Strony

wtorek, 18 sierpnia 2015

Zawieszamy bloga :(

To jest ten post, który piszę z bólem serca. Niestety na pewien czas zawieszamy bloga. Macie prawo być na nas bardzo złe, namawiamy was do komentowana, a teraz nagle, tak po prostu zawieszamy bloga.
To jest tylko i wyłącznie moja wina (Raissa), ostatnio naprawdę nie miałam czasu na pisanie i niestety w najbliższym czasie się to nie zmieni, tym bardziej że niedługo zaczyna się szkoła :/
Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo jest mi głupio :(
Jednak nie zostawiamy was na zawsze, napiszemy sobie na spokojnie zapas rozdziałów i mam nadzieję niedługo do was wrócimy :) Naprawdę zżyłyśmy się z tym opowiadaniem i mamy na niego bardzo dużo pomysłów :)
Jeszcze raz przepraszamy i mamy nadzieję że szybko zobaczymy się tu spowrotem.
Raissa&Lune

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział XIV: Telewizory, wesele i...Kuba.

**Melka**
Tego dnia podczas obiadu wszyscy skupiali się na mnie i Igle.
-Trzeba jechać na naprawdę duże zakupy-zadecydowałam.
-Mamy już dzisiaj wolne, więc możemy pojechać-podsunął Kłos.
-W Spale nie ma dobrze wyposażonych sklepów, trzeba jechać do Piotrkowa-powiedział Igła.
-Ja pojadę, bo was samych nie puszczę-zaśmiałam się.
-Jadę z tobą-zgłosił się na ochotnika Karol.
-Okej, ktoś jeszcze?-spytałam.
-Ja się chętnie przejadę-zaproponował Kubiak. Gdy wszystko ustaliliśmy poszłam do pokoju żeby się przebrać.Gdy byłam już gotowa poszłam na parter. Chłopaków tam nie było, więc usiadłam na ławce. Akurat w tym momencie zadzwonił mój telefon.
-Hej Lenka-uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?-spytała, a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Boże Lenka...-zaczęłam się tłumaczyć, szło mi to naprawdę marnie,dopóki nie usłyszałam śmiechu dziewczyny.
-Widziałaś ile tam jest wyświetleń? Jestem taka sławna-śmiała się w głos.
-Nie jesteś zła?-zdziwiłam się
-Oczywiście że nie-byłam w szoku. Lena ma zwyczaj wściekać się o takie rzeczy. Jednak ulżyło mi. Zaczęły się typowe plotki. Ona opowiedziała mi o swoim nowym znajomym, a ja jej o naszej niespodziane dla USA.
-Jesteś geniuszem zła-stwierdziła na końcu.
-Dziękuje, ale wiem to-zaśmiałam się. W tym momencie z widy wyłonił się Karol i Michał
-Dobra,muszę kończyć- pożegnałam się z Lenką i poszłam do chłopaków.
-Co wy robiliście tyle czasu?-spytałam, czekałam na nich prawie godzinę.
-Krzysiek nam podawał szczegółowe informacje-wyjaśnili.
-Dobra, dobra-teraz musimy jechać-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę samochodu. Droga upłynęła nam o dziwo spokojnie. Prowadził Michał a Karol starał się trochę popisywać, ale no przecież to tylko Kłos. Gdy dotarliśmy do galerii, poszliśmy na RTV i AGD.
-Ej dajcie mi taki telewizor w pokoju!-krzyknął nagle Kłos.
-Wyobrażasz sobie oglądać na nim mecz?-zawtórował mu Dzik.
-Ten lepszy, posłuchaj jaki dźwięk!-przeniósł się dalej Karol.
-Albo ten... patrzcie!-patrzyłam na nich i nie mogłam uwierzyć jakie to dzieci. Ludzie dookoła patrzyli się na nich jak na idiotów. Szybko się na nich poznali.
- Nie po to tu przyszliśmy, tak tylko mówię-powiedziałam w końcu, żeby oderwać ich od podziwiania telewizorów. Po długich negocjacjach przeszliśmy dalej. W końcu udało nam się kupić to co chcieliśmy. Poszliśmy potem do sklepu muzycznego i ogrodniczego. W muzycznym sprzedawca się na nas dziwnie patrzył gdy zobaczył co kupowaliśmy. Gdy mieliśmy wychodzić, moją uwagę przykuła witryna jednego ze sklepów.
-Chłopaki patrzcie na to-wskazałam tam ręką.
-Nie mieliśmy kupować sukienek...-zaczął Kubiak, jednak ja go nie słuchałam i weszłam do środka.
**Lena**
Po zakończonej rozmowie z Melką siedziałam przy stole w kuchni bezcelowo obracając w dłoniach telefon. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana sama nie wiedząc czego oczekuje. Po chwili jednak otrząsnęłam się z letargu i odłożyłam urządzenie na blat stołu. Siedzenie tutaj bezczynnie nie miało żadnego sensu.  A skoro miałam trochę wolnego czasu i żadnego pomysłu jak mogłabym go spożytkować postanowiłam w końcu przygotować sobie czekoladowy deser,  no który miałam ochotę od dłuższego czasu. Włączyłam mojego laptopa i na którejś z kulinarnych stron internetowych znalazłam przepis na pysznie wyglądające lody domowej roboty. Nie wydawało się to trudne, a składniki w swojej lodówce powinien znaleźć praktycznie każdy. Zabrałam komputer do kuchni i postawiłam go na blacie szafki. Włączyłam małe radyjko znajdujące się na parapecie i w znakomitym  humorze rozpoczęłam wyszukiwanie potrzebnych produktów. Kiedy zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i miałam zabierać się do pracy rozdzwonił się mój telefon. Niechętnie podeszłam do stołu, a widząc kto dzwoni z jeszcze większą niechęcią odebrałam.
- Halo? -  mruknęłam
- Witam, pani Leno, przepraszam, ze niepokoję po pracy lecz mam dla pani zlecenie, które nie może czekać -  wyrzucił z siebie szybko
- Tak więc słucham -  wywróciłam oczami wpatrując się w składniki na deser.
- Sprawa jest dość niebanalna, ponieważ zadzwoniła do nas druhna, z pytaniem czy moglibyśmy w szybkim czasie zorganizować kogoś kto zająłby się fotografowaniem całej uroczystości.Facet który miał to robić miał gdzieś stłuczkę i nie da rady dojechać. Ja nie mogę pozwolić sobię, żeby oddać to zadanie Monice, bo jest w trakcie sesji z jakąś sławną modelką. Rozumiem,że pani już skończyła dzisiaj pracę ale już nie wiem co mam zrobić. -  Słuchanie Roguckiego, kiedy wydawał się być tak bezradny było... cudowne. Nigdy nie sądziłam, że mój szef wie jakie to uczucie. A ja no cóż... lubiłam śluby. Piękne panny młode w białych sukniach ślubnych ze szczęściem wymalowanym na twarzy i pan młody w czarnym garniturze, który z miłością wpatruje się w swoją wybrankę. Marzenie każdej kobiety, czyż nie? Podjęcie tej decyzji nie zajęło mi dużo czasu.
- Z chęcią wezmę to zlecenie.
- Dziękuję, mam u pani dług wdzięczności.  Jeżeli kiedyś musiała pani kiedyś wyjść wcześniej niech pani mówi. Nie będzie z tym żadnego problemu.
- Nie ma za co. A teraz proszę mi powiedzieć kiedy jest ten ślub.
- Właśnie dlatego ta sprawa jest taka nietypowa. Ten ślub zaczyna się za trzy godziny- Super. Koniec wolnego czasu
- No dobrze- westchnęłam- za ile mam się stawić?- zapytałam już podążając do sypialni
- Najlepiej jak najszybciej, adres wyślę pani smsem- po tych słowach, bez żadnego pożegnania rozłączył się. Za każdą taką akcją zaczynam coraz mniej lubić tego faceta. Naprawdę, może i pracuję tam od niedawna, ale sympatia, którą zdobył u mnie pierwszego dnia coraz bardziej maleje. Kilka chwil później, już będąc w sypialni buszowałam w szafie, w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Może i będę tylko fotografem, lecz nie zamierzałam wyróżniać się z tłumu. Dość długo zastanawiałam się co ubrać lecz w końcu wybór padł na ten zestaw. Przygotowania zajęły mi chyba rekordowo mało czasu. Już 60 min. później stałam gotowa przed drzwiami w korytarzu, w ręce trzymając sprzęt. W głowie analizowałam co mi będzie potrzebne i zadowolona, że o niczym nie zapomniałam wyszłam z mieszkania. Oczywiście zakluczyłam je i w cudownym nastroju, w miarę szybko, na ile pozwalały mi na to szpilki, znalazłam się na dole przy samochodzie. Zajęłam miejsce za kierownicą i wyciągnęłam z małej torebeczki telefon, gdzie był już adres. Ślub miał się odbywać w kościele p.w. NMP Matki Kościoła i św. Barbary na Alei ks. Kar. Stefana Wyszyńskiego 44. Obie z Melką mieszkałyśmy na osiedlu Słonecznym na ulicy Staszica, więc droga do kościoła zajęła mi raptem 7 min. Na szczęście obyło się bez korków. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tłum gości przed budynkiem. Lekko zaniepokojona wysiadłam z auta i już chwilkę później znalazła się obok mnie niewysoka blondynka. Wyraźnie była zdenerwowana.
- Dzięki Bogu, już pani dotarła, to ja dzwoniłam do pani szefa i bardzo jestem pani wdzięczna, że zrezygnowała pani z wolnego popołudnia by się tu pojawić- uśmiechnęła się zażenowana.
- To nie problem, uwielbiam śluby- powiedziałam z przejęciem co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny. Chwilę później przypomniała sobie jednak po co tu jesteśmy i ruszyła do przodu.
- Proszę za mną- zawołała- Zaraz się zacznie!- po czym nie zważając na wysokie szpilki prawie pobiegła w stronę kościoła. Ja natomiast poczułam się zagubiona, nie mając pojęcia gdzie dokładnie jest moje miejsce. Podążyłam wraz z gośćmi weselnymi do środka rozglądając się ciekawsko na wszystkie strony. Wszystko było takie piękne! Dosłownie w momencie kiedy wszyscy zajęli miejsca rozpoczęła się uroczystość. Ja zapomniałam całkowicie o świecie zatapiając się w robienie zdjęć. Wszystkie były piękne. Nie mogło być inaczej skoro każdy najmniejszy szczegół był dopracowany w tej uroczystości. Miałam wrażenie, że zrobiłam milion zdjęć, a to dopiero początek. Po zakończonej uroczystości, kiedy para młoda znalazła się przed budynkiem goście obsypali ich grosikami i ryżem na szczęście. Przy tej czynności również zrobiłam dużo zdjęć. Na wesele pojechałam własnym samochodem za sznurem aut. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, więc kiedy znalazłam się wewnątrz sali weselnej, zaparło mi dech w piersiach. Tu też wszystko było piękne. Robiłam masę zdjęć, ciesząc się, że mogę choć w minimalnym stopniu uczestniczyć w tym ważnym, dla tej dwójki osób, dniu. Nie robiłam sobie przerwy aż podeszła do mnie panna młoda.
- Dziękuję pani serdecznie- uściskała mnie- nawet pani nie wie, jak bardzo byłam załamana na wieść o tym, że fotograf, którego wynajęłam nie dotrze- uśmiechnęła się zawstydzona
- To drobiazg, naprawdę- uśmiechnęłam się
- Może usiądzie pani z nami, zje coś, napije się- wskazała ręką na bogato zastawione stoły
- Jak bym mogła to bym poprosiła o szklankę wody, reszty nie mogę, jestem w pracy- zaśmiałam się unosząc do góry aparat
- Nie zaszkodzi pani, jeśli chwilę pani odpocznie i zrobi sobie przerwę- rzuciła- Zapraszam- zaprowadziła mnie do stołu a ja chcąc nie chcąc zajęłam miejsce uśmiechając się zażenowana. Nikogo tu nie znałam i w dodatku byłam w pracy lecz pannie młodej nie wypadało odmówić. Rozglądając się po stole zauważyłam na małej karteczce moje imię i nazwisko, tak więc miejsce, które w tym momencie zajmowałam było specjalnie przeznaczone dla mnie. Zrobiło mi się miło na sercu. To było takie miłe ze strony młodej pary. Napiłam się na szybko soku i wróciłam do robienia zdjęć. W pewnym momencie cofając się na kogoś wpadłam.
- Bardzo przepraszam- odezwałam się i dopiero wtedy spojrzałam na tą osobę
- Drugi raz dziś na siebie wpadamy- odezwał się Kuba śmiejąc się- Tym razem na szczęście nikt nie wylądował na ziemi- rzucił ponownie ukazując dołeczki w policzkach.
- Na szczęście- skrzywiłam się lekko na wspomnienie zderzenia z płytą chodnikową, po chwili jednak również się zaśmiałam.
- Jesteś fotografem?- zmienił temat wskazując ruchem głowy na mój aparat
- Jak widać- wystawiłam mu język, czując się tak jakbyśmy znali się od dawna- A ty kim tu jesteś?- zapytałam
- Gościem weselnym- wzruszył ramionami- Pan młody to mój brat- zaśmiał się
- Nie widziałam Cię w kościele- zdziwiłam się
- Taak- przeciągnął drapiąc się po karku- były straszne korki, przez jakiś wypadek
- Właśnie przez ten wypadek tu jestem- ruszyłam przed siebie a Kuba podążał za mną- Robię za zastępstwo- ponownie zaczęłam robić zdjęcia nie przerywając rozmowy z nowym kolegą, i trwało to do rana, kiedy goście zaczęli opuszczać przyjęcie. Przez ten czas zdążyłam sporo dowiedzieć się o chłopaku, i wcale mi to nie przeszkadzało. W między czasie Kuba podał mi swój numer telefonu, tak, że teraz i ja mogłam się do niego odezwać.
- Fajnie się gadało- odezwałam się zaczynając się zbierać- Niestety muszę się już wracać
- Odprowadzę Cię- zebrał się razem ze mną i jak powiedział tak zrobił. Kiedy już wsiadłam do auta lecz jeszcze nie zamknęłam drzwi Kuba ponownie się odezwał:
- Może wyskoczymy kiedyś na kawę?
- Z chęcią- uśmiechnęłam się pięknie
- W takim razie zadzwonię, dobrej podróży- zatrzasnął drzwi a ja odpaliłam silnik i odjechałam. Do domu dotarłam 15 min później. Byłam wyczerpana lecz nie narzekałam. Już w korytarzu zrzuciłam szpilki dając odpocząć stopom. Na stoliku zostawiłam aparat a po drodze do sypialni zrzucałam z siebie ubrania znacząc nimi drogę. Całkowicie nie przejmując się bałaganem, który za sobą zostawiłam oraz niezmytym makijażem położyłam się do łóżka i praktycznie chwilę później już smacznie spałam.
***
Lune: Witajcie ponownie :* Z małym opóźnieniem ale jest :D Tak wiemy, miał być kiedy pojawi się 5 komentarzy ale niestety nie udało nam się xD W każdym razie chciałabym również wspomnieć o czymś co miało miejsce przedwczoraj :p Otóż nasz kolejny kochany siatkarz i zarazem bohater tego opowiadania miał przedwczoraj urodziny. Może wiecie, może i nie ale przedwczoraj świętował Karol Kłos!
Wszystkiego najlepszego :D Spóźnione ale jest :p
Raissa: Hej wszystkim! Przedewszystkim jestem bardzo zadowolona tempem w jakim udało wam się uzbierać te 5 komentarzy! To może teraz podwyższymy poprzeczke? Następny rozdział pojawi się gdy będzie tu powiedzmy...8 komentarzy? :D Sytuacja w RTV i AGD to sytuacja, która mnie i Lune przydarzyła się na prawdę! Tak to jest jak się nas dwie wyśle do sklepu :D więc do nastepnego:D
Ps. Wszystkiego najlepszego Karol!

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział XIII: Sprawa z nagraniem, nowy znajomy i niecny plan Krzysztofa

**Lena**
Lekko zdenerwowana dotarłam do mieszkania. Nadal główkowałam o co chodziło mojemu szefowi. Czym prędzej zrzuciłam buty i wyjęłam z torby laptopa.  Czekając aż się włączy podążyłam do kuchni by po chwili wrócić do salonu przed laptopa ze szklanką wody. Niecierpliwiłam się coraz bardziej aż w końcu  wyświetliła się moja tapeta. Włączyłam szybko przeglądarkę lecz nie wiedziałam od czego zacząć. Moje palce zastygły nad klawiszami. Przez chwilę głowiłam się co wpisać. Lecz po chwili zamknęłam klapę i z westchnieniem opadłam na kanapę oczywiście zakładając nogi na oparcie. Po chwili jednak zajęłam ponownie poprzednią pozycję,  podniosłam klapę laptopa i zaczęłam wystukiwać różne hasła, które mogą mieć powiązania ze mną. Kiedy jednak nic nie znalazłam wyłączyłam urządzenie i poszłam się przebrać w inne ubrania. Zaciągnęłam walizkę do mojej sypialni i rozpakowałam wszystkie rzeczy. Przyszło mi to z trudem, jakby właśnie to miało sprawić, że już na dobre żegnam się z możliwością powrotu do moich wariatów. Kiedy w końcu się przebrałam i związałam włosy w kucyk, aby trochę się odstresować poszłam pobiegać. Zakluczyłam mieszkanie i zbiegłam po schodach, biorąc dwa schodki na raz. Przed budynkiem zrobiłam szybką rozgrzewkę i ruszyłam w stronę parku. Cudownie znów było tu wrócić ale jednak wolałam biegać w Spale- z Kubiakiem. To dziwne jak się do nich przywiązałam. Gdyby miesiąc temu, ktoś powiedział mi, że będę tak przywiązana do siatkarzy, że będę już po kilku godzinach za nimi tęsknić to bym tą osobę bez cienia wątpliwości wyśmiała posądzając o nie zrównoważenie psychiczne. Myśląc o nich nawet nie wiem kiedy przyspieszyłam i na moście w parku straciłam oddech. Doczłapałam do najbliższej ławki i opadłam na nią. Oparłam łokcie na kolanach a na rękach głowę i łapałam głębokie oddechy. Po chwili udało mi się nad tym zapanować lecz nie chciało mi się już  dalej biec. Wyłączyłam muzykę i wyjęłam telefon z kieszeni.  Wybrałam numer do Melki i cierpliwie czekałam. Już po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się rozradowany głos dziewczyny.
- No cześć - rzuciła- dam Cię na głośnik
- Cześć Lenka- odezwał się chór głosów
- Cześć- szczerze się ucieszyłam, że ich słyszę- gdzie tym razem macie zebranie? - zaśmiałam się
- U was, znaczy u Melki- wyrwał się Krzysiek- wracaj już do nas co? - wyobraziłam sobie, że robi smutną minkę i aż mi się śmiać zachciało. Po chwili w tle było słychać, że ktoś oberwał i już chwilkę później było słychać krzyk Ignaczaka
- Melka, ja Cię bardzo proszę, nie bij mnie bo Ci kiedyś oddam- jeśli się nie mylę Krzysztof w tym momencie pokazał jej język.
- Uważaj bo już się boje- zaśmiała się. W tym momencie już musiałam się wtrącić bo wiedziałam co z tego wyniknie.
- Spokój mi tam bo jak wrócę to się policzymy- zaśmiałam się
- To ona zaczęła- zaczął skarżyć niczym dzieci po bójce w przedszkolu prawdopodobnie robiąc przy tym smutną minkę
- Nie chce słuchać więcej tłumaczeń ani kłótni, zrozumiano? - powiedziałam poważnym tonem
- Tak jest szefowo, ja ich przypilnuje- Kubiak klasnął w dłonie za co i on oberwał
- Ała- warknął- macie przejebane- oddał dwóm osobom i tak zaczęła się bitwa. Na nic się zdały moje krzyki oraz krzyki przyjaciółki.
- Dość tego- warknęłam- Jak nie umiecie się zachować jak dorośli, nie zamierzam z wami gadać- rzuciłam już spokojniej
- Ja też nie zamierzam z wami gadać -  zawtórowała mi przyjaciółka i w chórze jęków wyszła z pokoju, nie przemyślawszy oczywiście tego, że to jej pokój.
- Melka, wracaj tu w tym momencie- dało się słyszeć zanim trząśnięciem zamknęła drzwi.
- Nareszcie możemy normalnie pogadać- wyłączyła  głośnik i odezwała się normalnym głosem
- W sumie to dobrze- powiedziałam lecz po chwili już się śmiałam- przytrzymaj ich trochę, niech się pomęczą- wydusiłam
- Taki mam zamiar kochana- wiedziałam, że właśnie wyszczerzyła
- I prawidłowo- cmoknęłam do słuchawki po czym zabrałam się z ławki i wolnym krokiem ruszyłam w stronę naszego osiedla.
- Opowiadaj co ciekawego się tym razem zdarzyło w drodze do domu- zaśmiała się
- Nie uwierzysz- zaczęłam- dzwonił do mnie Rogucki, zaraz po tym jak wyjechałam ze Spały
- Rogucki to czasami nie Twój szef? Co chciał? -  zaniepokoiła się
- Tak, dokładnie to on, właśnie nie rozumiem czego chciał... - urwałam, nie wiedząc jak to ubrać w słowa.
- No mów, chce wiedzieć o co chodzi- niecierpliwiła się
- Nie powiedział w sumie o co mu chodzi, ale był na coś wściekły,  powiedział, że pogadamy w pracy, ale może się pomylił-wysiliłam się na normalny ton.
- Pewnie tak- rzuciła- chyba, że coś przeskrobałaś- śmiała się
- Ja jestem grzeczna- wystawiam język po czym zmieniłyśmy temat i gadałyśmy aż dotarłam pod blok a Melka musiała się już pożegnać.
- No trudno, pogadamy jutro- rzuciłam- Pilnuj ich tam- zaśmiałam się po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę kończąc połączenie.
**Melka**
-No dobra-zaczął Krzysiek gdy tylko skończyłam rozmawiać z Leną i wróciłam do pokoju-Zebrałem was tu nie bez powodu.
-Ty nas zebrałeś? To Melka powiedziała że ma ciastka i film-zaśmiał się Kubiak.
-Ale ja jej dałem te ciastka, więc to moja zasługa i proszę mi więcej nie przerywać-zarządził libero.
-Więc do rzeczy-powiedziałam na co on obrócił się gwałtownie w moją stronę.
-Mówiłem nie przerywać?-podniosłam ręce do góry pokazując że jestem nie winna a po pokoju rozniosła się salwa śmiechu.
-Więc za kilka dni będziemy mieli gości-powiedział i zamilkł. Wpatrywaliśmy się w niego czekając na kontynuacje.
-No i co nic nie mówicie?-spytał w końcu
-Bo zabroniłeś nam przerywać-odpowiedział zaskoczony Winiar.
-Właśnie, przerywać! Rozmawiać ze mną możecie-mentalnie przybiłam sobie piątkę z moją twarzą i rzuciłam się na łóżko ze śmiechem.
-Więc jacy to będą goście?-spytał w końcu Fabian.
-Reprezentacja USA!-podekscytowany Igła wyrzucił ręce do góry. Uśmiechnęłam się i usiadłam.
-Paul też będzie?-spytałam
-A czy należy on do składu Ameryki? Oczywiście że będzie-powiedział a ja wykręciłam oczami. Lotmana znam od kilku lat i poznałam go właśnie dzięki Igle. Można powiedzieć że się przyjaźnimy.
-Musimy się postarać żeby nigdy nie zapomnieli pobytu tutaj-powiedział wujek z szatańskim uśmiechem.
-Czy ty chcesz im zrobić krzywdę?-rzuciłam ze śmiechem, ale wiedząc że po moim wujku można spodziewać się wszystkiego szybko spoważniałam.
-Aż tak to może nie-machnął ręką-myślałem żeby ich jakoś porządnie wkręcić. Do tego może jakieś fajne imprezy zrobimy...Co wy na to?
-Wkręcisz powiadasz? Jeśli o to chodzi to ja zawsze jestem chętna-powiedziałam, a w mojej głowie już zaczęły się pojawiać pomysły.
-A co do imprezy, jeśli ty sprzątasz jak ostatnio to i ja jestem bardzo chętny-dodał Kłos.
-Więc ustalone-powiedział Igła po czym poszliśmy na kolacje. Gdy wróciłam do pokoju usłyszałam pukanie.
-Kto tam?-spytałam a już po chwili w drzwiach stanął Andrzej.
-Hej, nie przeszkadzam?-spytał.
-Stało się coś?
-Mogłabyś przyjść do nas do pokoju? Kolano mnie boli i potrzebuje masażu, a nie chce niepokoić trenera-no to już po wieczorze filmowym, pomyślałam i odłożyłam laptopa.  Poszłam za Wroną do jego pokoju. Tam rozłożony na łóżku leżał Karol, oglądający "Obecność"
-Dla twojej wiadomości oglądałam to już i jeśli będziesz mnie wkurzał mogę to przeciw tobie wykorzystać-powiedziałam na wstępie. Spojlery do bardzo dobry rodzaj zemsty.
-Nie zrobisz mi tego!-siatkarz spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Wiesz że jestem do tego zdolna, więc lepiej bądź grzeczny-zaśmiałam się i usiadłam koło Andrzeja, który już położył się na łóżku. Zaczęłam masować jego nogę.
-Skąd znasz Lotmana?-spytał w pewnym momencie Kłos.
-Igła mnie z nim poznał, już dość dawno w sumie-powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Przyjaźnicie się?
-A co to za wywiad? Tak, można to tak nazwać-uśmiechnęłam się szczerze.
-Można to tak nazwać?-wypytywał mnie dalej. Zaczynał mnie denerwować.
-No tak, przyjaźnimy się, choć dość rzadko się widujemy-powiedziałam lekko poirytowana.
-Hmm...-zamyślił się.
-Przy okazji, opęta tą matkę-powiedziałam wskazując na telewizor.
-Melka!-krzyknął Karol.
-Mówiłam żebyś mnie nie wkurzał-pokazałam mu język. Andrzej przybił mi piątkę.
-Umiesz sobie z nim radzić-zaśmialiśmy się. Gdy skończyłam go masować, usiadła w fotelu i spojrzałam na Kłosa, który nadal oglądał film. W tym momencie w mojej głowie pojawiła się pewna myśl.
-Chłopaki, idziemy do Igły! Mam genialny pomysł!-wykrzyknęłam, wyrzucając ręce do góry.
**Lena**
Rano jak zwykle obudziłam się o 5.30. Bez wahania wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam wprost do łazienki nie przejmując się zabieraniem ubrań, ponieważ teraz mogłam chodzić po mieszkaniu nawet w samym ręczniku. W łazience wzięłam szybki prysznic, po którym zawinęłam się w puchaty ręcznik. W pokoju ubrałam się i związałam włosy. Szybko wskoczyłam do kuchni gdzie przygotowałam sobie na szybko posiłek, który składał się z płatek z mlekiem. Kiedy pochłonęłam moje śniadanie wyszłam z mieszkania i po uprzednim zakluczeniu go zbiegłam na dół przed budynek, gdzie wykonałam niezbyt dokładną rozgrzewkę. Ruszyłam dobrze znaną mi trasą myślami już będąc w pracy przy rozmowie z szefem, przez co byłam rozkojarzona. Poskutkowało to tym, że wpadłam na jakiegoś dobrze zbudowanego wysokiego mężczyznę. Jak piłka odbiłam się od jego torsu i wylądowałam na chodniku boleśnie obijając sobie dolny tył.
- Przepraszam- wymamrotałam wyjmując z uszu słuchawki.
- Nie, to ja przepraszam, mogłem zejść pani z drogi -  wyciągnął do mnie dłoń, która z chęcią przyjęłam. W przeciągu kilku sekund już stałam na chodniku na przeciw przystojnego mężczyzny mniej więcej w moim wieku
- Jaka tam pani, Lena jestem- uśmiechnęłam się słodko
- Kuba- potrząsnął moją dłonią także się uśmiechając. Staliśmy przez chwilę w ciszy aż się ocknęłam. Pospiesznie spojrzałam na zegarek i lekko się skrzywiłam.
- Przepraszam, muszę już iść -  powiedziałam, po czym o wróciłam się na pięcie i ruszyłam w drogę powrotną.
- Lena, zaczekaj - w mig mnie dogonił- Nie chce być zbyt bezpośredni ale może spotkalibyśmy się jeszcze kiedyś? - uśmiechnął się niepewnie ukazując dołeczek w policzku.
- Jasne- zatrzymałam się i wyciągnęłam do niego dłoń- Daj telefon- dodałam nie widząc reakcji
- Ale po co? -  zdziwił się lekko
- Numer Ci zapisze- zaśmiałam się i po chwili już trzymałam w dłoni jego komórkę. Wstukałam rząd dziewięciu cyfr i podałam mu urządzenie. Tym razem już bez oglądania się za siebie ruszyłam do domu.
- Do zobaczenia- krzyknął za mną ale nie odwróciłam już się .
***
W mieszkaniu szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w normalne ubrania. Ponownie wyszłam z mieszkania i zamknęłam je. Do pracy dojechałam przed szefem. Zajęłam moje miejsce po uprzednim przywitaniu się z Moniką i zajęłam się obróbką zdjęć. Niedługo później pojawił się i sam Rogucki od razu wzywając mnie do siebie. Niepewnie za nim podążyłam bojąc się utraty pracy.  Po tym co usłyszałam wczoraj mogłam się wszystkiego spodziewać.
- Wytłumacz mi proszę o co chodzi w tym nagraniu- odwrócił monitor komputera w moją stronę gdzie uprzednio włączył filmik. Już od początku wiedziałam co będzie dalej. Skrzywiłam się nieznacznie lecz po chwili mimo woli parsknęłam śmiechem.
- Proszę posłuchać- opanowałam się- to tylko żart- wzruszyłam bezradnie ramionami
- To tylko żart? Tylko żart? -  nieznacznie podniósł mu się głos- Przecież to upokorzenie!
- Jednak moim zdaniem, dzięki temu filmikowi,  w którym występuję,  wraz z wszystkim znanym siatkarzem, sprawił, że pański salon cieszy się teraz popularnością przynajmniej wśród siatkarskiej części Polski- rzuciłam uśmiechając się zuchwale- Ile otrzymał pan telefonów od czasu opublikowania tego nagrania, z prośbą o sesje zdjęciowe? -  zapytałam opierając się wygodnie na krześle wciąż mając na ustach ten sam uśmieszek.
- No dobrze- wydusił- Ma pani racje, może pani wrócić do pracy- powiedział niechętnie przyznając mi rację
- Dziękuję, miłego dnia- rzuciłam z przekąsem wychodząc z jego gabinetu. Wcale nie zniechęcona wróciłam do pracy.  W połowie obróbki Monika wyrwała mnie z pracy pytając:
- Masz ochotę wybrać się na lunch? -  spojrzałam na zegarek nie mogąc uwierzyć, że tyle czasu już minęło.
- Jasne- uśmiechnęłam sie po czym zamknęłam laptopa i ruszyłam za nią. Szybko dotarły śmierci na miejsce. O tej porze restauracja była prawie pełna lecz udało nam się znaleźć wolne miejsca.  Zamówiliśmy zdaniem Moniki najlepsze sałatki w mieście po czym zajęłyśmy się rozmową. Tak jak na początku myślałam Monika była naprawdę sympatyczną dziewczyną. Wypytywała mnie o wszystkie szczegóły pobytu w Spale a ja chętnie jej
opowiadałam powodując niekontrolowane wybuchy śmiechu u dziewczyny. Szatynka zazdrościła mi takich znajomości więc całkiem szczerze obiecałam jej, że kolejnym razem, o ile oczywiście taki będzie, zabiorę ją ze sobą. Po skończonym posiłku zapłaciliśmy, nie zapominając również o małym napiwku i wróciliśmy do pracy cały czas radośnie paplając. W budynku nie przestając gadać zabraliśmy się do pracy. Ja skończyłam wcześniej i co za tym idzie pierwsza opuściłam miejsce pracy, żegnając się z nową dobrą znajomą.
***
Raissa: Witam was z powrotem! Bardzo się cieszę że wzrosła aktywność i udało się uzbierać komentarze :D Jak widzicie teraz notki pod rozdziałem będą pisane inaczej, podoba wam się ten pomysł?
Jeszcze jeden rozdział będzie tak trochę o niczym a potem...oj będzie się działo, nie mogę się doczekać żeby się tym z wami podzielić :D
Ps. Wszystkiego najlepszego dla Mariusza Wlazłego! <3 data-blogger-escaped-br="">
Lune: Witam was serdecznie kochani!
Jak już Raissa wcześniej wspomniała bardzo nas cieszy to, że w końcu komentujcie :*
Odnośnie nowego wyglądu notek nie mam zbyt dużo do powiedzenia :D Wpadłyśmy na ten pomysł( a raczej Raissa na niego wpadła xD) byście mogły nas lepiej poznać kochanie czytelniczki :*
Oczywiście, jeśli macie do nas jakieś pytania to zapraszamy serdecznie do zakładki "kontakt"  gdzie macie nasze Aski i Twittery :D
Kolejny rozdział oczywiście będzie kiedy pojawi się 5 komentarzy :* Teraz wiemy, że umiecie :D
Ps.  Wszystkiego najlepszego Mariusz!  :D
Ps2. Mariusz na was patrzy :p

środa, 29 lipca 2015

Rozdział XII: Przytulanie, skradziony telefon i trudne pożegnanie

**Melka**
Tej nocy do późna siedziałam pod altanką. Nie chciałam spotkać się z Leną. Nie chciałam znów nic kombinować, bo bałam się że mogę się wygadać. Do pokoju wróciłam dopiero o północy, kiedy byłam pewna że dziewczyna już śpi. Właśnie dlatego teraz tak ciężko było mnie dobudzić.
-Melka wstawaj, dzisiaj wyjeżdżam!-szturchała mnie w ramię przyjaciółka już od dobrych kilku minut.
-Daj mi jeszcze chwilę-wymamrotałam i zakryłam głowę poduszką.
-Trzeba było wcześniej wrócić do pokoju. Wstawaj- ściągnęła ze mnie kołdrę.
-Dobra, dobra wstaje-podniosłam się szybko z łóżka, wiedząc że jej następnym krokiem może być oblanie mnie wodą. Szybko poszłam do łazienki żeby się ubrać i umyć. Zaraz po mnie weszła Lena. Gdy była już ubrana nadszedł czas na śniadanie.
-Naprawdę nie chce stąd znów wyjeżdżać-powiedziała Lena płaczliwym tonem gdy byłyśmy w windzie. Nie pozostało mi nic innego niż mocno ją przytulić. Pozostałyśmy w tej pozycji do czasu kiedy winda się otworzyła.
-Jakie to słodkie!-usłyszałyśmy od razu radosnego Pita.
-Spadaj Cichy-machnęłam do niego ręką i pociągnęłam wciąż smutną blondynkę w stronę stołówki.
-Nienawidzę stad wyjeżdżać-mruknęła i skierowała się po śniadanie. Stołówka była jeszcze stosunkowo pusta. Jedynie stolik sztabu był zapełniony. Wzięłam naleśniki i sok i usiadłam przy stole. Siedział tam tylko Winiar, Wlazły i Możdżonek. Zaraz po nasz przymaszerował Piter.
-Reszta jeszcze śpi?-spytałam
-Pewnie zaraz przyjdą, jak wychodziłem Igła się ubierał-wyjaśnił Marcin i wrócił do jedzenia. Ponury nastrój Leny udzielił się wszystkim. Nikt nie miał nastroju do żartów. Po chwili zaczęli schodzić się pozostali siatkarze. Kubiak usiadł obok blondynki i objął ją ramieniem. To było słodkie.
-Koniec, nie możemy popadać w taki pogrzebowy nastrój, ona nie umiera-palnął Krzysiek gdy usiadł. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Chodziło mi o to że na pewno, bardzo szybko znowu się zobaczymy-sprostował Igła zanim Kubiak zabił go widelcem.
-Właśnie-zgodził się z nim Pit.
-Zanim się obejrzysz znowu będziesz jechała do Spały-pocieszałam ją.
-Tylko tym razem bez żadnych imprez, bo ja więcej sprzątał nie będę-powiedział Krzysiu na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Ale Krzysiu jako gosposia to był akurat świetny pomysł-rzucił Kłos.
-Tak, to było świetne-parsknął Wrona.
-Dobrze że mamy to udokumentowane-rzucił Winiar, za co nadepnęłam mu na stopę. Skrzywił się boleśnie. Na szczęście Lena tego nie zauważyła zbyt zajęta rozmową z Dzikiem.
-Chyba muszę iść skończyć się pakować-powiedziała w końcu blondynka.
-Pójdę z tobą-dopowiedziałam i obydwie wstałyśmy od stołu. Dziewczyna całą drogę do pokoju była milcząca. Dopiero gdy weszłyśmy do pokoju, rzuciła się na łóżko z ciężkim westchnieniem.
-Mam wrażenie, że tym razem pożegnanie jest jeszcze gorsze-szepnęła ciężko i zamknęła oczy. Usiadłam koło niej.
-Nie martw się, szybko tu wrócisz, obiecuję-próbowałam ją pocieszyć, jednak na marne. Mi też było bardzo smutno i dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Po chwili Lena wstała i zaczęła zbierać swoje rzeczy
**Lena**
- Dobra, w takim tępie to długo mi zejdzie zanim całkiem się zbiorę- wybuchnęłam śmiechem rozglądając się po pokoju za moim laptopem i telefonem. Dopiero po chwili przypomniałam sobie gdzie są moje rzeczy. Oparłam dłonie na biodrach i popatrzyłam na przyjaciółkę.
- Oddawaj mojego laptopa mendo- wystawiłam jej język lecz widząc, że się nie ruszyła z miejsca najwyraźniej się zastanawiając gdzie go zostawiła ruszyłam do drzwi, na odchodne rzucając do niej:
- Idę do Kubiaka odebrać mój telefon, jak wrócę chcę widzieć na moim łózku laptopa- kiedy zamykałam drzwi usłyszałam jeszcze jak dziewczyna zrywa się z łózka by zacząć poszukiwania.Zaśmiałam się lekko czując, że poprawia mi się humor. Między innymi dlatego zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Nawet gdy się nie stara, zupełnie przez przypadek, potrafi poprawić mi humor. Oczywiście, takie zapominalstwo jest często bardzo denerwujące lecz akurat dziś mnie rozbawiło. Po kilku minutach dotarłam do pokoju przyjmującego. W nadziei, że zastanę go samego w pokoju, tym razem bez pukania, otworzyłam drzwi. Moje nadzieje prysły niczym bańka mydlana. W pokoju mogłam zauważyć wszystkich, nie licząc oczywiście właściciela pokoju, bo jego akurat nigdzie nie zauważyłam.
- Gdzie Kubiak?- rzuciłam nie kierując tych słów do konkretnego siatkarza
- Nie ma- wyszczerzył się jak zwylkie pomocny Krzysiek.
- Zdążyłam zauważyć Ignaczak- warknęłam- Gdzie. On. Jest- wycedziłam przez zęby świdrując obecnych wzrokiem
- W łazience- wskazał drzwi ruchem głowy drugi libero, całkowicie nie przejmując się mną. Z westchnieniem podeszłam do łóżka i uprzednio spychając z niego Pitera rozsiadłam się wygodnie. Nie udało mi się jednak zagrzać tam długo miejsca, ponieważ środkowy chwycił mnie za kostkę i już po chwili oboje siedzieliśmy na podłodze.
- Cichy, zabiję Cię- uderzyłam go w potylicę z pokerową twarzą lecz nie umiałam długo utrzymwć tej miny i zaczęłam się śmiać.
- I tak powinno być, uśmiechaj się- puścił mi oczko po czym przygarnął mnie do siebie przytulając.  Dokładnie w momencie kiedy wtuliłam się w niego z łazienki wyszedł Kubiak. Zatrzymał się w miejscu z szeroko otwartymi oczami widząc scenkę na podłodze w jego pokoju.
- Co tu się wyprawia?- nie odrywał od nas wzroku zaciskając pięści aż wystraszony Pit się ode mnie odsunął
- Dobra, zrozumiałem, to Twoja dziewczyna- środkowy się podniósł i wyciągnął do mnie rękę by pomóc mi wstać. Chwyciłam jego dłoń i już po kilku chwilach stałam na nogach lecz moja ręka nadal tkwiła w uścisku Pitera. Niespodziewanie dla mnie machnął ręką tak, że straciłam równowagę i poleciałam wprost w ramiona Kubiaka. Super. Kolejny raz z zaskoczenia ląduję w jego ramionach. Zadowolony z obrotu spraw Krzysiek, wyciągnął rękę do środkowego dłoń, by ten przybił mu piątkę co też zrobił.
- Jesteście niemożliwi- ponownie zaczęłam się śmiać.
- Tak wiemy- puścił mi oczko Winiarski co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej.
- Dobra my tu gadu gadu, a ja muszę dokończyć pakowanie i wracać do pracy- powiedziałam kiedy już się opanowałam
- Teraz nigdzie nie pojedziesz- powiedział Kubiak i w ryku śmiechu zaczął mnie wyciągać z pokoju mimo moich protestów.
- Chcę tylko odzyskać mój telefon- krzyknęłam zdesperowana przestając przebierać nogami tak, że teraz Kubiak całkowicie mnie ciągnął.
- Co tu się dzieje?- ze swojego pokoju wyłonił się trener dokładnie w momencie gdy drzwi windy się otworzyły.
- Nic takiego- wyszczerzył się przyjmujący- idziemy sobie z Lenką na spacer
- A to dlaczego Lena nie idzie o własnych siłach?- zapytał lekko zdziwiony
- Ja emm...- zaczęłam
- To tak...- w tym samym momencie odezwał się Kubiak stawiając mnie na nogi
- Dobzie, widzę, że nie macie wytłumaczenia, dlatego powiem tylko abyście zachowywali się grzecznie i nie opuszczali tenenu ośrodka- po wypowiedzeniu tych słów uśmiechnął się i wrócił do swojego pokoju. Kiedy zamknęły się za nim drzwi fuknęłam na chłopaka po czym wyciągnęłam do niego rękę w oczekiwaniu na urządzenie. Nie doczekałam się jednak odpowiedzi więc odwróciłam się na pięcie z zamiarem poczekania w pokoju. Nie doszłam jednak daleko ponieważ zaledwie po kilku krokach moje stopy oderwały się od ziemi. Kolejny raz już tego dnia znalazłam się w ramionach chłopaka. Tym razem jednak nie zamierzałam protestować czy ogólnie się do niego odzywać. Zamierzałam spokojnie poczekać na rozwój wypadków.
- Lenka nie bądź taka- zdenerwował się Kubiak po długiej ciszy, w czasie której zdązyliśmy dojść na halę- odezwij się- zrobił minę kota ze Shreka- myślałem, że chcesz z nami dłużej zostać- postawił mnie za ziemi na przeciwko siebie
- Chcę ale nie mogę- westchnęłam po czym zmniejszyłam dzielącą nas odległość i wtuliłam się w niego o wiele bardziej, niż wcześniej w Nowakowskiego.
- Lena, tu jesteś- wydarła się Melka wpadając do środka lecz widząc nas przytulających się zatrzymała się w wejściu z otwartą ze zdziwienia buzią- nie chcę przeszkadzać ale już powinnaś być gotowa z tego co mi wcześniej mówiłaś- podeszła do nas i ciągnąc mnie za rękę zmusiła chłopaka do wypuszczenia mnie z objęć. Po chwili tak jak ja wcześniej wyciągnęła do niego dłoń a on krzywiąc się sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni i podał jej telefon. Uśmiechnęłam się pięknie po czym w podziękowaniu dałam radę w biegu musnąć ustami jego policzek. Ciągnięta za rękę przez Melkę odwróciłam się jeszcze i pomachałam Kubiakowi na pożegnanie.
***
Ponownie wszyscy zebraliśmy się przed autem, którym miałam wrócić do domu i tym samym ponownie ich opuścić.
- Bedę tęsknić- pokazałam im język po czym wyprzytulałam wszystkich po kolei, tym razem nie zatrzymując się przy nikim na dłużej. Wiedziałam, że tym razem nie zobaczę ich o wiele dłużej bo nie liczyłam na aż takie szczęście. Po chwili wsiadłam do samochodu i odjechałam. Nie zajechałam jednak daleko ponieważ mój telefon zaczął dzwonić. Jak najszybciej zatrzymałam się na poboczu i odebrałam widząc, że dzwoni mój szef:
- Co to ma znaczyć?- krzyknął mi wprost do ucha
- Proszę wybaczyć, ale nie wiem o co chodzi- wyjaśniłam, lekko kuląc się na siedzeniu pomimo tego, że nie może mnie zobaczyć.
- Nie wiesz o co chodzi?- zdziwił się i po chwili przyjął ugodowy ton - W takim razie porozmawiamy jak wrócisz do pracy, mam nadzieję, że już jesteś w drodze powrotnej
- Tak, niedawno wyjechałam- odpowiedziałam
- Doskonale, widzimy się jutro w pracy, do widzenia- powiedział
- Do widzenia- odpowiedziałam po czym usłyszałam pikający dzwięk oznaczający zakończenie połączenia. Zdezorientowana popatrzyłam na urządzenie po czym odłożyłam je i jeszcze szybciej ruszyłam do domu.
***
Witajcie ponownie ;)
Dziś o wiele krócej ponieważ jak najszybciej chciałyśmy się do was zwrócić. Sprawa jest dla nas przykra ponieważ pomimo apelu Raissy pod poprzednim postem, pojawiły się tam tylko trzy komentarze. Jeden z nich był naprawdę wyjątkowy za co chcemy serdecznie podziękować chichotce. Dziękujemy Ci kochana bardzo doceniamy te słowa wsparcia :* Mimo wszystko trzy komentarze nam nie wystarczą przy tylu wyświetleniach dlatego jesteśmy zmuszone postawić wam następujący warunek:
Kolejny post pojawi się, kiedy pod tym postem będzie 5 komentarzy
Mamy nadzieję, że do szybkiego zobaczenia :*
Raissa&Lune

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XI: Sesja, hit internetu i akcja konspiracja.

 **MELKA**
-Jesteś geniuszem zła-szepnęłam konspiracyjnie do Lenki, gdy szłyśmy korytarzem w ściśle określonym celu. Tym celem był pokój mojego wujaszka.
-No przecież wiem-ostentacyjnie zarzuciła włosami.  Stanęliśmy pod drzwiami nr. 81 i zaczęłyśmy nasłuchiwać.
-Igły nie ma-stwierdziłam po chwili.
-Skąd wiesz? Przecież nic nie słychać.
-No właśnie-równocześnie parsknęłyśmy śmiechem. Zapukałam.
-Wchodźcie dziewczyny!-odkrzyknął nam Marcin.
-Skąd wiedziałeś że to my?-rzuciła Lena, gdy tylko weszłyśmy do pomieszczenia.
-Tylko wy tu pukacie-zaśmiał się.
-Racja-zawtórowałyśmy mu i usiadłyśmy na wolnym łóżku.
-Igła poszedł sprzątać?-zadała pytanie Lena.
-Tak, nieźle go wkręciłyście-Marcin był bardzo rozbawiony.
-Więc...-zaczęła blondyna-Wiesz może gdzie jest jego kamera?
-Pewnie, leży na szafce- wskazał ręką w tamtym kierunku. Nasze oczy zabłysnęły radośnie. Podeszłam i wzięłam ją.
-Po co wam ona?-spytał podejrzliwie, jednak byłam pewna, że nam jej nie zabierze.
-Potrzebna, obiecuję że wróci w całości-i szybko wyszłyśmy z Leną na korytarz.
***
-Ała, skąd tu tyle kolcy?-marudziła Lena
-Bo to jeżyny?-powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Bo w sumie...taka była. Przedzieramy się właśnie przez jakieś zarośla, żeby ponagrywać Krzysia Sprzątaczkę.
-Ej, patrz! Stąd jest widać-szturchnęła mnie w ramie przyjaciółka. Dokładnie naprzeciw nas Igła ścierał resztki sałatki ze stołu. Cóż to był za piękny widok.
-Dobra, tylko musimy być cicho-szepnęłam i włączyłam kamerę.
-Hej-Lena pomachała ręką-Ja jestem Lena, a to jest Melka i dzisiaj przejmujemy Igła Szyte!-naprawdę bardzo starałam się aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Wszystko to dlatego że chcemy wam pokazać coś pięknego-powiedziałam a Blondynka obróciła kamerę w stronę Altanki-Igła sprząta!-szepnęłam dość głośno i entuzjastycznie.
-Pewnie zastanawiacie się dlaczego szepczemy, otóż Krzysiu nie wie że go nagrywamy-.Kamera znów została skierowana na Krzyśka, który mamrocząc coś pod nosem sprzątał papierowe talerzyki i plastikowe kubeczki ze stołu. Niestety nie było słychać co takiego mówi, więc postanowiłyśmy przestać się ukrywać.
-Krzysiu, powiedz cześć do kamery!-krzyknęłam wyłaniając się zza krzaków.  Igła odwrócił się zszokowany i wypuścił kubeczki z dłoni.
-Co wy tu robicie z moją kamerą?!-wykrzyknął rozdrażniony.
-Ładne do cześć-zażartowała Lena.
-Oddawać mi to, natychmiast- wyciągnął rękę po aparat.Blondynka zaczęła przed nim uciekać. 
-Gdybyście usłyszeli o zaginięciu blondynki w Spalskim lesie, wiedzcie że to wina Krzyśka!-krzyczała do kamery. Gdy przebiegała koło mnie rzuciła ją w moją stronę, a ja sprawnie złapałam nakierowując aparat na biegającą dwójkę. Igła na szczęście tego nie zauważył. 
-Jak widzicie mamy tu prawdziwe przedszkole, nawet bawią się w berka-zażartowałam.
Lena była dosłownie kilka kroków przed libero. Tamten biegł za nią wymachując rękoma i wykrzykując różne groźby, np.
-Jak nie zaraz nie oddasz mi tej kamery to przyjdę w nocy i pomaluję ci włosy na zielono!
-To by w sumie było ciekawe, zawsze chciałam spróbować czegoś nowego-droczyła się blondynka. Jednak w tym momencie przestało jej być do śmiechu, Nie zauważyła dużej gałęzi leżącej na ziemi i potknęła się o nią. Jednak to nie koniec, rozpędzony Krzysiek nie zdążył wyhamować i przewrócił się o nogi dziewczyny. Mogę się założyć że mój śmiech niósł się po całym lesie. 
-Jednego możesz być teraz pewny Igła-powiedziała Lena a ja zaczęłam powoli wycofywać się w stronę ośrodka.
-Czego? 
-Że to nagranie nie ujrzy światła dziennego-obydwoje zaczęli się śmiać.
-Właśnie, gdzie kamera?-spytał mój wujek.
-Melka ją ma-jednak mnie już tam nie było. Pędem pobiegłam do budynku. Nie miałam czasu czekać na windę, więc wbiegłam po schodach i skierowałam się do jednego z pokoi. Nie pukając otworzyłam z hukiem drzwi.
-Kłos, dawaj laptop, mam tu nowy hit internetu!
**LENA**
Zauważywszy brak przyjaciółki w pobliżu altanki zerwałam się na równe nogi i ramię w ramię z naszym szanownym libero ruszyłam do budynku.
- Igła rusz dupę- krzyknęłam kiedy się potknął i o mało co nie zaliczył kolejnej gleby.
- Staram się- odkrzyknął- właściwie dlaczego tak bardzo Ci zależy na mojej kamerze?- zapytał doganiając mnie - Melka jej nie zniszczy- klepnął mnie w plecy
- Ja wiem- warknęłam - Nie obchodzi mnie Twoja kamera, tylko to co na niej jest- zmroziłam go wzrokiem- Zamierzałyśmy to wstawić na YouTube i jeśli się nie mylę Melka właśnie w tym momencie realizuje do końca nasz plan- krzyknęłam zdesperowana przyśpieszając i jak torpeda wbiegłam po schodach zostawiając libero w tyle. Nie myśląc długo wpadłam do pokoju Kłosa i Wrony gdzie z szatańskim uśmiechem na ustach siedziała Melka z laptopem na kolanach. Palca trzymała nad przyciskiem, wciśnięcie którego spowoduje mój koniec. Zamarłam w przejściu czekając na rozwój wydarzeń.
- Melka- odezwałam się błagając ją wzrokiem.
- Przekonaj mnie- wyszczerzyła się doskonale odgadując o co mi chodzi.Dokładnie w tym momencie do pokoju wpadł Ignaczak i ignorując nas złapał swoją kamerę po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju.
- Ignaczak, wracaj tu w tym momencie- krzyknęłam za nim
- Przykro mi Lenka, to karma- zaśmiał się
- Ty też jesteś na tym nagraniu- warknęłam a on machnął na to tylko ręką i zszedł na dół prawdopodobnie wracając by dokończyć sprzątanie.
- Zostałaś sama- zaśmiał się Kłos lecz po chwili przestał widząc mój wzrok. Wstał i z uniesionymi do góry dłońmi na znak poddania się opuścił ten pokój zamykając za sobą drzwi.
 - Możemy jakoś to załatwić- mruknęłam
- To prawda - uśmiechnęła się. Opadłam na fotel stojący obok wejścia a Melka wcisnęła przycisk i zamknęła laptopa. Niestety nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to co kliknęła wcale nie było by się wylogować ze swojego konta.
- Czego chcesz w zamian za ten filmik? - pokazałam jej język ciesząc się z zakończenia
- Kompletnie nic- wzruszyła obojętnie ramionami po czym odłożyła laptopa i wyszła z pokoju. Chwilę siedziałam osłupiała na fotelu lecz zaraz ruszyłam za nią. W drzwiach minęłam się z Kłosem i Wroną, którzy mieli na ustach te same cwane uśmieszki. Nie zwróciłam na to jednak zbytnio uwagi ponieważ zastanawiała mnie ta obojętność przyjaciółki.
- Jak to kompletnie nic?- zapytałam patrząc jak dziewczyna poprawia sobie włosy szykując się na obiad.
- Boże Lena- odwróciła się w moją stronę- Normalnie, nic, po prostu nic- wzruszyła znów ramionami- powinnaś być szczęśliwa, że nic nie chce- pokazała mi język
- To dla mnie dziwne- rzuciłam się na łóżko nadal będąc podejrzliwa w stosunku tej sprawy
- Idziemy?- zmieniła temat pewnie zdając sobie sprawę, że na jedzenie ja zawsze chętnie.
- Pewnie, że tak- klasnęłam radośnie w dłonie momentalnie się podnosząc z łóżka co rozśmieszyło rudą. Na stołówkę dotarłyśmy jako jedne z pierwszych zastając już przy stole dwóch środkowych. Co chwila z czegoś się śmieli lecz zauważając nas szybko przestali.
- Z czego się śmiejecie?- zapytałam po czym zajęłam moje miejsce dosłownie na chwilę by przypomnieć sobie, że jedzenie na mnie czeka. Nie marnując więcej czasu zostawiłam chłopaków przy stole nie doczekując się odpowiedzi. Przyrzekając sobie, że wyciągnę z nich odpowiedz ustawiłam się w kolejce, która już zaczęła się wydłużać. Cierpliwie poczekałam na swoją kolej i odebrałam jedzenie,oczywiście kulturalnie dziękując pani kucharce. W drodze do stolika nie spuszczałam wzroku z dwóch środkowych, którzy doskonale wiedzieli o co mi chodzi. Kiedy wreszcie zajęłam moje miejsce obok Kubiaka nie wytrzymali i zostawiając swoje niedokończone jedzenie wyszli ze stołówki. Wszyscy, przy naszym stoliku zwrócili wzrok na mnie a ja tylko wzruszyłam bezradnie ramionami i zabrałam się za konsumowanie posiłku.
**Melka**
Zaraz po obiedzie poszłam do pokoju Kłosa i Wrony.
-Z czego wy się tak ciągle szczerzycie, co? To jest dość podejrzane-zaczęłam od wejścia.
-Śmiejemy się z waszego filmiku-wyjaśnił Karol
-Boże wy nadal o tym? Skończmy już ten temat-machnęłam ręką i rzuciłam się na łóżko Kłosa.
-Ten temat się dopiero zacznie jak reszta zobaczy filmik-zaśmiał się Andrzej
-Przecież Igła zabrał kamerę i raczej nikomu tego nie pokaże- zdziwiłam się.
-Igła może nie, ale do YouTube każdy ma dostęp-zamarłam.
-Co?-wydusiłam z siebie.
-No, twój filmik już ma prawie 1000 wyświetleń- moje serce biło w tej chwili naprawdę szybko. Jak to się stało? Przecież ja nie chciałam tego opublikować, musiałam przez przypadek...rzuciłam się na fotel na którym siedział Andrzej z laptopem. Zrzuciłam go z niego i wzięłam do ręki laptopa. Przeglądarka otworzona była na tym cholernym filmiku.
-Lena mnie zabije-mamrotałam- Cholera, muszę to usunąć-najechałam myszką na okienka z moim kanałem jednak...to nie było moje konto.
-Karol ty idioto! Wylogowałeś mnie?!-wrzasnęłam.
-No tak, przecież musiałem skomentować ten Oscarowy filmik-naśmiewał się siatkarz-Przecież możesz się w każdej chwili zalogować.
-No właśnie nie mogę-schowałam twarz w dłonie- To było nowe konto założone specjalnie dla tego filmiku, nie pamiętam hasła-Karol chyba zrozumiał powagę sytuacji.
-Cholera-mruknął-Lena cię zabije.
-No co ty nie powiesz?! Nie mogłeś mi o tym powiedzieć od razu? Albo sam tego usunąć?-wrzeszczałam .
-Przepraszam-jakkolwiek jest to dziwne, brzmiał szczerze.
-To nie jest twoja wina, mogłam się tak nie wygłupiać-wymamrotałam. Nastała cisza.
-Nie mogę dopuścić żeby ona to zobaczyła-powiedziałam i spojrzałam na dwóch siatkarzy-Pomożecie mi?
-Jak chcesz to zrobić? Ten film na pewno szybko zyska popularność-odpowiedział Andrzej.
-Ale pomożemy-zapewnił Karol.
-Dziękuję-powiedziałam i poszłam szukać Leny. Będę musiała ją pilnować.
Znalazłam ją w naszym pokoju, kiedy siedziała na łóżku z laptopem i aparatem. Zamarłam.
-Co..Co ty robisz?-spytałam. Blondynka obdarowała mnie uśmiechem, przez co mi ulżyło.
-Szykuję się na sesje z chłopakami-wyjaśniła Uspokoiłam się i usiadłam koło niej patrząc co robi na laptopie. Właśnie włączała witrynę YouTube.
-Dlaczego to włączasz?-spanikowałam.
-Chce posłuchać muzyki- Lenę widocznie zdziwiło moje zachowanie.
-Nie możesz! To znaczy...internet jest bardzo wolny, puszczę coś z telefonu- szybko zamknęłam laptop-Poczekaj tu sekundę, zaraz wracam-wróciłam do pokoju siatkarzy.
-Chłopaki, nie będzie mnie na sesji, bo muszę omówić coś z trenerem, proszę, nie pozwólcie żeby ktoś powiedział Lenie o tym filmie-gdy chłopaki się zgodzili, poszłam z powrotem do naszego pokoju.
**Lena**
Trochę mnie zdziwiło zachowanie Melki, tym bardziej, że kiedy wróciła prawie siłą wyrwała mi mojego laptopa z rąk twierdząc, że idzie na spotkanie z trenerem i potrzebuje laptopa a jej się popsuł. Z szeroko otwartymi oczami siedziałam oszołomiona na moim łóżku uporczywie wpatrując się w drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna jakby w oczekiwaniu, że przez to doczekam się wyjaśnienia. Po chwili jednak chwyciłam moją lustrzankę oraz kosmetyczkę, gdyby trzeba było ich trochę umalować po czym ruszyłam na salę gdzie miała się odbywać się sesja. Chłopaków jeszcze nie było więc wygrzebałam z kieszeni mój telefon z zamiarem włączenia sobie jakiejś muzyki na YouTube. Kiedy jednak włączyłam aplikację obok mnie pojawił się Kubiak, który wyrwał mi urządzenie z ręki i uciekł do szatni krzycząc, że zdobył mój telefon. Robiło się coraz dziwniej, najpierw dwaj środkowi cały czas z czegoś się śmiali i nie chcieli powiedzieć z czego, później dziwne zachowanie Melki a teraz to.
- Kubiak masz trzy sekundy aby tu wrócić i oddać mi moją własność- wydarłam się lecz jak zwykle
zostałam zignorowana. Spokojnie odłożyłam sprzęt na krzesełko obok i udając spokój udałam się pod ich szatnię.
- Kubiaczku mój Ty kochany- zapukałam w drzwi- oddawaj moją własność- krzyknęłam i szarpnęłam za drzwi ale one nawet nie drgnęły i dotarło do mnie, że się zamknęli w środku
- Masz kurwa przejebane- uderzyłam otwartą dłonią w drzwi po czym oparłam się o ścianę i zjechałam po niej usadawiając się na podłodze.
- Ja poczekam- krzyknęłam- Mam dużo czasu- zaplotłam ręce na piersi. Po jakimś czasie, pewnie po kilku minutach zaczęli wychodzić z pomieszczenia. Kubiak oczywiście w środku ochrony. Siatkarze ustawili się wokół niego jako żywa tarcza układając dłonie w taki sposób by przypominały pistolety.
- To Ci nie pomoże- zaśmiałam się - Kiedyś będziesz musiał zostać sam- po wypowiedzeniu tych słów chciałam ruszyć do szatni, gdzie pewnie ukryli moją własność lecz Krzysiek złapał mnie za ramiona i siłą prowadził w drugą stronę.
- Lena, Lena po co Ci ten telefon- śmiał się odwracając mnie w stronę inną niż drzwi szatni. Chwilę później usłyszałam, że drzwi zamykają na klucz co wcale mi się nie spodobało. Chciałam się odwrócić lecz Krzysiek miał zdecydowanie, jak dla mnie, za dużo siły. Wepchnął mnie do hali i stanął w drzwiach niczym rasowy bramkarz, który tylko wpuszczał siatkarzy do środka a mnie nie chciał wypuścić.
- Jeszcze się doigracie- warknęłam i udałam się na dół po moją lustrzankę.Kazałam się wszystkim ustawić przy siatce włączając w to cały sztab po czym zabrałam puderniczkę i z uśmiechem zaczęłam wszystkich po kolei pudrować. Śmiać mi się chciało z ich przerażonych min i z trudem się opanowałam, zachowując pokerową twarz. Kiedy z tym skończyłam przyjrzałam się im krytycznie i z zadowolonym uśmiechem wróciłam za aparat. Zrobiłam kilka zdjęć po czym nakazałam im ustawienie się w kolejce po numerkach na ich koszulkach.Zaczęłam oczywiście od sztabu by jak najszybciej mogli wrócić do swoich zajęć. Zrobiłam im kilka zdjęć po czym byli już wolni. Nad siatkarzami postanowiłam się trochę poznęcać. Z pięknym uśmiechem kazałam się im uśmiechać a widząc niezadowolone miny uniosłam brwi do góry w oczekiwaniu. Siatkarze widocznie niezadowoleni z obrotu spraw wymuszali uśmiechy co po chwili zaczęło ich bawić i uśmiechali się szczerze do obiektywu. O to właśnie mi chodziło. Zadowolona dokończyłam sesję po czym prawie rzuciłam się na przechodzącego obok Krzyśka czując, że zaraz się rozpłaczę. Dopiero wróciłam i nie uśmiechało mi się znów wyjeżdżać lecz wiedziałam, że już nie mam wyboru bo moja praca tutaj dobiegła końca. Krzysiek w mig pojął o co mi chodzi i nadal mnie przytulając nakazał chłopakom aby zebrali mój sprzęt a sam wyniósł mnie z hali.
- Lenka tylko spokojnie- rzucił Igła- teraz będzie Cię niósł Kubiak, bo ja już nie daję rady- skrzywił się i stęknął jak prawdziwy dziadek- tylko go nie zabij, to dobry chłopak- mrugnął do mnie a ja się jedynie zaśmiałam
- Przecież mogę iść- powiedziałam i zaczęłam się wiercić by w końcu znaleźć się na ziemi lecz w tym momencie Krzysiek się zamachnął i dosłownie wyrzucił mnie w powietrze. Podczas lotu zacisnęłam oczy i pisnęłam w obawie, że zaraz spotkam się boleśnie z drogą. Na szczęście nic się takiego nie stało i bezpiecznie wylądowałam w ramionach przyjmującego. Wypuściłam z ulgą powietrze z płuc klepiąc z zadowoleniem chłopaka w klatkę piersiową i odprężając się lekko. Z pięknym uśmiechem mu podziękowałam za ratunek z niedowierzaniem kręcąc głową, że libero naprawdę to zrobił. Już w dobrych humorach dotarliśmy do budynku i każdy udał się do swojego pokoju. W tym, który dzieliłam z Melką było całkowicie cicho, więc nie zważając na wczesną godzinę wzięłam prysznic po czym przebrałam się w pidżamę i ułożyłam się na łóżku całkowicie zapominając o moich sprzętach. Leżałam długo czekając na przyjaciółkę lecz w końcu znudziło mi się to i usnęłam.
***
Hej to znowu my! Muszę przyznać że ten rozdział był dla nas wyzwaniem, chyba pisało nam się go najtrudniej ze wszystkich, ale mam nadzieję że się opłacało. Mi osobiście się podoba :D
Jest nam również ogromnie przykro. Mamy sporo wejść, a komentarz pod ostatnim rozdziałem był jeden...to nie jest motywujące. Proszę was o aktywność. Zastanawiamy się czy jest sens to dalej ciągnąć, skoro nikt nie czyta. Więc każdy kto czyta niech pozostawi po sobie jakiś znak, chociażby kropkę. Liczę na was :*
Do następnego
Lune&Raissa

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział X. Taniec na stole, kac morderca i zemsta Leny

**LENA**
Obudziłam się leżąc na czymś miękkim i jakby mokrym( ? ) Z zamkniętymi oczami próbowałam sobie przypomnieć jakim sposobem dotarłam do hotelu, i dlaczego jest otwarte okno. Wiatr co chwilę poruszał moimi włosami a śpiewające ptaki było słychać aż za głośno. Po kilku minutach prób wreszcie zaczęłam sobie wszystko przypominać. Ja wcale nie dotarłam do hotelu. Otworzyłam oczy a pierwsze co zobaczyłam to pobojowisko, które w świetle dnia prezentowało się o wiele gorzej niż zapamiętałam z wczoraj. Jęknęłam głośno wiedząc, że to ja w większości będę musiała to posprzątać. Chciałam się podnieść ale coś wielkiego, co poczułam dopiero teraz, leżące na moim brzuchu uniemożliwiło mi to. Obróciłam głowę w bok i co zobaczyłam ? Słodko śpiącego sobie Kubiaka. To znaczy spałby słodko, gdyby nie odór alkoholu, który było od niego czuć. Przyjmujący miał potargane włosy i przekrzywione okulary. Uśmiechnęłam się lekko, żałując, że w tym momencie nie mam przy sobie aparatu. Słodko śpiący Michał zrobił by furorę wśród nastoletnich fanek. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że skoro chłopak wygląda w ten sposób to ja muszę wyglądać okropnie. Poruszyłam się lekko starając się usunąć rękę Kubiaka z mojego brzucha. Niestety w tym momencie przyjmujący przebudził się i mamrotając "Jeszcze minutka" przycisnął mnie mocniej do siebie.
- Michał- szepnęłam szturchając go. Żadnej reakcji.- Michał- powiedziałam już głośno, ponownie go szturchając, tym razem mocniej. Ponownie zero reakcji.
- Kubiak do cholery- wydarłam się, co obudziło kilku chłopaków, lecz nie jego. Na moje nieszczęście obudził się też Ignaczak, który wyczuwając sensację wyjął swoją kamerkę i zaczął wszytko nagrywać.
- A tak proszę państwa kończą się imprezy z siatkarzami... Proszę zaobserwować ten bałagan, który ktoś będzie musiał posprzątać- zaczął po kolei pokazywać siatkarzy, którzy już wstali. Przy każdym mówił głośno- Nie, on nie nadaje się do życia - przy każdym kolejnym uśmiechał się coraz szerzej. Ja już wiedziałam co zamierza zrobić.  Zbliżał się ze swoją kamerą coraz bliżej mnie i Michała.
- Krzysiu- odezwałam się błagalnie- Proszę, pomóż mi, nie dobijaj- A on oczywiście udając, że nie słyszy zaczął nas nagrywać:
- A tu proszę państwa możecie zaobserwować naszą parę zakochanych- zaczął się śmiać- Myślę, że nasza tymczasowa pani fotograf i jej chłopak nasz kochany Misiek... tak dziewczyny, Michał jest zajęty- szepnął konspiracyjnie- chętnie zajmą się się sprzątaniem...
- Chyba jeszcze śnisz- prychnęłam starając się zasłonić moją twarz przy czym uderzyłam Kubiaka łokciem w nos. Momentalnie się obudził i zabrał swoją rękę- Jezu, Michał nic Ci nie jest?- pochyliłam się nad nim. Niestety podniosłam się zbyt szybko i straciłam równowagę praktycznie lądując na chłopaku.
- Lenka, uważaj co robisz bo uszkodzisz nam zawodnika- rechotał Ignaczak oczywiście nadal za kamerą
- Igła przestań, bo zrobię Ci ohydne zdjęcie- wstałam i patrzyłam na niego wyzywająco
- W takim razie nici z opublikowania waszych wczorajszych wyczynów tanecznych- chlipał po czym zwrócił się do widów swojego kultowego "Igłą Szyte"- Niestety widać jakie mam tu warunki, dlatego nie będzie wczorajszego fragmentu... "Stej tjund"- wyłączył kamerkę po czym patrzył na mnie wyczekująco wiedząc, że za chwilę zapytam o co chodziło.
- Jakie wczorajsze wyczyny taneczne? -  zapytałam nie wytrzymując na co Krzysiek tylko śmiejąc się pokręcił głową i razem z resztą chłopaków udał się w drogę powrotną do ośrodka zostawiając mnie samą z tym bałaganem
- Świetnie- krzyknęłam- Po prostu cudownie!- darłam się za nimi ale żaden nie zawrócił by mi pomóc.
***MELKA***
Pierwsze co poczułam po przebudzeniu to silny ból głowy. Jęknęłam zrozpaczona.Już wiem że to będzie ciężki dzień. Nigdy więcej nie będę piła z Wroną i Kłosem. Co mi w ogóle strzeliło wtedy do  głowy?
-Lena, żyjesz?-spytałam nie otwierając oczu.Odpowiedziała mi głucha cisza. Otworzyłam delikatnie oczy i rozejrzałam się po pokoju. Leny nie było.
-Czyby noc u Michała?-powiedziałam sam do siebie i zaśmiałam się. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafki zgarniając z niej wodę. Potem udałam się do łazienki. Wzięłam szybki i prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Gdy miałam  wybierać się na poszukiwania Lenki, ta stanęła w drzwiach do naszego pokoju. Wyglądała...nie za dobrze. Potargane włosy, rozmazany makijaż...
-Gdzie ty byłaś?-spytałam zdziwiona.
-Pod altanką z siatkarzami-odpowiedziała biorąc wodę ze stolika,tak jak ja wcześniej.
-Przez całą noc?-patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
-Zasnęliśmy tam- wyjaśniła spokojnie, biorąc w ręce kosmyki włosów i patrząc na nie z niesmakiem.
-Będziemy mieli bardzo dużo sprzątania?
-Igła się tym zajmie.-wyjaśniła z chytrym uśmieszkiem na ustach.
-Co,jak?
-Nie pytaj-odpowiedziała i zniknęła za drzwiami łazienki. Wyszła po chwili już przebrana.
-To idziemy na śniadanie?-zapytałam. Już po chwili jechałyśmy windą na dół.
-Jak myślisz, reszta już wstała?-zadałam pytanie Lenie.
-Pewnie tak, wszyscy spędziliśmy noc w altance, lub koło niej-wyjaśniła mi blondynka.
-Nie wszyscy, ja, Wrona i Kłos byliśmy na łące- dziewczyna na to uniosła pytająco brew, ale było już za późno na pytania,właśnie weszliśmy na stołówkę. Widok jaki tam zastałyśmy...ciężko to określić jednym słowem. Siatkarze pokładali się na stolikach, przed nim stały nietknięte talerze z jedzeniem i puste butelki po wodzie.
-A myślałam że ja jestem w ciężkim stanie-zaśmiałam się. Wybrałam sobie naleśniki na słodko i mój ukochany sok jabłkowy. Usiadłyśmy pomiędzy Winiarem i Krzysiem.
-Jak życie?-rzuciła blondynka z sarkastycznym uśmiechem. Odpowiedział jej zbiorowy pomruk. Naprawdę bardzo starałam się żeby się nie roześmiać. Ja mimo mojego złego samopoczucia rano, teraz naprawdę czułam się dobrze.
-Dziewczyny, mamy prośbę-wymamrotał Igła.
-Słuchamy-już się bałam co on wymyśli.
-Mogłybyście porozmawiać z trenerem żeby dał nam dzisiaj wolne?-Lena już chciała zaprzeczyć,ale ja szybko się zgodziłam. Przyjaciółka była zaskoczona.
-To oznacza dla ciebie jeden dzień dłużej w Spale-szepnęłam jej na ucha, uśmiechnęła się w odpowiedzi. Reszta śniadania minęła nam na próbie nawiązania rozmowy z siatkarzami. W zdecydowanie najgorszym stanie był Andrzej, Karol trzymał się trochę trochę lepiej. Swoją drogą, ciekawe czy pamiętają jak uciekali przed zającem? Muszę to kiedyś wykorzystać przeciwko nim. Po skończonym śniadaniu poszłyśmy do pokoju trenera. Antiga miał dzisiaj bardzo dobry humor.
-Chyba wiem po co tu przyszłyście-powiedział na wstępie.
-To chłopaki nas tu przysłali-powiedziało Lena z szerokim uśmiechem.
-Domyśliłem się. Tak oczywiście, mają dziś wolne, w nagrodę za ostatnie ciężkie treningi-gdy chciałyśmy odchodzić, trener odezwał się ponownie.
-A kto posprząta altankę?-powiedział swoją łamaną polszczyzną.
-Igła się tym zajmie, bardzo chciał poczuć się potrzebny- blondynka uśmiechnęła się miło.
-Naprawdę?-Stefan był widocznie zdziwiony, ja też.
-Tak, tylko niech mu trener to przypomni, bo wiemy przecież jaką on ma sklerozę- żegnając się wyszłyśmy na korytarz. Na twarzy Leny gościł szatański uśmiech.
-Za co ty się mścisz?-spytałam, domyślając się co kombinuje moja przyjaciółka.
-Nieważne-zbyła mnie machnięciem ręki i poszła do naszego pokoju. Zaśmiałam się i ruszyłam za nią.
***Krzysiek***
-Umieram-jęknąłem w poduszkę.Jak pomyślę że zaraz mam iść na trening to mam ochotę się nią udusić.
-Zamknij buzie Krzysiu-powiedział kulturalnie Marcin, który leżał wygodnie rozłożony na łóżku obok. Co on taki zadowolony? Powinien cierpieć jak ja. Nie zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić bo do naszego pokoju wparował trener.
-Tak wiem, już się szykuję na trening-udając bardzo energicznego, szybko zerwałem się z łóżka. Stefan spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Na jaki trening? Przecież jakąś godzinę temu powiedziałem dziewczynom że jest odwołany.-już dawno żadne słowa nie wywołały u mnie takiej radość.
-Nie powiedziały mi-powiedziałem z wyrzutem, ale na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Właściwie to ja miałem ci to przekazać, ale stwierdziłem że możesz się pomęczyć-wyjaśnił Możdżonek. Normalnie bym go zamordował na miejscu, jednak nie dzisiaj. Rzuciłem się na łóżku z zamiarem udania się do Krainy Morfeusza.
-Dobranoc wszystkim-obróciłem się twarzą do ściany.
-A sprzątanie?-spytał Antiga.
-Jakie sprzątanie?-mężczyzna zaśmiał się.
-Dziewczyny były przekonane że zapomnisz, obiecałeś im, że posprzątasz po imprezie.
-Ale...
-Nie wykręcaj się, sprzątanie albo karny trening-powiedział trener i tak po prostu wyszedł.
***
Witamy was ponownie!
Nie wiemy co dokładnie mamy napisać o tym rozdziale, oceńcie to sami :D
Dawno tego nie robiłyśmy i jak widać da się wyjść z wprawy :D
I hope you enjoy it :*
Stej tjund - jak to mawia Igła :p
Do następnego :*
Raissa&Lune

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział IX: Wielki powrót, różowy obrus i...niebezpieczne zające?!

**LENA**
Do domu wróciłam późnym wieczorem. Na szczęście w dalszej drodze nie spotkały mnie podobne niespodzianki. Wolałam zbytnio nie nadwyrężać mojego szczęścia i przestrzegałam już wszystkich przepisów. Nigdy chyba od czasu zdania prawa jazdy nie jechałam tak porządnie. Powrót do pustego mieszkania nie należał do najprzyjemniejszych rzeczy. Wiedziałam, że muszę się przyzwyczaić ale nie mogłam jakoś się zmusić do myśli, że codziennie będę wracała do pustych czterech ścian. Rzuciłam walizkę na podłogę obok drzwi, nawet nie mając sił aby zanieść ją do mojego pokoju a tym bardziej, żeby ją rozpakować. Szybkim krokiem ruszyłam na salonu i włączyłam telewizor aby zapełnić jakoś otaczającą mnie ciszę. Rzuciłam się na kanapę i przymknęłam zmęczone powieki nie wiedząc co powinnam ze sobą zrobić. Założyłam nogi na podłokietnik nawet nie trudząc się tym, żeby zdjąć buty. Lekki uśmiech wykwitł na moich ustach,gdyby w domu była Melka od razu by mnie za to ochrzaniła. Nie wiedząc w sumie dlaczego, zaczęłam się głośno śmiać zagłuszając przy tym telewizor. Było mi smutno, że musiałam zostawić wszystkich w Spale lecz jednocześnie byłam podekscytowana jutrzejszym pierwszym dniem pracy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. O tej godzinie Melka i chłopcy powinni już skończyć trening. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest już tak późno. Najgorszym elementem tej podróży były właśnie korki, które bynajmniej nie ułatwiły jazdy. Już dawno powinnam spać, żeby móc wstać na poranne bieganie. Nie wyłączając nadal telewizora udałam się do korytarza by zdjąć buty a następnie razem z moją walizką do mojej sypialni. Wyjęłam z niej najpotrzebniejsze rzeczy, nie trudząc się z rozpakowywaniem. Zabrałam co potrzebne i poszłam wziąć prysznic. Czysta oraz odświeżona lecz nadal bardzo zmęczona wróciłam do pokoju. Zrzuciłam bagaż na podłogę i uprzednio wyłączając światło zagrzebałam się w pościeli. Podczas pobytu w Spale tego właśnie mi najbardziej brakowało - mojego kochanego łóżka. Ułożyłam się wygodnie i z błogim z zadowolenia wyrazem twarzy zasnęłam.
***
Budzik zadzwonił jak zwykle o 5.30. Pełna energii zerwałam się z łóżka i udałam się pod prysznic, uprzednio zabierając mój strój do biegania. Po szybkiej kąpieli ubrałam się i związałam włosy w kucyk. Do uszu włożyłam słuchawki po czym tanecznym krokiem wyszłam z mieszkania, zamykając je oczywiście na klucz. Przed budynkiem zrobiłam szybkie ćwiczenia rozciągające, chcąc jak najszybciej ruszyć w drogę, po czym w rytmach kolejnej piosenki ruszyłam przed siebie. Zdecydowanie tego mi brakowało po zaprzestaniu treningów. Potrzebowałam znów wrócić do sportu. Wprawdzie nie była to znów siatkówka, ale bieganie nie było wcale takie złe jak wcześniej mi się wydawało. Na rozgrzewce przed treningiem każde kolejne okrążenie było prawdziwą katorgą. Teraz całkowicie zmieniłam zdanie i to bieganie sprawia mi przyjemność. Zmęczona ale zadowolona wróciłam do domu. Od razu udałam się ponownie pod prysznic i niestety siedziałam tam zbyt długo. Kiedy wyszłam z przerażeniem zobaczyłam, która jest godzina po czym robiłam wszytko w biegu. Niestety jak to zwykle bywa gdy się człowiek śpieszy często zapomina o niektórych rzeczach. Tak też było w moim przypadku. Na szczęście tuż przed wyjściem przypomniałam sobie o tej, najważniejszej w mojej nowej pracy, rzeczy. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi? Otóż, prawie zapomniałam całego mojego sprzętu. Znów jechałam jak wariatka lecz tym razem w słusznym celu. Na szczęście nie spotkałam żadnej przeszkody na drodze i dotarłam na czas do pracy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, kiedy weszłam do budynku to wielka ilość pięknych zdjęć na całej długości ściany. Kolejną rzeczą, a raczej osobą była dziewczyna o ciemnych włosach zakopana w papierkach. Niepewnie podeszłam do niej i zaczęłam rozmowę:
- Cześć, jestem Lena i będę tu pracować- uśmiechnęłam się lekko.
- Ah tak, Lena, miło Cię poznać, jestem Monika- wstała i wyciągnęła do mnie rękę. Kiedy wstała okazała się być wyższa niż się mogło wydawać, gdy siedziała za biurkiem. Z chęcią uścisnęłam jej dłoń w duchu ciesząc się, że Monika jest taką otwartą na innych osobą. Miałam nadzieję, że szybko znajdziemy wspólny język.- Szef prosił, żebyś do niego przyszła kiedy tylko przyjedziesz- rzuciła zerkając na mnie co chwilę znad papierów 
- Dobrze- odpowiedziałam po czym odwróciłam się z zamiarem udania się tam gdzie kazała mi brunetka, za chwilę jednak znów wróciłam na wcześniejsze miejsce- Mogłabyś?- zapytałam z niezręcznym uśmiechem 
- Tak, jasne - zaśmiała się- pierwsze drzwi po lewej- wskazała mi drzwi ukryte wśród fotografii
- Dziękuję Ci bardzo - uśmiechnęłam się ponownie po czym już bez zawracania dotarłam do biura mojego nowego szefa. Zastukałam w drzwi dwa razy i praktycznie od razu otrzymałam niewyraźną odpowiedź:
- Proszę - po tych słowach weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Chciał pan mnie widzieć- rzuciłam
- Tak, proszę, siadaj- wskazał na wolne krzesło po drugiej stronie swojego biurka. Przełknęłam nerwowo ślinę i zrobiłam to o co mnie prosił. Mężczyzna miał poważną minę co nie wskazywało na to, że przebieg tej rozmowy będzie dla mnie korzystny. Czekając na to co mi powie, bawiłam się palcami, umieszczając wzrok wszędzie by tylko nie patrzyć na szefa. W końcu kontynuował:
- Wezwałem Cię tu, ponieważ dziś rano dostałem bardzo interesujący telefon- zmarszczyłam brwi nie wiedząc co ja mam z tym wspólnego- Telefon ten dotyczył Ciebie- mówił dalej a moje zdziwienie coraz bardziej rosło.- Dzwonił do mnie trener naszej reprezentacji mężczyzn w piłce siatkowej Stefan Antiga - na jego ustach wykwitł uśmiech- Prosił o wykonanie zdjęć chłopaków z reprezentacji i co najdziwniejsze nie chciał słyszeć o żadnym innym fotografie, upierał się na Ciebie a z przebiegu rozmowy można było wywnioskować, że gdybym się nie zgodził sam by znalazł jakiś sposób aby Cię ściągnąć do tej wioski- zaczął się śmiać- Nie wiem dziewczyno skąd Ty masz takie znajomości, ale na pewno przydasz się nam na pokładzie- nadal się śmiał- Tymczasem masz pierwsze zlecenie i nie zepsuj tego - puścił mi oczko a ja nie wierzyłam własnym uszom. Pierwszy dzień pracy i już pierwsze zlecenie w dodatku nie byle jakie - zlecenie od samego Stefana. Co prawda kiedy rozmawialiśmy o moim zawodzie był zainteresowany ale nie aż do takiego stopnia. Uśmiechnęłam się wiedząc z czyją pomocą dostałam tą pracę. Grzecznie podziękowałam szefowi i wyszłam z jego biura. Z wielkim bananem na ustach udałam się do burka na którym stała plakietka z moim imieniem i nazwiskiem. Rozłożyłam wszystkie rzeczy i na tym się skończyła moja praca. Siedziałam nie wiedząc co ze sobą zrobić, jednocześnie będąc w świetnym humorze. Kiedy nadeszła godzina 12 czyli pora na przerwę i szef wyszedł ze swojego biura całkowicie nie wierzyłam, że to co słyszę jest prawdą.
- Leno, co Ty tu jeszcze robisz?- zdziwił się- Powinnaś być już w drodze do Spały- zrobiłam wielkie oczy prostując się na fotelu- Nie wspomniałem Ci o tym, że trener prosił o Twoje jak najszybsze przybycie?- zadał pytanie i nie czekając na odpowiedź kontynuował- Przepraszam Cię bardzo, musiało mi wypaść z głowy a tym czasem zabieraj sprzęt i już Cię tu nie ma- zabrał moje rzeczy z biurka i wręczył mi je po czym prawie popychając wyprowadził z budynku. Śmiejąc się w głos wsiadłam do samochodu i odjechałam widząc we wstecznym lusterku szefa. Jak to dobrze, że nie miałam wczoraj siły, żeby się rozpakować. Tym sposobem zaoszczędziłam sporo czasu i mogę wyruszyć w drogę prawie natychmiast. Przez całą drogę do mieszkania nie mogłam uwierzyć w moje szczęście, a raczej w to, że Melka wraz z chłopakami wybłagała o to trenera. Przez swoje roztrzęsienie nie mogłam trafić kluczem do zamka, lecz kiedy mi się to udało, biegiem ruszyłam prosto do mojej sypialni zabierając stamtąd oczywiście tylko zapakowaną walizkę. Kiedy wreszcie wyszłam na klatkę schodową z zamiarem szybkiego zapakowania się do samochodu usłyszałam za moimi plecami głos starszej sąsiadki:
- A gdzie to się znów wybierasz Lenko? Zdążyłaś ledwo wczoraj wrócić i znów gdzieś jedziesz?
- Tak pani Wiesiu, praca wzywa- zaśmiałam się
- Ah ci młodzi, tylko kariery im w głowach, a gdzie tu czas na przyjemności?- kręciła z niedowierzaniem siwą głową
- Pani Wiesiu- rzuciłam ze śmiechem- moja praca to dla mnie tylko i wyłącznie przyjemność, w dodatku w takim towarzystwie.
- No dobrze, w takim razie kochaniutka już Cię nie zatrzymuję, baw się dobrze- puściła mi oczko. Podziękowałam grzecznie i w jeszcze lepszym humorze niż przed chwilą ruszyłam do samochodu. Znajdując się już w środku pojazdu wreszcie do mnie dotarło, że to prawda i naprawdę jadę znów do Spały. Moje marzenie z wczoraj już teraz właśnie się spełniło. Szybko wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Melki:
- No w końcu - odezwał się w słuchawce głos...Krzyśka ? już po pierwszym sygnale- Już myśleliśmy, że ten Twój szef jednak zmienił zdanie - wybuchł śmiechem- Czekamy na Ciebie- wyrzucił po czym rozłączył się. Zdziwiona chciałam ponownie się z nimi połączyć lecz każda moja próba była odrzucana. Wiedząc jaki mają przy tym ubaw, zaprzestałam swoich prób i rzuciłam telefon na siedzenie obok. Jeszcze raz spojrzałam za siebie i ruszyłam w drogę powrotną.
**MELKA**
-Obiekt A wyruszył w drogę-powiedział Krzysiek gdy tylko oddał mi telefon. Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do altanki żeby sprawdzić jak idzie nakrywanie stołu. 
-Kłos do cholery! Wynocha z tym różowym obrusem, przynieś inny!- krzyknęłam gdyż ten kolor nie pasował do dodatków.
-Od kiedy z ciebie taka perfekcjonistka?-mamrotał Winiar który przyniósł właśnie napoje. 
-Od zawsze Misiu-powiedziałam do niego pieszczotliwie i poczochrałam go po włosach. Zrobił nadąsaną minę i odszedł dalej.
 -To będzie niesamowite!-wykrzyknął Igła i wyrzucił ręce do góry w geście radości.
-A czyj to był pomysł?-podszedł do nas Kubiak i poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Nasz wspólny oczywiście!-zaśmiał się libero za co oberwał w tył głowy.
-Tylko i wyłącznie mój-powiedział dumny z siebie Michał.
-No już nie bądź taki skromny-zażartowałam i podeszłam do stołu z przekąskami i grilla. Były tam ustawione wegetariańskie szaszłyki do przygotowania na grillu, sałatki, owoce i jak najmniej mięsa. Wszystko to dla Leny. Gdy tylko dowiedzieliśmy się że Antiga ściąga blondynkę na sesje, bardzo się ucieszyliśmy. Postanowiliśmy urządzić jej przyjecie niespodziankę. Właśnie to Dzik postanowił a my stwierdziliśmy że to świetny pomysł. Z przodu altanki dobiegł na cienki pisk. Szybko tam pobiegliśmy. Na dość niskiej drabinie chwiejnie stał Pit trzymający transparent. Był cały roztrzęsiony, a z jego gardła wydobywały się trudne do określenia dźwięki.
-Co się dzieję?-spytałam przestraszona.Cichy na trzęsących się nogach zszedł na dół i całując uprzednio ziemie położył się na niej.
-Mam lęk wysokości...a ci idioci kazali mi to zawieszać..-wymamrotał pokazując na kawałek płótna które wcześniej trzymał w dłoniach. Uderzyłam się dłonią w czoło.
-Masz ponad wa metry i lęk wysokości? Jak ty chodzisz?-śmiał się Ignaczak.
-Inaczej, masz dwa metry, po ci była drabina do wieszania tego?- spytałam rozbawiona.
Podszedł Andrzej i bez problemu zawiesił transparent na którym dużymi literami pisało "Witamy w domu Lena!" Po tym wszyscy wróciliśmy do swoich zajęć. Nie minęło dużo czasu a wszystko było gotowe. Koło godziny 14:30 zobaczyliśmy podjeżdżający samochód.  Zgodnie z planem poszłam do Leny, zostawiając chłopców samych.
-Melka!!-blondynka rzuciła mi się na szyję gdy tylko wyłoniłam się zza budynku. Przytuliłam ją mocno. Nie widziałam jej tylko jeden dzień, ale bardzo tęskniłam. Po chwili czułości siłą zaciągnęłam ją do budynku. Uparciuch chciał iść poszukać chłopaków, a do tego dopuścić nie można. Poszłyśmy do naszego pokoju a Lena rzuciła się na łóżko przytulając się do poduszki.
-Tęskniłam-wymamrotała. Szybko wyjrzałam przez okno żeby sprawdzić czy widać stąd altankę. Odetchnęłam z ulgą, gdy jej nie zobaczyłam. Porozmawiałyśmy chwilę, po czym wstałam z łóżka.
-Chcesz iść na spacer?-spytałam z nadzieją w głosie.
-Teraz? Nie możemy najpierw zjeść?-marudziła blondynka.
-Nie, z obiadem musimy czekać aż chłopaki skończą trening.
-A ty nie powinnaś być z nim?-ciągnęła.
-Mam dziś wolne, ty też-wymyśliłam na szybko kłamstwo. Chodź w sumie po części to jest prawda. Lena uniosła brwi ale nie protestowała dłużej.
-Ubierz się ładnie-zaznaczyłam.
-Po co? Żeby spodobać się drzewom czy królikom?-wywróciłam na to oczami a dziewczyna zniknęła w łazience. Sama też zajęłam się wyborem ubrań.Wybrałam dość prosty strój, żeby nie wydało się do Lenie dość dziwne. Po chwili z łazienki wyszła moja przyjaciółka. Chyba wzięła sobie do serca, moje słowa że ma ubrać się ładnie.
-Zadowolona?-spytała.
-Usatysfakcjonowana-powiedziałam i wysłałam sms'a do Dzika że się zbliżamy. Wyszłyśmy z budynku i powoli ruszyliśmy na tyły budynku. 
**LENA**
Nie powiem zachowanie Melki było co najmniej dziwne. Miałam wrażenie, że coś kombinują ale nie chciałam wyjść na jakąś nienormalną więc siedziałam cicho. Idąc ramie w ramię z dziewczyną nie mogłam się pozbyć wrażenia, że coś się zaraz stanie. W budynku było zdecydowanie za cicho. 
- Melka- odezwałam się- gdzie są chłopcy? Chciałabym się przywitać, żaden nie przyszedł- zrobiło mi się trochę smutno- A Krzysiek nie chciał nawet ze mną przez telefon gadać- rzuciłam z wyrzutem.
- Krzysiek, jak to Krzysiek, pewnie uznał, że to będzie zabawne- rzuciła wesoło szturchając mnie ramieniem
- A pozostali?Żaden się nie stęsknił?- zaśmiałam się, całkowicie zapominając o tej nienaturalnej ciszy.
- Oj Kamińska- parsknęła śmiechem- za Tobą nie da się tęsknić- dodała za co dostała w potylicę. 
- Głupek- pokazałam jej język. Chciałam jeszcze coś dodać, lecz kiedy ujrzałam pięknie przystrojoną altankę i wszystkich w środku zapomniałam języka w gębie. Stanęłam na środku ścieżki jak wryta i nie mogąc wydobyć z siebie głosu patrzyłam na to wszytko jak zaczarowana. Oni naprawdę to wszytko zrobili dla mnie.
- A jednak się stęskniliście- odzyskałam zdolność mowy i powiedziałam drżącym ze wzruszenia głosem. Jeszcze chwilka i się rozpłaczę. Najszybciej zauważył to Krzysiek, który natychmiast znalazł się przy mnie
- Nie becz mała- rzucił wesoło tuląc mnie co po chwili uczynili wszyscy pozostali.Takim oto sposobem wszyscy znaleźliśmy się w grupowym przytulasie.
**MELKA**
Impreza mijała znakomicie. Widać że Lena jest bardzo szczęśliwa. Każdy bawił się świetnie, chłopcy nie przejmowali się że jutro mają trening. Około dwudziestej trzeciej zrobiłam się bardzo zmęczona i postanowiłam odejść kawałek dalej i odpocząć. Usiadłam na niewielkiej polanie ukrytej pośród drzew. Wpadłam w dość melancholijny nastrój. Położyłam się na ziemi, włączyłam jedną z piosenek z mojego telefonu i zamknęłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Nie mogło minąć dużo czasu gdy zostałam brutalnie obudzona. Poczułam coś mokrego i zimnego na mojej koszulce. Zerwałam się szybko i zobaczyłam  przed sobą śmiejących się Karola i Andrzeja. Kłos trzymał w ręce otwartą butelkę piwa. Sądząc po zapachu to jej zawartość znalazła się na mojej koszulce.
-Idioci!-krzyknęłam zła-Teraz śmierdzę piwem!
-Oj daj spokój Melka-próbował mnie udobruchać Wrona, ale ja odwróciłam się do nich tyłem udając bardzo obrażoną. Po chwili poczułam jak jakiś miękki materiał dotyka moich ramion. To Karol oddał mi swoją bawełnianą koszulę.
-Przebierz się-powiedział. Odpowiedziałam my wdzięcznym uśmiechem.
-Nie chce wam psuć tej romantycznej chwili, ale my tu przyszliśmy się napić-wtrącił się Endrju pokazując ręką na butelki z piwem leżące na ziemi. Zostawiłam ich na chwile samych i poszłam w krzaki żeby zmienić bluzkę. Gdy wróciłam dwóch siatkarzy leżało rozwalonych na trawie.  
-A tak w ogóle to po co wam tyle piwa dla dwóch osób?-spytałam przyglądając się ich zapasom alkoholu. 
-Jak to dla dwóch? Ty też tu przecież jesteś! -wykrzyknął Wrona trochę zbyt entuzjastycznie.
-Nie macie czasem treningu  jutro rano?-usiadłam na przeciwko nich na trawie.
-Raz chyba możemy zaszaleć- wybełkotał widocznie już pijany Andrzej.
-Zagrajmy w coś!-zaproponował Karol. Drugi siatkarz ochocze się na to zgodził, więc i ja nie miałam wyjścia. Rozpoczęliśmy grę w butelkę. Ponieważ chłopaki chcieli się upić, za każdym razem gdy butelka wskaże daną osobę, ta przed wykonaniem zadania pije piwo.
I tak oto mieliśmy okazję zobaczyć między innymi Andrzeja biegającego z majtkami na głowie. Nie minęła godzina a wszyscy leżeliśmy na ziemi, mocno pijani. 
-Od kiedy ty i Melka jesteście razem?-wybełkotał Wrona w stronę Karola.
-My nie jesteśmy razem-odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.
-A wyglądacie jakbyście byli-usiadł i spojrzał na nas. W odpowiedzi machnęłam ręką. Wzrok Kłosa przykuła bransoletka na moim nadgarstku. Tak to była ta sama którą mi podrzucił. Jego oczy rozszerzyły się a policzki stały się blade. Wykrzywiłam usta w delikatnym uśmiechu nie dając nic po sobie poznać. Muszę zdecydowanie częściej ją nosić jeśli on ma tak reagować.
-Wracamy?-zaproponowałam po chwili milczenia. Chłopaki wstali i ruszyliśmy do przodu. Wszystko szło z godnie z planem dopóki nie usłyszeliśmy szelestu w krzakach i odgłosu łamanych gałęzi. 
-Co to?-spytali siatkarze jednocześnie a ich głos zadrżał. Co za dzieci są z tych siatkarzy. Szelest zbliżał się coraz bardziej.
-Chodźmy stąd-powiedział Karol i zaczął ciągnąć Andrzeja jak najdalej od tego miejsca. Dźwięki stawały się coraz głośniejsze a siatkarze oddalali się coraz szybciej. 
-Ej idioci!-krzyknęłam-To tylko zające!-spojrzałam na wyłaniające się z ciemności zwierzęta. Chłopaki byli jednak już na tyle daleko żeby nie słyszeć mojego wołania. 
-Oni zdecydowanie nie powinni więcej pić-powiedziałam do siebie i załamując ręce udałam się w stronę hotelu.
***
Witamy znowu :D W ramach przeprosin za tak długą nieobecność postanowiłyśmy się sprężyć i napisałyśmy jeszcze jeden bonusowy rozdział :) Więc zapraszamy do czytania i komentowania :*
Lunę &Raissa

poniedziałek, 6 lipca 2015

Liebster Awards

Pierwszą rzeczą, którą chciałybyśmy zrobić, jest podziękowanie dla Smerfetki, za nominację do Liebster Award.

W gwoli wyjaśnień – jest to tak jakby nagroda, przyznawana za „Dobrze wykonaną robotę”. Jest dedykowana blogerom o mniejszej publiczności, w celu rozpowszechnienia ich twórczości. Gdy odbierzesz nagrodę, odpowiadasz na 11 pytań, po czym zadajesz tak samo 11 zapytań nominowanym przez siebie osobom.

UWAGA: Nie godzi się nominować bloga, przez którego zostałeś/aś nominowany/a.

Pytania od Smerfetki :

1) Kiedy się zaczęła twoja przygoda z

blogowaniem?
Raissa: Pierwsze opowiadania zaczęłam pisać jakoś, w trzeciej klasie podstawówki, jednak nie nadawały się do publikacji :D pierwsze opowiadanie opublikowałam jakoś w piątej klasie podstawówki, jeszcze na Onecie, pamiętam że to było o Michale Winiarskim i miało nawet sporo czytelników :D
Lune: Opowiadania pisałam praktycznie od czasu kiedy nauczyłam się czytać i pisać a pierwsze opowiadanie opublikowałam w drugiej klasie gimnazjum, ale jak to bywa z moim zapałem nie dokończyłam go :D
2) Ulubiony klub siatkarski?
Raissa: Jej oddałem serce swe!
Ona najpiękniejszym snem!
Kocham Ją a Ona mnie!
Nigdy nie zostawię Jej! 
Dwa kolory mienią się!
Piękna czerwień oraz biel!
To drużyna z Rzeszowa!
Która zwie się Resovia!
Lune: Mamy żółte serca, 
w których płynie czarna krew,  

3) Ulubiony siatkarz? I dlaczego ?
Raissa: To było baaaardzo trudne pytanie nad którym zastanawiałam się naprawdę długo. Ostatecznie wybrałam Krzysztofa Ignaczaka. Od zawsze go uwielbiałam, jest moim największym autorytetem, to on zawsze sprawia że się śmieje :D
Lune: Nad tym pytaniem zastanawiałam się najdłużej, nadal w sumie nad nim myślę i nadal nie umiem wybrać tylko jednej osoby. Na pewno nikogo nie zaskoczy, że wymienię Krzysztofa Ignaczaka bo to było w sumie pewne :D Jak to mówią Igła to stan
umysłu ,także sądzę, że więcej nie trzeba tu dodawać :p Kolejnym siatkarzem lecz wcale dla mnie nie gorszym jest Mariusz Wlazły :D Po prostu za to jakim jest człowiekiem :D Nie umiem dokładnie wyjaśnić dlaczego xD od kiedy pierwszy raz go zobaczyłam nie mogłam już zapomnieć i między innymi dlatego zaczęłam oglądać siatkówkę :D Trochę się rozpisałam ale mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza xD
4) Ile masz lat?
Raissa: 16 :D
Lune: Podobnie jak Raissa -  hot 16 :D
5) Uprawiasz jakiś sport?
Raissa: Niestety w tej dziedzinie jestem beztalenciem :D
Lune: Kolejne pytanie, w którym moja odpowiedź zgadza się z Raissą :D Uprawianie sportu, niestety zagraża mojemu życiu ;(
6) Byłaś kiedyś na meczu?
Raissa: Byłam na trzech meczach Effectora Kielce: z Jastrzębiem, Resovią i Skrą, ten ostatni wspominam chyba najlepiej :D
Lune: Jeden jedyny raz, pomiędzy Effectorem Kielce a moją kochaną Skrą <3 Ja również ten mecz bardzo miło zapamiętałam bo był w naprawdę świetnym towarzystwie :D mam nadzieje, że to powtórzymy! :3
7)Miałaś okazję rozmawiać przez chwilę z jakimś siatkarzem?
Raissa: Niestety nie miałam okazji rozmawiać, ale mam autografy Andrzeja Wrony i Kacpra Piechockiego z czego jestem bardzo dumna :3
Lune: Rozmawiać niestety nie ale podobnie jak Raissa zdobyłam dwa autografy od tych samych panów <3
8) Jaki jest twój ulubiony film?
Raissa: Nie oglądam zbyt dużo filmów, wolę seriale :) a mój ulubiony serial to Supernatural
Lune: Filmu ulubionego nie mam, serialu również, ale jeśli chodzi o tematykę siatkarską do będzie to film "Drużyna" ;)
9) Czego słuchasz?
Raissa: W zasadzie wszystkiego. Najbardziej lubię stary rock i metal. Jednak ostatnio polubiłam również One Direction i 5 Seconds of summer.
Lune: Ulubionego gatunku nie mam xD słucham wszystkiego co wpadnie w ucho  :D
10) Jak byś opisała siebie?
Raissa: Leniwa, z wielkimi marzeniami, nieśmiała, z dziwnym poczuciem humoru, czasem antyspołeczna, z bujną wyobraźnią, beztalencie.
Lune: Skromna i nieśmiała dziewczyna z wielkimi marzeniami; romantyczka :P
11) Największe marzenie?
Raissa: Nie powiem, bo się nie spełni. :p
Lune: Ja tam przesądna nie jestem xD Moim największym marzeniem jest nawet już nie spotkać jakiegoś siatkarza(choć byłabym wniebowzięta gdybym mogła z jakimś zamienić kilka zdań) lecz pójście na mecz Reprezentacji Polski w piłce siatkowej mężczyzn w Spodku, i to marzenie jest do spełnienia także trzymajcie kciuki :D

Blogi nominowane przez nas :

1. Najgłośniejszy krzyk o pomoc to ten, którego nie sposób usłyszeć.
2. Siatkarski chaos kontrolowany.
3. We will be the champions. 
4. Życie jest zbyt krótkie by rozpamiętywać upadki.
5. Reemigracje.
6. Normalność bywa nudna.
7. "Czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałam Ciebie?"
8. Brygada AA.
9. Nie zapomnij o mnie...
10. Życie od nowa.
11. Sweet nothing.

Pytania od nas:

1. Czy jesteś osobą tolerancyjną?
2. Czy masz idola, jeśli tak, to kto nim jest ?
3. Gdybyś miała wybrać jedno zwierzę, które opisuje Twój charakter, to co by to było?
4. Co inspiruje Cię do pisania?
5. Wolisz otwarte czy zamknięte przestrzenie?
6. Czy chciałabyś mieć tatuaż, jeśli tak, to co by to było?
7. Jakie piosenki kojarzą Ci się z dzieciństwem?
8. Ulubiona drużyna?
9. Jakie jest Twoje największe marzenie związane ze sportem?
10. Co Ci pierwsze przychodzi na myśl, kiedy słyszysz następujące nazwiska(każdy osobno):
- Ivan Zaytsev
- Dmitrij Muserski
- Piotr Nowakowski
- Jenia Grebennikov
- Grzegorz Łomacz
- Michał Kubiak
- Michał Winiarski
11. Czy boisz się przychodzić na halę kiedy Bartosz Kurek serwuje?