To jest ten post, który piszę z bólem serca. Niestety na pewien czas zawieszamy bloga. Macie prawo być na nas bardzo złe, namawiamy was do komentowana, a teraz nagle, tak po prostu zawieszamy bloga.
To jest tylko i wyłącznie moja wina (Raissa), ostatnio naprawdę nie miałam czasu na pisanie i niestety w najbliższym czasie się to nie zmieni, tym bardziej że niedługo zaczyna się szkoła :/
Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo jest mi głupio :(
Jednak nie zostawiamy was na zawsze, napiszemy sobie na spokojnie zapas rozdziałów i mam nadzieję niedługo do was wrócimy :) Naprawdę zżyłyśmy się z tym opowiadaniem i mamy na niego bardzo dużo pomysłów :)
Jeszcze raz przepraszamy i mamy nadzieję że szybko zobaczymy się tu spowrotem.
Raissa&Lune
wtorek, 18 sierpnia 2015
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Rozdział XIV: Telewizory, wesele i...Kuba.
**Melka**
Tego dnia podczas obiadu wszyscy skupiali się na mnie i Igle.
-Trzeba jechać na naprawdę duże zakupy-zadecydowałam.
-Mamy już dzisiaj wolne, więc możemy pojechać-podsunął Kłos.
-W Spale nie ma dobrze wyposażonych sklepów, trzeba jechać do Piotrkowa-powiedział Igła.
-Ja pojadę, bo was samych nie puszczę-zaśmiałam się.
-Jadę z tobą-zgłosił się na ochotnika Karol.
-Okej, ktoś jeszcze?-spytałam.
-Ja się chętnie przejadę-zaproponował Kubiak. Gdy wszystko ustaliliśmy poszłam do pokoju żeby się przebrać.Gdy byłam już gotowa poszłam na parter. Chłopaków tam nie było, więc usiadłam na ławce. Akurat w tym momencie zadzwonił mój telefon.
-Hej Lenka-uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?-spytała, a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Boże Lenka...-zaczęłam się tłumaczyć, szło mi to naprawdę marnie,dopóki nie usłyszałam śmiechu dziewczyny.
-Widziałaś ile tam jest wyświetleń? Jestem taka sławna-śmiała się w głos.
-Nie jesteś zła?-zdziwiłam się
-Oczywiście że nie-byłam w szoku. Lena ma zwyczaj wściekać się o takie rzeczy. Jednak ulżyło mi. Zaczęły się typowe plotki. Ona opowiedziała mi o swoim nowym znajomym, a ja jej o naszej niespodziane dla USA.
-Jesteś geniuszem zła-stwierdziła na końcu.
-Dziękuje, ale wiem to-zaśmiałam się. W tym momencie z widy wyłonił się Karol i Michał
-Dobra,muszę kończyć- pożegnałam się z Lenką i poszłam do chłopaków.
-Co wy robiliście tyle czasu?-spytałam, czekałam na nich prawie godzinę.
-Krzysiek nam podawał szczegółowe informacje-wyjaśnili.
-Dobra, dobra-teraz musimy jechać-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę samochodu. Droga upłynęła nam o dziwo spokojnie. Prowadził Michał a Karol starał się trochę popisywać, ale no przecież to tylko Kłos. Gdy dotarliśmy do galerii, poszliśmy na RTV i AGD.
-Ej dajcie mi taki telewizor w pokoju!-krzyknął nagle Kłos.
-Wyobrażasz sobie oglądać na nim mecz?-zawtórował mu Dzik.
-Ten lepszy, posłuchaj jaki dźwięk!-przeniósł się dalej Karol.
-Albo ten... patrzcie!-patrzyłam na nich i nie mogłam uwierzyć jakie to dzieci. Ludzie dookoła patrzyli się na nich jak na idiotów. Szybko się na nich poznali.
- Nie po to tu przyszliśmy, tak tylko mówię-powiedziałam w końcu, żeby oderwać ich od podziwiania telewizorów. Po długich negocjacjach przeszliśmy dalej. W końcu udało nam się kupić to co chcieliśmy. Poszliśmy potem do sklepu muzycznego i ogrodniczego. W muzycznym sprzedawca się na nas dziwnie patrzył gdy zobaczył co kupowaliśmy. Gdy mieliśmy wychodzić, moją uwagę przykuła witryna jednego ze sklepów.
-Chłopaki patrzcie na to-wskazałam tam ręką.
-Nie mieliśmy kupować sukienek...-zaczął Kubiak, jednak ja go nie słuchałam i weszłam do środka.
**Lena**
Po zakończonej rozmowie z Melką siedziałam przy stole w kuchni bezcelowo obracając w dłoniach telefon. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana sama nie wiedząc czego oczekuje. Po chwili jednak otrząsnęłam się z letargu i odłożyłam urządzenie na blat stołu. Siedzenie tutaj bezczynnie nie miało żadnego sensu. A skoro miałam trochę wolnego czasu i żadnego pomysłu jak mogłabym go spożytkować postanowiłam w końcu przygotować sobie czekoladowy deser, no który miałam ochotę od dłuższego czasu. Włączyłam mojego laptopa i na którejś z kulinarnych stron internetowych znalazłam przepis na pysznie wyglądające lody domowej roboty. Nie wydawało się to trudne, a składniki w swojej lodówce powinien znaleźć praktycznie każdy. Zabrałam komputer do kuchni i postawiłam go na blacie szafki. Włączyłam małe radyjko znajdujące się na parapecie i w znakomitym humorze rozpoczęłam wyszukiwanie potrzebnych produktów. Kiedy zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i miałam zabierać się do pracy rozdzwonił się mój telefon. Niechętnie podeszłam do stołu, a widząc kto dzwoni z jeszcze większą niechęcią odebrałam.
- Halo? - mruknęłam
- Witam, pani Leno, przepraszam, ze niepokoję po pracy lecz mam dla pani zlecenie, które nie może czekać - wyrzucił z siebie szybko
- Tak więc słucham - wywróciłam oczami wpatrując się w składniki na deser.
- Sprawa jest dość niebanalna, ponieważ zadzwoniła do nas druhna, z pytaniem czy moglibyśmy w szybkim czasie zorganizować kogoś kto zająłby się fotografowaniem całej uroczystości.Facet który miał to robić miał gdzieś stłuczkę i nie da rady dojechać. Ja nie mogę pozwolić sobię, żeby oddać to zadanie Monice, bo jest w trakcie sesji z jakąś sławną modelką. Rozumiem,że pani już skończyła dzisiaj pracę ale już nie wiem co mam zrobić. - Słuchanie Roguckiego, kiedy wydawał się być tak bezradny było... cudowne. Nigdy nie sądziłam, że mój szef wie jakie to uczucie. A ja no cóż... lubiłam śluby. Piękne panny młode w białych sukniach ślubnych ze szczęściem wymalowanym na twarzy i pan młody w czarnym garniturze, który z miłością wpatruje się w swoją wybrankę. Marzenie każdej kobiety, czyż nie? Podjęcie tej decyzji nie zajęło mi dużo czasu.
- Z chęcią wezmę to zlecenie.
- Dziękuję, mam u pani dług wdzięczności. Jeżeli kiedyś musiała pani kiedyś wyjść wcześniej niech pani mówi. Nie będzie z tym żadnego problemu.
- Nie ma za co. A teraz proszę mi powiedzieć kiedy jest ten ślub.
- Właśnie dlatego ta sprawa jest taka nietypowa. Ten ślub zaczyna się za trzy godziny- Super. Koniec wolnego czasu
- No dobrze- westchnęłam- za ile mam się stawić?- zapytałam już podążając do sypialni
- Najlepiej jak najszybciej, adres wyślę pani smsem- po tych słowach, bez żadnego pożegnania rozłączył się. Za każdą taką akcją zaczynam coraz mniej lubić tego faceta. Naprawdę, może i pracuję tam od niedawna, ale sympatia, którą zdobył u mnie pierwszego dnia coraz bardziej maleje. Kilka chwil później, już będąc w sypialni buszowałam w szafie, w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Może i będę tylko fotografem, lecz nie zamierzałam wyróżniać się z tłumu. Dość długo zastanawiałam się co ubrać lecz w końcu wybór padł na ten zestaw. Przygotowania zajęły mi chyba rekordowo mało czasu. Już 60 min. później stałam gotowa przed drzwiami w korytarzu, w ręce trzymając sprzęt. W głowie analizowałam co mi będzie potrzebne i zadowolona, że o niczym nie zapomniałam wyszłam z mieszkania. Oczywiście zakluczyłam je i w cudownym nastroju, w miarę szybko, na ile pozwalały mi na to szpilki, znalazłam się na dole przy samochodzie. Zajęłam miejsce za kierownicą i wyciągnęłam z małej torebeczki telefon, gdzie był już adres. Ślub miał się odbywać w kościele p.w. NMP Matki Kościoła i św. Barbary na Alei ks. Kar. Stefana Wyszyńskiego 44. Obie z Melką mieszkałyśmy na osiedlu Słonecznym na ulicy Staszica, więc droga do kościoła zajęła mi raptem 7 min. Na szczęście obyło się bez korków. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tłum gości przed budynkiem. Lekko zaniepokojona wysiadłam z auta i już chwilkę później znalazła się obok mnie niewysoka blondynka. Wyraźnie była zdenerwowana.
- Dzięki Bogu, już pani dotarła, to ja dzwoniłam do pani szefa i bardzo jestem pani wdzięczna, że zrezygnowała pani z wolnego popołudnia by się tu pojawić- uśmiechnęła się zażenowana.
- To nie problem, uwielbiam śluby- powiedziałam z przejęciem co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Chwilę później przypomniała sobie jednak po co tu jesteśmy i ruszyła do przodu.
- Proszę za mną- zawołała- Zaraz się zacznie!- po czym nie zważając na wysokie szpilki prawie pobiegła w stronę kościoła. Ja natomiast poczułam się zagubiona, nie mając pojęcia gdzie dokładnie jest moje miejsce. Podążyłam wraz z gośćmi weselnymi do środka rozglądając się ciekawsko na wszystkie strony. Wszystko było takie piękne! Dosłownie w momencie kiedy wszyscy zajęli miejsca rozpoczęła się uroczystość. Ja zapomniałam całkowicie o świecie zatapiając się w robienie zdjęć. Wszystkie były piękne. Nie mogło być inaczej skoro każdy najmniejszy szczegół był dopracowany w tej uroczystości. Miałam wrażenie, że zrobiłam milion zdjęć, a to dopiero początek. Po zakończonej uroczystości, kiedy para młoda znalazła się przed budynkiem goście obsypali ich grosikami i ryżem na szczęście. Przy tej czynności również zrobiłam dużo zdjęć. Na wesele pojechałam własnym samochodem za sznurem aut. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, więc kiedy znalazłam się wewnątrz sali weselnej, zaparło mi dech w piersiach. Tu też wszystko było piękne. Robiłam masę zdjęć, ciesząc się, że mogę choć w minimalnym stopniu uczestniczyć w tym ważnym, dla tej dwójki osób, dniu. Nie robiłam sobie przerwy aż podeszła do mnie panna młoda.
- Dziękuję pani serdecznie- uściskała mnie- nawet pani nie wie, jak bardzo byłam załamana na wieść o tym, że fotograf, którego wynajęłam nie dotrze- uśmiechnęła się zawstydzona
- To drobiazg, naprawdę- uśmiechnęłam się
- Może usiądzie pani z nami, zje coś, napije się- wskazała ręką na bogato zastawione stoły
- Jak bym mogła to bym poprosiła o szklankę wody, reszty nie mogę, jestem w pracy- zaśmiałam się unosząc do góry aparat
- Nie zaszkodzi pani, jeśli chwilę pani odpocznie i zrobi sobie przerwę- rzuciła- Zapraszam- zaprowadziła mnie do stołu a ja chcąc nie chcąc zajęłam miejsce uśmiechając się zażenowana. Nikogo tu nie znałam i w dodatku byłam w pracy lecz pannie młodej nie wypadało odmówić. Rozglądając się po stole zauważyłam na małej karteczce moje imię i nazwisko, tak więc miejsce, które w tym momencie zajmowałam było specjalnie przeznaczone dla mnie. Zrobiło mi się miło na sercu. To było takie miłe ze strony młodej pary. Napiłam się na szybko soku i wróciłam do robienia zdjęć. W pewnym momencie cofając się na kogoś wpadłam.
- Bardzo przepraszam- odezwałam się i dopiero wtedy spojrzałam na tą osobę
- Drugi raz dziś na siebie wpadamy- odezwał się Kuba śmiejąc się- Tym razem na szczęście nikt nie wylądował na ziemi- rzucił ponownie ukazując dołeczki w policzkach.
- Na szczęście- skrzywiłam się lekko na wspomnienie zderzenia z płytą chodnikową, po chwili jednak również się zaśmiałam.
- Jesteś fotografem?- zmienił temat wskazując ruchem głowy na mój aparat
- Jak widać- wystawiłam mu język, czując się tak jakbyśmy znali się od dawna- A ty kim tu jesteś?- zapytałam
- Gościem weselnym- wzruszył ramionami- Pan młody to mój brat- zaśmiał się
- Nie widziałam Cię w kościele- zdziwiłam się
- Taak- przeciągnął drapiąc się po karku- były straszne korki, przez jakiś wypadek
- Właśnie przez ten wypadek tu jestem- ruszyłam przed siebie a Kuba podążał za mną- Robię za zastępstwo- ponownie zaczęłam robić zdjęcia nie przerywając rozmowy z nowym kolegą, i trwało to do rana, kiedy goście zaczęli opuszczać przyjęcie. Przez ten czas zdążyłam sporo dowiedzieć się o chłopaku, i wcale mi to nie przeszkadzało. W między czasie Kuba podał mi swój numer telefonu, tak, że teraz i ja mogłam się do niego odezwać.
- Fajnie się gadało- odezwałam się zaczynając się zbierać- Niestety muszę się już wracać
- Odprowadzę Cię- zebrał się razem ze mną i jak powiedział tak zrobił. Kiedy już wsiadłam do auta lecz jeszcze nie zamknęłam drzwi Kuba ponownie się odezwał:
- Może wyskoczymy kiedyś na kawę?
- Z chęcią- uśmiechnęłam się pięknie
- W takim razie zadzwonię, dobrej podróży- zatrzasnął drzwi a ja odpaliłam silnik i odjechałam. Do domu dotarłam 15 min później. Byłam wyczerpana lecz nie narzekałam. Już w korytarzu zrzuciłam szpilki dając odpocząć stopom. Na stoliku zostawiłam aparat a po drodze do sypialni zrzucałam z siebie ubrania znacząc nimi drogę. Całkowicie nie przejmując się bałaganem, który za sobą zostawiłam oraz niezmytym makijażem położyłam się do łóżka i praktycznie chwilę później już smacznie spałam.
***
Lune: Witajcie ponownie :* Z małym opóźnieniem ale jest :D Tak wiemy, miał być kiedy pojawi się 5 komentarzy ale niestety nie udało nam się xD W każdym razie chciałabym również wspomnieć o czymś co miało miejsce przedwczoraj :p Otóż nasz kolejny kochany siatkarz i zarazem bohater tego opowiadania miał przedwczoraj urodziny. Może wiecie, może i nie ale przedwczoraj świętował Karol Kłos!
Wszystkiego najlepszego :D Spóźnione ale jest :p
Raissa: Hej wszystkim! Przedewszystkim jestem bardzo zadowolona tempem w jakim udało wam się uzbierać te 5 komentarzy! To może teraz podwyższymy poprzeczke? Następny rozdział pojawi się gdy będzie tu powiedzmy...8 komentarzy? :D Sytuacja w RTV i AGD to sytuacja, która mnie i Lune przydarzyła się na prawdę! Tak to jest jak się nas dwie wyśle do sklepu :D więc do nastepnego:D
Ps. Wszystkiego najlepszego Karol!
Tego dnia podczas obiadu wszyscy skupiali się na mnie i Igle.
-Trzeba jechać na naprawdę duże zakupy-zadecydowałam.
-Mamy już dzisiaj wolne, więc możemy pojechać-podsunął Kłos.
-W Spale nie ma dobrze wyposażonych sklepów, trzeba jechać do Piotrkowa-powiedział Igła.
-Ja pojadę, bo was samych nie puszczę-zaśmiałam się.
-Jadę z tobą-zgłosił się na ochotnika Karol.
-Okej, ktoś jeszcze?-spytałam.
-Ja się chętnie przejadę-zaproponował Kubiak. Gdy wszystko ustaliliśmy poszłam do pokoju żeby się przebrać.Gdy byłam już gotowa poszłam na parter. Chłopaków tam nie było, więc usiadłam na ławce. Akurat w tym momencie zadzwonił mój telefon.
-Hej Lenka-uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?-spytała, a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Boże Lenka...-zaczęłam się tłumaczyć, szło mi to naprawdę marnie,dopóki nie usłyszałam śmiechu dziewczyny.
-Widziałaś ile tam jest wyświetleń? Jestem taka sławna-śmiała się w głos.
-Nie jesteś zła?-zdziwiłam się
-Oczywiście że nie-byłam w szoku. Lena ma zwyczaj wściekać się o takie rzeczy. Jednak ulżyło mi. Zaczęły się typowe plotki. Ona opowiedziała mi o swoim nowym znajomym, a ja jej o naszej niespodziane dla USA.
-Jesteś geniuszem zła-stwierdziła na końcu.
-Dziękuje, ale wiem to-zaśmiałam się. W tym momencie z widy wyłonił się Karol i Michał
-Dobra,muszę kończyć- pożegnałam się z Lenką i poszłam do chłopaków.
-Co wy robiliście tyle czasu?-spytałam, czekałam na nich prawie godzinę.
-Krzysiek nam podawał szczegółowe informacje-wyjaśnili.
-Dobra, dobra-teraz musimy jechać-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę samochodu. Droga upłynęła nam o dziwo spokojnie. Prowadził Michał a Karol starał się trochę popisywać, ale no przecież to tylko Kłos. Gdy dotarliśmy do galerii, poszliśmy na RTV i AGD.
-Ej dajcie mi taki telewizor w pokoju!-krzyknął nagle Kłos.
-Wyobrażasz sobie oglądać na nim mecz?-zawtórował mu Dzik.
-Ten lepszy, posłuchaj jaki dźwięk!-przeniósł się dalej Karol.
-Albo ten... patrzcie!-patrzyłam na nich i nie mogłam uwierzyć jakie to dzieci. Ludzie dookoła patrzyli się na nich jak na idiotów. Szybko się na nich poznali.
- Nie po to tu przyszliśmy, tak tylko mówię-powiedziałam w końcu, żeby oderwać ich od podziwiania telewizorów. Po długich negocjacjach przeszliśmy dalej. W końcu udało nam się kupić to co chcieliśmy. Poszliśmy potem do sklepu muzycznego i ogrodniczego. W muzycznym sprzedawca się na nas dziwnie patrzył gdy zobaczył co kupowaliśmy. Gdy mieliśmy wychodzić, moją uwagę przykuła witryna jednego ze sklepów.
-Chłopaki patrzcie na to-wskazałam tam ręką.
-Nie mieliśmy kupować sukienek...-zaczął Kubiak, jednak ja go nie słuchałam i weszłam do środka.
**Lena**
Po zakończonej rozmowie z Melką siedziałam przy stole w kuchni bezcelowo obracając w dłoniach telefon. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana sama nie wiedząc czego oczekuje. Po chwili jednak otrząsnęłam się z letargu i odłożyłam urządzenie na blat stołu. Siedzenie tutaj bezczynnie nie miało żadnego sensu. A skoro miałam trochę wolnego czasu i żadnego pomysłu jak mogłabym go spożytkować postanowiłam w końcu przygotować sobie czekoladowy deser, no który miałam ochotę od dłuższego czasu. Włączyłam mojego laptopa i na którejś z kulinarnych stron internetowych znalazłam przepis na pysznie wyglądające lody domowej roboty. Nie wydawało się to trudne, a składniki w swojej lodówce powinien znaleźć praktycznie każdy. Zabrałam komputer do kuchni i postawiłam go na blacie szafki. Włączyłam małe radyjko znajdujące się na parapecie i w znakomitym humorze rozpoczęłam wyszukiwanie potrzebnych produktów. Kiedy zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i miałam zabierać się do pracy rozdzwonił się mój telefon. Niechętnie podeszłam do stołu, a widząc kto dzwoni z jeszcze większą niechęcią odebrałam.
- Halo? - mruknęłam
- Witam, pani Leno, przepraszam, ze niepokoję po pracy lecz mam dla pani zlecenie, które nie może czekać - wyrzucił z siebie szybko
- Tak więc słucham - wywróciłam oczami wpatrując się w składniki na deser.
- Sprawa jest dość niebanalna, ponieważ zadzwoniła do nas druhna, z pytaniem czy moglibyśmy w szybkim czasie zorganizować kogoś kto zająłby się fotografowaniem całej uroczystości.Facet który miał to robić miał gdzieś stłuczkę i nie da rady dojechać. Ja nie mogę pozwolić sobię, żeby oddać to zadanie Monice, bo jest w trakcie sesji z jakąś sławną modelką. Rozumiem,że pani już skończyła dzisiaj pracę ale już nie wiem co mam zrobić. - Słuchanie Roguckiego, kiedy wydawał się być tak bezradny było... cudowne. Nigdy nie sądziłam, że mój szef wie jakie to uczucie. A ja no cóż... lubiłam śluby. Piękne panny młode w białych sukniach ślubnych ze szczęściem wymalowanym na twarzy i pan młody w czarnym garniturze, który z miłością wpatruje się w swoją wybrankę. Marzenie każdej kobiety, czyż nie? Podjęcie tej decyzji nie zajęło mi dużo czasu.
- Z chęcią wezmę to zlecenie.
- Dziękuję, mam u pani dług wdzięczności. Jeżeli kiedyś musiała pani kiedyś wyjść wcześniej niech pani mówi. Nie będzie z tym żadnego problemu.
- Nie ma za co. A teraz proszę mi powiedzieć kiedy jest ten ślub.
- Właśnie dlatego ta sprawa jest taka nietypowa. Ten ślub zaczyna się za trzy godziny- Super. Koniec wolnego czasu
- No dobrze- westchnęłam- za ile mam się stawić?- zapytałam już podążając do sypialni
- Najlepiej jak najszybciej, adres wyślę pani smsem- po tych słowach, bez żadnego pożegnania rozłączył się. Za każdą taką akcją zaczynam coraz mniej lubić tego faceta. Naprawdę, może i pracuję tam od niedawna, ale sympatia, którą zdobył u mnie pierwszego dnia coraz bardziej maleje. Kilka chwil później, już będąc w sypialni buszowałam w szafie, w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Może i będę tylko fotografem, lecz nie zamierzałam wyróżniać się z tłumu. Dość długo zastanawiałam się co ubrać lecz w końcu wybór padł na ten zestaw. Przygotowania zajęły mi chyba rekordowo mało czasu. Już 60 min. później stałam gotowa przed drzwiami w korytarzu, w ręce trzymając sprzęt. W głowie analizowałam co mi będzie potrzebne i zadowolona, że o niczym nie zapomniałam wyszłam z mieszkania. Oczywiście zakluczyłam je i w cudownym nastroju, w miarę szybko, na ile pozwalały mi na to szpilki, znalazłam się na dole przy samochodzie. Zajęłam miejsce za kierownicą i wyciągnęłam z małej torebeczki telefon, gdzie był już adres. Ślub miał się odbywać w kościele p.w. NMP Matki Kościoła i św. Barbary na Alei ks. Kar. Stefana Wyszyńskiego 44. Obie z Melką mieszkałyśmy na osiedlu Słonecznym na ulicy Staszica, więc droga do kościoła zajęła mi raptem 7 min. Na szczęście obyło się bez korków. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tłum gości przed budynkiem. Lekko zaniepokojona wysiadłam z auta i już chwilkę później znalazła się obok mnie niewysoka blondynka. Wyraźnie była zdenerwowana.
- Dzięki Bogu, już pani dotarła, to ja dzwoniłam do pani szefa i bardzo jestem pani wdzięczna, że zrezygnowała pani z wolnego popołudnia by się tu pojawić- uśmiechnęła się zażenowana.
- To nie problem, uwielbiam śluby- powiedziałam z przejęciem co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Chwilę później przypomniała sobie jednak po co tu jesteśmy i ruszyła do przodu.
- Proszę za mną- zawołała- Zaraz się zacznie!- po czym nie zważając na wysokie szpilki prawie pobiegła w stronę kościoła. Ja natomiast poczułam się zagubiona, nie mając pojęcia gdzie dokładnie jest moje miejsce. Podążyłam wraz z gośćmi weselnymi do środka rozglądając się ciekawsko na wszystkie strony. Wszystko było takie piękne! Dosłownie w momencie kiedy wszyscy zajęli miejsca rozpoczęła się uroczystość. Ja zapomniałam całkowicie o świecie zatapiając się w robienie zdjęć. Wszystkie były piękne. Nie mogło być inaczej skoro każdy najmniejszy szczegół był dopracowany w tej uroczystości. Miałam wrażenie, że zrobiłam milion zdjęć, a to dopiero początek. Po zakończonej uroczystości, kiedy para młoda znalazła się przed budynkiem goście obsypali ich grosikami i ryżem na szczęście. Przy tej czynności również zrobiłam dużo zdjęć. Na wesele pojechałam własnym samochodem za sznurem aut. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, więc kiedy znalazłam się wewnątrz sali weselnej, zaparło mi dech w piersiach. Tu też wszystko było piękne. Robiłam masę zdjęć, ciesząc się, że mogę choć w minimalnym stopniu uczestniczyć w tym ważnym, dla tej dwójki osób, dniu. Nie robiłam sobie przerwy aż podeszła do mnie panna młoda.
- Dziękuję pani serdecznie- uściskała mnie- nawet pani nie wie, jak bardzo byłam załamana na wieść o tym, że fotograf, którego wynajęłam nie dotrze- uśmiechnęła się zawstydzona
- To drobiazg, naprawdę- uśmiechnęłam się
- Może usiądzie pani z nami, zje coś, napije się- wskazała ręką na bogato zastawione stoły
- Jak bym mogła to bym poprosiła o szklankę wody, reszty nie mogę, jestem w pracy- zaśmiałam się unosząc do góry aparat
- Nie zaszkodzi pani, jeśli chwilę pani odpocznie i zrobi sobie przerwę- rzuciła- Zapraszam- zaprowadziła mnie do stołu a ja chcąc nie chcąc zajęłam miejsce uśmiechając się zażenowana. Nikogo tu nie znałam i w dodatku byłam w pracy lecz pannie młodej nie wypadało odmówić. Rozglądając się po stole zauważyłam na małej karteczce moje imię i nazwisko, tak więc miejsce, które w tym momencie zajmowałam było specjalnie przeznaczone dla mnie. Zrobiło mi się miło na sercu. To było takie miłe ze strony młodej pary. Napiłam się na szybko soku i wróciłam do robienia zdjęć. W pewnym momencie cofając się na kogoś wpadłam.
- Bardzo przepraszam- odezwałam się i dopiero wtedy spojrzałam na tą osobę
- Drugi raz dziś na siebie wpadamy- odezwał się Kuba śmiejąc się- Tym razem na szczęście nikt nie wylądował na ziemi- rzucił ponownie ukazując dołeczki w policzkach.
- Na szczęście- skrzywiłam się lekko na wspomnienie zderzenia z płytą chodnikową, po chwili jednak również się zaśmiałam.
- Jesteś fotografem?- zmienił temat wskazując ruchem głowy na mój aparat
- Jak widać- wystawiłam mu język, czując się tak jakbyśmy znali się od dawna- A ty kim tu jesteś?- zapytałam
- Gościem weselnym- wzruszył ramionami- Pan młody to mój brat- zaśmiał się
- Nie widziałam Cię w kościele- zdziwiłam się
- Taak- przeciągnął drapiąc się po karku- były straszne korki, przez jakiś wypadek
- Właśnie przez ten wypadek tu jestem- ruszyłam przed siebie a Kuba podążał za mną- Robię za zastępstwo- ponownie zaczęłam robić zdjęcia nie przerywając rozmowy z nowym kolegą, i trwało to do rana, kiedy goście zaczęli opuszczać przyjęcie. Przez ten czas zdążyłam sporo dowiedzieć się o chłopaku, i wcale mi to nie przeszkadzało. W między czasie Kuba podał mi swój numer telefonu, tak, że teraz i ja mogłam się do niego odezwać.
- Fajnie się gadało- odezwałam się zaczynając się zbierać- Niestety muszę się już wracać
- Odprowadzę Cię- zebrał się razem ze mną i jak powiedział tak zrobił. Kiedy już wsiadłam do auta lecz jeszcze nie zamknęłam drzwi Kuba ponownie się odezwał:
- Może wyskoczymy kiedyś na kawę?
- Z chęcią- uśmiechnęłam się pięknie
- W takim razie zadzwonię, dobrej podróży- zatrzasnął drzwi a ja odpaliłam silnik i odjechałam. Do domu dotarłam 15 min później. Byłam wyczerpana lecz nie narzekałam. Już w korytarzu zrzuciłam szpilki dając odpocząć stopom. Na stoliku zostawiłam aparat a po drodze do sypialni zrzucałam z siebie ubrania znacząc nimi drogę. Całkowicie nie przejmując się bałaganem, który za sobą zostawiłam oraz niezmytym makijażem położyłam się do łóżka i praktycznie chwilę później już smacznie spałam.
***
Lune: Witajcie ponownie :* Z małym opóźnieniem ale jest :D Tak wiemy, miał być kiedy pojawi się 5 komentarzy ale niestety nie udało nam się xD W każdym razie chciałabym również wspomnieć o czymś co miało miejsce przedwczoraj :p Otóż nasz kolejny kochany siatkarz i zarazem bohater tego opowiadania miał przedwczoraj urodziny. Może wiecie, może i nie ale przedwczoraj świętował Karol Kłos!
Wszystkiego najlepszego :D Spóźnione ale jest :p
Raissa: Hej wszystkim! Przedewszystkim jestem bardzo zadowolona tempem w jakim udało wam się uzbierać te 5 komentarzy! To może teraz podwyższymy poprzeczke? Następny rozdział pojawi się gdy będzie tu powiedzmy...8 komentarzy? :D Sytuacja w RTV i AGD to sytuacja, która mnie i Lune przydarzyła się na prawdę! Tak to jest jak się nas dwie wyśle do sklepu :D więc do nastepnego:D
Ps. Wszystkiego najlepszego Karol!
wtorek, 4 sierpnia 2015
Rozdział XIII: Sprawa z nagraniem, nowy znajomy i niecny plan Krzysztofa
**Lena**
Lekko zdenerwowana dotarłam do mieszkania. Nadal główkowałam o co chodziło mojemu szefowi. Czym prędzej zrzuciłam buty i wyjęłam z torby laptopa. Czekając aż się włączy podążyłam do kuchni by po chwili wrócić do salonu przed laptopa ze szklanką wody. Niecierpliwiłam się coraz bardziej aż w końcu wyświetliła się moja tapeta. Włączyłam szybko przeglądarkę lecz nie wiedziałam od czego zacząć. Moje palce zastygły nad klawiszami. Przez chwilę głowiłam się co wpisać. Lecz po chwili zamknęłam klapę i z westchnieniem opadłam na kanapę oczywiście zakładając nogi na oparcie. Po chwili jednak zajęłam ponownie poprzednią pozycję, podniosłam klapę laptopa i zaczęłam wystukiwać różne hasła, które mogą mieć powiązania ze mną. Kiedy jednak nic nie znalazłam wyłączyłam urządzenie i poszłam się przebrać w inne ubrania. Zaciągnęłam walizkę do mojej sypialni i rozpakowałam wszystkie rzeczy. Przyszło mi to z trudem, jakby właśnie to miało sprawić, że już na dobre żegnam się z możliwością powrotu do moich wariatów. Kiedy w końcu się przebrałam i związałam włosy w kucyk, aby trochę się odstresować poszłam pobiegać. Zakluczyłam mieszkanie i zbiegłam po schodach, biorąc dwa schodki na raz. Przed budynkiem zrobiłam szybką rozgrzewkę i ruszyłam w stronę parku. Cudownie znów było tu wrócić ale jednak wolałam biegać w Spale- z Kubiakiem. To dziwne jak się do nich przywiązałam. Gdyby miesiąc temu, ktoś powiedział mi, że będę tak przywiązana do siatkarzy, że będę już po kilku godzinach za nimi tęsknić to bym tą osobę bez cienia wątpliwości wyśmiała posądzając o nie zrównoważenie psychiczne. Myśląc o nich nawet nie wiem kiedy przyspieszyłam i na moście w parku straciłam oddech. Doczłapałam do najbliższej ławki i opadłam na nią. Oparłam łokcie na kolanach a na rękach głowę i łapałam głębokie oddechy. Po chwili udało mi się nad tym zapanować lecz nie chciało mi się już dalej biec. Wyłączyłam muzykę i wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer do Melki i cierpliwie czekałam. Już po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się rozradowany głos dziewczyny.
- No cześć - rzuciła- dam Cię na głośnik
- Cześć Lenka- odezwał się chór głosów
- Cześć- szczerze się ucieszyłam, że ich słyszę- gdzie tym razem macie zebranie? - zaśmiałam się
- U was, znaczy u Melki- wyrwał się Krzysiek- wracaj już do nas co? - wyobraziłam sobie, że robi smutną minkę i aż mi się śmiać zachciało. Po chwili w tle było słychać, że ktoś oberwał i już chwilkę później było słychać krzyk Ignaczaka
- Melka, ja Cię bardzo proszę, nie bij mnie bo Ci kiedyś oddam- jeśli się nie mylę Krzysztof w tym momencie pokazał jej język.
- Uważaj bo już się boje- zaśmiała się. W tym momencie już musiałam się wtrącić bo wiedziałam co z tego wyniknie.
- Spokój mi tam bo jak wrócę to się policzymy- zaśmiałam się
- To ona zaczęła- zaczął skarżyć niczym dzieci po bójce w przedszkolu prawdopodobnie robiąc przy tym smutną minkę
- Nie chce słuchać więcej tłumaczeń ani kłótni, zrozumiano? - powiedziałam poważnym tonem
- Tak jest szefowo, ja ich przypilnuje- Kubiak klasnął w dłonie za co i on oberwał
- Ała- warknął- macie przejebane- oddał dwóm osobom i tak zaczęła się bitwa. Na nic się zdały moje krzyki oraz krzyki przyjaciółki.
- Dość tego- warknęłam- Jak nie umiecie się zachować jak dorośli, nie zamierzam z wami gadać- rzuciłam już spokojniej
- Ja też nie zamierzam z wami gadać - zawtórowała mi przyjaciółka i w chórze jęków wyszła z pokoju, nie przemyślawszy oczywiście tego, że to jej pokój.
- Melka, wracaj tu w tym momencie- dało się słyszeć zanim trząśnięciem zamknęła drzwi.
- Nareszcie możemy normalnie pogadać- wyłączyła głośnik i odezwała się normalnym głosem
- W sumie to dobrze- powiedziałam lecz po chwili już się śmiałam- przytrzymaj ich trochę, niech się pomęczą- wydusiłam
- Taki mam zamiar kochana- wiedziałam, że właśnie wyszczerzyła
- I prawidłowo- cmoknęłam do słuchawki po czym zabrałam się z ławki i wolnym krokiem ruszyłam w stronę naszego osiedla.
- Opowiadaj co ciekawego się tym razem zdarzyło w drodze do domu- zaśmiała się
- Nie uwierzysz- zaczęłam- dzwonił do mnie Rogucki, zaraz po tym jak wyjechałam ze Spały
- Rogucki to czasami nie Twój szef? Co chciał? - zaniepokoiła się
- Tak, dokładnie to on, właśnie nie rozumiem czego chciał... - urwałam, nie wiedząc jak to ubrać w słowa.
- No mów, chce wiedzieć o co chodzi- niecierpliwiła się
- Nie powiedział w sumie o co mu chodzi, ale był na coś wściekły, powiedział, że pogadamy w pracy, ale może się pomylił-wysiliłam się na normalny ton.
- Pewnie tak- rzuciła- chyba, że coś przeskrobałaś- śmiała się
- Ja jestem grzeczna- wystawiam język po czym zmieniłyśmy temat i gadałyśmy aż dotarłam pod blok a Melka musiała się już pożegnać.
- No trudno, pogadamy jutro- rzuciłam- Pilnuj ich tam- zaśmiałam się po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę kończąc połączenie.
**Melka**
-No dobra-zaczął Krzysiek gdy tylko skończyłam rozmawiać z Leną i wróciłam do pokoju-Zebrałem was tu nie bez powodu.
-Ty nas zebrałeś? To Melka powiedziała że ma ciastka i film-zaśmiał się Kubiak.
-Ale ja jej dałem te ciastka, więc to moja zasługa i proszę mi więcej nie przerywać-zarządził libero.
-Więc do rzeczy-powiedziałam na co on obrócił się gwałtownie w moją stronę.
-Mówiłem nie przerywać?-podniosłam ręce do góry pokazując że jestem nie winna a po pokoju rozniosła się salwa śmiechu.
-Więc za kilka dni będziemy mieli gości-powiedział i zamilkł. Wpatrywaliśmy się w niego czekając na kontynuacje.
-No i co nic nie mówicie?-spytał w końcu
-Bo zabroniłeś nam przerywać-odpowiedział zaskoczony Winiar.
-Właśnie, przerywać! Rozmawiać ze mną możecie-mentalnie przybiłam sobie piątkę z moją twarzą i rzuciłam się na łóżko ze śmiechem.
-Więc jacy to będą goście?-spytał w końcu Fabian.
-Reprezentacja USA!-podekscytowany Igła wyrzucił ręce do góry. Uśmiechnęłam się i usiadłam.
-Paul też będzie?-spytałam
-A czy należy on do składu Ameryki? Oczywiście że będzie-powiedział a ja wykręciłam oczami. Lotmana znam od kilku lat i poznałam go właśnie dzięki Igle. Można powiedzieć że się przyjaźnimy.
-Musimy się postarać żeby nigdy nie zapomnieli pobytu tutaj-powiedział wujek z szatańskim uśmiechem.
-Czy ty chcesz im zrobić krzywdę?-rzuciłam ze śmiechem, ale wiedząc że po moim wujku można spodziewać się wszystkiego szybko spoważniałam.
-Aż tak to może nie-machnął ręką-myślałem żeby ich jakoś porządnie wkręcić. Do tego może jakieś fajne imprezy zrobimy...Co wy na to?
-Wkręcisz powiadasz? Jeśli o to chodzi to ja zawsze jestem chętna-powiedziałam, a w mojej głowie już zaczęły się pojawiać pomysły.
-A co do imprezy, jeśli ty sprzątasz jak ostatnio to i ja jestem bardzo chętny-dodał Kłos.
-Więc ustalone-powiedział Igła po czym poszliśmy na kolacje. Gdy wróciłam do pokoju usłyszałam pukanie.
-Kto tam?-spytałam a już po chwili w drzwiach stanął Andrzej.
-Hej, nie przeszkadzam?-spytał.
-Stało się coś?
-Mogłabyś przyjść do nas do pokoju? Kolano mnie boli i potrzebuje masażu, a nie chce niepokoić trenera-no to już po wieczorze filmowym, pomyślałam i odłożyłam laptopa. Poszłam za Wroną do jego pokoju. Tam rozłożony na łóżku leżał Karol, oglądający "Obecność"
-Dla twojej wiadomości oglądałam to już i jeśli będziesz mnie wkurzał mogę to przeciw tobie wykorzystać-powiedziałam na wstępie. Spojlery do bardzo dobry rodzaj zemsty.
-Nie zrobisz mi tego!-siatkarz spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Wiesz że jestem do tego zdolna, więc lepiej bądź grzeczny-zaśmiałam się i usiadłam koło Andrzeja, który już położył się na łóżku. Zaczęłam masować jego nogę.
-Skąd znasz Lotmana?-spytał w pewnym momencie Kłos.
-Igła mnie z nim poznał, już dość dawno w sumie-powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Przyjaźnicie się?
-A co to za wywiad? Tak, można to tak nazwać-uśmiechnęłam się szczerze.
-Można to tak nazwać?-wypytywał mnie dalej. Zaczynał mnie denerwować.
-No tak, przyjaźnimy się, choć dość rzadko się widujemy-powiedziałam lekko poirytowana.
-Hmm...-zamyślił się.
-Przy okazji, opęta tą matkę-powiedziałam wskazując na telewizor.
-Melka!-krzyknął Karol.
-Mówiłam żebyś mnie nie wkurzał-pokazałam mu język. Andrzej przybił mi piątkę.
-Umiesz sobie z nim radzić-zaśmialiśmy się. Gdy skończyłam go masować, usiadła w fotelu i spojrzałam na Kłosa, który nadal oglądał film. W tym momencie w mojej głowie pojawiła się pewna myśl.
-Chłopaki, idziemy do Igły! Mam genialny pomysł!-wykrzyknęłam, wyrzucając ręce do góry.
**Lena**
Rano jak zwykle obudziłam się o 5.30. Bez wahania wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam wprost do łazienki nie przejmując się zabieraniem ubrań, ponieważ teraz mogłam chodzić po mieszkaniu nawet w samym ręczniku. W łazience wzięłam szybki prysznic, po którym zawinęłam się w puchaty ręcznik. W pokoju ubrałam się i związałam włosy. Szybko wskoczyłam do kuchni gdzie przygotowałam sobie na szybko posiłek, który składał się z płatek z mlekiem. Kiedy pochłonęłam moje śniadanie wyszłam z mieszkania i po uprzednim zakluczeniu go zbiegłam na dół przed budynek, gdzie wykonałam niezbyt dokładną rozgrzewkę. Ruszyłam dobrze znaną mi trasą myślami już będąc w pracy przy rozmowie z szefem, przez co byłam rozkojarzona. Poskutkowało to tym, że wpadłam na jakiegoś dobrze zbudowanego wysokiego mężczyznę. Jak piłka odbiłam się od jego torsu i wylądowałam na chodniku boleśnie obijając sobie dolny tył.
- Przepraszam- wymamrotałam wyjmując z uszu słuchawki.
- Nie, to ja przepraszam, mogłem zejść pani z drogi - wyciągnął do mnie dłoń, która z chęcią przyjęłam. W przeciągu kilku sekund już stałam na chodniku na przeciw przystojnego mężczyzny mniej więcej w moim wieku
- Jaka tam pani, Lena jestem- uśmiechnęłam się słodko
- Kuba- potrząsnął moją dłonią także się uśmiechając. Staliśmy przez chwilę w ciszy aż się ocknęłam. Pospiesznie spojrzałam na zegarek i lekko się skrzywiłam.
- Przepraszam, muszę już iść - powiedziałam, po czym o wróciłam się na pięcie i ruszyłam w drogę powrotną.
- Lena, zaczekaj - w mig mnie dogonił- Nie chce być zbyt bezpośredni ale może spotkalibyśmy się jeszcze kiedyś? - uśmiechnął się niepewnie ukazując dołeczek w policzku.
- Jasne- zatrzymałam się i wyciągnęłam do niego dłoń- Daj telefon- dodałam nie widząc reakcji
- Ale po co? - zdziwił się lekko
- Numer Ci zapisze- zaśmiałam się i po chwili już trzymałam w dłoni jego komórkę. Wstukałam rząd dziewięciu cyfr i podałam mu urządzenie. Tym razem już bez oglądania się za siebie ruszyłam do domu.
- Do zobaczenia- krzyknął za mną ale nie odwróciłam już się .
***
W mieszkaniu szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w normalne ubrania. Ponownie wyszłam z mieszkania i zamknęłam je. Do pracy dojechałam przed szefem. Zajęłam moje miejsce po uprzednim przywitaniu się z Moniką i zajęłam się obróbką zdjęć. Niedługo później pojawił się i sam Rogucki od razu wzywając mnie do siebie. Niepewnie za nim podążyłam bojąc się utraty pracy. Po tym co usłyszałam wczoraj mogłam się wszystkiego spodziewać.
- Wytłumacz mi proszę o co chodzi w tym nagraniu- odwrócił monitor komputera w moją stronę gdzie uprzednio włączył filmik. Już od początku wiedziałam co będzie dalej. Skrzywiłam się nieznacznie lecz po chwili mimo woli parsknęłam śmiechem.
- Proszę posłuchać- opanowałam się- to tylko żart- wzruszyłam bezradnie ramionami
- To tylko żart? Tylko żart? - nieznacznie podniósł mu się głos- Przecież to upokorzenie!
- Jednak moim zdaniem, dzięki temu filmikowi, w którym występuję, wraz z wszystkim znanym siatkarzem, sprawił, że pański salon cieszy się teraz popularnością przynajmniej wśród siatkarskiej części Polski- rzuciłam uśmiechając się zuchwale- Ile otrzymał pan telefonów od czasu opublikowania tego nagrania, z prośbą o sesje zdjęciowe? - zapytałam opierając się wygodnie na krześle wciąż mając na ustach ten sam uśmieszek.
- No dobrze- wydusił- Ma pani racje, może pani wrócić do pracy- powiedział niechętnie przyznając mi rację
- Dziękuję, miłego dnia- rzuciłam z przekąsem wychodząc z jego gabinetu. Wcale nie zniechęcona wróciłam do pracy. W połowie obróbki Monika wyrwała mnie z pracy pytając:
- Masz ochotę wybrać się na lunch? - spojrzałam na zegarek nie mogąc uwierzyć, że tyle czasu już minęło.
- Jasne- uśmiechnęłam sie po czym zamknęłam laptopa i ruszyłam za nią. Szybko dotarły śmierci na miejsce. O tej porze restauracja była prawie pełna lecz udało nam się znaleźć wolne miejsca. Zamówiliśmy zdaniem Moniki najlepsze sałatki w mieście po czym zajęłyśmy się rozmową. Tak jak na początku myślałam Monika była naprawdę sympatyczną dziewczyną. Wypytywała mnie o wszystkie szczegóły pobytu w Spale a ja chętnie jej
opowiadałam powodując niekontrolowane wybuchy śmiechu u dziewczyny. Szatynka zazdrościła mi takich znajomości więc całkiem szczerze obiecałam jej, że kolejnym razem, o ile oczywiście taki będzie, zabiorę ją ze sobą. Po skończonym posiłku zapłaciliśmy, nie zapominając również o małym napiwku i wróciliśmy do pracy cały czas radośnie paplając. W budynku nie przestając gadać zabraliśmy się do pracy. Ja skończyłam wcześniej i co za tym idzie pierwsza opuściłam miejsce pracy, żegnając się z nową dobrą znajomą.
***
Raissa: Witam was z powrotem! Bardzo się cieszę że wzrosła aktywność i udało się uzbierać komentarze :D Jak widzicie teraz notki pod rozdziałem będą pisane inaczej, podoba wam się ten pomysł?
Jeszcze jeden rozdział będzie tak trochę o niczym a potem...oj będzie się działo, nie mogę się doczekać żeby się tym z wami podzielić :D
Ps. Wszystkiego najlepszego dla Mariusza Wlazłego! <3 data-blogger-escaped-br="">
Lune: Witam was serdecznie kochani!
Jak już Raissa wcześniej wspomniała bardzo nas cieszy to, że w końcu komentujcie :*
Odnośnie nowego wyglądu notek nie mam zbyt dużo do powiedzenia :D Wpadłyśmy na ten pomysł( a raczej Raissa na niego wpadła xD) byście mogły nas lepiej poznać kochanie czytelniczki :*
Oczywiście, jeśli macie do nas jakieś pytania to zapraszamy serdecznie do zakładki "kontakt" gdzie macie nasze Aski i Twittery :D
Kolejny rozdział oczywiście będzie kiedy pojawi się 5 komentarzy :* Teraz wiemy, że umiecie :D
Ps. Wszystkiego najlepszego Mariusz! :D
Ps2. Mariusz na was patrzy :p
Lekko zdenerwowana dotarłam do mieszkania. Nadal główkowałam o co chodziło mojemu szefowi. Czym prędzej zrzuciłam buty i wyjęłam z torby laptopa. Czekając aż się włączy podążyłam do kuchni by po chwili wrócić do salonu przed laptopa ze szklanką wody. Niecierpliwiłam się coraz bardziej aż w końcu wyświetliła się moja tapeta. Włączyłam szybko przeglądarkę lecz nie wiedziałam od czego zacząć. Moje palce zastygły nad klawiszami. Przez chwilę głowiłam się co wpisać. Lecz po chwili zamknęłam klapę i z westchnieniem opadłam na kanapę oczywiście zakładając nogi na oparcie. Po chwili jednak zajęłam ponownie poprzednią pozycję, podniosłam klapę laptopa i zaczęłam wystukiwać różne hasła, które mogą mieć powiązania ze mną. Kiedy jednak nic nie znalazłam wyłączyłam urządzenie i poszłam się przebrać w inne ubrania. Zaciągnęłam walizkę do mojej sypialni i rozpakowałam wszystkie rzeczy. Przyszło mi to z trudem, jakby właśnie to miało sprawić, że już na dobre żegnam się z możliwością powrotu do moich wariatów. Kiedy w końcu się przebrałam i związałam włosy w kucyk, aby trochę się odstresować poszłam pobiegać. Zakluczyłam mieszkanie i zbiegłam po schodach, biorąc dwa schodki na raz. Przed budynkiem zrobiłam szybką rozgrzewkę i ruszyłam w stronę parku. Cudownie znów było tu wrócić ale jednak wolałam biegać w Spale- z Kubiakiem. To dziwne jak się do nich przywiązałam. Gdyby miesiąc temu, ktoś powiedział mi, że będę tak przywiązana do siatkarzy, że będę już po kilku godzinach za nimi tęsknić to bym tą osobę bez cienia wątpliwości wyśmiała posądzając o nie zrównoważenie psychiczne. Myśląc o nich nawet nie wiem kiedy przyspieszyłam i na moście w parku straciłam oddech. Doczłapałam do najbliższej ławki i opadłam na nią. Oparłam łokcie na kolanach a na rękach głowę i łapałam głębokie oddechy. Po chwili udało mi się nad tym zapanować lecz nie chciało mi się już dalej biec. Wyłączyłam muzykę i wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer do Melki i cierpliwie czekałam. Już po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się rozradowany głos dziewczyny.
- No cześć - rzuciła- dam Cię na głośnik
- Cześć Lenka- odezwał się chór głosów
- Cześć- szczerze się ucieszyłam, że ich słyszę- gdzie tym razem macie zebranie? - zaśmiałam się
- U was, znaczy u Melki- wyrwał się Krzysiek- wracaj już do nas co? - wyobraziłam sobie, że robi smutną minkę i aż mi się śmiać zachciało. Po chwili w tle było słychać, że ktoś oberwał i już chwilkę później było słychać krzyk Ignaczaka
- Melka, ja Cię bardzo proszę, nie bij mnie bo Ci kiedyś oddam- jeśli się nie mylę Krzysztof w tym momencie pokazał jej język.
- Uważaj bo już się boje- zaśmiała się. W tym momencie już musiałam się wtrącić bo wiedziałam co z tego wyniknie.
- Spokój mi tam bo jak wrócę to się policzymy- zaśmiałam się
- To ona zaczęła- zaczął skarżyć niczym dzieci po bójce w przedszkolu prawdopodobnie robiąc przy tym smutną minkę
- Nie chce słuchać więcej tłumaczeń ani kłótni, zrozumiano? - powiedziałam poważnym tonem
- Tak jest szefowo, ja ich przypilnuje- Kubiak klasnął w dłonie za co i on oberwał
- Ała- warknął- macie przejebane- oddał dwóm osobom i tak zaczęła się bitwa. Na nic się zdały moje krzyki oraz krzyki przyjaciółki.
- Dość tego- warknęłam- Jak nie umiecie się zachować jak dorośli, nie zamierzam z wami gadać- rzuciłam już spokojniej
- Ja też nie zamierzam z wami gadać - zawtórowała mi przyjaciółka i w chórze jęków wyszła z pokoju, nie przemyślawszy oczywiście tego, że to jej pokój.
- Melka, wracaj tu w tym momencie- dało się słyszeć zanim trząśnięciem zamknęła drzwi.
- Nareszcie możemy normalnie pogadać- wyłączyła głośnik i odezwała się normalnym głosem
- W sumie to dobrze- powiedziałam lecz po chwili już się śmiałam- przytrzymaj ich trochę, niech się pomęczą- wydusiłam
- Taki mam zamiar kochana- wiedziałam, że właśnie wyszczerzyła
- I prawidłowo- cmoknęłam do słuchawki po czym zabrałam się z ławki i wolnym krokiem ruszyłam w stronę naszego osiedla.
- Opowiadaj co ciekawego się tym razem zdarzyło w drodze do domu- zaśmiała się
- Nie uwierzysz- zaczęłam- dzwonił do mnie Rogucki, zaraz po tym jak wyjechałam ze Spały
- Rogucki to czasami nie Twój szef? Co chciał? - zaniepokoiła się
- Tak, dokładnie to on, właśnie nie rozumiem czego chciał... - urwałam, nie wiedząc jak to ubrać w słowa.
- No mów, chce wiedzieć o co chodzi- niecierpliwiła się
- Nie powiedział w sumie o co mu chodzi, ale był na coś wściekły, powiedział, że pogadamy w pracy, ale może się pomylił-wysiliłam się na normalny ton.
- Pewnie tak- rzuciła- chyba, że coś przeskrobałaś- śmiała się
- Ja jestem grzeczna- wystawiam język po czym zmieniłyśmy temat i gadałyśmy aż dotarłam pod blok a Melka musiała się już pożegnać.
- No trudno, pogadamy jutro- rzuciłam- Pilnuj ich tam- zaśmiałam się po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę kończąc połączenie.
**Melka**
-No dobra-zaczął Krzysiek gdy tylko skończyłam rozmawiać z Leną i wróciłam do pokoju-Zebrałem was tu nie bez powodu.
-Ty nas zebrałeś? To Melka powiedziała że ma ciastka i film-zaśmiał się Kubiak.
-Ale ja jej dałem te ciastka, więc to moja zasługa i proszę mi więcej nie przerywać-zarządził libero.
-Więc do rzeczy-powiedziałam na co on obrócił się gwałtownie w moją stronę.
-Mówiłem nie przerywać?-podniosłam ręce do góry pokazując że jestem nie winna a po pokoju rozniosła się salwa śmiechu.
-Więc za kilka dni będziemy mieli gości-powiedział i zamilkł. Wpatrywaliśmy się w niego czekając na kontynuacje.
-No i co nic nie mówicie?-spytał w końcu
-Bo zabroniłeś nam przerywać-odpowiedział zaskoczony Winiar.
-Właśnie, przerywać! Rozmawiać ze mną możecie-mentalnie przybiłam sobie piątkę z moją twarzą i rzuciłam się na łóżko ze śmiechem.
-Więc jacy to będą goście?-spytał w końcu Fabian.
-Reprezentacja USA!-podekscytowany Igła wyrzucił ręce do góry. Uśmiechnęłam się i usiadłam.
-Paul też będzie?-spytałam
-A czy należy on do składu Ameryki? Oczywiście że będzie-powiedział a ja wykręciłam oczami. Lotmana znam od kilku lat i poznałam go właśnie dzięki Igle. Można powiedzieć że się przyjaźnimy.
-Musimy się postarać żeby nigdy nie zapomnieli pobytu tutaj-powiedział wujek z szatańskim uśmiechem.
-Czy ty chcesz im zrobić krzywdę?-rzuciłam ze śmiechem, ale wiedząc że po moim wujku można spodziewać się wszystkiego szybko spoważniałam.
-Aż tak to może nie-machnął ręką-myślałem żeby ich jakoś porządnie wkręcić. Do tego może jakieś fajne imprezy zrobimy...Co wy na to?
-Wkręcisz powiadasz? Jeśli o to chodzi to ja zawsze jestem chętna-powiedziałam, a w mojej głowie już zaczęły się pojawiać pomysły.
-A co do imprezy, jeśli ty sprzątasz jak ostatnio to i ja jestem bardzo chętny-dodał Kłos.
-Więc ustalone-powiedział Igła po czym poszliśmy na kolacje. Gdy wróciłam do pokoju usłyszałam pukanie.
-Kto tam?-spytałam a już po chwili w drzwiach stanął Andrzej.
-Hej, nie przeszkadzam?-spytał.
-Stało się coś?
-Mogłabyś przyjść do nas do pokoju? Kolano mnie boli i potrzebuje masażu, a nie chce niepokoić trenera-no to już po wieczorze filmowym, pomyślałam i odłożyłam laptopa. Poszłam za Wroną do jego pokoju. Tam rozłożony na łóżku leżał Karol, oglądający "Obecność"
-Dla twojej wiadomości oglądałam to już i jeśli będziesz mnie wkurzał mogę to przeciw tobie wykorzystać-powiedziałam na wstępie. Spojlery do bardzo dobry rodzaj zemsty.
-Nie zrobisz mi tego!-siatkarz spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Wiesz że jestem do tego zdolna, więc lepiej bądź grzeczny-zaśmiałam się i usiadłam koło Andrzeja, który już położył się na łóżku. Zaczęłam masować jego nogę.
-Skąd znasz Lotmana?-spytał w pewnym momencie Kłos.
-Igła mnie z nim poznał, już dość dawno w sumie-powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Przyjaźnicie się?
-A co to za wywiad? Tak, można to tak nazwać-uśmiechnęłam się szczerze.
-Można to tak nazwać?-wypytywał mnie dalej. Zaczynał mnie denerwować.
-No tak, przyjaźnimy się, choć dość rzadko się widujemy-powiedziałam lekko poirytowana.
-Hmm...-zamyślił się.
-Przy okazji, opęta tą matkę-powiedziałam wskazując na telewizor.
-Melka!-krzyknął Karol.
-Mówiłam żebyś mnie nie wkurzał-pokazałam mu język. Andrzej przybił mi piątkę.
-Umiesz sobie z nim radzić-zaśmialiśmy się. Gdy skończyłam go masować, usiadła w fotelu i spojrzałam na Kłosa, który nadal oglądał film. W tym momencie w mojej głowie pojawiła się pewna myśl.
-Chłopaki, idziemy do Igły! Mam genialny pomysł!-wykrzyknęłam, wyrzucając ręce do góry.
**Lena**
Rano jak zwykle obudziłam się o 5.30. Bez wahania wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam wprost do łazienki nie przejmując się zabieraniem ubrań, ponieważ teraz mogłam chodzić po mieszkaniu nawet w samym ręczniku. W łazience wzięłam szybki prysznic, po którym zawinęłam się w puchaty ręcznik. W pokoju ubrałam się i związałam włosy. Szybko wskoczyłam do kuchni gdzie przygotowałam sobie na szybko posiłek, który składał się z płatek z mlekiem. Kiedy pochłonęłam moje śniadanie wyszłam z mieszkania i po uprzednim zakluczeniu go zbiegłam na dół przed budynek, gdzie wykonałam niezbyt dokładną rozgrzewkę. Ruszyłam dobrze znaną mi trasą myślami już będąc w pracy przy rozmowie z szefem, przez co byłam rozkojarzona. Poskutkowało to tym, że wpadłam na jakiegoś dobrze zbudowanego wysokiego mężczyznę. Jak piłka odbiłam się od jego torsu i wylądowałam na chodniku boleśnie obijając sobie dolny tył.
- Przepraszam- wymamrotałam wyjmując z uszu słuchawki.
- Nie, to ja przepraszam, mogłem zejść pani z drogi - wyciągnął do mnie dłoń, która z chęcią przyjęłam. W przeciągu kilku sekund już stałam na chodniku na przeciw przystojnego mężczyzny mniej więcej w moim wieku
- Jaka tam pani, Lena jestem- uśmiechnęłam się słodko
- Kuba- potrząsnął moją dłonią także się uśmiechając. Staliśmy przez chwilę w ciszy aż się ocknęłam. Pospiesznie spojrzałam na zegarek i lekko się skrzywiłam.
- Przepraszam, muszę już iść - powiedziałam, po czym o wróciłam się na pięcie i ruszyłam w drogę powrotną.
- Lena, zaczekaj - w mig mnie dogonił- Nie chce być zbyt bezpośredni ale może spotkalibyśmy się jeszcze kiedyś? - uśmiechnął się niepewnie ukazując dołeczek w policzku.
- Jasne- zatrzymałam się i wyciągnęłam do niego dłoń- Daj telefon- dodałam nie widząc reakcji
- Ale po co? - zdziwił się lekko
- Numer Ci zapisze- zaśmiałam się i po chwili już trzymałam w dłoni jego komórkę. Wstukałam rząd dziewięciu cyfr i podałam mu urządzenie. Tym razem już bez oglądania się za siebie ruszyłam do domu.
- Do zobaczenia- krzyknął za mną ale nie odwróciłam już się .
***
W mieszkaniu szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w normalne ubrania. Ponownie wyszłam z mieszkania i zamknęłam je. Do pracy dojechałam przed szefem. Zajęłam moje miejsce po uprzednim przywitaniu się z Moniką i zajęłam się obróbką zdjęć. Niedługo później pojawił się i sam Rogucki od razu wzywając mnie do siebie. Niepewnie za nim podążyłam bojąc się utraty pracy. Po tym co usłyszałam wczoraj mogłam się wszystkiego spodziewać.
- Wytłumacz mi proszę o co chodzi w tym nagraniu- odwrócił monitor komputera w moją stronę gdzie uprzednio włączył filmik. Już od początku wiedziałam co będzie dalej. Skrzywiłam się nieznacznie lecz po chwili mimo woli parsknęłam śmiechem.
- Proszę posłuchać- opanowałam się- to tylko żart- wzruszyłam bezradnie ramionami
- To tylko żart? Tylko żart? - nieznacznie podniósł mu się głos- Przecież to upokorzenie!
- Jednak moim zdaniem, dzięki temu filmikowi, w którym występuję, wraz z wszystkim znanym siatkarzem, sprawił, że pański salon cieszy się teraz popularnością przynajmniej wśród siatkarskiej części Polski- rzuciłam uśmiechając się zuchwale- Ile otrzymał pan telefonów od czasu opublikowania tego nagrania, z prośbą o sesje zdjęciowe? - zapytałam opierając się wygodnie na krześle wciąż mając na ustach ten sam uśmieszek.
- No dobrze- wydusił- Ma pani racje, może pani wrócić do pracy- powiedział niechętnie przyznając mi rację
- Dziękuję, miłego dnia- rzuciłam z przekąsem wychodząc z jego gabinetu. Wcale nie zniechęcona wróciłam do pracy. W połowie obróbki Monika wyrwała mnie z pracy pytając:
- Masz ochotę wybrać się na lunch? - spojrzałam na zegarek nie mogąc uwierzyć, że tyle czasu już minęło.
- Jasne- uśmiechnęłam sie po czym zamknęłam laptopa i ruszyłam za nią. Szybko dotarły śmierci na miejsce. O tej porze restauracja była prawie pełna lecz udało nam się znaleźć wolne miejsca. Zamówiliśmy zdaniem Moniki najlepsze sałatki w mieście po czym zajęłyśmy się rozmową. Tak jak na początku myślałam Monika była naprawdę sympatyczną dziewczyną. Wypytywała mnie o wszystkie szczegóły pobytu w Spale a ja chętnie jej
opowiadałam powodując niekontrolowane wybuchy śmiechu u dziewczyny. Szatynka zazdrościła mi takich znajomości więc całkiem szczerze obiecałam jej, że kolejnym razem, o ile oczywiście taki będzie, zabiorę ją ze sobą. Po skończonym posiłku zapłaciliśmy, nie zapominając również o małym napiwku i wróciliśmy do pracy cały czas radośnie paplając. W budynku nie przestając gadać zabraliśmy się do pracy. Ja skończyłam wcześniej i co za tym idzie pierwsza opuściłam miejsce pracy, żegnając się z nową dobrą znajomą.
***
Raissa: Witam was z powrotem! Bardzo się cieszę że wzrosła aktywność i udało się uzbierać komentarze :D Jak widzicie teraz notki pod rozdziałem będą pisane inaczej, podoba wam się ten pomysł?
Jeszcze jeden rozdział będzie tak trochę o niczym a potem...oj będzie się działo, nie mogę się doczekać żeby się tym z wami podzielić :D
Ps. Wszystkiego najlepszego dla Mariusza Wlazłego! <3 data-blogger-escaped-br="">
Lune: Witam was serdecznie kochani!
Jak już Raissa wcześniej wspomniała bardzo nas cieszy to, że w końcu komentujcie :*
Odnośnie nowego wyglądu notek nie mam zbyt dużo do powiedzenia :D Wpadłyśmy na ten pomysł( a raczej Raissa na niego wpadła xD) byście mogły nas lepiej poznać kochanie czytelniczki :*
Oczywiście, jeśli macie do nas jakieś pytania to zapraszamy serdecznie do zakładki "kontakt" gdzie macie nasze Aski i Twittery :D
Kolejny rozdział oczywiście będzie kiedy pojawi się 5 komentarzy :* Teraz wiemy, że umiecie :D
Ps. Wszystkiego najlepszego Mariusz! :D
Ps2. Mariusz na was patrzy :p
Subskrybuj:
Posty (Atom)