Strony

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział V: Zakupy, zemsta doskonała i... to

**AMELIA**
Stanęliśmy przy windzie, Karollo nacisnął przycisk przywołujący ją. Czekając na maszynę stanęłam za chłopakiem, w tym momencie otworzyły się drzwi a my usłyszeliśmy głos Igły, który był w środku.
-Ooo Kłosik, coś ty taki wystrojony? Czyżby randka się szykowała?- zagwizdał widocznie rozbawiony. Karol zacisnął dłonie w pięści a mi zachciało się śmiać. Wyprzedzając środkowego dołączyłam do libero, któremu w tym momencie widocznie zrzedła mina.
-Melka co ty tu robisz?
-Jak to co wujaszku? Jadę windą-ta sytuacja bardzo mnie bawiła. Kłos wszedł do środka.
-Ale wy nigdzie nie jedziecie razem, prawda?
-Po pierwsze, nie zaczyna się zdania od ale, a po drugie tak jedziemy razem, na dół-wystawiłam mu język.
-Nie pouczaj mnie młoda damo, ja doskonale wiem jak się mówi.
-Tak, tak wujaszku, oczywiście-powiedziałam, spodziewając się co teraz nastąpi.
-Ile razy mam mówić, żebyś nie mówiła do mnie wujku! Czuję się wtedy staro!-oburzył się, jak zwykle zresztą.
-Moglibyśmy wreszcie ruszyć?!-krzyknął poddenerwowany Karol.
-To my nadal stoimy?-spytałam zdziwiona. Zbiorowy face-palm, tak tradycyjnie. Już w ciszy zjechaliśmy na dół.
-Uważaj sobie Kłos, spadnie jej włos z głowy a będzie po tobie-rzucił Krzysiek na odchodne. Zaśmiałam się w duchu, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to raczej po tobie wujaszku. Wyszliśmy na parking. Stał tam tylko jeden samochód, nasz.
-Czym my mamy pojechać?-spytałam odwracając się w stronę zmieszanego siatkarza.
-No bo...-jąkał się.
-Kłos do cholery! Czy ty niczego nie umiesz zaplanować?!-krzyczałam wściekła na jego dezorganizacje.
-No bo ja tu nie mam swojego samochodu i tak pomyślałem że moglibyśmy twoim-wyrzucił z siebie na jednym wdechu. Wrzasnęłam.
-I teraz mi to mówisz?! Ja nie zamierzam wracać się teraz na górę!
-Może zadzwonisz do Leny?-spytał jak gdyby nigdy nic.Westchnęłam zrezygnowana i wyjęłam telefon.
-Nie sądziłam że tak szybko po mnie zadzwonisz, co znowu zrobił Kłos?-rzuciła na przywitanie.
-Weź nawet nie pytaj-mruknęłam zdegustowana-Nasz pokój jest od strony parkingu, nie? Rzuć nam kluczyki.
-Gdzie je masz?-spytała.
-Nie wiem-warknęłam. No co? Zła jestem!
-Dobra spokojnie, poszukam-rozłączyła się. Zaczęłam nerwowo chodzić w kółka. Po chwili z okna wyłoniła się Lena. Szczerząc się od ucha do ucha, zaczęła wymachiwać kluczami w geście triumfu. Jak myślicie, co się stało? Oczywiście! Klucze wypadły jej z ręki i wylądowały na zadaszeniu.
Przestała się śmiać i szybko zamknęła okno.
-Jeszcze się z nią policzę-mruknęłam-Co my teraz zrobimy?-Kłos zastanowił się przez chwilę, po czym uśmiechnął się.
-Poczekaj chwilkę-pobiegł na tyły ośrodka. Zobaczymy co ten kretyn wymyśli.Po chwili pojawił się z powrotem, tachając jakąś drabinę i grabię.
-Co ty chcesz zrobić?-spytałam zdziwiona.
-Chce ściągnąć klucze-powiedział i rozstawił drabinę. Wdrapał się na sam szczyt, ale nadal mu trochę brakowało.
-Podasz grabię?- niechętnie spełniłam prośbę. Już po chwili kluczyki wylądowały na ziemi. I całe szczęście.
-No to teraz możemy jechać-powiedział wesoło i skierowaliśmy się w stronę samochodu.
-Kto prowadzi?-spytał i nie czekając na odpowiedź usiadł za kierownicą.
-Pewnie, możesz ty-mruknęłam sarkastycznie zajmując miejsce pasażera. Włączyłam radio. Akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek. W ciszy wyjechaliśmy z terenu ośrodka. Po chwili nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
-Co cię tak śmieszy?-spytał Kłos widocznie zaskoczony moim zachowaniem. W końcu przed chwilą ciskałam piorunami, a teraz płaczę ze śmiechu.
-Ta cała sytuacja, z Igłą, kluczami i w ogóle-no bo tak szczerze, czy to nie jest śmieszne? Po chwili Karol dołączył do mnie.
-No widzisz, jeszcze do jechaliśmy na miejsce a już mamy co wspominać.
-Skoro tak zaczyna się nasza podróż, to ja nie wiem co będzie później-rzuciłam rozbawiona. Dalsza, dość krótka droga upłynęła nam w luźnej, przyjemnej atmosferze. Dojechaliśmy i weszliśmy do dość dużej galerii.
-To co chcesz kupić?-spytałam.
-No właśnie nie wiem-rozejrzał się. Załamałam bezradne ręce. Ach ci faceci...
-No nie wiem, jakieś ubranie, perfumy, biżuteria?-rzucałam propozycje.
-Wszystko jedno-był lekko zdezorientowany, miał naprawdę zabawną minę.
-Kurdę Kłos!-wrzasnęłam-To jest twoja siostra czy moja?-jakim on jest idiotą to głowa mała! W końcu zdecydowaliśmy się na biżuterię i jakiś dodatek w postaci kosmetyków. Podejmowanie decyzji polegało na tym, że ja mówiłam a on przytakiwał, bojąc się wybuchu mojego gniewu. Znamy się drugi dzień a już go sobie wyszkoliłam, podoba mi się to. Skierowaliśmy się do pierwszego ze sklepów.
-Dzięki że ze mną przyjechałaś-powiedział Kłos szczerząc się od ucha do ucha.
-Masz szczęście że lubię zakupy-rzuciłam żartobliwie-a tak serio, kiedyś mi się odwdzięczysz-puściłam mu oczko.
-Mam się bać? - spytał.
-Powinieneś-szturchnęłam go w ramię.
-Masz już jakieś propozycje? - poruszał zabawnie brwiami.
-Owszem, ale o tym później-weszliśmy do butiku z biżuterią. Były tu bardzo drogie rzeczy, jednaj jak dla mnie zupełnie bez wyrazu. Nie podobało mi się, a ponieważ Karol stwierdził że ja mam wybierać, szybko wyszliśmy.
-Czym się zajmujesz, poza byciem siostrzenicą Igły?-spytał ni z tego ni z owego. Rozbawiło mnie to określenie.
-Więc w przerwach od bycia rodziną tak wspaniałego sportowca jakim jest Krzysztof-ten sarkazm w moje wypowiedzi jest wyczuwalny na odległość-Studiuję medycynę i psychologie. W przyszłości chciałabym być fizjoterapeutką albo psychologiem sportowym-powiedziałam wszystko jak na spowiedzi.
-O to już wiem do kogo się udać, jak mnie znowu Wlazły zagrywką potraktuje- rzucił zacierając ochoczo ręce.
-To w tu nie macie jakieś lekarza czy coś?
-Mamy-machnął ręką od niechcenia - Ale wolę żeby mnie twoje rączki wymasowały-chętnie bym mu starła ten zaciesz z twarzy.
-Zapraszam, dawno się na nikim nie wyżywałam- uśmiechnęłam się zadziornie, a na widok jego miny parsknęłam śmiechem. Weszliśmy do kolejnego sklepu. Spacerując między półkami ciągle rozmawialiśmy, muszę przyznać że całkiem dobrze czułam się w jego towarzystwie.
-Jaki masz kontakt z Krzyśkiem? Bo z boku wygląda to dość specyficznie?-zasypywał mnie pytaniami
-Może ciągle sobie dogryzamy i w ogóle, ale ja go naprawdę kocham, zawsze mogę na niego liczyć, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł- uśmiechnęłam się, nie wiem co bym bez niego zrobiła.
-Chyba dobrze jest mieć kogoś takiego. co nie?-sama się sobie dziwię, ale naprawdę dobrze rozmawia mi się z Karolem, teraz z daleka od tej bandy matołów, jest naprawdę w porządku.
-Jak już mówimy o Igle, to sprawa jest-rzuciłam niby od niechcenia gdy wchodziliśmy do kolejnego sklepu. Jego spojrzenie wyrażało zdziwienie
-Mam się bać?-spytał już po raz kolejny tego dnia. Parsknęłam śmiechem. Naprawdę daje mu aż tyle powodów do strachu?
-Ty nie, Krzysiu owszem-teraz już naprawdę był mocno zdezorientowany
-Planujemy zemstę i...
-Nie interesują mnie szczegóły, jeśli w grę wchodzi zemsta na Ignaczaku, wchodzę w to-nie pozwolił mi nawet dokończył, a już zacierał ochoczo ręce, gotowy do działania. Szczerze mnie to rozbawiło. Pośpiesznie wtajemniczyłam go w nasz plan, w miedzy czasie oglądając bransoletki. Gdy Kłos usłyszał co sobie z Leną zaplanowałyśmy, dosłownie usiadł na ziemi ze śmiechu. Ludzie pewnie pomyśleli sobie że coś brał.
-Jesteście niesamowite-wydusił gdy zdołał się opanować.
-Wiemy- uśmiechnęłam się kokieteryjnie. Środkowy zdecydował się wreszcie, oczywiście z moją pomocą na prostą, ale bardzo ładną czarną bransoletkę z ćwiekami [klik]. Muszę przyznać, że jednak ma dość dobry gust. Gdy wychodziliśmy ze sklepu, zobaczyłam na wystawie jedno cudeńko, które przykuło moją uwagę. Była to śliczna bransoletka z serduszkiem [kilk].
-Szkoda że już kupiłeś prezent, to by było idealne-powiedziałam do Kłosa.
-Podoba ci się?-spytał
-Nawet bardzo.
-Dobra chodźmy teraz kupić rzeczy potrzebne do zemsty-pociągnął mnie za rękę i wyprowadził ze sklepu. Gdy mieliśmy wszystko co potrzebne poszliśmy do restauracji coś zjeść, bo  na kolację już nie zdązymy.
 **W tym samym czasie** 
Minęło może 30 minut odkąd Melka razem z Karolem pojechała na zakupy a mi już się zaczęło nudzić. Pogoda była ładna dlatego nie chciało mi się siedzieć całe popołudnie w pokoju. Złapałam moją lustrzankę i wyszłam na korytarz. Nie znałam zbyt dobrze ośrodka lecz miałam teraz okazję go poznać, by nikt się więcej ze mnie nie śmiał. Postanowiłam wykorzystać okazję i porobić zdjęcia. Wędrowałam po piętrach budynku aż dotarłam na najwyższe. Od razu rzuciły mi się w oczy drzwi, które na pewno nie prowadziły do żadnego z pokoi. Domyśliłam się, że prowadzą one na dach. Podeszłam do nich niestety były zamknięte. Z uśmiechem na ustach zjechałam na parter i poprosiłam panią w recepcji o klucz na dach. Na początku była nie ugięta lecz kiedy zauważyła siatkarzy szybko wyciągnęła kluczyk i przesunęła go po blacie w moja stronę. Chciałam podziękować lecz dziewczyna już nie zwracała na mnie uwagi wpatrzona jak zahipnotyzowana w wielkoludów. Wywróciłam zniesmaczona oczami i wpakowałam się do windy. Drzwi zaczęły się zamykać lecz uniemożliwiła im to wielka dłoń. Chłopaki zaczęli wchodzić do windy aż stałam przyklejona do ściany. 
- Za dużo nas tu- wysapałam- nie pojedziemy
 - Ale wiesz Lenuś, my jesteśmy tacy zmęczeni a schody są takie długie - Igła zrobił minę kota ze Shreka - Będziecie jeszcze coś chcieli- warknęłam i zaczęłam się przepychać do drzwi.
 - Chwila- Michał Wu. złapał mnie za ramię i nie pozwolił wyjść- Igła bądź gentelmanem i sam wysiądź 
-Nie ma mowy- oburzył się i tak zaczęła się kłótnia. W końcu stanęło na tym, że wszyscy solidarnie wysiedli i nadal się przekomarzając ruszyli po schodach. Zaśmiałam się cicho po czym wcisnęłam odpowiedni przycisk. Wjechałam na ostatnie piętro i ponownie ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je kluczykiem i podeszłam do barierki. Mimo, że byłam tu dopiero drugi dzień bardzo się przywiązałam do tego miejsca. Oparłam się wygodnie w westchnęłam podziwiając piękne widoki. Złapałam za lustrzankę i zaczęłam robić zdjęcia. Byłam tak na tym skupiona, że nie usłyszałam jak ktoś oprał się tuż obok mnie 
 -Pokażesz mi później te zdjęcia?? - zapytał Kubiak a ja pisnęłam przestraszona przez co prawie wypuściłam z dłoni aparat. 
 -Kubiak zabije Cię kiedyś- przytuliłam mój skarb do piersi na co on się tylko zaśmiał. -Czego tu chcesz?? - zawiesiłam aparat na szyi i oparłam się tyłem o barierkę 
-Lubię tu przychodzić- wzruszył ramionami po czym powrócił do swojej poprzedniej pozycji wpatrując się w las. Dołączyłam do niego i tak w ciszy spędziliśmy sporo czasu. W końcu słońce zaczęło zachodzić. Pstryknęłam jeszcze kilka zdjęć i zaczęłam się zbierać do wyjścia - Idziesz?? Muszę zamknąć drzwi - Kubiak skinął głową i bez słowa za mną wyszedł. Zamknęłam drzwi po czym oboje wsiedliśmy do windy. Kubiak mimo iż mógł wysiąść na swoim piętrze pojechał ze mną na dół a kiedy oddałam klucz złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. 
 -Kubiak jak zaraz mi nie powiesz gdzie idziemy to zginiesz marnie- starałam się zatrzymać lecz ten wielkolud pewnie wyrwał by mi rękę. Nie znałam jeszcze tak dobrze tego miejsca wiec nie miałam pojęcia gdzie może mnie zabrać. Zaczął mnie ciągnąć w stronę lasu a ja przeraziłam się nie na żarty. Tak pogrążona w moich myślach nie usłyszałam głośnego śmiechu przyjmującego dopiero jego głos mnie wzbudził z letargu 
-Masz taką minę jakbym chciał cie zabić albo zgwałcić 
-A nie chcesz?? - zapytałam lekko już rozluźniona 
-Nie, nie chce- uśmiechnął się a ja westchnęłam z udawaną ulgą. Doszliśmy do małej sceny na której ustawieni byli już siatkarze. Zaśmiałam się na ten widok lecz posłusznie zajęłam miejsce na widowni. Ku mojemu zdziwieniu chwilę później Karol przyprowadził nie mniej zdenerwowaną jak ja przed chwilą Melkę. Zdezorientowana zajęła miejsce obok mnie lecz nic nie powiedziała ponieważ zaczęło się show w wykonaniu siatkarzy. Z głośników wydobyła się ta muzyka i wielkoludy zaczęły śpiewać tekst swojego autorstwa :
Stefan Antiga jest królem wioski 
Porzucił Francję, przyjechał do Polski 
Żeby trenować w naszym pięknym kraju 
      Chociaż hejterzy mu żyć nie dają

Uczymy się dzielnie od naszego trenera
Żeby nie zawieść żadnego kibica
Polacy mistrzami-każdy to powie
Przeciwnikom już kręci się w głowie 
Ref. 
Hej Spała, hej Spała wioska nie mała
 zrobi z Ciebie siatkarza ideała 
Hej Spała, hej Spała wioska nie mała 
W tym momencie już nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy się śmiać tak głośno, że prawie muzykę zagłuszałyśmy. Muzyka ucichła a chłopcy wpatrywali się w nas morderczym wzrokiem. 
-Nikt nie docenia naszego talentu- Winiar wytarł z oka niewidzialną łzę po czym w towarzystwie innych siatkarzy zaczął schodzić ze sceny. 
-To było świetne- krzyknęłam za nimi
-Mi też się bardzo podobało- krzyknęła Melka puszczając w ich stronę buziaczka. Siatkarze od razu się rozpromienili
-Chodźcie na kolacje głodny jestem- pospieszał nas Igła niecierpliwiąc się. Szybko do nich dołączyłyśmy i wszyscy, wielką grupą ruszyliśmy na stołówkę. Wzięliśmy swoje porcje i zajęliśmy miejsca takie jak wczoraj,  no prawie... Mi przypadło miejsce obok Kubiaka i Ingaczaka a Melce naprzeciwko mnie między Kłosem a Nowakowskim. W bardzo szybkim tempie jedzenie znikło z naszych talerzy dlatego wszystko odnieśliśmy i udaliśmy się do swoich pokoi. Momentalnie zachciało się spać lecz przypomniałam sobie o zemście i kazałam Melce napisać do Kłosa o której godzinie idziemy
-Ale ja nie mam do niego numeru- westchnęła
- To jak ty go chciałaś poinformować bez budzenia innych? -  podniosłam się
-Nie pomyślałam o tym- skuliła się
-Idź do niego zanim się rozmyślę i zrobię Ci krzywdę -  wskazałam palcem drzwi- niech będzie u nas po 12, rozumiesz?
- Tak jest szefowo- zaśmiała się i wyszła. Ustawiłam budzik i przykryłam się kołdrą. Nie doczekałam już powrotu Melki od Kłosa bo tak po prostu usnęłam.
**AMELIA**
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju Karolo. Zaraz, zaraz...A czy ja wiem gdzie on ma pokój?! Brawo Melka, ty i twój brak organizacji! Cóż by tu zrobić, zastanawiałam się chodząc w kółko koło naszego pokoju. Po chwili bez zastanowienia otworzyłam drzwi na przeciwko.
-Przebieram się kurde!-krzyknął Winiar i owinął się kocem. Nie mogłam trafić w lepszym momencie. Wybuchnęłam śmiechem.
-A łazienki to ty nie masz?-spytałam, siadając bez pytania na łóżku.
-Mario zajął, już prawię od godziny się pindrzy.
-Radziłabym ci zobaczyć co on tam robi, może znowu szampon wypije-akurat gdy zaczęliśmy się śmiać, z okupowanego przez siebie pomieszczenia wyszedł Wlazły.
-Obgadujecie mnie?-spoglądał na nas podejrzliwym wzrokiem
-Jakbyśmy śmiali-Misiek szturchnął go w ramię.
-Dobra, ja tak właściwie to chciałam się zapytać, gdzie ma pokój Kłos?-przeszłam do przyczyny moje wtargnięcia do ich królestwa. Chłopaki spojrzeli po sobie dziwnym wzrokiem,
-Będzie coś?-Michał poruszył charakterystycznie brwiami. Rzuciłam w niego poduszką.
-My tylko planujemy zbrodnie doskonałą.
-Chcecie kogoś zabić?-zaciekawiony Mariusz przestał czesać swoje włosy.
-Zobaczysz rano-wyszczerzyłam się do niego -To dowiem się gdzie jest ten pokój?
-Drzwi na prawo-odpowiedział mi Winiarski zamykając się w łazience. Życząc im dobrej nocy udałam się do pokoju obok.Tym razem zapukałam.
-Wejść!-usłyszałam przez drzwi głos Andrzeja. Weszłam do środka. Myślałam że ja jestem bałaganiarą, ale to co zobaczyłam tutaj było straszne. Po środku tego bałaganu, na fotelach siedzieli Wrona z Kłosem i rozmawiali na Skype z Conte, Uriarte i Włodarczykiem.
-Nie chce przeszkadzać, chciałam tylko...
-Przecież nie przeszkadzasz!-Karol poderwał się do góry i zaczął ciągnąć mnie przed laptopa.
-Chciałam się tylko zapytać, o której będziemy robili...to-nie, to w cale nie zabrzmiało dwuznacznie.
Wszyscy parsknęli, a Kłos, który jako jedyny był wtajemniczony w nasz plan, zaczął wręcz dusić się ze śmiechu.
-Lepiej nie mogłaś tego określić?-wydusił, gdy trochę się opanował.
-Nie wiedziałam jak to nazwać-rzuciłam, trochę się zmieszałam. Spojrzałam na wyświetlacz laptopa. Chłopaki dosłownie pokładali się ze śmiechu. No, przynajmniej Włodi, bo tylko on w stu procentach wszystko rozumiał.Tą dziwną wymianę zdań trzeba skończyć.
-To kiedy i gdzie się spotykamy?-spytałam
-O północy na korytarzu, tylko cicho żeby nikt nie usłyszał-nie wytrzymałam. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
-Może lepiej się gdzieś ukryjcie, co?-podsunął Wrona, który w odpowiedzi został dźgnięty w żebra przez Karola.
-To jesteśmy umówieni-powiedziałam i jak najszybciej opuściłam ten pokój.
***
Witajcie kochani :*
Znowu przepraszamy za długą nieobecność, no ale cóż, szkoła.
Pomysł na piosenkę, jak się pewnie domyślacie, zaczerpnęłyśmy z tego :D
W końcówce, jak pewnie zauważyliście jest dużo siatkarzy Skry, a to ze względu że było to pisane po meczu Skry z Effectorem, na którym byłyśmy. :D 
A przy okazji chcieliśmy zaprosić na nowego bloga Raissy, tym razem o skoczku narciarskim The winner Takes it All :D
Pozdrawiamy i do nn, Raissa & Lune :* 

6 komentarzy:

  1. Jejku, jejku jesteście genialne! Tak mi się przyjemnie czytało, że normalnie głowa mała :D Jest Kłos, Nowakowski, Winiar... Awwwww no cudownie po prostu :3 Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i co ta banda matołków naszych kochanych wymyśli :D Piszcie jak najszybciej, bo czekanie to istne tortury dla mnie ;)
    Nie odpuszczę wam i tu zostaję i koniec kropka :*
    Buźki ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale zrozumcie, że ferie i mniej czasu spędzam na komputerze :P Rozdział genialny. Nie wiem dlaczego, ale jak oni się śmiali to ja też tarzałam się na łóżku ze śmiechu :D. Pozdrawiam Dooma :)
    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział :)
    ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja sie ciesze ze zaprosiłyscie mnie na tego bloga! Tyle śmiechu hahahaha xd ta akcja w pokoju Kłosa i we wcześniejszym poście na basenie - zabójcza xd
    Już czekam na kolejny!
    Pozdrawiam!

    Ps. Informujcie mnie o nowych rozdziałach na moim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny :D Matko... Czytając te akcje - tarzałam się ze śmiechu :D
    Czekam z utęsknieniem na kolejny ! :D
    Póki co zapraszam do mnie :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie no zajebisty :D
    Jestem ciekawa tej zemsty za ukradzione poduszki :D
    Jejku, ile tutaj jest śmiechu! xD No normalnie śmiałam się jak głupek do monitora :)
    Czekam na następny.
    W wolnych chwilach zapraszam do siebie -
    http://i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com/
    Oraz na moje inne blogi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. http://nie-ma-nic-lepszego-od-milisci.blogspot.com/ Zapraszam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń