środa, 28 września 2016

Rozdział XXXIV: Kłos na kacu, tajemnicze sms'y i przyjaźń.

*Melka*
Emocje powoli zaczęły opadać. Może trochę za bardzo mnie poniosło? Ale z drugiej strony, czy oni myśleli o konsekwencjach? Zdawali sobie sprawę, do czego to mogło doprowadzić? Ale cóż, Lena jest moją przyjaciółką, nie mogę tego zaprzepaścić. Będę musiała z nią porozmawiać. Jednak najpierw muszę załatwić kilka innych spraw. Ta sytuacja dała mi wiele do myślenia. Wiele rzeczy do mnie dotarło.
Dlatego teraz stoję przed drzwiami pokoju pewnego siatkarza. To tutaj powinnam siedzieć cały, w końcu nie wiem jak się czuje po imprezie. Zapukałam. Cisza. Zapukałam drugi raz. Cisza. Gdy miałam wyjmować telefon, żeby do niego zadzwonić, wreszcie usłyszałam kroki. Otworzył. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Jak się czujesz? - spytałam, wchodząc do pokoju. Karol wrócił na łóżko.
- Głowa mi pęka, mów ciszej - wychrypiał.
-Brałeś już jakieś tabletki? - usiadłam obok niego.
- Szafka jest za daleko - mruknął wskazując na szafkę, oddaloną jakieś pięć kroków od jego łóżka. Zaśmiałam się pod nosem. Podałam mu leki i wodę, pięć minut później smacznie spał. Posiedziałam jeszcze chwilę w ciemnym pokoju. To był zdecydowanie szalony dzień, a to jeszcze nie koniec. Mam jeszcze jeden cel do zrealizowania na dziś. Wyszłam z pokoju Karola i udałam się w stronę mojego się celu.

*Monika*¹
Od kiedy Lena pokłóciła się z wszystkimi, postanowiłam zacząć się starać wypaść jak najlepiej w jej oczach. Już wcześniej często mnie mdliło na samą myśl, że mam spędzić z nią popołudnie bo jej 'słodkość' oraz podejście do życia całkowicie mi nie odpowiadały, ale jakoś dawałam radę. W końcu skoro się 'przyjaźniłyśmy' musiałam spędzać z nią dużo czasu. Westchnęłam ciężko po czym ostatni raz poprawiłam makijaż oraz włosy i wyszłam z mojego pokoju. Tego wieczoru zamierzałam rozpocząć mój plan, tak by siatkarze zaczęli jej nienawidzić. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale nie ma rzeczy, których nie da się zrobić, trzeba tylko bardzo chcieć. A ja jestem bardzo zdeterminowana. Tym bardziej, że mam teraz dość dobry argument.
***
Film trwał już jakieś 30 min lecz żadna z nas nie skupiała się na nim. Zarówno ja, jak i blondyna trzymałam nos w telefonie. Wiedziałam również, że blondynka właśnie wymienia wiadomości z moim dobrym znajomym -  Kubą. Zastanawiacie się pewnie skąd o tym wiem? Cóż, przyjaźnimy się. To normalne, że zdradzamy sobie nasze 'sekrety'. Wystarczyło troszkę poszperać i voila.
***
-  Pójdę na chwilę do toalety - odezwała się po dłuższej chwili blondynka a ja zaczęłam się zastanawiać jaki ma cel oznajmiając mi to
- Zatrzymać film? - zapytałam by stworzyć jakieś pozory.
- Nie trzeba i tak mnie nie interesuje -  zachichotała. Uśmiechnęłam się do niej lecz kiedy tylko Lena się odwróciła z mojej twarzy znikł uśmiech.
- Cholera, muszę coś znaleźć - mruknęłam do siebie zaczynając rozglądać się po pokoju. Prawie przeoczyłam najważniejsze. Srebrny iPhone Leny. Uśmiechnęłam się szatańsko po czym zgarnęłam urządzenie z łóżka i podniosłam się z posłania.
- Lena! - krzyknęłam - Zapomniałam, że muszę mieć na jutro gotowe zdjęcia chłopaków z ostatniej sesji, niestety muszę już iść - dokończyłam
- Dobra, w porządku, widzimy się na kolacji - wychyliła się z łazienki a ja podeszłam do niej i umieściłam na jej policzku buziaka po czym opuściłam ten pokój.
***
 Głupiutka blondynka. Jak można nie założyć hasła na telefon? W sumie... Tym lepiej dla mnie. Nie będę się teraz tym przejmować.  Szybko weszłam w kontakty i zaczęłam je przeglądać. Jak słodko. Numery do wszytkich siatkarzy. No to zaczynamy zabawę.
***
Wpadłam udawanie zdyszana do pokoju blondynki. Aktualnie miała głowę schowaną pod łóżkiem. Wyglądała jakby czegoś szukała. No dobra, nie czegoś. Ja wiem czego szukała. Srebrnego iPhone, który jest aktualnie w mojej dłoni
- Boże Lenka, nie szukaj, tak się śpieszyłam, żeby się wyrobić, że nie zauważyłam, że dodatkowo zgarnęłam twój telefon. Proszę - podałam jej urządzenie starając się przybrać na twarz najlepszy zażenowany wyraz.
- Oh. Ohh... Nic się nie stało - przytuliła mnie - Ważne, że się znalazł - zachichotała
- Strasznie mi głupio - objęłam się ramionami odwracając się do niej plecami bojąc się, że zaraz wybuchnę śmiechem patrząc na jej minę.
- Nie przejmuj się - wskoczyła na moje plecy - Chodź idziemy na kolację! - wykrzyknęła do mojego ucha na co się zaśmiałam i ruszyłam w stronę drzwi z dziewczyną na plecach.

*Melka*
Znowu stoję pod drzwiami. Znowu jestem zestresowana. Deja vu? Jednak tym razem za tymi drzwiami stoi kto inny, a ta rozmowa nie będzie taka łatwa. Zapukałam. Po około pól minuty otworzyła mi osoba, z którą zdecydowanie nie miałam jeszcze ochoty rozmawiać.
- Lotman, możesz na chwilę wyjść? - mruknąłem do niego. Ten spojrzał na mnie przepraszająco i szybko wyszedł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na łóżku siedział mój cel.
- Matt, chyba musimy porozmawiać - westchnęłam. Siatkarz wskazał na fotel, dając mi znak żebym usiadła.
- Melka, dasz mi zacząć? - wstał i oparł się o szafkę. Kiwnęłam głową na zgodę.
- Wiem jak to wszystko wygląda. Wiem, że między nami nic nie będzie. Zdaje sobie sprawę, że jest ktoś inny. Jednak daj mi szansę być twoim przyjacielem - mówiąc to przechadzał się nerwowo po pokoju. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Zaskoczył mnie. Nie wiem jak to się ułoży, ale zdecydowanie chce się z nim przyjaźnić. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdyż mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadmości.
'Myślisz, że tylko Tobie jest z tym trudno? Uwierz, mi nie tylko. Przez to, że zaciągnęłaś mnie w te lasy, moje życie zaczęło się wywracać do góry nogami... Chciałabym powiedzieć, że to dobre, ale to nie byłaby prawda. Jeszcze ta sprawa z amnezją... To naprawdę nie było fair z twojej strony... Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. A na razie daj mi święty spokój. Potrzebuję pobyć sama :)
Trzymaj się '

***
Witojcie, że tak po wiejsku zacznę 😂

Kolejny raz, i znów przepraszamy za mały poślizg z dodaniem rozdziału. Miał być wcześniej a wyszło jak wyszło. Nie miejcie nam tego bardzo za złe 😘

Obiecujemy poprawę, kolejny raz chyba, ale naprawdę postaramy się poprawić 😂

Więc tak, przechodzimy dalej 😎

Jak widzicie zaczyna się dziać 😏 Mamy nadzieję, że będzie się podobać 😏

Pozdrawiamy cieplutko i do soboty 😚

Raissa & Lune

¹ Tak, dobrze myślicie, robimy to specjalnie, żebyście mogły się pomęczyć trochę z tą naszą Moniką 😂 na razie nie planujemy zbyt wiele jej części, ale to wszytko zależy od waszego przyjęcia 😛 Oczywiście możecie nam dać znać, czy taka forma wam się podoba. Na pewno możemy obiecać, że będzie ciekawie 😏

niedziela, 25 września 2016

Rozdział XXXIII: Kłótnie, zła Melka i nieprzewidziane konsekwencje

*Lena*
- Pomyślałeś, że któreś z nas może się zakochać?! - usłyszałam podniesiony głos Melki. Ruchem dłoni zatrzymałam Michała zaraz za mną. Tak, dobrze myślicie... My nadal za nimi chodziliśmy. Niestety żadne z nas nie przewidziało tego, że przez Kadziewicza wszystko może się zepsuć bo ruda czegoś się domyśli. Przecież to było wiadome, że jeśli ona na coś wpadnie to Paul zaraz będzie się tłumaczyć i wszytko wypapla.
- Nie chciałem tego! - usłyszeliśmy ponownie głos Amerykanina, który nieudolnie starał się wytłumaczyć swoje postępowanie
- Więc coś Ci nie wyszło - odezwał się po chwili kolejny głos po angielsku. I cholerka... to był Matt!
Wciągnęłam szybko powietrze przez zaciśnięte zęby, tak że dało się usłyszeć syknięcie. Nie odwracając się sięgnęłam po dłoń Michała i razem, trzymając się za ręce wyszliśmy z naszej kryjówki.
- Co to za krzyki?- zapytałam, kiedy byliśmy już wystarczająco blisko zebranych.
- Ty też byłaś w to zamieszana? - podniosła ponownie głos - I Ty? - przeniosła wzrok na Michała - Kto jeszcze? - warknęła przenosząc wzrok po naszej trójce. Wszyscy jak jeden zamilkliśmy, nie chcąc wkopywać w to reszty.
Zła Melka = dość duże kłopoty.
- Świetnie! Myślałam, że się przyjaźnimy - przestała krzyczeć, teraz za to była zawiedziona moją postawą.  Przełknęłam głośno ślinę chcąc zacząć się tłumaczyć - Nawet się nie waż! - znów krzyknęła - Jeśli według Ciebie przyjaźń wygląda w taki sposób to chyba ja powinnam powiedzieć o co chodzi z Twoją amnezją, nie sądzisz? - prychnęła wywracając oczami i zaplatając dłonie na piersi.
- Melka, ja... -  zaczęłam lecz ta zaraz ponownie mi przerwała
- Nie mam ochoty teraz tego słuchać, róbcie sobie co chcecie, ja nie będę brała w tym udziału, cześć! - zakończyła i zaczęła się oddalać zostawiając nas osłupiałych w tyle.
O matko co my najlepszego zrobiliśmy? Chyba obecnie mam przesrane. I to na całej linii.
- O co jej chodziło? - zapytał zdezorientowany Michał na co Paul prawie zakrztusił się własną śliną.
- Przepraszam nie mam teraz czasu, muszę jej wszytko wyjaśnić - odpowiedziałam wymijająco po czym ucałowałam jego polik i pobiegłam w stronę, w którą poszła Melka.

*Melka*
- Melka czekaj! - krzyczała za mną Leną. Weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Stanęłam na środku i poprostu zaczęłam krzyczeć. Chciałam wykrzyczeć wszystkie emocje, całą moją złość.
- Melka daj mi to wszystko wytłumaczyć - blondynka weszła za mną do pokoju.
- Co chcesz mi tłumaczyć? Czy wy wogóle macie mózgi?! - krzyknęłam nie panując nad emocjami.
- Twoje wspomnienie o amnezji też nie było sprawiedliwe - napomknęła.
- Byłam wściekła, okej? Nie myśleliście o uczuciach moich i chłopaków! Wy się nimi bawiliście! -
Nastąpiła chwila ciszy podczas której zdążyłam się uspokoić.
- Więc teraz pomyśl jak to odkręcić - rzuciłam i usiadłam na łóżku.
- Nie gniewasz się już? - spytała.
- Gniewam, dlatego lepiej wymyśl jak to odkręcić - powiedziałam i posłałam jej gniewne spojrzenie.

*Lena*
- Super - mruknęłam kiedy Melka siłą wypchnęła mnie ze swojego pokoju. Cały czas mając opuszczoną głowę ruszyłam przed siebie. Niestety przez to nie zauważyłam nadchodzącej osoby i na nią wpadłam.
- Uh, przepraszam - wykrzywiłam usta w uśmiech po czym podniosłam głowę
- Nie ma za co - Kubiak poruszył sugestywnie brwiami
- Właśnie do was szliśmy - odezwał się stojący obok Paul, w towarzystwie Ignaczaka i Winiarskiego.
- Paul już wszytko nam wyjaśnił, ale jak mogło do tego dość? - odezwał się załamany Igła
- Mniejsza z tym! Musimy wymyślić jak to odkręcić - przerwał jego żale Winiar, tym samym wypowiadając moje myśli.
- Bardzo jest zła? - zapytał niepewnie Lotman
- Każe nam to wszystko odkręcić, ale wybaczcie ja musze iść się położyć, bardzo zaczęła mnie boleć głowa - odpowiedziałam zgodnie z prawdą po czym nie czekając na reakcję ruszyłam przed siebie. To nie tak, że nie chcę im pomagać ale muszę się najpierw zająć moim problemem.
- Cholera jasna, jak ja mam im powiedzieć, że wszytko pamiętam? - schowałam twarz w dłoniach, szeptajac do siebie te słowa. Wychodząc zza rogu wpadłam na Monikę. Otworzyłam szerzej oczy. A co jeśli ona usłyszała? Już po mnie.
***
Witamy i ogromnie przepraszamy za opóźnienie. Nawał obowiązków w szkole robi swoje.
Co do rozdziału, jest on krótki i można powiedzieć przejściowy, akcja zaraz się rozwnie :D
Tradycyjnje, prosimy was o opinie i życzymy udanego tygodnia :*

Raissa&Lune

sobota, 10 września 2016

Rozdział XXXII: Coś nie wyszło, czyli nieudane plany i śledzwa ciąg dalszy.

*Melka*
Gdy pod drzwiami pokoju usłyszeliśmy jakieś głosy, było już naprawdę późno. Karol siedział w kącie i przytulał się do swetra. To były trudne chwile. Słuchanie jego pijackich wypowiedzi było męką.
Na szczęście na horyzoncie  pojawili się nasi wybawiciele. Lena i Kubiak. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Bardzo cieszyło mnie ich szczęście, jednak miałam ochotę zamordować każdego, kto pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Ratujecie mi życie - wysapałam, gdy tylko odsunęli łóżko i otworzyłam drzwi szafy.
Kubiak rozbawiony spojrzał na Kłosa i puste puszki po piwie.
- Widzę, że było ciekawie - rzucił z szerokim uśmiechem.
- Nawet mnie nie denerwuj - odparowałam i również nieco rozbawiona opuściłam pokój. Przez chwilę stałam oparta o ścianę i zastanawiałam się co mam zrobić ze swoim życiem. Kiedy zdecydowałam, że udam się do swojego pokoju, na horyzoncie pojawił się Matt.
- Melka dobrze, że cię widzę! - powiedział głośno i podszedł do mnie.
- Stało się coś? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nic takiego, po prostu pojutrze wyjeżdżamy, więc może przejdziemy się na pożegnalny spacer? - spytał.
- Pewnie - zgodziłam się ochoczo. Jejku, będzie mi brakowało tych spacerów, zdążyłam go bardzo polubić.
Jednak mam na jutro cel. Trzeba się dowiedzieć w kim nie zakochać ma się Matt.

*Lena*
Kiedy Kubiak zajął się wyciąganiem Kłosa z szafy ja wyszłam z pokoju za Melką.
-... Może przejdziemy się na pożegnalny spacer? - usłyszałam koniec wypowiedzi Matta
- Pewnie - zabrzmiała po chwili ochocza odpowiedź rudej. Przygryzłam zdenerwowana wargi po czym biegiem wróciłam do pokoju. Michał akurat miał zamiar zabierać Kłosa do jego pokoju.
- Michał, musimy iść za Melką, jest z Andersonem! - złapałam go za dłoń i zaczęłam ciągnąć za sobą
- Chwila, tylko go tu zostawię! - podniósł lekko głos wypuszczając moją dłoń. Po czym odwrócił się i powiedział przepraszająco
-  Wybacz Karol, musisz tu zostać - wypuścił ramię środkowego, który po chwili już układał się wygodnie na łóżku.
- Chodź, bo ich stracimy! - ponownie złapałam go za dłoń i pociągnęłam za sobą, tym razem skutecznie. Chichotając lekko pod nosem oboje truchtem podążaliśmy za Melką i Mattem. Oczywiście w bezpiecznej odległości, tak by nie było nas ani słychać ani widać. Niestety z tej odległości oni nie słyszeli nas, ani my nie słyszeliśmy o czym oni rozmawiają.
- Musimy bliżej podejść - szepnęłam w stronę Kubiaka.
- Lena, Michał co wy tu robicie? - zawołał głośno Kadziewicz siedząc w recepcji. Przeklęłam pod nosem. Na szczęście Kubiak miał dość dobry refleks i pociągnął mnie szybko za recepcję tak, że kiedy obserwowani przez nas ludzie się odwrócili zobaczyli jedynie pusty korytarz i pijanego Łukasza w recepcji.
- Głupi Ty! - warknął na niego Michał po chwili już ciągnąc mnie za rękę do wyjścia.

*Melka*
- To było dziwne - powiedział zdezorientowany Matt.
- Nie, to po prostu pijany Kadziewicz - zaśmiałam się, choć nie do końca tak myślałam. Ostatnio zdarza się zdecydowanie zbyt dużo przypadków. Cały czas coś tu nie gra. To jasne że moi znajomi coś kombinują, jednak ukrywają to przede mną. I tu pojawia się pytanie: dlaczego?
Zawsze mówią mi o wszystkich akcjach, no chyba że...chyba że chodzi im o mnie. W mojej głowie zaczęły pojawiać się retrospekcje. Wszystko co zauważyłam sprowadza się do jednego...
- Lotman! - krzyknęłam, stając gwałtownie. Zdziwiony Matt spojrzał na mnie z szeroko otwartymi ustami. Przerwałam jego wypowiedź.
- Bardzo cię przepraszam, muszę coś załatwić z tym idiotą - odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do pokoju Paula. Gdy z hukiem otworzyłam drzwi jego pokoju, leżał rozwalony na łóżku.
- Co ty wymyśliłeś? - spiorunowałam go wzrokiem.
- O co Ci..- zdziwił się.
- Czy Ty chciałeś wyswatać mnie z Andersonem? - warknęłam. Otworzył szeroko oczy i nie wiedział co odpowiedzieć.
- Ja nie chciałem...- zaciął się - nie z nim.
- Co? - teraz to ja byłam zdziwiona.
- Z Kłosem. Matt miał sprawić, że będzie zazdrosny. Uprzedzając pytania, nic o tym nie wiedział - wyrzucił na jednym tchu.
- Pomyślałeś, że któreś z nas może się zakochać?! - podniosłam głos.
- Nie chciałem tego!
- Więc coś Ci nie wyszło-  usłyszałam głos Matta za plecami.

***
Dzień dobry wieczór kochani!

Drama time?😂 Kiedyś to musiała się stać:D
Jesteście #TeamMatt czy #TeamKarol?
Jak wam minął pierwszy tydzień roku szkolnego?
Widzimy się za tydzień!
Raissa&Lune

sobota, 3 września 2016

Rozdział XXXI: Ghostbusters, gadaliwy fikus i '-Misiek?'

Lena*
-Ej blondyna! - krzyknął ktoś z tłumu kiedy powolnym krokiem znalazłam się w naszej sali konferencyjnej, gdzie aktualnie odbywała się dyskoteka. Zaczęłam się rozglądać, lecz nie zauważyłam nikogo, kto mógłby mnie wołać.
- Ma ktoś numer do ekipy GhostBusters? - zawołał ponownie ten sam głos i tym razem zauważyłam kto to był. Oczywiście, był to niezawodny Krzysztof Ignaczak, ze swoją kamerą.
- Krzysiu, błagam odstaw już te leki, bo źle na Ciebie wpływają - przybrałam zatroskaną minę podchodząc do naszej małej grupki.
- Wypraszam sobie! - Ignaczak wyłączył kamerkę - Ja już tak mam od urodzenia - wypiął dumnie pierś
- Wujaszku, ja nie wiem czy warto się tym chwalić -  puściła mu oczko Melka na co Igła się naburmuszył.
- Amelio... Ile razy mam Ci coś powtarzać? Ta młodzież już w ogólne nie szanuje zdania starszych - westchnął teatralne - Aż muszę się napić! - podniósł lekko głos po czym odwrócił się, machnął na nas ręką po czym zaczął odchodzić, udając modelkę. Przy stole z napojami odwrócił się w nasza stronę, ułożył rękę na biedrze i uśmiechnął się szeroko.
- Igła chyba minął się z powołaniem - wybuchnęłam śmiechem po czym mój śmiech zamienił się w szatański uśmieszek. Miałam teraz idealną pozycję by wskoczyć na Michała co też zrobiłam. Nim zdążył zarejestrować co się dzieje ja znalazłam się przed nim po czym wskoczyłam na niego i uczepiłam się jak mała małpka.
- Co Ty robisz? - zapytał zdezorientowany odczepiając mnie od siebie. Stanęłam przed nim robiąc minę małej skrzyczanej dziewczynki.
- No błagam... Bierz mnie! - wyciągnęłam do niego ręce po chwili dopiero zdając sobie sprawę z dwuznaczności tego zdania.
- Bardzo chętnie - poruszył sugestywnie brwiami uśmiechając się szeroko.
- Ale nie tak - pacnęłam go w ramię
- W takim razie, nie zgadzam się! - założył ręce na piersi
- Pff, dobra! - powtórzyłam jego ruch - Obrażam się i idę sobie! - pokazałam mu język i w akompaniamencie śmiechów dołączyłam do naszej grupy swatek

*Melka*
Impreza trwała w najlepsze. Mój plan znalezienie Kłosa nieco się skomplikował. Jego poprostu nigdzie nie było. Po około godzinie, zdesperowana podeszłam do Wrony.
- Powiedz, że wiesz gdzie jest Karol, potrzebuje go - wlepiłam w niego błagalne spojrzenie.
- Był tu przed chwilą, szuka cię - powiedział i kontynuował picie piwa. To chyba jakiś żart! Kręciliśmy się w kółko szukając się na wzajem i ciągle się mijaliśmy. Jak w kiepskiej komedii. Stwierdziłam że udam się na kanapę, bo było to dość widoczne miejsce. Usiadłam koło Pita, który chyba zdążył już sporo wypić. Trzymał na kolanach fikusa i głaskał go po listkach.
- Co ty wyprawiasz? - spytałam ze śmiechem.
- Nawiązuje nowe znajomości, mądry gość ten fikus - po udzieleniu mi odpowiedzi skupił swoją uwagę na kwiatku. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Wtem na horyzoncie zobaczyłam mój obiekt poszukiwań. Rzuciłam się w jego stronę niczym Irańczycy na Kubiaka.
- Wreszcie! - wykrzyknęliśmy równocześnie.
- Szukałem cię - westchnęłam zrezygnowana i rozejrzałam się po pokoju. Na łóżku siedziała cała podejrzana grupa. Igła, Winiar, Paul i Lena razem z Kubiakiem. Złapałam Karola za rękę i pociągnęłam go w stronę szafy niedaleko łóżka.
- Co ty robisz? - pisnął z szeroko otwartymi oczami gdy zamknęłam nas w środku.
- Zapomniałeś już, że prowadzimy śledztwo? - warknęłam i kazałam mu się uciszyć. Wytężyłam słuch.
- Żeby tylko się w sobie nie zakochali - rzucił Kubiak, na co Lotman zamarł z przerażoną miną.
- Nie przemyślałeś tego, prawda? - zdenerwowana Lena wstała z łóżka.
- Myślę, że Matt nie...- nie tylko było mu dane skończyć.
- Przesuńcie łóżko pod szafę, zaraz się zaczną spadające gwiazdy!
Jak powiedziano tak też zrobiono.
Już po chwili drzwi naszej szafy zostały zagrodzone łózkiem na którym chwilę wcześniej siedzieli spiskowcy. Jakby tego było mało, podgloszono muzykę, a glosniki stały na szafie. Dlaczego nie zareagowaliśmy? Nie mam pojęcia.
- Cholera - warknęłam i zaczęłam walić pięściami w drzwi. Jednak na próżno. Było za głośno, a ludzi zbyt pochłonęły gwiazdy.
- Nie jest tak źle, spójrz, mamy piwo - Kłos wskazał na zgrzewkę procentowego napoju.
Po godzinie sytuacja nie zmieniła się na lepsze. Siatkarze z Leną wyszli na dwór, a Karol wypił trzecią butelkę piwa. Zaczął przytulać się do swetra i tańczyć z nim w miejscu. Stwierdziłam, że na trzeźwo tego nie zniosę i również sięgnęłam po trunek.
- Wreszcie zmądrzałaś - Kłos rzucił w kąt sweter i uwiesił się mojego ramienia.

*Lena*
- Widzieliście gdzieś Melkę? - zapytałam kolejną grupę siatkarzy. Dziewczyna jakiś czas temu gdzieś poszła i od tego czasu nie było od niej żadnego znaku. Zaczęłam się powoli o nią martwić... Przecież ruda tak bardzo chciała obejrzeć te spadające gwiazdy, że już od tygodnia o tym gadała, to niemożliwe, że teraz tak po prostu sobie odpuściła. W tłumie nie mogłam dostrzec również Kłosa więc jedyna myśl jaka mi przyszła do głowy to właśnie to, że w tym momencie poszli gdzieś razem. Pytanie tylko brzmi, po co? Nie zawracając sobie tym pytaniem zbytnio głowy podeszłam do naszej grupki, która w ostatnim czasie znacznie się powiększyła.
- Nadal nie znalazłam Melki... a gdzie wy szukaliście? - zapytałam w połowie zmieniając zdanie
- Wieeesz... Tu i tam - machnął ręką rozbawiony Ignaczak.
- Na pewno nie ma jej przy stole z alkoholem - zachichotał Kadziewicz zarzucając rękę na ramiona przyjaciela.
- Świetnie! - warknęłam -  Sama sobie poradzę, nie potrzebuje zadawać się z pijakami - fuknęłam wymierzając w każdego po kolei palcem.
- Hej -  zaprotestował Kubiak, kiedy wskazałam na niego - Ja nic nie piłem i zdobyłem dość istotne informacje, ale skoro nie chcesz pomocy to nie - odwrócił się urażony na pięcie i odszedł.
- Michał no! - krzyknęłam ruszając za nim - Michał... Kubiak! Zatrzymaj się w tej chwili! - ciągle krzyczałam podążając za nim -  Misiek noo! - zatrzymałam się kiedy on gwałtownie się odwrócił się w moją stronę.
- Powtórz - poprosił
- Misiek? - powtórzyłam niepewnie, jednocześnie pytając
- Tak mi mów - zaśmiał się -  I buziaka poproszę za obrażenie mnie! - zrobił z ust dziubek. Powtórzyłam jego ruch i zaczęłam się zbliżać do niego. Jednak zanim nasze usta się zetknęły ujrzałam w tłumie Monikę i naszły mnie ogromne wyrzuty sumienia. Złapałam chłopaka jedną ręką za policzki, uwydatniając jego dziubek po czym zmieniłam kierunek na skutek czego moje usta przywarły do policzka chłopaka. Odsunęłam się i klasmęłam w dłonie.
- Buziak był to teraz informacje - powiedziałam unikając jego zaskoczonego spojrzenia.

***
Błagamy nie bijcie :(

Wiemy, że rozdział miał być we wcześniejszych godzinach ale to chyba już nasza tradycja, że zawsze w tych godzinach coś wypadnie a później się na śmierć zapomina o wszytkich innych sprawach, ehh

To całe my, przepraszamy za kolejne opóźnienie, które znając nas ostatnim nie będzie

Trzymajcie za nas kciuki, żeby to się zmieniło! :*

Raissa & Lune

PS. Wszystkiego najlepszego dla Fabię z okazji ślubu! ❤