącił się Kłos - Widzisz ten uśmiech? - trącił ją ramieniem. Nadal trzymając głowę na ramieniu chłopaka podniosłam ją do góry by zobaczyć ten uśmiech, o którym przed chwilą mówił Karol.
- Ale jesteście uroczy - odzewał się Piter robiąc z rąk serduszko i pokazując na nas. Momentalnie na moje policzki wpłynął rumieniec więc odsunęłam się od Michała, jednocześnie chowając twarz we włosach. Kątem oka zerknęłam na Kubiaka, lecz na jego twarzy nie dało się znaleźć nawet cienia zawstydzenia. Jedyne co można było dostrzec to radosne oczy zza okularów oraz wielki uśmiech. Przyłożyłam zimne dłonie do policzków po czym znów wróciłam wzrokiem do Melki, która miała wyraźnie zamyśloną minę.
- To o czym chciałaś pogadać? - zspytałam po chwili ciszy między nami.
- O tym... I o tamtym... - machnęła szybko ręką przy okazji uderzając Kłosa w nos
- Ała! - wrzasnął środkowy na całe gardło - Melka nie wiem czy wiesz, ale Ty masz nas leczyć a nie przyprawiać o kontuzje - złapał się za nos, ściskając go u nasady
- Nie bądź babą, Kłos - dziewczyna wywróciła oczami
- I kto to mówi - powtórzył jej ruch oczami po czym wrócił do jedzenia swojego posiłku.
- Więc... - zaczęła ponownie temat Melka - Szybko wam poszło z tymi kluczami...
- No wiesz... Kadziu przekolorował trochę tę historię, nie było wcale tak dużo tych kluczy - odparł Ignaczak
- Oh tak, tym bardziej, że Kadziu nic na ten temat nie wie - odparła wbijając wzrok w naszą trójkę, po kolei. Ja natomiast zmroziłam wzrokiem Ignaczaka I Winiarskiego. Nawet tak prostej rzeczy, jak poinformowanie osoby robiącej za przykrywkę, sprawia im trudności.
- Pytanie więc brzmi: Co przed nami ukrywacie? - włącza się do rozmowy Kłos
- Ja... My... Em... Znaczy się, nic nie ukrywamy- zaczął się jąkać Krzysiek, po chwili jednak wracając do normalnego tonu a ja miałam ochotę bić mu brawo. W końcu się ogarnął, bo jakby dalej tak się zachowywał to z wszystkiego nici.
- Jakoś wam nie wierzę - zmrużyła oczy ruda - Ja się dowiem co ukrywacie - wskazała na naszą trójkę palcem
- A ja jej pomogę - zgłosił swoją pomoc Kłos na co uśmiechnęłam się lekko. Oni jeszcze nie wiedzą, że sami w tym momencie nam pomagają. W każdym razie, teraz, pod obserwacją, będziemy musieli się mieć na baczności. Melka na pewno nam tego nie odpuści.
**Melka**
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, dlatego byłam bardzo zadowolna gdy znalazłam chwilkę, żeby się zdrzemnąć. Zaciągnęłam rolety i udałam się do krainy Morfeusza. Moja radość nie trwała długo. Już po chwili poczułam uginający się materac i szturchanie w bok. Cudownie.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Karola leżącego obok mnie.
- Coś się stało? - spytałam ziewając.
- Fajny film leci w telewizji - odpowiedział i wziął z szafki pilot.
- I co w związku z tym? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Chciałem obejrzeć - znalazł odpowiedni kanał i rozsiadł się wygodnie.
- Nie masz telewizora w pokoju?
- Mam, ale Wrona śpi i nie chciałem go budzić - gdyby spojrzenie mogło zabijać, Kłos leżał by już martwy. Film zdążył mnie wciągnąć, gdy rozległo się pukanie do drzwi i wyłonił się zza nich Matt.
- Hej, stało się coś? - spytałam.
- Nie, mieliśmy się umówić na kolejny spacer i chciałem zapytać kiedy będzie ci pasować - wyrzucił na jednym wydechu.
- Randka? - rzucił Karol wywracając przy tym oczami.
- Nie, to tylko spacer - skarciłam go wzrokiem.
- Może jutro, o tej samej godzinie co ostatnio? - posłam Amerykaninowi szeroki uśmiech.
- Pewnie, to...cześć - pożegnał się i wyszedł.
- Ten Matt - zaczął Karol - on jest jakiś dziwny.
- Sam jesteś dziwny - zaśmiałam się - ja chyba poprostu lubię dziwnych ludzi.
Oparłam się o jego ramię i wróciłam do oglądania filmu.
*Lena*
Wyszłam właśnie z pokoju kiedy na moim ramieniu praktycznie uwiesił się Ignaczak. Stęknęłam z wysiłku po czym zaczęłam odpędzać od siebie libero.
- Igła no! - jęknęłam - Zamiast próbować mnie załamać lepiej powiedz o co Ci chodzi...
- Dobra - mruknął zawiedziony w ostateczności jednak mnie wypuszczając - Pora na obmyślenie planu - szepnął konspiracyjnie, rozglądając się zapobiegawczo na boki - Paul zwołał zebranie, ruszaj się - popchnął mnie do przodu.
- Igła! Sama pójdę! - starałam się uwolnić z jego uścisku
- A wiesz gdzie? - uśmiechnął się cwaniacko stając przede mną. Od razu na usta cisnęło mi się głośne i wyraźne 'TAK' lecz nie mogłam z siebie tego wyrzucić. Zamiast tego opuściłam głowę w dół i zaczęłam się bawić palcami u rąk.
- No właśnie - objął mnie ramieniem po czym zaprowadził do wind - Lecz zanim to... jeszcze na chwilę pójdziemy do Kadzia. Coś ode mnie chciał - puścił do mnie oczko, wchodząc do metalowej puszki. Uczyniłam to samo i po chwili już byliśmy na dole. Od razu w oczy rzucił mi się znudzony Łukasz siedzący za biurkiem.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś z własnej woli chciałby robić coś takiego - rzucił z niesmakiem kiedy już znaleźliśmy się wystarczająco blisko.
- Kadziu, wiesz, że ja zawsze chętnie z Tobą bym o tym pogadał ale dziś się śpieszymy - ponaglił libero siatkarza
- A tak... Ja właśnie w tej sprawie chciałem pogadać - zaczął wybijać na blacie tylko sobie znany rytm - Jak mogłeś mi o niczym nie powiedzieć! Myślałem, że się przyjaźnimy - podniósł lekko głos
- Łukasz... Przyjaźnimy się przecież! - Ignaczak wyciągnął rękę by poklepać przyjaciela po ramieniu lecz ten odsunął się
- Więc dlaczego? - zmarszczył zdezorientowany brwi - Skoro jesteśmy przyjaciółmi to powinieneś wiedzieć, że ja lubię wszytko co jest związane z tajnymi akcjami! - podniósł się ze swojego miejsca, dłonie opierając na blacie.
- Błagam Kadziu... Nie teraz! - Igła złożył ręce jak do modlitwy
- Jak nie teraz to kiedy? - warknął tymczasowy recepcjonista wywracając oczami, już wyraźnie zirytowany zachowaniem przyjaciela
- Obiecuję, że jak tylko pogadamy z Paulem to wszytko Ci opowiem - machnął ręką jakby odpędzając denerwującego owada.
- Świetnie! - odtrącił dłoń libero - Nie ignoruj mnie... głównie dla Ciebie tu przyjechałem więc z łaski swojej zacznij mnie zauważać! - mruknął do Ignaczaka
- Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze będę o Tobie pamiętał tylko teraz muszę pomóc Kłosowi i Melce... którzy swoją drogą mnie okłamali ze swoim związkiem - oparł się o blat marszcząc brwi. W tym momencie to ja się włączyłam do rozmowy, nie chcąc, żeby Igła dalej kontynuował swoje przemyślenia na temat związków. Położyłam rękę na jego ramieniu i lekko zacisnęłam moje palce.
- Krzysiu... Chyba powinniśmy już iść - uśmiechnęłam się lekko - Mieliśmy wpaść do Paula przecież - przypomniałam
- No tak, racja - wymienił z przyjacielem uściski po czym łapiąc mnie za łokieć zaczął ciągnąć w stronę wind. Odwróciłam się jeszcze i pomachałam Kadziewiczowi, który zamyślony wpatrywał się w nas. Dotarcie pod pokój Paula nie było zadaniem najtrudniejszym, gdyż Ignaczak doskonale znał rozmieszczenie wszytkich siatkarzy w tym hotelu. Dotarliśmy tam w kilka minut, lecz nie wystarczająco szybko. Zanim zostałam wepchnięta do środka, kątem oka zobaczyłam jeszcze zdezorientowanego Pitera. Przeklęłam cicho pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę, że już za kilka chwil informacja, gdzie teraz jestem znajdzie się w posiadaniu Kubiaka.
- Dobra chłopaki, mam mało czasu, więc musimy szybko coś wymyślić - rzuciłam od razu, oczywiście zmieniając język na angielski.
***
Witajcie drodzy czytelnicy!
Miło nam, że ponownie nas odwiedziliście ^^
Dziękujemy za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i z upragnieniem czekamy na kolejne :*
Czytamy każdy pozostawiony tu komentarz, a każde miłe słowo wywołuje na naszych twarzach uśmiechy :D
I to chyba byłoby na tyle XD
Do zobaczenia za tydzień!
Udanej końcówki wakacji :*
(tak wiem, przepraszam za to :/)
Raissa & Lune
piątek, 12 sierpnia 2016
Rozdział XXVIII: Dziwny dzień, niegrzeczny Winiar i detektywi w akcji
**Melka**
To był jeden z dziwniejszych dni od kiedy przyjechałam do Spały. A biorąc pod uwagę, że tu każdy dzień bywa dziwny, jest to duże osiągnięcie. Na stołówce, Lena, która cały czas udawała zanik pamięci ciągle chichotała pod nosem, Kubiak łypał na nią gniewnie z na przeciwka, siedzący z mojej prawej strony Igła, cały czas szturchał mnie ramieniem i uśmiechał się jakby chciał mi coś zasugerować. Przy odległej części stolika Kłos ciągle na wszystkich warczał, doszło do tego, że nawrzeszczał na biednego widelca. Co chwilę on i Michał rzucali wściekłe spojrzenia w stronę stołu Amerykanów. Czułam się jakbym przespała jakąś ogromną wojnę.
- Co tu się dzieje? - spytałam Winiara gdy wychodziłam razem z nim ze stołówki.
- Sam nie mam pojęcia, ale znając te plotkary za niedługo się dowiemy - puścił mi oczko.
- Fakt, daje Krzysiowi pól godziny - zaśmiałam się i poszłam do pokoju się przebrać. Byłam pewna, że za chwilę do mojego pokoju wpadnie rozemocjonowany Igła. Tak się jednak nie stało. Lekko zbiło mnie to z tropu. Musiałam iść ma trening, więc niestety nie zdążyłam porozmawiać z Leną. Gdy szłam korytarzem wpadł na mnie Matt. Dosłownie. Szybko wychodził z pokoju i mnie nie zauwazył.
- Przepraszam - rzucił od razu i uśmiechnął się uroczo.
- Nic nie szkodzi - również odpowiedziałam mu uśmiechem. Szliśmy dalej razem.
- Wczorajszy wieczór był całkiem miły - spojrzał na mnie kątem oka.
- Mi też się podobało - miałam skręcać w swoją stronę, gdy Matt zatrzymał mnie łapiąc mnie za ramię.
- Może to powtórzymy? - zaproponował.
- Bardzo chętnie - zgodziłam się i rozeszliśmy się w swoje strony.
Gdy dotarłam na halę, była tam już większość siatkarzy. Kubiak wyżywał się na piłce, Kłos walczył ze swoimi sznurówkami a Winiar szeptał o czymś z Igłą. Wyczułam swoją okazję i zawołałam go.
- Wiesz już o co chodzi? - spytałam ciekawa.
- Ale w czym? - zrobił głupią minę i zerknął do tyłu na Igłę.
- Dlaczego każdy się dziwnie zachowuje?
- Jak to dziwnie? Normalnie jest - machnął ręką i poszedł po piłkę.
Coś tu jest nie tak, a ja się dowiem co.
*Lena*
Po śniadaniu znów zaczęła mnie boleć lekko głowa więc przed pójściem na halę wróciłam do pokoju po tabletki. Już wychodząc praktycznie wpadłam na Monikę, która najwidoczniej szła by mnie odwiedzić.
- Wybierasz się gdzieś? Nie powinnaś teraz leżeć? - zapytała przejęta - Ah, pewnie mnie nie pamiętasz - zmieszała się widząc mój pytający wzrok - Monika jestem, pracowałyśmy razem a teraz się przyjaźnimy - objęła mnie a ja miałam ochotę prychnąć jej prosto w twarz. Naszą relację w tym momencie na pewno nie można nazwać przyjaźnią. Co najwyżej to jest koleżeństwo. Kiedy się odsunęła przywołałam na twarz szeroki uśmiech.
- Wybacz, że tak się stało i Cię nie pamiętam - skrzywiłam się lekko na co brunetka ponownie mnie objęła.
-Oh, nie przejmuj się, na pewno sobie wszystkich przypomnisz - poklepała mnie lekko po plecach - To gdzie się wybierałaś? - zapytała ponownie
- Miałam iść z wszystkimi na trening, ale przez to, że zaczęła mnie boleć głowa, wróciłam się do pokoju - poprawiłam dłonią włosy
- To może przejdziemy się razem? Chciałabym spędzić z Tobą więcej czasu - wyjaśniła
- Pewnie, możemy iść - szturchnęłam ją łokciem i razem ruszyłyśmy na trening. Wchodząc na halę od razu w oczy rzuciła mi się napięta atmosfera. Przystanęłam w wejściu przez co Monika na mnie wpadła jęcząc dość głośno, tym samym zwracając na nas uwagę. Pomachałam nieśmiało do siatkarzy zajmując najbliższe miejsce, po czym zaczęłam się wpatrywać w skupieniu w boisko, na którym nasi ćwiczyli różnorodne zagrania i przestałam w ogóle zauważać obecność Moniki obok mnie. Na początku słyszałam jeszcze, że dziewczyna coś do mnie mówi, lecz później najwidoczniej zamilkła bo w uszach słyszałam tylko pisk podeszw na parkiecie, uderzenia piłki przy serwisie a także podczas odbijania o podłogę oraz okrzyki ćwiczących i trenera. W takiej atmosferze spędziłam cały trening, ku zaskoczeniu w całkowitej ciszy. Kiedy trening dobiegł końca siatkarze bez osiągania pozbierali pozostałe rzeczy i udali się pod prysznice a do mnie i Moniki dołączyła na krótką chwilę Melka. Za moment jednak musiała iść by wymasować poszczególnych siatkarzy. My za to się zebrałyśmy i powędrowałyśmy na ławeczkę pod drzewami. Gawędziłyśmy sobie spokojnie kiedy z środka zaczęli wysypywać się siatkarze. Od razu do nas podszedł Igła z Winiarem, natomiast Kubiak widząc mnie zaczął mruczeć coś pod nosem po czym szybkim krokiem ruszył do środka. Wywróciłam oczami jednak ostatecznie zwracając wzrok na siatkarzy przede mną.
- Monika, nie masz czasem innych zajęć? - zapytał niezbyt grzecznie Winiar, jednoczenie wpychając się między mnie a dziewczynę. Igła natomiast umieścił swój tyłek po mojej drugiej stronie
- Właśnie Monika - zawtórował mu Igła na co dziewczyna prychnęła
- Jasne, jak coś to wiesz gdzie mnie znaleźć - powidziała do mnie, oddalając się.
- To nie było miłe - szturchnęłam obu w tym samym momencie, kiedy dziewczyna już była wystarczająca daleko.
- O tym później - wtrącił szybko Ignaczak
- Mamy plan - pochylił się w moim kierunku Winiarski
- O co chodzi? - jęknęłam - Już wystarczająco słyszałam o waszych planach i bez obrazy nie wiem czy chce w tym uczestniczyć - zaczęłam udawać.
- Błagam Cię! Paul kazał z Tobą pogadać! W sumie nie mam pojęcia dlaczego, ale skoro powiedział, że pomożesz to musisz to zrobić! - Krzysiu padł na kolana po czym przyciągnął do siebie Winiara, tak że obaj klęczeli przede mną.
- No dobrze... O co chodzi? - zapytałam już wiedząc czego chcą. Wzmianka o Lotmanie wszytko już mi wyjaśniła.
- Potrzebna nam pomoc w swataniu Amelii i Karola - zwrócił się do mnie oficjalnie na co praktycznie wybuchnęłam śmiechem
- Wchodzę w to - zaśmiałam się więc siatkarze znów zajęli poprzednie miejsca. Zaczęliśmy już coś planować, kiedy wtedy niespodziewanie na widoku pojawiła się Melka.
- Co robicie? - zapytała na co Krzysiu spanikował i zaczął już się podnosić, gotowy do ucieczki
- Gadamy - uprzedziłam go - Igła i Winiar pomagają mi sobie przypomnieć jak to z nami było - puściłem jej oczko
- Właśnie - zaśmiał się Winiar a Ignaczak dokładnie w tym momencie dojrzał kolejnego siatkarza
- O! Karol! Cześć! - krzyknął z zbyt wielkim przejęciem na co przybiłam sobie mentalnego facepalma.
- Um cześć? - zdziwił się Kłos podchodząc do nas
- Oh wiecie co? - zaśmiał się sztucznie Ignaczak machając nam przed twarzami telefonem - Kadziu właśnie się poślizgnął na kałuży i spadły mu wszytkie klucze do pokoi, musimy mu pomóc! - pociągnął mnie i Michała za ręce do góry
- O matko, może pójdziemy z wami? - przejęła się ruda
- Niee, niee, nie trzeba! - krzyknął Igła ciągnąc nas na środka, tym samym zostawiając Melkę i Kłosa samych na dworze.
- Brawo Ignaczak - warknęłam, już w budynku, jednoczenie wygrywając rękę z jego uścisku - Na pewno się nie zorientują! - uderzyłam go w potylicę po czym ruszyłam w stronę stołówki na wcześniejszy obiad.
**Melka**
- To było dziwne - powiedział Kłos spoglądając za oddalającą się grupką.
- Cały ten dzień jest dziwny - rzuciłam siadając na ławce.
- Ty też zauważyłaś? - usiadł koło mnie.
- Mówiąc o dziwnym dniu, mam na myśli również twoje zachowanie - spojrzałam na niego. Siedział patrząc przed siebie i oddychając spokojnie.
- Co masz na myśli? - spojrzał w moją stronę.
- Cały dzień chodzisz jakby ci ktoś kij w tyłek wsadził. Na wszystko warczysz, na stołówce krzyczałeś na sztućce, co cię ugryzło? - wydawało mi się, że lekko spochmurniał, jednak po chwili na jego usta wkradł się uśmiech.
- Spadł mi na ziemię, a jadłem akurat wyjątkowo dobrego omleta! Skubaniec wyczuł moment! - wyszczerzył się i patrzył na mnie badając moją reakcję. Zaśmiałam się, jednak nie odpuściłam. Nie wywinie mi się.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Miałem gorszy dzień, każdemu się zdarza- westchnął. Postanowiłam jednak mu już odpuścić. Nastała cisza, nie była ona jednak krępująca. Było całkiem przyjemnie.
- Co nie zmienia faktu, że dzisiejszy dzień jest dziwny - powiedziałam powoli, przerywając ciszę.
- Zdecydowanie, Kubiak wściekły na wszystkich, Igła i Winiar, którzy cały czas chichotają i nie chcą powiedzieć o co chodzi, do tego Amerykanie cały czas biegają po korytarzach z Aparatami! Igła się denerwuje, że zabierają mu robotę - zaśmialiśy się.
- Coś tu śmierdzi i to nie jest mój pot - dodał Karol, czym mnie jeszcze bardziej rozbawił.
- Musimy się dowiedzieć o co chodzi - powiedziałam wstając z ławki.
- Detektywi Melka i Karol meldują się na posterunku.
***
Cześć wszystkim! Meldujemy się na posterunku z nowym rozdziałem😄 Bardzo nas cieszy wasza aktywność pod poprzednim, bardzo wam dziekujemy💕
Jak podoba wam się gra naszych siatkarzy na Igrzyskach? Oby tak dalej panowie💪
Życzę wam udanego tygodnia i wspaniałych emocji sportowych! Do zobaczenia w piątek 😘
Raissa&Lune
To był jeden z dziwniejszych dni od kiedy przyjechałam do Spały. A biorąc pod uwagę, że tu każdy dzień bywa dziwny, jest to duże osiągnięcie. Na stołówce, Lena, która cały czas udawała zanik pamięci ciągle chichotała pod nosem, Kubiak łypał na nią gniewnie z na przeciwka, siedzący z mojej prawej strony Igła, cały czas szturchał mnie ramieniem i uśmiechał się jakby chciał mi coś zasugerować. Przy odległej części stolika Kłos ciągle na wszystkich warczał, doszło do tego, że nawrzeszczał na biednego widelca. Co chwilę on i Michał rzucali wściekłe spojrzenia w stronę stołu Amerykanów. Czułam się jakbym przespała jakąś ogromną wojnę.
- Co tu się dzieje? - spytałam Winiara gdy wychodziłam razem z nim ze stołówki.
- Sam nie mam pojęcia, ale znając te plotkary za niedługo się dowiemy - puścił mi oczko.
- Fakt, daje Krzysiowi pól godziny - zaśmiałam się i poszłam do pokoju się przebrać. Byłam pewna, że za chwilę do mojego pokoju wpadnie rozemocjonowany Igła. Tak się jednak nie stało. Lekko zbiło mnie to z tropu. Musiałam iść ma trening, więc niestety nie zdążyłam porozmawiać z Leną. Gdy szłam korytarzem wpadł na mnie Matt. Dosłownie. Szybko wychodził z pokoju i mnie nie zauwazył.
- Przepraszam - rzucił od razu i uśmiechnął się uroczo.
- Nic nie szkodzi - również odpowiedziałam mu uśmiechem. Szliśmy dalej razem.
- Wczorajszy wieczór był całkiem miły - spojrzał na mnie kątem oka.
- Mi też się podobało - miałam skręcać w swoją stronę, gdy Matt zatrzymał mnie łapiąc mnie za ramię.
- Może to powtórzymy? - zaproponował.
- Bardzo chętnie - zgodziłam się i rozeszliśmy się w swoje strony.
Gdy dotarłam na halę, była tam już większość siatkarzy. Kubiak wyżywał się na piłce, Kłos walczył ze swoimi sznurówkami a Winiar szeptał o czymś z Igłą. Wyczułam swoją okazję i zawołałam go.
- Wiesz już o co chodzi? - spytałam ciekawa.
- Ale w czym? - zrobił głupią minę i zerknął do tyłu na Igłę.
- Dlaczego każdy się dziwnie zachowuje?
- Jak to dziwnie? Normalnie jest - machnął ręką i poszedł po piłkę.
Coś tu jest nie tak, a ja się dowiem co.
*Lena*
Po śniadaniu znów zaczęła mnie boleć lekko głowa więc przed pójściem na halę wróciłam do pokoju po tabletki. Już wychodząc praktycznie wpadłam na Monikę, która najwidoczniej szła by mnie odwiedzić.
- Wybierasz się gdzieś? Nie powinnaś teraz leżeć? - zapytała przejęta - Ah, pewnie mnie nie pamiętasz - zmieszała się widząc mój pytający wzrok - Monika jestem, pracowałyśmy razem a teraz się przyjaźnimy - objęła mnie a ja miałam ochotę prychnąć jej prosto w twarz. Naszą relację w tym momencie na pewno nie można nazwać przyjaźnią. Co najwyżej to jest koleżeństwo. Kiedy się odsunęła przywołałam na twarz szeroki uśmiech.
- Wybacz, że tak się stało i Cię nie pamiętam - skrzywiłam się lekko na co brunetka ponownie mnie objęła.
-Oh, nie przejmuj się, na pewno sobie wszystkich przypomnisz - poklepała mnie lekko po plecach - To gdzie się wybierałaś? - zapytała ponownie
- Miałam iść z wszystkimi na trening, ale przez to, że zaczęła mnie boleć głowa, wróciłam się do pokoju - poprawiłam dłonią włosy
- To może przejdziemy się razem? Chciałabym spędzić z Tobą więcej czasu - wyjaśniła
- Pewnie, możemy iść - szturchnęłam ją łokciem i razem ruszyłyśmy na trening. Wchodząc na halę od razu w oczy rzuciła mi się napięta atmosfera. Przystanęłam w wejściu przez co Monika na mnie wpadła jęcząc dość głośno, tym samym zwracając na nas uwagę. Pomachałam nieśmiało do siatkarzy zajmując najbliższe miejsce, po czym zaczęłam się wpatrywać w skupieniu w boisko, na którym nasi ćwiczyli różnorodne zagrania i przestałam w ogóle zauważać obecność Moniki obok mnie. Na początku słyszałam jeszcze, że dziewczyna coś do mnie mówi, lecz później najwidoczniej zamilkła bo w uszach słyszałam tylko pisk podeszw na parkiecie, uderzenia piłki przy serwisie a także podczas odbijania o podłogę oraz okrzyki ćwiczących i trenera. W takiej atmosferze spędziłam cały trening, ku zaskoczeniu w całkowitej ciszy. Kiedy trening dobiegł końca siatkarze bez osiągania pozbierali pozostałe rzeczy i udali się pod prysznice a do mnie i Moniki dołączyła na krótką chwilę Melka. Za moment jednak musiała iść by wymasować poszczególnych siatkarzy. My za to się zebrałyśmy i powędrowałyśmy na ławeczkę pod drzewami. Gawędziłyśmy sobie spokojnie kiedy z środka zaczęli wysypywać się siatkarze. Od razu do nas podszedł Igła z Winiarem, natomiast Kubiak widząc mnie zaczął mruczeć coś pod nosem po czym szybkim krokiem ruszył do środka. Wywróciłam oczami jednak ostatecznie zwracając wzrok na siatkarzy przede mną.
- Monika, nie masz czasem innych zajęć? - zapytał niezbyt grzecznie Winiar, jednoczenie wpychając się między mnie a dziewczynę. Igła natomiast umieścił swój tyłek po mojej drugiej stronie
- Właśnie Monika - zawtórował mu Igła na co dziewczyna prychnęła
- Jasne, jak coś to wiesz gdzie mnie znaleźć - powidziała do mnie, oddalając się.
- To nie było miłe - szturchnęłam obu w tym samym momencie, kiedy dziewczyna już była wystarczająca daleko.
- O tym później - wtrącił szybko Ignaczak
- Mamy plan - pochylił się w moim kierunku Winiarski
- O co chodzi? - jęknęłam - Już wystarczająco słyszałam o waszych planach i bez obrazy nie wiem czy chce w tym uczestniczyć - zaczęłam udawać.
- Błagam Cię! Paul kazał z Tobą pogadać! W sumie nie mam pojęcia dlaczego, ale skoro powiedział, że pomożesz to musisz to zrobić! - Krzysiu padł na kolana po czym przyciągnął do siebie Winiara, tak że obaj klęczeli przede mną.
- No dobrze... O co chodzi? - zapytałam już wiedząc czego chcą. Wzmianka o Lotmanie wszytko już mi wyjaśniła.
- Potrzebna nam pomoc w swataniu Amelii i Karola - zwrócił się do mnie oficjalnie na co praktycznie wybuchnęłam śmiechem
- Wchodzę w to - zaśmiałam się więc siatkarze znów zajęli poprzednie miejsca. Zaczęliśmy już coś planować, kiedy wtedy niespodziewanie na widoku pojawiła się Melka.
- Co robicie? - zapytała na co Krzysiu spanikował i zaczął już się podnosić, gotowy do ucieczki
- Gadamy - uprzedziłam go - Igła i Winiar pomagają mi sobie przypomnieć jak to z nami było - puściłem jej oczko
- Właśnie - zaśmiał się Winiar a Ignaczak dokładnie w tym momencie dojrzał kolejnego siatkarza
- O! Karol! Cześć! - krzyknął z zbyt wielkim przejęciem na co przybiłam sobie mentalnego facepalma.
- Um cześć? - zdziwił się Kłos podchodząc do nas
- Oh wiecie co? - zaśmiał się sztucznie Ignaczak machając nam przed twarzami telefonem - Kadziu właśnie się poślizgnął na kałuży i spadły mu wszytkie klucze do pokoi, musimy mu pomóc! - pociągnął mnie i Michała za ręce do góry
- O matko, może pójdziemy z wami? - przejęła się ruda
- Niee, niee, nie trzeba! - krzyknął Igła ciągnąc nas na środka, tym samym zostawiając Melkę i Kłosa samych na dworze.
- Brawo Ignaczak - warknęłam, już w budynku, jednoczenie wygrywając rękę z jego uścisku - Na pewno się nie zorientują! - uderzyłam go w potylicę po czym ruszyłam w stronę stołówki na wcześniejszy obiad.
**Melka**
- To było dziwne - powiedział Kłos spoglądając za oddalającą się grupką.
- Cały ten dzień jest dziwny - rzuciłam siadając na ławce.
- Ty też zauważyłaś? - usiadł koło mnie.
- Mówiąc o dziwnym dniu, mam na myśli również twoje zachowanie - spojrzałam na niego. Siedział patrząc przed siebie i oddychając spokojnie.
- Co masz na myśli? - spojrzał w moją stronę.
- Cały dzień chodzisz jakby ci ktoś kij w tyłek wsadził. Na wszystko warczysz, na stołówce krzyczałeś na sztućce, co cię ugryzło? - wydawało mi się, że lekko spochmurniał, jednak po chwili na jego usta wkradł się uśmiech.
- Spadł mi na ziemię, a jadłem akurat wyjątkowo dobrego omleta! Skubaniec wyczuł moment! - wyszczerzył się i patrzył na mnie badając moją reakcję. Zaśmiałam się, jednak nie odpuściłam. Nie wywinie mi się.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Miałem gorszy dzień, każdemu się zdarza- westchnął. Postanowiłam jednak mu już odpuścić. Nastała cisza, nie była ona jednak krępująca. Było całkiem przyjemnie.
- Co nie zmienia faktu, że dzisiejszy dzień jest dziwny - powiedziałam powoli, przerywając ciszę.
- Zdecydowanie, Kubiak wściekły na wszystkich, Igła i Winiar, którzy cały czas chichotają i nie chcą powiedzieć o co chodzi, do tego Amerykanie cały czas biegają po korytarzach z Aparatami! Igła się denerwuje, że zabierają mu robotę - zaśmialiśy się.
- Coś tu śmierdzi i to nie jest mój pot - dodał Karol, czym mnie jeszcze bardziej rozbawił.
- Musimy się dowiedzieć o co chodzi - powiedziałam wstając z ławki.
- Detektywi Melka i Karol meldują się na posterunku.
***
Cześć wszystkim! Meldujemy się na posterunku z nowym rozdziałem😄 Bardzo nas cieszy wasza aktywność pod poprzednim, bardzo wam dziekujemy💕
Jak podoba wam się gra naszych siatkarzy na Igrzyskach? Oby tak dalej panowie💪
Życzę wam udanego tygodnia i wspaniałych emocji sportowych! Do zobaczenia w piątek 😘
Raissa&Lune
piątek, 5 sierpnia 2016
Rozdział XXVII: Amnezja, to skomplikowane i '-Zgadzam się'
*Lena*
- Można trochę ciszej? - wymamrotałam czując narastający ból głowy. Miałam ochotę naciągnąć sobie na głowę poduszkę i znów zasnąć lecz moje łóżko było jak na mój gust zbyt twarde. Uniosłam ciężką rękę nad głowę w poszukiwaniu miękkiej powierzchni lecz jedyne co dostałam to zimne panele oraz czyjeś buty. Otworzyłam ponownie zamknięte, ociężałe powieki i mój wzrok od razu spotkał się z pięknym niebieskim. Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Niestety nie dosięgnęłam celu ponieważ ktoś odsunął mężczyznę ode mnie. Ogólnie wszyscy musieli się odsunąć a nade mną zaczęli się pochylać mężczyźni w czerwonych kombinezonach. Zaczęli coś do mnie mówić lecz mój wzrok ciągle szukał tego niebieskookiego. Nagle oslepiło mnie jasne światło co zmusiło mnie do zamknięcia oczu.
- Zwariował pan? - zapytałam już mniej więcej ogarniając co się dzieje
- Wykonuję tylko moje obowiązki - odparł po czym podniósł się i razem z pozostałymi dwoma mężczyznami zaczął zbierać swoje przyrządy - Wygląda na to, że nic większego się nie stało, utrata przytomności spowodowana była prawdopodobnie przez dość widoczne zmęczenie oraz uderzenie, o którym pani wspomniała - zwrócił się do Melki ma co zmarszczyłam lekko brwi, nie mogąc wyłapać momentu, w którym dziewczyna opowiada o tym incydencie - Przez jakiś czas mogą się pojawiać dodatkowo bóle głowy więc musi pani teraz wypocząć i poleżeć, lecz radziłbym jednak nie na podłodze - uśmiechnął się lekko po czym wszyscy trzej opuścili pomieszczenie. Uważnie rozejrzałam się wokół, na początku nie mogąc sobie przypomnieć co ja robię wśród moich idoli, następnie jednak wszystko powróciło a w mojej jeszcze obolałej głowę zrodził się szatański plan. Znowu. Tak wiem. Jestem okropna z gnębieniem innych ludzi ale taka po prostu jestem. Zaczęłam się powoli podnosić z podłogi, przy okazji widząc zbiorowisko ludzi. Byli to niestety w większej mierze siatkarze USA, którzy wpatrywali się we mnie dość zszokowani lecz także inni odpoczywający. Nie zdążyłam się nawet podnieść z podłogi kiedy silne ramiona mnie podniosły w stylu panny młodej. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, zapach wszystko zdradził. Uśmiechnęłam się leciutko pod nosem jednak starając się to ukryć. Mój plan właśnie to zakładał. Jedyne co teraz będę musiała zrobić to porozmawiać z Melką i przekonać ją do tego planu.
**Melka**
Gdy Kubiak musiał iść na kolejny trening postanowiłam go podmienić w pokoju Leny.
- Ona kompletnie nic nie pamięta - szepnął smutny gdy mijaliśmy się na korytarzu.
- Miejmy nadziej, że to chwilowe - westchnęłam i weszłam do pokoju przyjaciółki. Zastałam ją siedzącą na łóżku na z szerokim uśmiechem na ustach. Czy ona przez ten upadek nabawiła się choroby psychicznej?
- Witaj Amelio - spróbowała przybrać poważny wyraz twarzy, jednak przeszkodziło jej parsknięcie śmiechem. Tak, to zdecydowanie choroba psychiczna.
- Wrociła ci pamięć? - spytałam lekko zdezorientowana, jeszcze przed chwilą zupełnie nikogo nie pamiętała.
- Nigdy jej nie straciłam - otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
- Co? - wyrwało mi się. Zupełnie nic nie rozumiałam. Kilka minut temu nikogo nie pamiętała, nie wiedziała gdzie jest, a nawet kim jest ona sama!
- Przez chwilę owszem, miałam amnezję, jednak wszystko szybko wróciło do normy - rozłożyła się wygodnie na łóżku.
- Więc po co to całe przedstawienie? - stanęłam przed łóżkiem z rękoma opartymi o biodra.
- To jest naprawdę zabawne - zaśmiała się, jednak widząc moją poważną minę ona również spoważniała.
- Daj mi tylko jeden dzień i wszystko wróci do normy - spojrzała na mnie z miną słodkiego pieska.
- Lena, nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam siadając obok niej. Wiedziałam, że się zgodzę, jednak nie mogłam jej tak od razu odpuścić.
- Nie daj się prośić - uśmiechnęła się uroczo.
- Niech ci będzie - zgodziłam się w końcu i opadłam na poduszkę obok niej - W sumie to może być ciekawe.
- Bo to jest ciekawe! - krzyknęła i obróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem.
- Usłyszałaś już coś ciekawego? - spytałam
- Kubiak powiedział, że jest moim chłopakiem..
- A nie jest? - przerwałam jej, zanim zaczęła wymieniać dalej.
- To skomplikowane - spoważniała.
- Więc spraw, żeby przestało takie być - rzuciłam, po czym nastała cisza. Nie rozumiem co się między nimi dzieje. Ciągnie ich do siebie jak cholera, to widać. Pasują do siebie, wszystko jest na tak, więc dlaczego nie może być z nimi dobrze? Gdy cisza trwała już dość długo, przerwać postanowiła ją Lena.
- Nie miałaś iść gdzieś z Mattem? - spytała. To naprawdę mistrzyni zmiany tematu.
- Niby miałam, ale mogę posiedzieć z tobą - powiedziałam i liczyłam, że się na to zgodzi. Nie to, że nie chce nigdzie wychodzić z Amerykaninem, on wydaje się naprawdę w porządku, jednak zbyt martwię się o blondynkę.
- Nie ma mowy, powinien skończyć się już ich trening, więc leć się szybko przebrać i do Matta! - krzyknęła.
Jak powiedziała tak zrobiłam, nie to żebym miała inne wyjście. Ubrałam się w czarne krótkie spodenki, zwykły biały t-shirt bez nadruków i czarne trampki. Swoje rude gniazdo dla ptaków związałam w kucyka. Skorzystałam z toalety i poszłam pod pokój dwóch Amerykanów. Otworzył mi Paul.
- Z Leną wszystko dobrze? - spytał od razu lekko zaniepokojony.
- Tak, wszystko w porządku - zacięłam się - To znaczy, nadal nic nie pamięta, ale czuje się już dużo lepiej.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Jestem gotowy, możemy isć - wtrącił się Matt. Ubrany był w białą bluzkę i czarne jeansy.
- Jacy dopasowani -zaśmiał się Paul. Spojrzeliśmy na niego z byka i ruszyliśmi do drzwi.
- Bawcie się dobrze, a ja postaram się żeby nikt wam nie przeszkadzał! - zignorowaliśy go i wyszliśmy z pokoju.
Spacerowaliśmy po okolicy rozmawiając na przeróżne tematy. Matt okazał się doskonałym rozmówcą. Był zabawny, ale wiedział kiedy przestać żartować. Nie jest był takim słodkim idiotą za jakiego brałam go w czasie straszenia. Spędziliśmy razem kilka godzin i nie uważam tego za stracony czas.
*Lena*
Jakiś czas po wyjściu rudej z mojego pokoju znów rozległo się donośne pukanie. Ah, cudownie mieć 'amnezję', teraz każdy chce zrobić na mnie dobre wrażenie, nawet przez głupi gest jakim jest zwykle pukanie do drzwi. W pierwszym odruchu chciałam krzyknięciem zaprosić gościa do pokoju, lecz nagłe ukłucie bólu odwiodło mnie od tego pomysłu. Domyślając się, że to jakiś siatkarz podeszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu moim oczom ukazał się Paul Lotman. Zaskoczona wyciągnęłam gwałtownie powietrze.
- W czym mogę pomóc? - zapytałam oczywiście po angielsku
- Błagam Cię - zaśmiał się wpychając się do środka - Ja wiem, że wszytko już pamiętasz - rzucił się na łóżko po czym dobrał się do moich chipsów. Zirytowana podeszłam do niego po czym wyrwałam paczkę z jego rąk
- To, że jesteś przyjacielem Krzyśka i Melki nie znaczy, że masz prawo tykać moje jedzenie - warknęłam następnie dopiero uświadamiając sobie, że właśnie sama siebie wydałam.
- Ha! Wiedziałem! - wydarł się na całe gardło a mi do głowy przyszedł kolejny pomysł. Ave myślenie w kryzysowych sytuacjach
- Nie rozumiem co wiedziałeś... To chyba jasne, że Melka mi powiedziała o znajomości z Tobą - wywróciłam oczami zajmując miejsce na dość wygodnym fotelu
- Melka już Cię zdradziła - puścił mi oczko - Nie musisz kłamać. Przy okazji nie martw się... to że wiem zostanie między nami - wyciągnął rękę po jeszcze zamknięte ciastka znajdujące się na szafce nocnej ale moje dość głośne warknięcie sprowadziło go na ziemię.
- Dobra - westchnęłam zrezygnowana wpychając sobie kolejny smakołyk do ust - Przez opowieści Melki zdążyłam już dość dobrze Cię poznać, żeby wiedzieć, że nie przyszedłeś tu bez celu... Czego chcesz? - wywróciłam oczami, co prawdopodobnie stało się już moim tikiem.
- Ah, jak dobrze - rozłożył się na łóżku - Moje nie jest już takie wygodne - przytulił się do poduszki
- Lotman - podniosłam lekko głos - Nie denerwuj mnie i gadaj o co chodzi...
- Dobra, dobra, już no... - mruknął zrezygnowany po chwili jednak opuszczając nogi na podłogę - Skoro Melka jest twoją przyjaciółką a Kłos no cóż... Kłos to Kłos to pewnie wiesz, że mają się ku sobie. Jestem tu, żeby im pomóc, jeśli wiesz o czym mówię - na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek
- Zgadzam się - odparłam nie czekając dłużej
- Ale jeszcze nie wiesz o co mi chodzi - zmarszczył brwi wybity z rytmu
- Nie musze wiedzieć co zaplanowałeś, żeby się zgodzić - przerwałam mu machnięciem dłoni na co mężczyzna wybuchł śmiechem
- Lena jesteś wielka! - krzyknął zarywajac się na równe nogi. Amerykanin wyciągnął ramiona w moją stronę i zaczął się do mnie zbliżać, nawet zdążył się już pochylić i właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły... Drzwi się otworzyły ale nie same. Stanął w nich nikt inny jak Michał Kubiak we własnej osobie. Westchnęłam cichutko zamykając oczy. Będzie się działo... Oj będzie.
***
Szczerze to nie mam pojęcia co tu napisać, więc na początek zacznę może od : Cześć! Witajcie w kolejnej odsłonie tego bloga!
W zasadzie to byłoby na tyle ale chciałabym poruszyć ważną kwestię ;)
Pod ostatnim postem było a w zasadzie jest tylko jeden komentarz (od Madwoman.) oraz bardzo mało wyświetleń. Wiem, że są wakacje i pewnie macie swoje plany i zajęcia więc to jasne, że nie chcecie całych dni spędzać przed kompem ale jeśli nie czytacie dlatego, że zauważyłyście jakieś błędy lub niespójności ew. jakaś sprawa wam się nie podoba, czegoś jest za dużo czy czegoś za mało to dajcie znać ;p
Pozdrawiamy cieplutko i trzymamy kciuki za naszych na Rio! 😇
Raissa & Lune
PS. Ale mega się jaram tymi igrzyskami ❤
PPS. Dajcie nam znać o swoich odczuciach, związanych zarówno z IO jak i rozdziałem 😏
PPPS (😂). Bądźcie twarde i już o 1 widzimy się przed telewizorami na ceremonii otwarcia 😏❤
- Można trochę ciszej? - wymamrotałam czując narastający ból głowy. Miałam ochotę naciągnąć sobie na głowę poduszkę i znów zasnąć lecz moje łóżko było jak na mój gust zbyt twarde. Uniosłam ciężką rękę nad głowę w poszukiwaniu miękkiej powierzchni lecz jedyne co dostałam to zimne panele oraz czyjeś buty. Otworzyłam ponownie zamknięte, ociężałe powieki i mój wzrok od razu spotkał się z pięknym niebieskim. Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Niestety nie dosięgnęłam celu ponieważ ktoś odsunął mężczyznę ode mnie. Ogólnie wszyscy musieli się odsunąć a nade mną zaczęli się pochylać mężczyźni w czerwonych kombinezonach. Zaczęli coś do mnie mówić lecz mój wzrok ciągle szukał tego niebieskookiego. Nagle oslepiło mnie jasne światło co zmusiło mnie do zamknięcia oczu.
- Zwariował pan? - zapytałam już mniej więcej ogarniając co się dzieje
- Wykonuję tylko moje obowiązki - odparł po czym podniósł się i razem z pozostałymi dwoma mężczyznami zaczął zbierać swoje przyrządy - Wygląda na to, że nic większego się nie stało, utrata przytomności spowodowana była prawdopodobnie przez dość widoczne zmęczenie oraz uderzenie, o którym pani wspomniała - zwrócił się do Melki ma co zmarszczyłam lekko brwi, nie mogąc wyłapać momentu, w którym dziewczyna opowiada o tym incydencie - Przez jakiś czas mogą się pojawiać dodatkowo bóle głowy więc musi pani teraz wypocząć i poleżeć, lecz radziłbym jednak nie na podłodze - uśmiechnął się lekko po czym wszyscy trzej opuścili pomieszczenie. Uważnie rozejrzałam się wokół, na początku nie mogąc sobie przypomnieć co ja robię wśród moich idoli, następnie jednak wszystko powróciło a w mojej jeszcze obolałej głowę zrodził się szatański plan. Znowu. Tak wiem. Jestem okropna z gnębieniem innych ludzi ale taka po prostu jestem. Zaczęłam się powoli podnosić z podłogi, przy okazji widząc zbiorowisko ludzi. Byli to niestety w większej mierze siatkarze USA, którzy wpatrywali się we mnie dość zszokowani lecz także inni odpoczywający. Nie zdążyłam się nawet podnieść z podłogi kiedy silne ramiona mnie podniosły w stylu panny młodej. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, zapach wszystko zdradził. Uśmiechnęłam się leciutko pod nosem jednak starając się to ukryć. Mój plan właśnie to zakładał. Jedyne co teraz będę musiała zrobić to porozmawiać z Melką i przekonać ją do tego planu.
**Melka**
Gdy Kubiak musiał iść na kolejny trening postanowiłam go podmienić w pokoju Leny.
- Ona kompletnie nic nie pamięta - szepnął smutny gdy mijaliśmy się na korytarzu.
- Miejmy nadziej, że to chwilowe - westchnęłam i weszłam do pokoju przyjaciółki. Zastałam ją siedzącą na łóżku na z szerokim uśmiechem na ustach. Czy ona przez ten upadek nabawiła się choroby psychicznej?
- Witaj Amelio - spróbowała przybrać poważny wyraz twarzy, jednak przeszkodziło jej parsknięcie śmiechem. Tak, to zdecydowanie choroba psychiczna.
- Wrociła ci pamięć? - spytałam lekko zdezorientowana, jeszcze przed chwilą zupełnie nikogo nie pamiętała.
- Nigdy jej nie straciłam - otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
- Co? - wyrwało mi się. Zupełnie nic nie rozumiałam. Kilka minut temu nikogo nie pamiętała, nie wiedziała gdzie jest, a nawet kim jest ona sama!
- Przez chwilę owszem, miałam amnezję, jednak wszystko szybko wróciło do normy - rozłożyła się wygodnie na łóżku.
- Więc po co to całe przedstawienie? - stanęłam przed łóżkiem z rękoma opartymi o biodra.
- To jest naprawdę zabawne - zaśmiała się, jednak widząc moją poważną minę ona również spoważniała.
- Daj mi tylko jeden dzień i wszystko wróci do normy - spojrzała na mnie z miną słodkiego pieska.
- Lena, nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam siadając obok niej. Wiedziałam, że się zgodzę, jednak nie mogłam jej tak od razu odpuścić.
- Nie daj się prośić - uśmiechnęła się uroczo.
- Niech ci będzie - zgodziłam się w końcu i opadłam na poduszkę obok niej - W sumie to może być ciekawe.
- Bo to jest ciekawe! - krzyknęła i obróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem.
- Usłyszałaś już coś ciekawego? - spytałam
- Kubiak powiedział, że jest moim chłopakiem..
- A nie jest? - przerwałam jej, zanim zaczęła wymieniać dalej.
- To skomplikowane - spoważniała.
- Więc spraw, żeby przestało takie być - rzuciłam, po czym nastała cisza. Nie rozumiem co się między nimi dzieje. Ciągnie ich do siebie jak cholera, to widać. Pasują do siebie, wszystko jest na tak, więc dlaczego nie może być z nimi dobrze? Gdy cisza trwała już dość długo, przerwać postanowiła ją Lena.
- Nie miałaś iść gdzieś z Mattem? - spytała. To naprawdę mistrzyni zmiany tematu.
- Niby miałam, ale mogę posiedzieć z tobą - powiedziałam i liczyłam, że się na to zgodzi. Nie to, że nie chce nigdzie wychodzić z Amerykaninem, on wydaje się naprawdę w porządku, jednak zbyt martwię się o blondynkę.
- Nie ma mowy, powinien skończyć się już ich trening, więc leć się szybko przebrać i do Matta! - krzyknęła.
Jak powiedziała tak zrobiłam, nie to żebym miała inne wyjście. Ubrałam się w czarne krótkie spodenki, zwykły biały t-shirt bez nadruków i czarne trampki. Swoje rude gniazdo dla ptaków związałam w kucyka. Skorzystałam z toalety i poszłam pod pokój dwóch Amerykanów. Otworzył mi Paul.
- Z Leną wszystko dobrze? - spytał od razu lekko zaniepokojony.
- Tak, wszystko w porządku - zacięłam się - To znaczy, nadal nic nie pamięta, ale czuje się już dużo lepiej.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Jestem gotowy, możemy isć - wtrącił się Matt. Ubrany był w białą bluzkę i czarne jeansy.
- Jacy dopasowani -zaśmiał się Paul. Spojrzeliśmy na niego z byka i ruszyliśmi do drzwi.
- Bawcie się dobrze, a ja postaram się żeby nikt wam nie przeszkadzał! - zignorowaliśy go i wyszliśmy z pokoju.
Spacerowaliśmy po okolicy rozmawiając na przeróżne tematy. Matt okazał się doskonałym rozmówcą. Był zabawny, ale wiedział kiedy przestać żartować. Nie jest był takim słodkim idiotą za jakiego brałam go w czasie straszenia. Spędziliśmy razem kilka godzin i nie uważam tego za stracony czas.
*Lena*
Jakiś czas po wyjściu rudej z mojego pokoju znów rozległo się donośne pukanie. Ah, cudownie mieć 'amnezję', teraz każdy chce zrobić na mnie dobre wrażenie, nawet przez głupi gest jakim jest zwykle pukanie do drzwi. W pierwszym odruchu chciałam krzyknięciem zaprosić gościa do pokoju, lecz nagłe ukłucie bólu odwiodło mnie od tego pomysłu. Domyślając się, że to jakiś siatkarz podeszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu moim oczom ukazał się Paul Lotman. Zaskoczona wyciągnęłam gwałtownie powietrze.
- W czym mogę pomóc? - zapytałam oczywiście po angielsku
- Błagam Cię - zaśmiał się wpychając się do środka - Ja wiem, że wszytko już pamiętasz - rzucił się na łóżko po czym dobrał się do moich chipsów. Zirytowana podeszłam do niego po czym wyrwałam paczkę z jego rąk
- To, że jesteś przyjacielem Krzyśka i Melki nie znaczy, że masz prawo tykać moje jedzenie - warknęłam następnie dopiero uświadamiając sobie, że właśnie sama siebie wydałam.
- Ha! Wiedziałem! - wydarł się na całe gardło a mi do głowy przyszedł kolejny pomysł. Ave myślenie w kryzysowych sytuacjach
- Nie rozumiem co wiedziałeś... To chyba jasne, że Melka mi powiedziała o znajomości z Tobą - wywróciłam oczami zajmując miejsce na dość wygodnym fotelu
- Melka już Cię zdradziła - puścił mi oczko - Nie musisz kłamać. Przy okazji nie martw się... to że wiem zostanie między nami - wyciągnął rękę po jeszcze zamknięte ciastka znajdujące się na szafce nocnej ale moje dość głośne warknięcie sprowadziło go na ziemię.
- Dobra - westchnęłam zrezygnowana wpychając sobie kolejny smakołyk do ust - Przez opowieści Melki zdążyłam już dość dobrze Cię poznać, żeby wiedzieć, że nie przyszedłeś tu bez celu... Czego chcesz? - wywróciłam oczami, co prawdopodobnie stało się już moim tikiem.
- Ah, jak dobrze - rozłożył się na łóżku - Moje nie jest już takie wygodne - przytulił się do poduszki
- Lotman - podniosłam lekko głos - Nie denerwuj mnie i gadaj o co chodzi...
- Dobra, dobra, już no... - mruknął zrezygnowany po chwili jednak opuszczając nogi na podłogę - Skoro Melka jest twoją przyjaciółką a Kłos no cóż... Kłos to Kłos to pewnie wiesz, że mają się ku sobie. Jestem tu, żeby im pomóc, jeśli wiesz o czym mówię - na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek
- Zgadzam się - odparłam nie czekając dłużej
- Ale jeszcze nie wiesz o co mi chodzi - zmarszczył brwi wybity z rytmu
- Nie musze wiedzieć co zaplanowałeś, żeby się zgodzić - przerwałam mu machnięciem dłoni na co mężczyzna wybuchł śmiechem
- Lena jesteś wielka! - krzyknął zarywajac się na równe nogi. Amerykanin wyciągnął ramiona w moją stronę i zaczął się do mnie zbliżać, nawet zdążył się już pochylić i właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły... Drzwi się otworzyły ale nie same. Stanął w nich nikt inny jak Michał Kubiak we własnej osobie. Westchnęłam cichutko zamykając oczy. Będzie się działo... Oj będzie.
***
Szczerze to nie mam pojęcia co tu napisać, więc na początek zacznę może od : Cześć! Witajcie w kolejnej odsłonie tego bloga!
W zasadzie to byłoby na tyle ale chciałabym poruszyć ważną kwestię ;)
Pod ostatnim postem było a w zasadzie jest tylko jeden komentarz (od Madwoman.) oraz bardzo mało wyświetleń. Wiem, że są wakacje i pewnie macie swoje plany i zajęcia więc to jasne, że nie chcecie całych dni spędzać przed kompem ale jeśli nie czytacie dlatego, że zauważyłyście jakieś błędy lub niespójności ew. jakaś sprawa wam się nie podoba, czegoś jest za dużo czy czegoś za mało to dajcie znać ;p
Pozdrawiamy cieplutko i trzymamy kciuki za naszych na Rio! 😇
Raissa & Lune
PS. Ale mega się jaram tymi igrzyskami ❤
PPS. Dajcie nam znać o swoich odczuciach, związanych zarówno z IO jak i rozdziałem 😏
PPPS (😂). Bądźcie twarde i już o 1 widzimy się przed telewizorami na ceremonii otwarcia 😏❤