Strony

piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdział XXIX: '-Ja się dowiem co ukrywacie', '-On jest jakiś dziwny' i '-Musimy coś wymyślić'

*Lena*
- Lena, Lena - zawołała mnie Melka kiedy już po posiłku zaczęłam opuszczać stołówkę. Zatrzymałam się w półkroku czekając aż dziewczyna do mnie dołączy - Już idziesz? Obiad niedawno się zaczął - złapała mnie za rękę po czym zaczęła ciągnąć w stronę naszego stolika.
- Ja już jadłam - odparłam starając się wyrwać dłoń z jej uścisku
- Nic nie szkodzi, posiedzimy i pogadamy - posadziła mnie na krzesełku naciskając na moje ramiona. Oczywiście moje miejsce znajduje się zaraz obok Kubiaka, który nawet na mnie nie patrząc odsunął się nieznacznie. Ten gest z pozoru niezauważalny od razu zwrócił moją uwagę. Prychnęłam cicho po czym przesunęłam moje krzesło w jego stronę, z uśmiechem obserwując jego reakcje.
- Mogłabyś? - prychnął cicho
- Co mogłabym? - udawałam, że nie wiem o co chodzi - To chyba nic złego, że chce być bliżej mojego chłopaka - przesunęłam się bliżej po czym niepewnie położyłam głowę na jego ramieniu. Momentalnie poczułam jak jego wszytkie mięśnie się spięły. Przymknęłam lekko powieki czując, że Michał stopniowo się rozluźnia. Po chwili otworzyłam oczy i uchwyciłam zaskoczone spojrzenie Melki. Wzruszyłam lekko ramionami przenosząc wzrok dalej.
- No no Kubiak, już wiemy co było powodem Twojego złego humoru - zaczęła poruszać sugestywnie brwiami Melka
- Daj mu spokój - wtrącił się Kłos - Widzisz ten uśmiech? - trącił ją ramieniem. Nadal trzymając głowę na ramieniu chłopaka podniosłam ją do góry by zobaczyć ten uśmiech, o którym przed chwilą mówił Karol.
- Ale jesteście uroczy - odzewał się Piter robiąc z rąk serduszko i pokazując na nas. Momentalnie na moje policzki wpłynął rumieniec więc odsunęłam się od Michała, jednocześnie chowając twarz we włosach. Kątem oka zerknęłam na Kubiaka, lecz na jego twarzy nie dało się znaleźć nawet cienia zawstydzenia. Jedyne co można było dostrzec to radosne oczy zza okularów oraz wielki uśmiech. Przyłożyłam zimne dłonie do policzków po czym znów wróciłam wzrokiem do Melki, która miała wyraźnie zamyśloną minę.
- To o czym chciałaś pogadać? - zspytałam po chwili ciszy między nami.
- O tym... I o tamtym... - machnęła szybko ręką przy okazji uderzając Kłosa w nos
- Ała! - wrzasnął środkowy na całe gardło -  Melka nie wiem czy wiesz, ale Ty masz nas leczyć a nie przyprawiać o kontuzje - złapał się za nos, ściskając go u nasady
- Nie bądź babą, Kłos - dziewczyna wywróciła oczami
- I kto to mówi - powtórzył jej ruch oczami po czym wrócił do jedzenia swojego posiłku.
- Więc... - zaczęła ponownie temat Melka - Szybko wam poszło z tymi kluczami...
- No wiesz... Kadziu przekolorował trochę tę historię, nie było wcale tak dużo tych kluczy - odparł Ignaczak
- Oh tak, tym bardziej, że Kadziu nic na ten temat nie wie - odparła wbijając wzrok w naszą trójkę, po kolei. Ja natomiast zmroziłam wzrokiem Ignaczaka I Winiarskiego. Nawet tak prostej rzeczy, jak poinformowanie osoby robiącej za przykrywkę, sprawia im trudności.
- Pytanie więc brzmi: Co przed nami ukrywacie? - włącza się do rozmowy Kłos
- Ja... My... Em... Znaczy się, nic nie ukrywamy- zaczął się jąkać Krzysiek, po chwili jednak wracając do normalnego tonu a ja miałam ochotę bić mu brawo. W końcu się ogarnął, bo jakby dalej tak się zachowywał to z wszystkiego nici.
- Jakoś wam nie wierzę - zmrużyła oczy ruda - Ja się dowiem co ukrywacie - wskazała na naszą trójkę palcem
- A ja jej pomogę - zgłosił swoją pomoc Kłos na co uśmiechnęłam się lekko. Oni jeszcze nie wiedzą, że sami w tym momencie nam pomagają. W każdym razie, teraz, pod obserwacją, będziemy musieli się mieć na baczności. Melka na pewno nam tego nie odpuści.

**Melka**
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, dlatego byłam bardzo zadowolna gdy znalazłam chwilkę, żeby się zdrzemnąć. Zaciągnęłam rolety i udałam się do krainy Morfeusza. Moja radość nie trwała długo. Już po chwili poczułam uginający się materac i szturchanie w bok. Cudownie.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Karola leżącego obok mnie.
- Coś się stało? - spytałam ziewając.
- Fajny film leci w telewizji - odpowiedział i wziął z szafki pilot.
- I co w związku z tym? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Chciałem obejrzeć - znalazł odpowiedni kanał i rozsiadł się wygodnie.
- Nie masz telewizora w pokoju?
- Mam, ale Wrona śpi i nie chciałem go budzić - gdyby spojrzenie mogło zabijać, Kłos leżał by już martwy. Film zdążył mnie wciągnąć, gdy rozległo się pukanie do drzwi i wyłonił się zza nich Matt.
- Hej, stało się coś? - spytałam.
- Nie, mieliśmy się umówić na kolejny spacer i chciałem zapytać kiedy będzie ci pasować - wyrzucił na jednym wydechu.
- Randka? - rzucił Karol wywracając przy tym oczami.
- Nie, to tylko spacer - skarciłam go wzrokiem.
- Może jutro, o tej samej godzinie co ostatnio? - posłam Amerykaninowi szeroki uśmiech.
- Pewnie, to...cześć - pożegnał się i wyszedł.
- Ten Matt - zaczął Karol - on jest jakiś dziwny.
- Sam jesteś dziwny - zaśmiałam się - ja chyba poprostu lubię dziwnych ludzi.
Oparłam się o jego ramię i wróciłam do oglądania filmu.

*Lena*
Wyszłam właśnie z pokoju kiedy na moim ramieniu praktycznie uwiesił się Ignaczak. Stęknęłam z wysiłku po czym zaczęłam odpędzać od siebie libero.
- Igła no! - jęknęłam - Zamiast próbować mnie załamać lepiej powiedz o co Ci chodzi...
- Dobra - mruknął zawiedziony w ostateczności jednak mnie wypuszczając - Pora na obmyślenie planu - szepnął konspiracyjnie, rozglądając się zapobiegawczo na boki - Paul zwołał zebranie, ruszaj się - popchnął mnie do przodu.
- Igła! Sama pójdę! - starałam się uwolnić z jego uścisku
- A wiesz gdzie? - uśmiechnął się cwaniacko stając przede mną. Od razu na usta cisnęło mi się głośne i wyraźne 'TAK' lecz nie mogłam z siebie tego wyrzucić. Zamiast tego opuściłam głowę w dół i zaczęłam się bawić palcami u rąk.
- No właśnie - objął mnie ramieniem po czym zaprowadził do wind -  Lecz zanim to... jeszcze na chwilę pójdziemy do Kadzia. Coś ode mnie chciał - puścił do mnie oczko, wchodząc do metalowej puszki. Uczyniłam to samo i po chwili już byliśmy na dole. Od razu w oczy rzucił mi się znudzony Łukasz siedzący za biurkiem.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś z własnej woli chciałby robić coś takiego - rzucił z niesmakiem kiedy już znaleźliśmy się wystarczająco blisko.
- Kadziu, wiesz, że ja zawsze chętnie z Tobą bym o tym pogadał ale dziś się śpieszymy - ponaglił libero siatkarza
- A tak... Ja właśnie w tej sprawie chciałem pogadać - zaczął wybijać na blacie tylko sobie znany rytm - Jak mogłeś mi o niczym nie powiedzieć! Myślałem, że się przyjaźnimy - podniósł lekko głos
- Łukasz... Przyjaźnimy się przecież! - Ignaczak wyciągnął rękę by poklepać przyjaciela po ramieniu lecz ten odsunął się
- Więc dlaczego? - zmarszczył zdezorientowany brwi - Skoro jesteśmy przyjaciółmi to powinieneś wiedzieć, że ja lubię wszytko co jest związane z tajnymi akcjami! - podniósł się ze swojego miejsca, dłonie opierając na blacie.
- Błagam Kadziu... Nie teraz! - Igła złożył ręce jak do modlitwy
- Jak nie teraz to kiedy? - warknął tymczasowy recepcjonista wywracając oczami, już wyraźnie zirytowany zachowaniem przyjaciela
- Obiecuję, że jak tylko pogadamy z Paulem to wszytko Ci opowiem - machnął ręką jakby odpędzając denerwującego owada.
- Świetnie! - odtrącił dłoń libero - Nie ignoruj mnie... głównie dla Ciebie tu przyjechałem więc z łaski swojej zacznij mnie zauważać! - mruknął do Ignaczaka
- Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze będę o Tobie pamiętał tylko teraz muszę pomóc Kłosowi i Melce... którzy swoją drogą mnie okłamali ze swoim związkiem - oparł się o blat marszcząc brwi. W tym momencie to ja się włączyłam do rozmowy, nie chcąc, żeby Igła dalej kontynuował swoje przemyślenia na temat związków. Położyłam rękę na jego ramieniu i lekko zacisnęłam moje palce.
- Krzysiu... Chyba powinniśmy już iść - uśmiechnęłam się lekko - Mieliśmy wpaść do Paula przecież - przypomniałam
- No tak, racja - wymienił z przyjacielem uściski po czym łapiąc mnie za łokieć zaczął ciągnąć w stronę wind. Odwróciłam się jeszcze i pomachałam Kadziewiczowi, który zamyślony wpatrywał się w nas. Dotarcie pod pokój Paula nie było zadaniem najtrudniejszym,  gdyż Ignaczak doskonale znał rozmieszczenie wszytkich siatkarzy w tym hotelu. Dotarliśmy tam w kilka minut, lecz nie wystarczająco szybko. Zanim zostałam wepchnięta do środka, kątem oka zobaczyłam jeszcze zdezorientowanego Pitera. Przeklęłam cicho pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę, że już za kilka chwil informacja, gdzie teraz jestem znajdzie się w posiadaniu Kubiaka.
- Dobra chłopaki, mam mało czasu, więc musimy szybko coś wymyślić - rzuciłam od razu, oczywiście zmieniając język na angielski.

***
Witajcie drodzy czytelnicy!
Miło nam, że ponownie nas odwiedziliście ^^

Dziękujemy za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i z upragnieniem czekamy na kolejne :*

Czytamy każdy pozostawiony tu komentarz, a każde miłe słowo wywołuje na naszych twarzach uśmiechy :D

I to chyba byłoby na tyle XD

Do zobaczenia za tydzień!

Udanej końcówki wakacji :*
(tak wiem, przepraszam za to :/)

Raissa & Lune

5 komentarzy:

  1. Ja tam jestem ciekawa co to z tego planu Lotmana wyjdzie haha Kubiaczek się wkurzył? Ojojoj Hahha Nadal sądzę, że Lena z Michałem wyglądają ślicznie haha Igłę to ja kocham normalnie hahaha :D
    Pozdrawiam!
    Black.

    Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) Kocham to opowiadanie :* :* :*
    M

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem znowu i niezmiennie zachwycona kolejnym rozdziałem.Czekam na kolejny,oby pojawił się jak najszybciej bo umrę z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem, nadrobiłam zaległości, jak zawsze uwielbiam waszego Igłę ❤ no i co, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem, nadrobiłam zaległości, jak zawsze uwielbiam waszego Igłę ❤ no i co, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń