sobota, 18 lutego 2017

Rozdział XLV: Runda druga rozpoczęta, tajniackie randki i Czy powinnam się zacząć bać?

*Lena*
Tak jak powiedziała Melka tak i zrobiliśmy. W jadalni już dawno zebrali się wszyscy. Zauważając Kubiaka na moje usta wpłynął szeroki uśmiech. Zamierzałam jak zawsze zająć miejsce obok niego, jak za starych dobrych czasów, lecz moje plany zmieniły się w kupkę gruzów kiedy Ignaczak usiadł na tym miejscu. Uśmiech momentalnie opuścił moje usta.
- Cholercia - mruknęłam - Nawet nie mogę obok siedzieć? - zapytałam lekko wkurzona. Mimo wszystko, wybrałam sobie pysznie wyglądające kanapki i ruszyłam do stołu. Wzrokiem szukałam wolnego miejsca... Znalazłam... Owszem... Obok sugestywnie uśmiechającego się Wrony. Na moje policzki wpłynął rumieniec. Już miałam ruszyć do wolnego miejsca kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Uniosłam głowę i spotkałam wzrok Melki.
- Czy Ty to widzisz? - mruknęła ponuro - Kłos również ma wyznaczone miejsce... To jest chore! Ja nie zamierzam brać w tym udziału! - podniosła głos tak, że zadowolony z siebie Ignaczak odwrócił się w naszą stronę. Wkurzona dziewczyna mocniej ujęła mnie za rękę i poprowadziła do najbardziej oddalonego stolika w pomieszczeniu.
- W taki sposób dałaś mu wygrać - powiedziałam siadając
- Właśnie, że nie - mruknęła -  No dobra, jedna bitwa... Ale teraz zaczynamy wojnę! - uderzyła dłonią w stolik.
- O czym Ty mówisz? - zaśmiałam się
- Nie pozwolę się tak traktować! Jestem dorosła i mam prawo decydować za siebie... - podniosła lekko głos - To samo tyczy się Ciebie i Kubiaka - dodała
- Co chcesz zrobić? - zapytałam od razu zyskując większe zainteresowanie
- Zamierzam nie przestrzegać chorych wymysłów Wujaszka! Wchodzisz w to?
- Wchodzę! - powiedziałam i odwróciłam się czując na sobie wzrok Kubiaka. Uśmiechnęłam się i wysłałam mu buziaczka, co sprawiło, że na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Co innego na twarzy Ignaczaka... Nie przejmując się tym jednak zajęłam się jedzeniem moich kanapek. Runda druga rozpoczęta!

*Melka*
Słyszeliście to powiedzenie, że zakazany owoc smakuje najlepiej? To prawda. Od zawsze bardzo lubiłam spędzać czas z Kłosem. Teraz jednak ciągnęło mnie do niego jakby trochę bardziej? Kocham Krzysia, ale nie pozwolę żeby kontrolował mnie na każdym kroku. Dlatego też, w ramach mojego super, mega, wielkiego tajnego planu zmierzam do Karola.
Jestem pewna, że jest tego samego zdania co ja. Stanęłam przed drzwiami jego pokoju i już miałam pukać, gdy te same drzwi otworzyły się z rozmachem. Jestem jednak urodzonym pechowcem. Stanął przede mną nie kto inny jak Krzysztof Ignaczak. Cholera jasna, to są chyba jakieś żarty.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał zdenerwowany.
- Szukałam Cię! - zaczęłam improwizować - Musisz stawić się w pokoju Antigi, chce z tobą o czymś porozmawiać, to pilne - właściwie nie minęłam się z prawdą. Po śniadaniu trener mówił mi, że ma coś do załatwienia z Igłą. Wujek spojrzał na mnie podejrzliwie, jednak chyba połknął haczyk. Nie chcąc wzbudzać podejrzeń schowałam się za winklem. W kierunku pokoju Kłosa ruszyłam dopiero gdy byłam pewna, że Krzysiek wszedł do windy. Tym razem wparowałam do pokoju siatkarza bez pukania.
- Co znowu?! - krzyknął wkurzony chłopak stojąc do mnie tyłem.
- To tylko ja - w tym momencie Karol odwrócił się gwałtownie w moją stronę.
- Jeśli Igła Cię tu zobaczy to będziemy mieli przerąbane!
- Spokojnie, nie zobaczy - uspokoiłam go - Ja właśnie w tej sprawie.
- Więc zamieniam się w słuch - usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Dosiadłam się.
- Nie mogę pozwolić żeby Ignaczak kontrolował mnie na każdym kroku, więc zamierzam się z Tobą widywać tak, żeby się o tym nie dowiedział.
- Takie tajniackie randki? - spytał z charakterystycznym uśmieszkiem.
- Można tak powiedzieć...
- Wchodzę w to.

*Lena*
Kiedy Melka wyszła, by spotkać się z Karolem, ja miałam zrobić to samo w stosunku do Michała. Nie wiedziałam jednak jak się za to zabrać i takim sposobem po powrocie Melka zastała mnie w takiej samej pozycji, jak kiedy wychodziła. Ulokowałam się wśród poduszek, siedząc po turecku ze zmartwioną miną, co nie uległo zmianie.
- Oh jak ja mu skopię tyłek! - krzyknęła Ruda widząc mój wyraz twarzy - Kubiak ma humorki gorsze niż baba w ciąży... Jakim cudem się nie zgodził? - przerwała swój monolog patrząc w moje oczy - Bo byłaś u niego? Prawda? - dodała siadając na skraju mojego łóżka
- Ja... Chyba nie potrafię tak po prostu pójść i pogadać z nim sam na sam...  W jego pokoju - skrzywiłam się
- Kamińska... - po raz pierwszy od dawna użyła mojego nazwiska - Jeśli w tym momencie nie ruszysz swojego tyłka to będę zmuszona opowiedzieć wszytkim... a szczególnie Kubiakowi... z dokładnymi szczegółami, jak w podstawówce na obozie... - zaczęła poważnym tonem na co szybko zerwałam się na równe nogi
- Ani mi się waż! - krzyknęłam przerywając jej - Obiecałaś, że nikomu nigdy o tym nie powiesz! - oburzona wskazałam na nią palcem
- No to mnie do tego nie zmuszaj - wzruszyła ramionami - Ale musisz przyznać, słodki to on był - zaczęła się śmiać kiedy rzuciłam się na nią z zamiarem uduszenia
- Że też nie jesteś za stara na takie szantaże - mruknęłam jednocześnie rozmasowując obolały tyłek po bolesnym spotkaniu z podłogą.
- Niech Ci Kubiak to rozmasuje - ze śmiechem dosłownie wypchnęła mnie za drzwi i zakluczyła zamek.
- Jesteś okropna! - krzyknęłam uderzając dłonią w powierzchnię drzwi. Odpowiedział mi tylko kolejny wybuch śmiechu. Zrezygnowana i poniekąd zmuszona udałam się w stronę pokoju Kubiaka. Jednak zanim na dobre ruszyłam, musiałam zmienić swoje plany, widząc na horyzoncie Ignaczaka. Do głowy wpadł mi szatański plan jednak i to legło w gruzach, gdy libero bez słowa złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą. Czy powinnam się już zacząć bać?

***
Witamy was serdecznie z nowym rozdziałem! Jak widać akcja znowu zaczyna nabierać tępa 😏 koniecznie piszcie nam co myślicie! Widzimy się niebawem i życzymy wam miłego tygodnia 😘
Raissa & Lune

1 komentarz:

  1. Super rozdział. Jestem ciekawa co z tego planu Melki wyniknie. Pozdrawiam i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń